piątek, 26 kwietnia 2013

IV

Następnego dnia obudziłam się z potwornym bólem głowy i wszystkich kończyn. Leniwie otworzyłam oczy. Od razu tego pożałowałam bo oślepiło mnie słońce. Usiadłam na kanapie i rozejrzałam się po pokoju. Ja spałam z Gośką na kanapie, Weronika skulona na jednym z foteli, a Anastazja rozwalona na drugim. Cicho, żeby nie obudzić dziewczyn wzięłam swój telefon i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam cztery szklanki z szafki. Odnalazłam magnez do rozpuszczenia w wodzie i zrobiłam dla nas. Odblokowałam telefon i zobaczyłam sms'a od Adamczyka że trening dziś o 14:30 na hali. Była godzina 10. Spokojnie stwierdziłam, że się wyrobimy. Gdy zaczęłam szykować jakieś kanapki na śniadanie usłyszała jęki dochodzące z dużego pokoju.
-Gdzie jest Zeta? - jęknęła Weronika.
-Nie wiem - odpowiedziała jej Andzia.
-Zuzkaa, Rudzielcuu - krzyknęła Gośka.
-Dziewczyno chcesz nas zabić?
-Dobra już spokojnie - powiedziałam wchodząc do salonu z tacą, na której były szklanki, w których był rozpuszczony magnez.
-Gdzieś ty była?
-Jak zwykle ratuje wasze dupy.
-Co tam masz?
-Lekarstwo - zaśmiałam się - proszę.
-Dziewczyno, dopiero cię poznaje ale jesteś boooooskaa - powiedziała Ann.
-Wiem, wiem. Trening jest o 14:30.
-A która jest?  - zapytała właścicielka mieszkania.
-10:30.
-To ja się zmywam. - mruknęła Andzia.
-Czekaj, to pojedziemy razem. Na jakiej ulicy mieszkasz?
-Na osiedlu Kwiatowym, tam w domkach.
-To witaj sąsiadko. - zaśmiałam się. W tej chwili klucz w drzwiach się przekręcił i usłyszałyśmy głos.
-Kochanie, wróciłem - krzyknął Filip, chłopak Weroniki.
-Filip?  - jęknęła Wera zrywając się na proste nogi.
-Tak, a coś się stało?  - zapytał wchodząc do pokoju. Zdziwił się na nasz widok. - No i wszystko jasne. - zaśmiał się.
-Cześć Filip, dawno się nie widzieliśmy.
-Tak ostatnim razem dwa dni temu.
-No, no.
-Eh, zostawić was na jeden dzień same.
-Dobra, to my wam nie przeszkadzamy i ja z Andzią się zbieramy.
-Odwiozę was - zaoferował.
-Przestań, zamówiłam już taksówkę.
Pozbierałyśmy z Andzią swoje rzeczy i zeszłyśmy na dół. Po klatką stała już zamówiona przez nas taksówka.
-Na osiedle Kwiatowe. - powiedziałam, gdy tylko wsiadłyśmy.
-Chłopak Weroniki nie będzie zły?
-Niby za co?
-No wiesz zobaczył nas na kacu i w ogóle.
-Myślę, że się już do tego przyzwyczaił. - zaśmiałam się. Po chwili byłyśmy już na początku naszego osiedla, więc stwierdziłyśmy, że dalej już się przejdziemy.
-Jaki numer domu?  - Zapytałam
-Dwadzieścia, a ty?
-Dziesięć.
-Fajnie, jesteśmy sąsiadkami, a babeczka od której kupiliśmy dom mówiła, że tutaj mieszkają rodzice Bartmana.
-Na prawdę?
-Mhm, ale nie wiem gdzie.
-Dobra, ja mieszkam tu - mruknęłam, gdy znalazłyśmy się pod moim domem.
-Fajny dom.
-Dzięki, to ja uciekam. Zobaczymy się na treningu. Jedziesz sama?  Ma kto cię podrzucić?
-Ta, chyba mama.
-Jak chcesz możesz pojechać ze mną.
-Nie będę przeszkadzać?
-Niee.
-To jesteśmy umówione.
Wymieniłyśmy się numerami, a ja zadowolona weszłam do domu.Od samego progu przywitały mnie śmiechy i krzyki. Odłożyłam torbę w przedpokoju.
-Wróciłam.
-Zuzaaaaa - krzyknęła Weroncia i rzuciła się w moją stronę wskakując mi na ręce.
-Cześć księżniczko - pocałowałam ją w policzek.
-Córa ile razy mam ci mówić, że to nie jest Zuza, tylko ciocia Zuza.- zaśmiała się moja siostra wchodząc do przed pokoju.
-Cześć Kasia - pocałowałam ją w policzek - przestań, na ciotkę jestem za młoda.
-Jasne.
-Pobawisz się ze mną?  - zapytała bawiąc się  moimi włosami.
-Jasne, pójdę się tylko szybko umyć i przebrać i możemy się bawić.
Odstawiłam ją na ziemię i szybko pobiegłam do pokoju. Tak jak obiecałam po 20 minutach byłam już na dole gotowa do zabawy i spakowana na trening. Była godzina 11:15.
-To w co się bawimy?  - zapytałam wychodząc do ogrodu.
-Lalkami.
-Dobrze, mamo zawieziesz mnie na 14:30 na trening?
-Nie ma sprawy.
-Ja cię zawiozę - zaoferowała się Kasia.
-Dzięki siostra, weźmiesz też moją koleżankę?
-Nie ma sprawy.
Bawiłam się z siostrzenicą, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się 'Igor :*'
-Tak skarbie?
'Hej, jakie masz plany na dziś?
-Na 14:30 idę na trening, a potem z Kaśką chcę pogadać bo przyleciała.
'Czyli się nie zobaczymy?
-Raczej nie.
'Aha, to pa, ni przeszkadzam.
-No pa.
Rozłączyłam się i dalej bawiłam z Werą. 15 minut przed godziną 14 napisałam do Anastazji żeby zjawiła się u mnie. Poprosiłam wszystkich, żeby nie wspominali nic o Zbyszku.




Hej, mam nadzieję że wam się podoba. Jeśli czytacie to proszę o jakikolwiek komentarz ;)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

III

  Po prawie trzy godzinnym treningu zmęczone ruszyłyśmy do szatni. Po przekroczeniu progu podłam na ławkę, a obok mnie Gośka.
-On chce nas zabić - jęknęła Magda.
-Zgadzam się - jęknęłam.
-Mam pytanie, o co chodzi z tą dziewczyną trenera? - wtrąciła Ann.
-Jego panna jest w moim wieku - oburzyła się Olka.
-Czyli, wyjaśniając ma 22 lata jakoś, no a Adamczyk ok 40.
-A to już rozumiem.
-Dziewczyny zapraszam na jakieś dobre wino do mnie, stawiam. Znaczy mam jeszcze jakieś po ostatniej integracji. - krzyknęła Wera.
-A z jakiej to okazji?
-No trzeba się jakoś z nową koleżanką zintegrować.
-Piję, znaczy idę - krzyknęłam w drodze pod prysznic.
-Ty zawsze pijaku.
     Godzinkę później byłyśmy już gotowe. Ja właśnie kończyłam się malować, gdy Anastazja się z nami żegnała.
-A ty gdzie?
-No do domu.
-Ej, no. Integrujemy się dziś u Weronki.
-Nie zamierzam wam przeszkadzać.
-Ale ciebie chcemy najbardziej, no wiesz. Trzeba się razem zintegrować.
-No nie wiem.
- Chodź, chodź - zawołała Wer - będziemy same, mój chłopak wyjechał więc muszę to wykorzystać.
-No dobra.
-Dziewczyny zwijamy się.
-Ja się umówiłam sorki. Paa do jutra - pożegnała się  Magda.
-Laski nie chcę was stresować, ale idziemy tyko w cztery pić.
-Jak to? - jęknęła Weronika.
-No idę ja, ty, Andzia i Rudzielec.
-No to jedziemy, Gosiek robisz za szofera - zawołałam.
-To idziemy.
Wesoło poszłyśmy do samochodu Gosi, torby wrzuciłyśmy do bagażnika. Władowałyśmy się do samochodu.
-No to kierunek Weronka,
-Ej, bez wyzwisk mi tutaj - oburzyła się Weronika.
-No dobra.
Po piętnastu minutach byłyśmy już pod blokiem.
-Weroncia, masz coś do jedzenia?
-Raczej nie. - podrapała się po głowie wyciągając torbę.
-To co do sklepu czy tradycyjnie pizza do wina?
-Pizza - krzyknęłyśmy równo.
-A co ze zdrowym trybem życia? - zapytała Ann.
-Błagam. Andrzejek wiedzieć nie musi.
-No okk.
Wesoło rozmawiając weszłyśmy do mieszkania. Weronika rzuciła torbę na przedpokoju do szafy, a my poszłyśmy do salonu. Wyciągnęłam z barku lampki do wina, a dziewczyny znalazły wino. Wera przyszła do pokoju z ulotkami pizzeri i rzuciła nam na stół.
-Wybierzcie coś,a ja się ogarnę.
-Spoko, to ja poinformuje mamę że śpię po za domem.
-Dobry pomysł. - przyznała Ann.
-Mamooo- powiedziałam, gdy ta odebrała.
~Tak ?
-Zostaję na noc u Weroniki.
~Nie ma problemu, wieczorem przyleci Kasia z Weroniką.
-O to fajnie, powiedź Kasi że jutro pogadamy.
~Dobrze kochanie, to miłej imprezy.
-Noo, dziękuję. To pa.
Wróciłam na kanapę do dziewczyn.
-Dobra dziewczyny - powiedziała Anastazja rzucając się obok nas na kanapę - to za co pijemy?
-Za zajebistą drużynę i zajebiste laski.
To był pierwszy toast. Potem były następne. A potem urwał nam się film.

sobota, 13 kwietnia 2013

II

              Następnego dnia wstałam o ósmej i poszłam pobiegać. Jak wróciłam do domu, odświeżyłam się i przebrałam zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam, że dzwoni "Gosiek ;)"
-Tak Gosiu?
--Hej, przepraszam że budzę cię tak rano.
-Nic się nie stało. I tak biegałam, z czym dzwonisz?
--Dasz radę być za godzinkę na hali?
-Dam, a co nagle mamy trening?
--Ta, poznamy nową.
-No spoksik. Spakuję się i jadę.
--Dzięki Zuzka i przepraszam, ale muszę kończyć i dzwonić dalej.
-Ok, to papatki.
--No buziaczki.
         Szybko spakowałam torbę i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie, które szybko zjadłam. Następnie poszłam di ogrodu, gdzie moja mama pracowała.
-Mamuś
-Tak kochanie?
-Zawieziesz mnie na halę?
-Jasne, że tak.
-Za godzinkę mam być.
-To akurat. Przebiorę się i pojedziemy. Wiesz, te korki, a jak będziesz wcześniej to nic się nie stanie.
-Dziękuję.
Po czterdziestu minutach byłam pod halą. Pożegnałam się z mamą całusem w policzek i wysiadłam. Właśnie ze swojego auta wysiadła Gosia, a ze strony pasażera skacowana Magda.
-Cześć laski - krzyknęłam zadowolona.
-Jezu, nie krzycz tak - jęknęła Magda w ciemnych, dużych okularach.
-Z kim tak balowałaś?
-Twój facet mnie upił - poskarżyła się.
-Jak to?  - popatrzyłam na nią zdziwiona.
-No byłam u niego w klubie.
-No ładnie. Gosiek, a wiesz co to za laska?
-Nie, wiem tylko że z Wrocka się przeprowadziła i przy okazji trafiłyście razem do klasy. - właśnie weszłyśmy do pustej szatni.
-Zuz, jak układa ci się z Igorem ?
-Dobrze - odpowiedziałam i popatrzyłam na nią zdziwiona przebierając spodnie - a czemu pytasz?
-A tak z ciekawość.
-Dobra laski, lecimy na halę - krzyknęła Werka, która przyszła w między czasie i się przebrała.
Zadowolone poleciałyśmy zadowolone. W drzwiach minęłyśmy się z dziewczynami. Po 10 minutach byłyśmy już wszystkie podzielone na dwie grupki, czyli: ja, Ania, Alka, Karola, Werka, Gosia, Monia i Magda. Drugą tworzyła: Aneta, Iza, Aga. Na ręce miałam gumkę do włosów, a w ręce trzymałam telefon. Wesoło rozmawiałyśmy, a ja w między czasie sms`owałam z chłopakiem. Gdy właśnie wybuchałyśmy śmiechem na salę wszedł trener i krzyknął z uśmiechem.
-Gocha, jaki ty przykład drużynie dajesz. Gdzie dyscyplina?
-Już się trenerze uspokajam.
-I tak ma być.
-Dlatego jestem za zmianą kapitana - powiedziała Aneta, a jej pieski czyli Aga i Iza przytaknęły.
-Och zamknij mordę - krzyknęłam zirytowana.
-Już dziewczyny, koniec - krzyknął trener - poznajcie - pokazał na drobną  blondynkę stojącą obok - to jest Anastazja, nasza nowa libero. Przedstaw się.
-A więc, hej. Jestem Anastazja, ale mówcie do mnie Andzia lub Ann.
-Cześć Gosia jestem, jestem kapitanem tej hołoty.
-Zuzka jestem.
-Hej.
Szybko zapoznałyśmy nową koleżankę z ekipą.
-Dobra dziewczyny - krzyknął trener - 20 kółeczek, Zuz telefon do mnie.
-W pana snach - oburzyłam się.
-Na ławeczkę kładziesz telefon, po za tym co to za zwyczaje żeby wnosić telefon na halę.
-No już niech pan tak nie marudzi.
Wykonałam polecenie trenera i przyłączyłam się do dziewczyn. Anastazja biegała obok i słuchała naszych głupot.
-Zuza włosy ! - krzyknął Adamczyk.
-Już - wywróciłam oczami związałam włosy.
-Jaki czepialski - skomentowała Magda.
-Pewnie z dupą się pokłócił i na nas się wyżywa.
-Ja tam obstawiam że żona mu po prostu nie dała .
-Ruda nie żartuj, przecież on nie ma żony. -wtrąciła Wera.
-Mówicie o trenerze?  - zapytała Andzia.
-Tak.
-Dziewczyny koniec ploteczek. Rozgrzewamy się dalej, a potem gramy. Raz, raz!  - krzyknął trener.
-Spoko - krzyknęłam.
Trening minął nam wesoło i szybko.

czwartek, 11 kwietnia 2013

I

Lato. Uwielbiam lato. Mamy początek lipca. W domu jestem tylko z mama. Zbyszek jest na LŚ, a tato w Spale trenuje Juniorki. Żałuję, że nie mogę być na Lidze Światowej brata ale niestety. Popatrzyłam na zegarek i widząc godzinę cicho jęknęłam. Była godzina dziesiąta. Zazwyczaj o tej godzinie byłam już na nogach, nawet w wakacje. Lubiłam sobie pobiegać. Szybko więc wstałam, ogarnęła się i odpowiednio ubrałam. Włosy związałam w wysoką kitkę, do kieszeni spodenek włożyłam telefon z podpiętymi słuchawkami. Na głowie umieściłam okulary przeciwsłoneczne. Zadowolona zbiegłam na dół. Z przedpokoju wzięłam adidasy i poszłam je założyć do kuchni gdzie siedziała moja mama.
-Hej - przywitalam sie, calujac ja w policzek.
-No czesc, a ty gdzie tak rano bez sniadania ?
-Ide obiegac. Dzwonil tato lub Zibi ?
-Dzwoni i jaden drugi. Zjedz cos.
-Zjem jak wrócę, a przy okazji powiesz mi co mówili. Paaa.
  Wybiegłam z domu i ruszyłam w swoją stronę. Po godzinie biegu wróciłam do domu. Byłam zmęczona. Pierwsze co zrobiłam to poszłam pod szybki, zimny prysznic. Gdy się odświeżyłam i przebrałam to zeszłam na śniadanie.
-No w końcu - powiedziała mam stawiając przede mną kanapki.
-Oj, mamo. Dobra co mówił Zibi.?
-Kazała cię pozdrowić i wycałować. Mówił, że Andrea im nie odpuszcza.
-W końcu przed nimi Brazylia.
-Powiedział jeszcze że wieczorem jak będziesz mogła to żebyś weszła na skeypa bo on też będzie.
-O to super, a co u taty?
-Pytał jak twoje treningi.
-Mamy wolne przez ten tydzień.
-Wiem, pamiętam. Jakie masz na dziś plany?
-Jeszcze nie wiem, a czemu pytasz?
-Z ciekawości.
-Dobrze, to ja dziękuję za śniadanie i idę zadzwonić.
Zadowolona poszłam do siebie. Zdecydowałam zadzwonić do Igora.
--Tak?
-Cześć kochanie, co dziś robisz?
-- O Zuzia hej, wieczorem idę do pracy, ale do 20 jestem wolny.
-Spotkamy się?
--Jasne, o której?
-Za godzinkę?
--W takim bądź razie przyjdę po ciebie. Pa kochanie.
-No czekam, paa.
Byłam ucieszona tym, że spotkam się z chłopakiem. Nie mieliśmy dla siebie za dużo czasu. Przebrałam się, pomalowałam i ułożyłam włosy. Gdy byłam gotowa wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Z szafki wyciągnęłam buty.
-Córeczki wychodzisz?
-Mhmm idę z Igorem się przejść.
-Będziesz na obiedzie?
-Raczej nie - akurat, gdy to powiedziałam zadzwonił dzwonek do drzwi - Idę pa.
Szybko pocałowałam mamę w policzek i poszłam do drzwi. Na schodach zobaczyłam ukochanego. Zadowolona rzuciłam się mu na szyję.
-Cześć skarbie - przywitał mnie wesoło.
-Hej, tęskniłam.
-Ja też, to gdzie idziemy?
-Przed siebie.
Wziął mnie za rękę i wesoło rozmawiając spacerowaliśmy po Warszawie. Miasto o tej godzinie tętniło życiem.
-Jak tam z tymi twoimi urodzinami?  - zapytał w pewnym momencie.
-Nie wiem, na bank zrobię coś jak wróci Zibi i Misiek.
-Zuz, ale osiemnastkę ma się tylko raz.
-Wiem, dlatego chcę żeby był mój brat i przyjaciel. Wieczorem będę gadać z  braciszkiem na skeypie to się wszystkiego dowiem.
-Trzymam za słowo, a teraz idziemy. Odprowadzę Cię i idę do pracy.
-Okey.
Igor odprowadził mnie do domu. Przywitałam się z mamą i poszłam do siebie. Tam włączyłam laptopa. Zalogowałam się na fb, gg, skeypie i weszłam na youtube. Włączyłam muzykę. O godzinie 21 zobaczyłam, że przez komunikator dobija się do mnie brat. Wyłączyłam muzykę i odebrałam. Na ekranie zobaczyłam Zbiego, Kubiaka i Igłę.
-Cześć młoda - krzyknął libero.
-Cześć Krzysiu.
-Hej siostra.
-Cześć Zetka.
-No hej chłopaki.
-Opowiadaj o u ciebie?
-Dobrze, treningów na razie nie mam. Ale jest sprawa.
-Coś się stało?  - zapytał zaniepokojony Zbyszek.
-Jak wiecie w sierpniu mam urodziny, do tego osiemnastkę.
-Wiemy.
-Do czego zmierzasz?
-Kiedy byście byli?  Bo oczywiście chciała bym was na mojej imprezie.
-Młoda szalejesz, czuję się zaproszony. - zawołał libero.
-Młoda pogadam z trenerem i dam ci znać.
-Dzięki.
Z chłopakami pogadałam jeszcze chwilę i położyłam się spać.

środa, 3 kwietnia 2013

Cześć.

Hej, wam. To jest mój w tej chwili drugi bloog o takiej samej tematyce. Mam nadzieje, że wam się spodoba ;)