poniedziałek, 25 listopada 2013

L

         Blondynka zawsze skomplikuje sobie życie.


        W sobotę obudził mnie dźwięk znienawidzonego przeze mnie odkurzacza. Żeby zagłuszyć jakiekolwiek odgłosy schowałam głowę pod poduszką. Mało mi to dało, ale zawsze coś. Do czasu. Do czasu aż drzwi mojego pokoju się otworzy.
-Anastazja wstawaj - krzyknęła mama.
-Mamoo daj mi spać - mruknęłam.
-Nie ma spania. Wstawaj.
-Nie krzycz tak, głowa mnie boli.
-Trzeba było tyle nie pić.
-Oj mamo, marudzisz.
-Może i marudzę, ale wstawaj. Już.
-No już, już.
        Niechętnie zwlokłam się z łóżka.Mama na szczęście zostawiła mnie i mój pokój w spokoju. Szybko ubrałam się w dres i zeszłam na dół. Zajrzałam do kuchni, mama sprzątała a tato poszedł już do pracy. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie i wróciłam do pokoju. Akurat zaczął do mnie dzwonić telefon, na wyświetlaczu pokazał mi się nieznany numer.
-Halo?
--Anastazja?? To ja Damian. - po drugiej stronie był mój nowo poznany kolega.
-Hej co tam?
--A dobrze tylko cały czas myślę o tobie.- zamruczał mi słodko do słuchawki.
-Oj jak mi milo.
--Miała byś ochotę się spotkać??
-Jasne czemu nie, daj mi tylko godzinkę.
--Okk będę za godzinę w parku, niedaleko twojego domu.
      Rozłączył się po tych słowach, a ja siedziałam na łóżku jak w bajce. Wyrwał mnie z niej telefon, myślałam, że to dzwoni Damianek bo czegoś zapomniał mi powiedzieć. Jednak to nie był on, teraz dzwoniła osoba, której pragnęłam się pozbyć z mojego życia, a jednak jakaś część mnie ją kochała ale nie umiała jej tego powiedzieć. Dzwonił sam Zbyszek Bartman.
--Hej misia, co dziś robisz??- on był jeszcze słodszy od swojego przedmówcy.
-Hej jestem umówiona, a co??
--A bo jestem w Warszawie i myślałem, że miałabyś ochotę gdzieś wyskoczyć- powiedział zasmucony.
-Nie niestety jestem już zajęta.
--Szkoda to ja nie przeszkadzam, Papa.
       I kolejny facet rozłączył się zostawiając mnie w rozmyślaniach. Z nich musiałam wyrwać się sama by zdążyć na spotkanie z Damianem. Szybko się więc ubrałam do tego czarne nike na obcasie i kapelusz Louisa Vuitton. Zbiegłam na dół, zamknęłam dom i ruszyłam na spotkanie. W parku byłam równo o umówionym czasie. Damian wypatrzył mnie z daleka i podszedł do mnie.
-Ślicznie wyglądasz.- powiedział składając pocałunek na moich ustach.
-Dziękuje- zalałam się lekko rumieńcami.
-To może pójdziemy na lody znam dobrą kawiarnie.
-Dobrze, jestem za.- Damian chwycił moją dłoń i ruszyliśmy do kawiarni.
      Trafiła bym do niej sama, właśnie w tej kawiarni przesiadywałam ze Zbyszkiem. Bardzo dużo rozmawialiśmy, gdy właśnie wszedł Bartman, on od razu mnie poznał i zdziwił się z kim siedzę.
-Cześć.-rzucił podchodząc bliżej, a Damian zaczął mierzyć go wzrokiem.
-Cześć.- teraz zaczęła mnie brać panka, spuściłam wzrok by nie patrzeć na chłopców.
-Widzę, że jesteś troszkę zajęta.- to Zibi mierzył teraz mojego partnera.
-Jest zajęta więc spadaj stąd- to ze strony Damiana było nie miłe.
-Rozmawiam z Anastazją a nie z tobą buraku.- Zbyszek lustrował mnie wzrokiem, a ja miałam ochotę rozpłynąć się w powietrzu.
-Spierdalaj stąd, odjeb się od mojej dziewczyny!!
-Dziewczyny??- tu siatkarz spojrzał na mnie wymownie i wyszedł, a ja miałam ochotę płakać,nawet kilka łez popłynęło po moim policzku.
      Damian po tej akcji odprowadził mnie do domu. A ja już w spokoju mogłam popłakać. I właśnie uświadomiłam sobie, że tak na prawdę nie chcę żeby Zbyszek zniknął z mojego świata, chciałam by był zawsze blisko mnie. Zasnęłam sama nie wiem kiedy, ale spało by się lepiej gdyby Bartman leżał obok mnie.


Dwa razy wystawiony do wiatru, czyli zakochany Zbyszek.


  Do Warszawy przyjechałem specjalnie dla Ann, pożałowałem trochę tego gdy zastałem ją z tym kolesiem. Jeszcze nigdy nie czułem takiej chęci przyjebania komuś. Z tego co zauważyłem to ona nie wiedziała co ma zrobić. Z rozmyślań w ogrodzie wyrwała mnie mama.
-Zbyszek!!
-Co?.- spytałem dość niegrzecznie, ale cóż.
-Asia do ciebie przyjechała.
     Za mamy plecami pojawiła się Asia, czule nazywana przez Zuzke wiedźmą. Dopiero teraz przypatrzyłem jej się dokładnie, Zuzia i Ann miały rację ona ma żółte włosy.
-Kochanie coś się stało?
-Nie nic, chyba że coś u ciebie.
-Nie.- powiedziała patrząc gdzieś w bok i przytuliła się do mnie. Odruchowo zrzuciłem jej ręce i przypomniałem sobie o zdjęciu od Kurka.
-Jak tam u rodziny było?
-Dobrze, a czemu pytasz.
-Zrobić ...- właśnie mama weszła do ogrodu gdy wydarłem się na Aśkę.
-Jak się pierdoliło z tym facetem??- mama stanęła jak wryta, a Asia nie wiedziała co powiedzieć.
-Skąd wiesz??
-Dostałem zdjęcie od Bartka, a Zuzka od Gośki.
-To nie jest tak jak myślisz!!
-A niby kurwa jak?? Aśka nie mamy nic już ze sobą wspólnego, lepiej będzie jak już pójdziesz!!
-Ale Zbyszek??
     Nie chcąc się z nią wdawać w dyskusję wstałem i poszedłem do domu, minąłem mamę, która nie wiedziała jak ma się zachować. Gdy usiadłem na łóżku w moim starym pokoju czułem ulgę i smutek, który był związany z Ann gdy ja byłem wolny i chciałem mieć ją to nie mogłem. Zuzka się ucieszy jak dowie się, że nie jestem już - jak to ona mówi z Dżoaną. Postanowiłem ułożyć pierwszy raz w życiu plan jak zdobyć Anastazje. Zakochałem się w tej dziewczynie i ona chyba we mnie, taką miałem nadzieję. Do pokoju nagle ktoś zapukał, troszkę oderwałem się od rzeczywistości, drzwi uchyliła mama.
-Mogę??
-Jasne, jasne. Coś się stało?
-Nie nic.- usiadła obok mnie na łóżku i mnie przytuliła.- Jestem z ciebie dumna synku.
-Ja z siebie też.
-Ale widzę, że jest coś nie tak.- powiedziała patrząc mi się głęboko w oczy.- Anastazja??
-Skąd wiesz?
-Matka widzi takie rzeczy.- uśmiechnęła się.- zawsze masz takie rozmarzone oczy jak ktoś tylko wspomina jej imię.
-Chyba się w niej zakochałem.
-To na co czekasz idź jej to powiedz.
-Ta i zrób z siebie idiotę!!
-To poczekaj na Zuzie i z nią o tym porozmawiaj.
-Ty no właśnie gdzie ona jest??
-U Michała.
-No tak mogłem, ja kretyn się domyśleć.
        Rozmowa z mamą dała mi dużo do myślenia. Jutro postanowiłem wcielać w życie plan, pod kryptonimem Powiedzieć Ann co czuję. Położyłem się dość wcześnie, pół nocy wierciłem się nie mogąc zasnąć, ale w końcu się udało.


Niesamowity dzień pełen niespodzianek. Ann


    Obudziłam się około godziny 10. Na telefonie miałam dużo nieodebranych połączeń od Damiana, teraz zrozumiałam że ja i on to dwie różne bajki. Z płaczu zasnęłam przez Zbyszka czyli to go kochałam. Spałam w wczorajszych ciuchach i butach. Wzięłam świeże ubrania i poszłam wziąć kąpiel. Wyszłam z łazienki po godzinie. Zeszłam na dół, gdzie nie było już rodziców. Gdy chciałam zacząć robić sobie śniadanie zadzwonił dzwonek do drzwi, nie wiedziałam kogo o tak wczesnej porze do mnie przywiało. Gdy otworzyłam drzwi za nimi czekał Zbyszek.
-Hej obudziłem cię?- spytał lustrując mój dres.
-Nie.
-Mogę wejść porozmawiać?- przepuściłam go i wszedł do domu a ja od razu zaczęłam się tłumaczyć jak głupia.
-Zbyszek to co wczoraj widziałeś, ja nie jestem jego dziewczyną.
     Nic mi nie odpowiedział tylko się przyglądał mi, a ja miałam wrażenie, że mi nie wierzy. Mimowolnie łzy popłynęły mi z oczu o on otarł je szybko ręką.
-Czemu płaczesz??
-Bo mi nie wierzysz!!- powiedziałam i kolejne łzy popłynęły.
     Zbyszek nic nie powiedział tylko pocałował mnie bardzo namiętnie. Oparł mnie o ścianę i przygwoździł mnie swoim ciałem. Pocałunek przerwałam ja i pociągnęłam go do kuchni. Tam zmów zaczęliśmy się całować, teraz pocałunek przerwało moje burczenie w brzuchu, a ja się zaczerwieniłam.
-Ktoś jest tu chyba głodny.- posłał mi uśmiech jakiego jeszcze u niego nie widziałam.
-Zanim zapukałeś miałam właśnie zrobić sobie śniadanie.
-To siadaj a ja ci je przygotuję.- poszedł tylko ściągnąć buty w przedpokoju i zaczął kręcić się po mojej kuchni.
      Wyglądał przecudnie tak zajęty gotowaniem. Gdy mu się tak przyglądałam, ktoś znów zaczął dzwonić do drzwi. Nie zwracając uwagi na siatkarza poszłam otworzyć. Tym razem za drzwiami czekała mnie dość nie miła niespodzianka. Zobaczyłam tam Damiana, który wepchnął mi się do domu.
-Cześć kochanie!!- właśnie w tym momencie Bartman wyszedł z kuchni zobaczyć, kto przyszedł.- Co on tu kurwa robi??
-Przyszedł zrobić mi śniadanie.- powiedziałam bez zastanowienia i się zaczęło.
-Zachowujesz się jak tania dziwka, ile razy cię już dzisiaj bzyknął, może ja też mogę??- powiedział łapiąc mnie za włosy i w tym momencie zapłonęły ogniki w oczach ZB9.
-Puść ją!!- zagrzmiał.
-Nie to moja dziwka.- byłam w takim szoku, że nie mogłam się nawet odezwać i w tej samej chwili dostałam w twarz od Damiana. Zbyszek od razu zareagował, nawet nie wiem w jaki sposób znalazłam się na ziemi uderzając przy tym o ścianę, a Damian za drzwiami.
-Nic ci się nie stało??- Zbyszek był bardzo zatroskany.
-Nie, chyba nie.- pomógł mi wstać i przejść do kuchni gdzie na stole czekało na mnie śniadanie.
-Powiedz mi, moja mała blondyneczko, gdzie ty poznajesz takich typów??- zapytał siadając na przeciwko mnie.
-W klubie.- powiedziałam posępnie.
-To mam taką małą prośbę nie chodź do klubów sama.
      Śniadanie zjadłam bardzo szybko i oboje przeszliśmy do mnie do pokoju. Tu ja musiałam bardzo szybko ogarnąć i mogliśmy w spokoju siedzieć. Dokładnie to Zbyszek siedział a ja leżałam mu na kolanach, delikatne jeździł ręką po moim policzku, w który zostałam uderzona. Nawet nie wiem kiedy przymknęłam oczy ZB9 zaczął mnie całować.


Co jak co ale na kobietę ręki nie podnoś.

    Nawet nie wiem jak ten kretyn mógł uderzyć Andzie. Grzecznie pomogłem mu wyjść i wyjaśniłem, że nie ma po co do niej nawet dzwonić. Gdy leżała u mnie na kolanach nie mogłem się oprzeć jej ustom i zacząłem ją całować. Oddała każdy pocałunek. To ja kretyn go przerwałem by zadać bardzo głupie pytanie.
-Anastazja??
-Tak?- zapytała otwierając oczy gdy przerwałem pieszczotę.
-Bądź moja.- powiedziałem nie myśląc jak to zabrzmi.
-Zbyszku, ale ja jestem twoja.- powiedziała gładząc mnie swoją ręką po zaroście.
-Nie o to mi chodzi, bądź moja, cała moja. Noo yyy no bądź moją dziewczyną.- tu odruchowo usiadła patrzyła się na mnie jak bym urwał się z wielkanocnej choinki.
-Zbyszek ale ty masz  Dżoanę!!
-Nie mam, zerwałem z nią wczoraj.- jej oczy się uśmiechnęły i wyglądały jak dwie gwiazdki.
-Ale chodzi o to....- teraz to ona nie mogła się wysłowić.
-Powiedz wprost.- zaproponowałem.
-Chodzi o to, że ja nie chcę być jedną z wielu tylko, tą jedyną wyjątkową.
-Rozumiem.- tu ja się zasmuciłem, wiedziałem że nie mam u niej szans.
-Ale to chyba może się zmienić.- powiedziała szukając mojego wzroku.
-Bardzo bym chciał.- dobra Zbyszek teraz albo nigdy.- Anastazja kocham cię!!
-Co??- jej zaskoczenie było piękne.
-Kocham.- tylko tyle powiedziałem i zacząłem ją całować.
      Pierwszy raz w życiu byłem tak szczęśliwy. I pierwszy raz w życiu to dziewczyna zaczęła się ze mną kochać, a nie ja z nią. Ale jaka dziewczyna, najpiękniejsza na świecie. Gdy ja ją całowałem, ona bardzo szybko pozbyła mnie koszuli. Ja nie byłem dłużny i zabrałem jej bluzkę. Resztę garderoby gubiliśmy w zaskakująco szybkim tempie. Seks z taką dziewczyną to jest coś. Po wszystkim leżeliśmy wtuleni w siebie.
-A co powiemy Zuzce?- spytała rysując serduszka palcem na moim torsie.
-A czy ona musi o tym wiedzieć?? Ona mi nie melduje co robi z moim przyjacielem, więc czemu ja miałbym jej mówić co robię z jej przyjaciółką?
-No tak jest w tym trochę racji.
           Leżeliśmy tak bardzo długo, z tego transu wyrwał nas dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. ja i Ann troszkę się przeraziliśmy. Szybko się ubraliśmy, ja poprawiłem łóżko a blondynka uciekła do łazienki się ogarnąć. Usiadłem jak grzeczny chłopiec na łóżku i czekałem. Do pokoju weszła mama Anastazji.
-Oooo witam gdzie Anastazja?- spytała mnie kobieta.
-W łazience.- wskazałem na drzwi pomieszczenia.
-Ahaaa dziękuję, a jak wyjdzie mógł byś jej powiedzieć żeby przyszła na chwilę na dół?
-Tak oczywiście.
        Kobieta była bardzo zdezorientowana gdy wychodziła, ja tylko posłałem jej uśmiech. Gdy tylko zamknęła drzwi za sobą Ann wyszła z łazienki. Chyba wszystko słyszała bo się uśmiechała i kręciła z niedowierzaniem głową.

Zbyszek Bartman w naszym domu.

      Troszkę to nas speszyło zachowanie mamy, ale jakoś się wyratowaliśmy. Cała w skowronkach zeszłam na dół, gdzie mama zaczynała robić obiad.
-Tak?- zapytałam przekraczając próg drzwi.
-Anastazja co to za chłopak na górze?- zapytała upewniając się, że nie ma go ze mną.
-To jest Zbyszek Bartman brat Zuzki.
-Ahaaaa.- mama chyba nie zdawała sobie sprawy kim on na prawdę jest.
-Dobra ja idę do niego na górę.- gdy się odwróciłam ZB9 stał za mną.
-Przepraszam ale powinienem już iść.- powiedział puszczając uśmiech w stronę mamy.
-Musisz już iść?- spytałam ze smutkiem w głosie.
-Nie musi, zostanie na obiad.- zadecydowała gospodyni domu.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale, zostaniesz.
-Zbyszek nie kłóć się bo i tak nie wygrasz.
       Do obiadu siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o głupotach. Pięć minut przed obiadem do domu przyszedł tato. Poszedł do kuchni przywitać się z mamą, a później do salonu. Zaliczył lekkie zdezo gdy zobaczył Zbyszka, wcześniej tylko go widywał w telewizji i czasami na meczu gdy poszedł ze mną na LŚ.
-Witam- przywitał się grzecznie Zbyszek.
-Cześć.- tato nie wiedział co ma zrobić.
-Tato poznaj to jest Zbyszek brat Zuzki.
-Miło mi.- powiedział siatkarz podając rękę mojemu tacie.
-Obiad.- zawołała mama z kuchni.
      Zbyszek przy stole usiadł obok mnie, chyba oboje się tego obiadu troszkę baliśmy ale jakoś go przetrwaliśmy. Po obiedzie ZB9 zaprosił mnie spacer, komu jak komu ale jemu nie mogłam odmówić. Poszliśmy do parku łaziliśmy, wygłupialiśmy się chyba do 23. Zbyszek jak dżentelmen odprowadził mnie pod drzwi domu i tam czule się żegnaliśmy. Gdy byłam już w swoim pokoju dopiero odpłynęłam w niebyt bajki jaka się dziś wydarzyła. Cieszyłam się, że Zbyszek jest mój i tylko mój, że nie muszę Aśki oglądać. Szybko się wykąpałam i leżałam w łóżku, gdy dostałam sms od ZB9 'Już tęsknie, do zobaczenia jutro!! Słodkich snów;*' będą słodkie bo z nim. Zasnęłam bardzo szybko nie mogąc się doczekać jutrzejszego dnia.





Cześć wszystkim z tej strony TruskawkoweMarzenie, ten post jest całkowicie napisany przeze mnie i proszę o szczerą opinię. Jak wiecie akcję Andzia i Zbyszek piszę właśnie ja. Jeśli macie względem nich jakieś pomysły to piszcie w komentarzach. Mam nadzieję, że ich historia się wam podoba. Pozdrawiam ;****


Hej, wiem nawalam. Przepraszam obiecuję byc już systematyczna. Rozdziały będą raz lub dwa w tygodniu. Zapraszma też na drugiego bloga :)