piątek, 21 czerwca 2013

XIX

     Na salę weszła reszta dziewczyn z trenerem na czele. Gosia wytarła łzy i podeszłyśmy do reszty.
-Dziewczynki, jak pamiętacie niedługo.
-Za dwa tygodnie - dokończyłam za niego.
-Jedziemy do Rzeszowa. Mam nadzieję, że nie będę się musiał za was wstydzić.
-Ależ oczywiście - zaśmiałyśmy się.
-Laski, a teraz tak na poważnie, liczę na to, że znowu wygracie ten turniej jak rok temu. Liczę na was. Jeszcze nie przyniosłyście mi wstydu, ale wolę zapobiegać na zaś.
-Panie Andrzeju - oburzyłam się.
-Zuza, przestań. Mam nadzieję, że z dziewczynami z Rzeszowa znowu nie będzie żadnych nie miłych sytuacji - powiedział patrząc wymownie na mnie i Weronikę - zawsze myślałem, że to Gośka jest bardziej narwana.
-Gocha jest kapitanem, więc jej nie wypada - zaśmiała się Alka.
-Ale tak na serio. Mam nadzieję, że przez wybryki Zuzy, nie będzie kłopotów, a teraz do treningu. Raz, raz panienki. Lecimy.
          Zaczęłyśmy się rozgrzewać. Trening trwał 4 godziny. Padnięte poszłyśmy, a raczej doczołgałyśmy się do szatni.
-Umieram - jęknęłam.
-On chce nas zabić - powiedziała zbulserwowana Ann.
-Przyzwyczajaj się. Sezon jak się zacznie to będzie jeszcze gorzej - mruknęła Gosia idąc pod prysznic.
-A jej co.?
-Okres - zaśmiałam się również idą pod prysznic.
-Zetka, wracamy razem?
-Jasne Blondynko.
         Po szybkim odświerzeniu się siedziałam na ławce ubrana i się malowałam. Gośka właśnie się żegnała.
-Pamiętaj, jak będziesz chciała pogadać to dzwoń.
-Wiem, kochanie, a teraz już lecę.
-Andzia?
-Taaak?
-Zibi nie ma nic przeciwko nam na kilka dni w jego domu.
-To się cieszę.
         Gdy brałam torbę dostałam sms 'Hieny na ciebie czychają pod halą' nadawcą była Gosia.
-Idziemy?
-Jasne, chodź.
         Wyszłyśmy uśmiechnięte. Gdy tylko przekroczyliśmi drzwi od Torwaru rzucili się dziennikarze z aparatami.
-Czy to prawda, że jesteś dziewczyną Kubiaka?
-My chyba nie jesteśmy na ty - mruknęłam.
-Jak to jest spotykać się z najlepszym przyjacielem brata?
-Co na to twój brat?
-Jak długo twa wasz związek?  Czy to przez to Michał zerwał z poprzednią dziewczyną?
-Kurwa - krzyknęła Anastazja - jedno głupie zdjęcie, a wy już macie swoją bajkę - warknęła zła - wypierdalajcie mi stąd. Chcemy iść spokojnie do domu - krzyknęła i pociągnęła mnie w stronę przystanku.
-Łał. Mam swojego prywatnego ochroniarza - zaśmiałam się już na przystanku - dziękuję - powiedziałam i ją przytuliłam.
-Nie ma za co. Wkurwili mnie.
-Ja sądziłam, że ty to taka raczej spokojna.
-To tylko pozory.
        Wsiadłyśmy do autobusu.
-Już widzę jutrzejsze nagłówki 'Agresywna przyjaciółka Zuzanny Bartman rzuciła się na dziennikarzy'
-Chyba kanalie. - prychnęła
-Bynajmniej było śmiesznie - zaśmiałam się.
-Ze mną nigdy nie jest nudno.
       Szybko dotarłyśmy do domów.
       Dwa tygodnie minęły w w zaskakująco szybkim tępie. Jutro o 4 mamy się stawić pod Torwarem. Siedzę właśnie u siebie w pokoju na podłodzę i się pakuję. Z laptopa leci muzyka.
-Masz wszystko?  - zapytała mama opierając sie o framugę drzwi.
-Tak - uśmiechnęłam się ciepło.
-Eh -westchnęła siadając na moim łóżku i głaszcząc mnie po włosach - jeszcze niedawno Zbyszek na takie wyjazdy w domu się pakował, a teraz widze go parę razy do roku.
-No tak, ale robi to co kocha.
-Wiem, wiem. Jeszcze trochę i ty pewnie też mi uciekniesz.
-Nie martw się, ja zamierzam iść na studia.
-Chociaż tyle dobrze.
-No widzisz.
-Dobra, nie przeszkadzam ci skarbie. Idę zrobić kolację. Zawołam cię.
-Dobrze.
         Gdy sprawdziłam, czy mam wszystko wyłączyłam muzykę. Jak chciałam zejść do kuchni zadzwonił mój telefon.
-Tak?  - zapytałam nie patrząc kto dzwoni.
--Cześć Zetko.
-Cześć Misiek.
--Jak tam spakowana?  Psychicznie przygotowana?
-Oczywiście, że tak. Psychicznie to żadna nowość, gorzej z mamą.
--W końcu jesteś najmłodsza.
-No ja wiem, ale mama troche przesadza.
--Może i tak. Pamiętaj połóż się wcześnie.
-Wiem, wiem.
--Zobaczymy się w Rzeszowie.
-Będziesz na meczu?
--Będę ja, Zibi, Igła, Kosa, Grzyb i pare innych chłopaków.
-Jak miło - powiedziałam kładąc się na łóżku.
--Co robisz?
-Leżę i czekam na kolacje, a ty?
--Leżę w łóżeczku, w końcu rano jadę.
-No tak - powiedziałam zachwycona usłyszałam jak mama mnie woła - Misiu, ja lecę. Mama woła mnie na kolację.
--Jasne, słodkich snów księżniczko buziaki pa.
-No pa - powiedziałam rozmarzona. 'Księżniczko, jak  dawno nikt do mnie tak nie mówił. On jest słodki.'
         Z wielkim uśmiechem na ustach zeszłam na kolację. Zjadłam z mamą wesoło rozmawiając. Potem mama sprzątała po kolacji, a ja poszłam się umyć. Po odprężającej kąpieli położyłam się spać. Dość szybko zasnęłam.
         O godzinoe w pół do trzeciej zadzwonił mi budzik. Wstałam po cichu i poszłam do łazienki. Gdy wyszłam już gotowa, bez makijażu w kuchni paliło się światło. Niepotrzebne rzeczy zostawiłam w pokoju, a torbę i potrzebne przedmioty wzięłam i zeszłam na dół. Rzeczy zostawiłam w przedpokoju. W kuchni przy stole siedziała gotowa mama pijąc kawę.
-Wyspana?  - zapytała uśmiechnięta.
-Nie, mamuś, nie obraź się ale nic nie zjem.
-Spokojnie, może kawy?
-Nie, w autokarze idę spać - mruknęłam.
         Zebrałyśmy się i mama mnie odwiozła. Pożegnałam się z mamą i poszłam w stronę autokaru. Było mi zimno. Miałam na sobie spodnie dresowe, koszulkę z rękawkie i bluzę, ale było mi zimno.
-Spaaać - mruknęłam podchodząc do wszystkim i opierając się na Weronice.
-Cześć skarbie - pocałowała mnie zadowolona policzek.
-Hej.
-Gdzie jest Andrzej.  ? - zapytał Adrian podchodząc do nas.
-Nie wiemy - mruknęła Alka pijąc kawę.
-Cześć dziewczynki, wchodźcie do autokaru wrzucę wasze torby - powiedział trener.
-Mhmm
-O herbata - mruknęłam zabierając mu kubeczek z parującym napojem. Napiłam się łyka i oddałam mu.
-Zimno ci?
-Mhmmm.
-To zmykaj do autobusu.
           Nic nie powdziałam tylko wzięłam podręczną torbę i poszłam do środka pojazdu. Torbę rzuciłam pod siedzenie, a sama ułożyłam się na dwóch miejscach i skuliłam. Zamknęłam oczy.
-Przepraszam za spóźnienie - powiedziała Gosia wpadając do autokaru.
-Wszyscy jesteśmy już przyzwyczajeni. Wszyscy są?  Możemy ruszać?
-A gdzie Zuza?  - zapytała Anastazja, a ja podniosłam tylko rękę, trener powdział.
-Zuza śpi. To jedziemy.
        Autokar ruszył, a ja zasnęłam.
        Obudziłam się, gdy byliśmy na postoju. Zatrzymaliśmy się na  stacji. Usiadła, i przeciągnełam się. Zaspanym wzrokiem jeszcze rozejrzałam się po autobusie.
-Gdzie jesteśmy?
-Na autostradzie  - powiedziała Ann uśmiechając sie do mnie. - jakąś stówę do Rzeszowa jeszcze mamy.
-Mhmm, idę do łazienki.
         Wyszłam na dwór i ziewnęłam czym sprowokowałam śmiech palącej Gosi o trenera.
-Ale zabawne - mruknęłam - idę się ogarnąć i po coś do jedzenia.
        Jak powiedziałam tak zrobiłam. W ubikacji przemyłam twarz i lekko natuszowałam rzęsy. Włosy związałam niedbale. Ogarnięta poazłam po coś do jedzenia. Kupiłam sobie biszkopty i inne smakołyki. Zaopatrzyłam się też w kawę i mrożoną herbatę.
-Od razu lepiej - powiedziała Gosia gdy usiadłam obok niej na krawężniku.
-Dzięki - mruknęłam pijąc kawę.
-Dobrze się czujesz?  - zapytała Wera.
-Tak, muszę się po prostu dobudzić. Wypiję kawę i będzie okk.
-To dobrze.
-Dziewczyny bo pojedziemy po was - krzynknął trener.
        Poszłyśmy do autokaru. Drogę do Rzeszowa spędziłyśmy na wygłupach.

Słuchajcie, mogę was informować na sto różnych sposobów, ale twittera odpuście, bo ja go nie ogarniam. Nie mam za bardzo czasu na ogarnięcie go. Pozdrawiam :-)

Ps. Dziś mecz. Kto ogląda i na jaki wynik stawiacie?

1 komentarz:

  1. Ja oglądam z przyjaciółką i wygramy! :)
    Jeju, może jestem przewrażliwiona, ale uwierz, tyle blogów co przeczytałam to albo ktoś się źle czuje, albo nie je, albo słabnie i wszystko to ciąża xd nie mow tylko, ze Zuza też ;p
    Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że Misiek bd w Rzeszowie! Moja niezawodna intuicja nie zawodzi ;)
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń