niedziela, 9 listopada 2014

zakończenie części I

      Czas leciał bardzo szybko na przygotowaniach do matury. Anastazja i Zbyszek spędzili miłe święta w Kanadzie w Vancouver na nartach. Natomiast Zuzia i Michał pełne ciepła w gronie rodziny. Mecze i nauka szły w doskonałym kierunku, Jastrzębski Węgiel zaklasyfikował się przed Asseco Resovia Rzeszów na pierwszym miejscu. Co często Zuzka wypominała Andzi. Na początku marca przyszła wiadomość, która zaskoczyła jak i ucieszyła całą rodzinę Anastazji jak i jej przyjaciół. Młoda libero dostała powołane do reprezentacji kobiet w siatkówce. Zuzka jak tylko mogła pomagała Ann w nauce, Zbyszek z pomocą Igły pomagał poprawić przyjęcie. Zuzka każdą wolną od nauki, treningów i pomocy Ann spędzała w Żorach. Młodzi narzeczeni planujący przeprowadzkę Zetki do Miśka po maturze mieli dużo pracy w ubłaganiu jej rodziców o takim kroku. Zbyszek łamał sobie głowę by Ta sam pomysł trafił do Andzi, która do tego była sceptyczna po otrzymaniu powołania. Tłumacząc się ciągłą nie obecnością w domu obojga. Która wiązała się z tym, że Zbyszek jaki i Michał również dostali powołanie do kadry. Zuzka jako ambitna uczennica kończąca szkołę średnią dokonała poważnej decyzji jaką jest wybór studiów. Co spowodowało, że wybrała kierunek Medycynę. Anastazja jako jej odwrotność pilnej uczennicy twardo wmawiała sobie, że matury to ona nie zda więc po co będzie wybierać studia skoro ma być siatkarką.




www.polaczeni-przez-siatkowke.blogspot.com 



     Witam z tej strony TruskawkoweMarzenie publikuję zakończenie tej części bloga. I oczywiście zapraszam na drugą części historii o Michale i Zuzi oraz o Anastazji i Zbyszku.


niedziela, 2 listopada 2014

LXVIII

ZAPRASZAM NA DRUGIEGO BLOGA 
http://zycie-lubi-zaskakiwac.blogspot.com/




Teściowa wcale nie jest taka zła, czyli Zuza akceptowana w 100% przez rodziców Miśka.

        Z mama Michała okupywałyśmy kuchnie i robiłyśmy obiad wesoło rozmawiając.
-Ciesze się, że będę miała taką cudowną synową.
-Dziękuję.
-To ja dziękuję, no a teraz pochwal się jaki pierścionek sprezentował ci mój syn. - wyciągnęłam rękę w jej stronę. - Śliczny, no Michał się postarał.
-Tak, też tak uważam.
-A zmieniając temat to co u twojego brata ? Dawno go nie widziałam, po za telewizją.
-A dobrze, w Rzeszowie mieszka i nie narzeka.
-A jak tam sprawy sercowe ? Ja wiem, nie powinnam się wtrącać, ale on zawsze był dla mnie jak kolejny syn.
-Bardzo dobrze. W końcu zostawił Aśkę w cholerę i spotyka sie z moją przyjaciółką.
-Taka blondynka ? Czekaj, Anastazja.
-Tak.
-To wspaniale, że jemu też się układa.
-Też się cieszę. Michał się śmiał już ostatnio, że między nimi coś jest. Ja tak od początku ich znajomości uważam.
-No widzisz.
     Szybko uporałyśmy się z obiadem. Nakryłam do stołu i zawołałam Michała i jego taty. Michał usiadł obok mnie, a pani Ania postawił przed nami zapiekankę serową, która była moim pomysłem.
-Mmmm pachnie wyśmienicie - zachwycał się ojciec Michała - co to ?
- Zapiekanka serowa z mięsem mielonym.
-Pycha.
-Ciesze się, że panu smakuje.
-Zuza, a jak twoje przygotowania do matury ?
-Dobrze, dużo nauki, jednak daję radę pogodzić to z drużyną.
-Jesteś zdolna i ambitna jak brat.
-Nie aż tak bardzo.
-A co planujesz po maturze ? - zapytała mama Michała.
-Studia. Wybrałam medycynę, jednak siatkówki nie zostawię.
-No proszę, a gdzie chcesz studiować ?
-Tam gdzie Michał będzie grał.
-Chcemy zamieszkać razem zaraz po tym jak Zuza napisze maturę. - wyjaśnił Misiek.
-Ja uważam, ze to świetny pomysł. - powiedziała pani Kubiak.
-Ciężko jest być razem z taka odległością. Teraz dajemy radę, ale gdy będziemy mogli zamieszkać razem to to zrobimy.
-A rodzice co na temat twoich planów mówią.?
-Tato powiedział, że dla niego to było jasne. No a mama się oswaja z tą myślą.
-Dla matki to zawsze jest większe przeżycie niż ojca. A co ze ślubem?
-Mamo odpuść - zaśmiał się Michał, łapiac mnie za rękę, aby dodać mi otuchy. - dopiero się oświadczyłem.
-Nie zamierzam na was naciskać, ale no wiecie.
-Kochanie przestań-ostudzil zapal żony pan Jarek. - teraz są inne czasy. Dzieciaki teraz ślub nie jest potrzebny do szczęścia.
-Chce tylko żeby wiedzieli, że liczę na jakieś wnuki.
-To że nie będziemy mieli ślubu nie znaczy, że nie będziesz miała wnuków.
-No no - zaśmiał się senior Kubiak - daj najpierw Zuzi skończyć szkołę, studia lub chociaż zacząć studia.
-To wiadome. Dzieci będziemy mieli jak Zuz będzie gotowa.
-Właśnie,a ty chciała byś mieć dzieci ? - pytanie pani Ania skierowała do mnie.
-Tak. Zawsze chciałam mieć dziecko.- odpowiedziałam wesoło uśmiechając się do Michała.
-Wszystko pięknie ładnie, ale dopiero się zaręczyliśmy.
-A ty synu co, dzieci się boisz?
-Oczywiście, że nie. Po prostu Zuza ma maturę i moim zdaniem na niej powinna się skupić.
-Tak. To logiczne.
-No,a zmieniając temat jakie plany na święta ?
-W tym roku rodzina do nas się zjeżdża.
-Nie myśleliście z Michałem, żeby razem spędzać święta ?
-Wie pani, że nawet o tym nie myślałam.
-No widzisz skarbie moja mama o wszystkim pomyśli.
-Jezu, ale ta moja żona mąci - zaśmiał się pan Jarek - a co puścisz tak chętnie Michała na święta do Warszawy ? - zapytał żonę.
-No nie wiem.
-Właśnie. Jak coś ustalą to na pewno cię powiadomią. Nie martw się.
-Nie no spokojnie. Jeszcze nic nie jest obmyślone. Niech się pani nie martwi pani dowie się pierwsza - uśmiechnęłam się.
-No.
       Z rodzicami Miśka posiedzieliśmy do popołudnia w salonie. Nagle pan Kubiak wstał i powiedział do żony.
-No, pakuj manatki i wracamy o domu.
-Już jedziecie ?- zapytał Michał.
-No, a co ? Nie będziemy wam przecież przeszkadzać. - zaśmiał się - Jesteście młodzi. Korzystajcie z młodości.
-Nie przeszkadzacie nam. - powiedziałam.
-Oj przestań Zuza. Musicie się sobą nacieszyć. W końcu ty też niedługo wracasz do domu.
       Zebrali się w 15 minut, pożegnali i pojechali do domu. Zmęczona rzuciłam się na kanapę. Michał wszedł do pokoju oparł się o framugę i mnie obserwował. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać tv.
-A ty co ? Przyjechałaś telewizję sobie pooglądać?
-A co, nie można ? - zapytałam patrząc na niego.
-Przecież nic nie mówię. Jednak myślałem, że inaczej spędzimy dzisiejszy dzień ?
-Misiek, przecież jest godzina 19 - mruknęłam patrząc na zegarek. On usiadł na kanapie podnosząc moje nogi do góry i kładąc je sobie na swoich udach.
-Właśnie kochanie. Mamy dziś sobotę, godzina 19, idziemy gdzieś na imprezę ?
-Kocie - powiedziałam siadając mu na kolanach i głaszcząc po policzkach - ale ja nie mam się w co ubrać.
-Tylko o to chodzi ?
-Tak. Nie mam się w co ubrać. Po za tym można zawsze w jakiś przyjemniejszy sposób spędzić ten czas - powiedziałam całując go delikatnie.
-Masz coś konkretnego na myśli ?- zapytał z zadziornym uśmiechem.
-Domyśl się - mruknęłam. Pocałowałam go i wstałam. Uśmiechnęłam się słodko - idę się wykąpać.
       Powiedziałam puszczając mu oczko i zachęcająco ruszając biodrami poszłam do łazienki. Napuściłam sobie wody do wanny, zrobiłam pianę. Związałam wysoko włosy, zapaliłam kilka zapachowych świeczek na półce, które kiedyś kupiła i się rozebrałam. Weszłam do wanny, odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy. Poczułam jak bardzo byłam zmęczona. Nie posiedziałam długo. Usłyszałam jak drzwi do łazienki się otwierają. Specjalnie nie otwierałam oczu.
-Mogę się przyłączyć ? - zapytał siadając na brzegu wanny.
-No ja nie wiem - mruknęłam otwierając oczy. W jednej ręce miał butelkę wina, a w drugiej dwa kieliszki.
-Mam bardzo dobre wino czerwone.
-No niech ci będzie - zaśmiałam się. Nim się obejrzałam już siedział za mną, a w rękach mieliśmy kieliszki z czerwoną cieczą.
-Kocham cię - usłyszałam przy uchu.
-Kocham cię Kubiak - mruknęłam opierając się wygodnie o jego klatę. Upiłam łyk wina i poczułam jak Michał zabiera mi kieliszek,jednocześnie całując mnie po szyi. Postawił szkoło koło wanny, nie przestając mnie całować po szyi i schodząc niżej. Rękami masował mój brzuch. Podniósł mnie i obrócił tak, że siedziałam przodem do niego na jego udach. Objęłam rękami jego szyję, a Misiek złapał mnie za pośladki. Cieszyłam się w tej chwili, że Misiek ma większą wannę niż standardowo. Było mi cholernie dobrze. Nie zwracaliśmy uwagi na to, że połowa wody znalazła się na podłodze. Liczyliśmy się tylko my.  Łazienka wypełniła się naszymi jękami i przyspieszonym oddechem. Spełniona opadłam na niego, a głowę oparłam na jego ramieniu. Nadal ciężko oddychaliśmy. Michał pocałował mnie w skroń i szepnął.
-Jesteś cudowna.
-Miałam się zrelaksować, a tylko się zmęczyłam - mruknęłam próbując opanowując śmiech i patrząc mu w oczy.
-No przepraszam. Jednak mam nadzieję, że mogę ci to wynagrodzić.
-Na pewno jest jakiś sposób. - mruknęłam. Pocałowałam go jeszcze szybko i wyszłam z wanny. Złapałam za ręcznik i zaczęłam się wycierać. Michał też wyszedł z wanny przewiązał sobie ręcznik w pasie i podszedł do mnie. Pocałował mnie w pasie i wziął na ręce. Pisnęłam tylko.
-Co ty robisz? - zapytałam obejmując go za szyję.
-Zamierzam wynagrodzić ci jakoś to zmęczenie. - zaśmiał się i położył mnie na łóżku w sypialni.
         Wykończeni padliśmy na łóżko. Najśmieszniejsze było to, że nie chciało mi się spać. Michałowi chyba też. Popatrzyłam na zegarek stojący przy łóżku i  się zaśmiałam.
-Idziemy spać ? - zapytałam kładąc się na brzuchu i go obserwując. W pokoju był półmrok. Jedyne oświetlenie to księżyc i latarnie spod bloku. Jednak mimo to widziałam uśmiech na jego twarzy.
-Która jest godzina ?
-Czwarta dochodzi.
-Teoretycznie powinniśmy być zmęczeni i zasnąć.
-Jakoś nie jestem zmęczona, a ty ?
-No ja właśnie też nie - mruknął jeżdżąc ręką po moich nagich plecach.
-To co robimy ?
-Możemy porozmawiać. - zaproponował.
-Nie widzę problemu. O czym rozmawiamy ?
-Co planujesz po liceum ?
-Przeprowadzę się do ciebie to po pierwsze. Zacznę studia medyczne w Jastrzębiu. - odparłam pewnie.
-Podoba mi się ta część z przeprowadzką.
-Cieszy mnie to.
-Jeśli rozmawiamy już o przyszłości to co ze ślubem. ? Nie myśl, że mam zamiar na ciebie naciskać, czy od razu go planować. Jednak wiesz nasze matki będą pewnie naciskać.
-Ja wiem. Nie chce na razie wychodzić za mąż. Nie potrzebuje tego całego stresu związanego z ślubem. Wystarczy mi matura.
-Wiem kotku - pocałował nie delikatnie.
-Czyli co ? Odpowiadamy, że myślimy o tym.
-Zgadza się. - pocałował mnie w nos, a ja po chwili zaczęłam ziewać. Misiek się tylko zaśmiał. - Dobra. Ktoś tu jest zmęczony. - Objął mnie tylko szczelniej, pocałował w czoło i szepnął - Dobranoc.
-Dobranoc - szepnęłam tylko.
       Wtuliłam się bardziej w Miśka i tak po prostu zasnęłam. Miałam strasznie mocny sen. Nie obudziłam się sama. Obudził mnie zapach aromatycznej kawy. Niechętnie podniosłam powieki. Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Byłam sama w łóżku, na fotelu leżały moje wczorajsze rzeczy. Z kuchni dochodziły jakieś odgłosy. Postanowiłam to sprawdzić. Założyłam na siebie koszulę Michała. Wyglądałam pewnie komicznie. Podwinęłam rękawy do łokci i wyszłam z sypialni. W kuchni zastałam bardzo ciekawy widok. Mianowicie, Misiek w samych bokserkach robił śniadanie. Uśmiechnęłam się tylko. Po ciuchu podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców.
-Ej, co ty tu robisz ?- zapytał pełnym oburzenia głosem.
-Stoję, a co ?
-Nie no nic, tylko śniadanie miało być do łóżka. - mruknął.
-Przykro mi kochanie, ale kawa mnie obudziła - pocałowałam go w bark i usiadłam przy stole pijąc kawę. 
-No dobra. Jakoś to przeżyje.
-Mamy jakieś plany na dzisiejszy dzień? 
-Brak. No chyba, ze ty coś uknułaś.
-Nie. Dzisiaj muszę wrócić do domu.
-No niestety. Kiedy sie teraz zobaczymy? - zapytał spadając przy stole.
-Nie wiem. Teraz chce sie z Ann przeprowadzić do mieszkania Zbyszka, żeby w spokoju sie uczyć.
-Dasz kochanie radę.
-Właśnie.  Misiu pamiętasz, żeby 14 lutego mieć wolne bo mam studniówkę?
-Tak. Trener juz wie. Spokojnie. - pocałował mnie w czoło.
-Mam nadzieję, że nie będę zmuszona iść sama.
-Coś ty po za tym Zibi tez idzie.
-No tak. Mimo wszystko trudno mi uwierzyć ze są razem.
-Nie tylko tobie.
-Ale mam taki pomysł, nie przejmujmy się na razie nimi. Zajmijmy się sobą co? -zapytał stając za mną i mnie obejmując. 
-Jestem za. Co w takim razie robimy.?-zapytałam odwracając się w jego stronę.
-Ubieramy się i idziemy na spacer.
         Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy.  Resztę dnia spędziliśmy szwendając się po Żorach. O godzinie 16 niechętnie wsiadłam w auto i ruszyłam w stronę Warszawy.
    Do domu dotarłam po 21.
-Wróciłam! - krzyknęłam, ale odpowiedziała mi głucha cisza. - No ładnie-  mruknęłam i rozejrzałam sie po domu. Był pusty. Wyciągnęła telefon i zadzwoniłam do rodziców.  Okazało się że są u cioci i wrócą jutro. Było juz dość późno, a jutro do szkoły. Postanowiłam zadzwonić do Michała, żeby się nie martwił. Potem zadzwoniłam do Ann, żeby zapytać czy idzie jutro do szkoły.
-Hej bratowa- zawołałam na początek rozmowy.
--Ale zabawne-  mruknęła.
-No już, nie gniewaj się.  Jedziemy razem do szkoły?
--Pewnie.  Czemu nie.  A ty już w domu?
-No, jakieś 15 minut temu wróciłam.
--No ja też niedawno wróciłam.  -powiedziała.
-Dobra kochanie, widzimy się jutro i pogadamy.
         Zadowolona poszłam się wykąpać. Przebrana poszłam do swojego pokoju. Rano wstałam przed budzikiem i poszłam się ogarnąć.  Gotowa i spakowana zeszłam do kuchni. Gdy konsumowałam śniadanie, zadzwonił mój telefon. 
-Hej Miśku - zawołałam radośnie. 
--No cześć, a ty co taka szczęśliwa ?
-Bo mogę cię usłyszeć. - oznajmiłam mu. - Jak u ciebie ? Wyspałeś się ?
--Niekoniecznie. - mruknął - Właśnie budzę się kawą. 
-No to nie fajnie. Na treningu Bernardii was rozbudzi.
--Trening mam o 12, a ty Słońce, na którą do szkoły ?
-Na 8. Niedługo będę się zbierać. No wiesz jeszcze po Ann muszę zajechać. I dzisiaj będę rozmawiać z Ann o przeprowadzce.
--No tak, klasa maturalna to nie byle co, a jak już jesteśmy przy tym temacie, to jak idzie ci pisanie pracy maturalnej ?
-Dobrze. Jeszcze tylko dwie książki z pięciu muszę przeczytać.
--Kiedy ty znajdujesz czas na czytanie tych książek ?
-W tak zwanym między czasie - zaśmiałam się i spojrzałam na zegarek. - Kocie muszę się zbierać. 
--Jasne, to co do usłyszenia wieczorem. 
-No pewnie. Zadzwoń jak będziesz wolny. 
--Na pewno zadzwonię. Na razie.
-Miesiek !
--Tak ?
-Kocham cię - uśmiechnęłam się pakując torebkę. 
--Ja ciebie też. Na razie. 
-No buźki, pa.
        Rozłączyłam się. Skończyłam pakować torebkę do szkoły. Gdy byłam gotowa napisałam do przyjaciółki, że zaraz po nią będę. Zamknęłam dom i wsiadłam do auta. Podjechałam pod dom Blondynki, a ona już na mnie czekała.




    Hej, cześc i czołem.... Wiem, zawaliła, zmaściłam, nie wiem co jeszcze. Na swoje usprawiedliwienie mogę wam powiedziec, że mam teraz strasznie dużo nauki i problemów. Nie wiem co dalej z opowiadaniem. Jest parę opcji.
1. Całkowicie zakończę opowiadanie w paru postach.
2. Skończę częśc I i napiszę II na drugim blogu powiązaną z tymi bohaterami, jak by ich życie później.
3. Ciągniemy to opowiadanie do ..... aczkolwiek wyjdzie z tego Moda na Sukces.
       Osobiście wybrała bym opcję 1 lub 2, nie 3. Co zrobię nie wiem.  Na razie zostawiam z wami pościka. Wrzucę wam zdjęcie wykonane przeze mnie.


Zostawiam z wami Skrę podczas meczu w Lubinie <3

środa, 17 września 2014

LXVII cz.2

Mikołajkowy mecz Bartman vs Kubiak


        Dziś do szkoły nie trafiłam ponieważ źle się czułam, a obiecałam Zbyszkowi że przyjadę do Jastrzębia na mecz. Takiego widowiska nie mogłam przegapić. Zuzka powiedziała, że po szkole zje obiad i po mnie wpadnie. Torbę ok dobrych kilku godzin miałam spakowaną i nie miałam nic do roboty. Siedziałam bezczynnie i oglądałam telewizję kiedy zadzwonił do mnie Zbyszek.
--Hej kochanie!
-Cześć, co tam już wyjechaliście z Rzeszowa??
--Tak, a jak ty będziesz w Jastrzębiu??- spytał niepewnie.
-No tak jadę z Zuzką... A co??
--Z Zuzką?? To dobrze!!
-Coś ty taki zadowolony??- spytałam ukochanego.
-- A co nie mogę, że zobaczę dziewczynę marzeń??
-No wiesz zawsze mogłam przyjść pieszo niecałe 59 godzin by mi to zajęło.- powiedziałam sarkastycznie.
--Jak byś przyszła pieszo chyba bym cię zabił!!
-Jasne, jasne a z kim byś się potem kochał??
--Jakaś by się znalazła.- powiedział śmiejąc się do słuchawki.
-Teraz to się obrażam.
--Oj Misia żartowałem.
-Niech Ci będzie do zobaczenia po meczu, kocham Cię głupku.
--Ja ciebie też.
          Zbyszek się rozłączył, a ja musiałam czekać aż Zetka wróci ze szkoły. Przynajmniej przez ten czas gorączka mi spadła i się lepiej zaczęłam czuć. Zuza przyjechała po mnie koło 14. Dość szybko dojechałyśmy na halę. Byłam ucieszona jak pod nią zobaczyłam autokar Resovi.
-Zuza, masz bilety prawda ?- zapytałam z niepewnością.
-Tak, tak - mruknęła grzebiąc w torebce.
-Zuźka, błagam tylko nie mów, że zapomniałaś - mruknęłam patrząc na mnią, jak siadła na krzesełkach zaraz po wejściu do środka i wysypuje wszystko z torebki.
-Nie, no gdzieś je mam. - powiedziała zawzięcie szukając biletów. - No gdzie one są - mruknęła pod nosem. Kucnęła i zaczęłam przerzucać wszystkie swoje rzeczy z torebki, które i tak już leżały na ziemi.
-Nie, że by coś ale pamiętasz co Misiek mówił. Biletów już nie ma, nawet w tych najbardziej chujowych miejscach.- mruknęłam tracąc powoli cierpliwość.
-Andzia, za kogo ty mnie masz. Przecież wiem i to a wykonalne, żebym nie wzięła tych biletów - powiedziała i sprawdzała właśnie, portfel, kalendarz, nawet zajrzała do swojej podręcznej kosmetyczki. Popatrzyła na mnie i ze zrezygnowania usiadła po turecku na środku korytarza.
-Co ty robisz?- zapytałam patrząc na nią.
-Właśnie się załamuję - mruknęła.
-A mogę wiedzieć dlaczego ?
-Bo wiesz, Ann. Jak by ci to powiedzieć. To taka śmieszna sprawa. Bilety zostały na biurku.- powiedziała drapiąc się po głowie, a we mnie się wszystko zagotowało.
-Jak my tam teraz wejdziemy ?- spytałam z wyrzutem.
-Nie mam zielonego pojęcia. Misiek telefon ma w szatni, więc dupa. Możemy liczyć jedynie na cud.
-Zuza ? - usłyszałyśmy jakiś męski głos. Zuza podniosła głowę i zobaczyła rozbawionego chłopaka.
-Kamil - krzyknęła zadowolona.
-A mogę wiedzieć czemu siedzisz na ziemi? - mruknął patrząc na nią.
-A no tak. - wstała i podeszłam do niego.
- Powiedź, że znasz jakiś magiczny sposób, aby przemycić mnie na halę. Mnie i Ann.-powiedziała wskazując na mnie.
-No może i znam, a co ?-spytał zdezorientowany.
-Ta blondynka bilety zostawiła w domu.- mruknęłam wrzucając rzeczy Zuzi do torebki.
-Nie zrobiłam tego specjalnie - mruknęła oburzona.
-Dobra, chodźcie, zaprowadzę was na wasze miejsca.
         Lekko w szoku poszłam za Zuzką, ona chyba wiedziała co robi. Ja nie byłam tego pewna. Chłopak wprowadziła nas na miejsca, chyba były obok dziewczyn chłopaków z Jastrzębia, czułam się trochę dziwnie w końcu jako jedyna kibicowałam Resovi z tego sektora.
-Cześć dziewczyny - powiedziała zadowolona dziewczyna, z opisu Zuzki była to chyba Kinga.
-Siemka.- mruknęłyśmy równo.
-A wy co tak długo ?-Zuza zapomniała biletów i masażysta chłopaków nas wprowadzał.- powiedziałam niechętnie.
-Oj Zuza, ty to kiedyś głowy za pomniesz.
-Wcale nie. - oburzyła się i popatrzyłam na boisko.
-Wylookałaś już swojego księcia z bajki.- spytałam złośliwie patrząc na rozgrzewającego się Zbyszka.
-Tak - powiedziała zadowolona. Wyciągnęła pomarańczową koszulkę z nr 13 i nazwiskiem Kubiak i założyła ją na siebie. Popatrzyła na mnie, miała dość dziwną minę. Właśnie założyłam koszulkę jej brata, którą dostałam od niego a raczej zakosiłam.
- Co ty masz na sobie ?
-Yyy, koszulkę ? - zapytałam głupio.
-Andzia, franco. Skąd ty masz koszulkę Zbyszka ?- tu obleciały mnie siódme poty.
-No dał mi ją jakiś czas temu - zaczęłam kręcić, przecież mówiłam prawdę. W końcu dostałam starą jego koszulkę na meczu w Wawie
.-Jakiś czas temu?- spytała.
-No tak. Nawet nie pamiętam kiedy. Powiedziałam mu, że kibicuję Resovii to oddał mi swoją koszulkę.
-I ty mi nadal wmawiasz, że między wami nic nie ma.- powiedziała obracając się w stronę boiska.
-Bo nic nie ma.- mruknęłam odruchowo łapiąc się za łańcuszek od Zibiego.
-Dobra, nie kłóćmy się. Mecz się zaczyna.
              Mecz to była prawdziwa rzeźnia, ale cieszyła się że w tie-breku wygrała Resovia. W końcu mój Misio został MVP. Lubię Michała, ale sorry mój facet jest lepszy.
-Widzisz Zuza, twój brat wygrał - powiedziałam ze śmiechem.
-No, ale chłopak przegrał.
             Nagle Misiek i Zibi podeszli do spikera, to było podejrzane nawet bardzo. Od razu pokazałam to Zuzi.
-Jestem ciekawa co się stało – powiedziałam nie odrywając wzroku od nich.
-A ja jestem ciekawa co takiego kombinują. - w tej chwili usłyszeliśmy głos spikera.
-Proszę państwa, proszę o zostanie jeszcze na swoich miejscach. Jeden z zawodników naszego klubu chciał by coś powiedzieć. Oddał Miśkowi mikrofon, a Zbyszek jak by chcąc dodać mu otuchy poklepał po plecach.
-Cześć wszystkim  - krzyknął do mikrofonu - dzięki wszystkim za doping i przepraszamy za taki kiepski mecz - powiedział, a kibice zaczęli krzyczeć, że jeszcze to odbiją.
- Miło mi na prawdę, za wasz doping. Teraz jednak chciał bym prosić, tu, do mnie, na boisko moją dziewczynę Zuzkę - powiedział patrząc w naszą stronę - Zetka no chodź do mnie. - Nie wiedziała co mam robić. Stała zaszokowana, więc pomogłam jej popychając ją w przód.
-No idź głupku.-Mruknęłam.
          Jakiś ochroniarz przepuścił ją na boisko i już po chwili stała koło Miśka.  Gdy tylko wypchnęłam Rudą na boisko, postanowiłam podejść bliżej. Sprawnie przeskoczyłam przez bandy i zaraz znalazł się obok mnie ochroniarz.
-A panienka gdzie się wybiera ?? - zapytał zatrzymując mnie.
-Panie, weź się pan odsuń. - oburzyłam się.
-Nie może pani tam iść.
-Proszę pana, tam przed chwilą weszła moja przyjaciółka Zuza, ja muszę wiedzieć o co chodzi.
-Tak, tak, a ja jestem królowa Elżbieta - zaśmiał się. Już miałam mu nagadać gdy zobaczył mnie Igła.
-Anastazja ? Chodź - złapała mnie za rękę.
-Ale panie Ignaczak - zaprotestował ochroniarz.
-Ona jest ze mną. - powiedział.
           Podziękowałam mu i szybko podeszłam do Zbyszka.
-O co chodzi ? -  zapytałam patrząc na niego.
-Słuchaj - zaśmiał się.
            Pokręciłam tylko głową i popatrzyłam na przyjaciółkę. Kubiak ukląkł przed Zuzą. Popatrzyłam zaszokowana na Zbyszka, a ten się uśmiechnął.
 -Zuzanno Bartman czy wyjdziesz za mnie ? - usłyszałam i popatrzyłam na zaszokowaną bardziej ode mnie przyjaciółkę.
-Żartujesz prawda ? - zapytała roześmiana.
-Nie - powiedział pewny siebie Kubi - to jak wyjdziesz za mnie ? - powtórzył pytanie, a ona pokręciła głową z nie do wierzeniem.
-Jesteś tego pewien ? - zapytała z uśmiechem. Pokiwał twierdząco głową, a ona się zamyśliła. Na hali panowała cisza ,nie wiele myśląc postanowiłam ją przerwać.
-No powiedź tak - krzyknęłam.- zgódź się kurwa !!
         Oni popatrzyli na mnie ze śmiechem, a Zibi zaczął się głośno śmiać.
 -Oczywiście, że wyjdę za ciebie - powiedziała po chwili. Misiek założył na jej palec pierścionek, a potem porwał w objęcia. Ja oparłam głowę na ramieniu Zbyszka i mruknęłam rozmarzona.
-Jaak słodko - gdy komentowałam Misiek pocałował Zuza.
-Podoba ci się ? - zapytał Zibi.
-Oczywiście, że tak. W końcu to takie słodkie z jego strony, wszystko to zorganizować i w ogóle. No postarał się.
-Ty też byś tak chciała??- spytał, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę.
-Jak dla mnie zbyt kameralnie, ale słodko. 
      Zbyszek nic nie odpowiedział, tylko podeszliśmy do Zuzki jej pogratulować.
-Gratuluje siostra - powiedział Zibi.
-Dziękuję i gratuluję meczu i MVP.
-Przestań mała, teraz ty jesteś ważniejsza, a nie jakaś głupia statuetka.   
        Gdy Zuzką zajął się Igła, mnie Zbyszek porwał w objęcia, nie przyznam to miłe a zarazem troszkę stresujące. Pierwszy raz aż tak publicznie okazywał mi czułości.
-Skoro chcesz, jak ja ci się będę oświadczał będzie mniej kameralnie. Co ty na to??
-Jestem za, ale na to troszkę poczekasz.
-Niech ci będzie poczekam ile będzie trzeba.  
          Tu ni z tond ni zowąd pocałował mnie, nie umiałam mu odmówić. Nasz cudowny pocałunek przerwała jego siostra.
-Igła, ale oni się przecież tylko kumplują.
-Zuzka, ale to nie tak – zaczęłam się od razu tłumaczyć.
-Oj przestań, jesteśmy przecież dorośli - powiedział Zibi.
-Andzia jak mogłaś -No to ładnie jest na mnie wkurwiona.
-Myślałam, że się przyjaźnimy.
-No tak, ale Zuza. Kocham Zbyszka, jednak, zależy mi na przyjaźni z tobą - powiedziałam wtulając się w Zbyszka.
-Franco wredna jak mogłaś mnie trzymać tak długo w niepewności. Bynajmniej już nie będę musiała się modlić, żebyście się wreszcie zeszli. Jak ja się cieszę - krzyknęła i przytuliła się do mnie. Ja nie wiedziałam kompletnie co mam robić.
-Ale ? Ale jak to ? Ty nie jesteś zła ?- spytałam niepewnie.
-A na co miała bym być zła ?
-No bo ja i twój brat, bo bo my no.- nie umiałam jej powiedzieć, że ze sobą sypiamy.
-Przestań, ten łoś w końcu sobie znalazł jakąś fajną dziewczynę, z którą mogę chodzić na zakupy.
-To ty się nie gniewasz, ?- spytałam wprost.
-Oczywiście, że nie blondynko. - zaśmiała się i mnie przytuliła.
-Co się stało ?- zapytał Kubi stając obok Zetki.
-Oni są razem - powiedziała zadowolona.
-No wiem. -powiedział Michał, potem chyba zdał sobie sprawę, że za szybko mówi.
-Jak to wiedziałeś  ?
-No domyślałem się, Zetka przecież było widać, że oni do siebie mięte przez rumianek czują. -Zbyszek przytulił mnie mocniej i dobrze, bo aż kolana pode mną się ugięły.
-No masz szczęście - pocałowała go.
-To co jedziemy do mnie?
-Ale Ann. – zaczęła patrząc na mnie.
-Ann jedzie ze mną - powiedział szybko Zibi.
          Ustaliliśmy, że ja jadę z chłopakami z Resovii. Poszłam tylko z nimi i wzięłam torbę z auta Zuzki. Trener nie miał na szczęście problemu, był zadowolony, że chłopaki dobrze się spisali. Nie musiałam na nich długo czekać.
-Co jest blondyna?? –spytał Ignaczak, gdy stałam oparta o autokar.
-Co?? A nic…
-Jak to tak, że podrywasz naszego Zbysia??
-Co zazdrosny jesteś Igła o mnie?? –spytał Zibi podchodząc do nas.
-No a żebyś wiedział!!- wymruczał udając, że płacze.
-Igła spoko będzie dobrze.- poklepał go po placach Lotman.
        Długo na resztę drużyny nie musieliśmy czekać. Ja ze Zbyszkiem wsiedliśmy do autokaru jako ostatni nasze miejsca znajdowały się na końcu autokaru, a droga zapowiadała się wesoło.  



Mikołajkowy zawrót głowy

      Droga do Rzeszowa z tymi pajacami była dość długa, mimo iż wszyscy byli zmęczeni to i tak humorki dopisywały. Byłem szczęśliwy, że Misiek oświadczył się Zuzi mimo iż dowiedziałem się o tym zamiarze przed meczem. Ann była zaszokowana jak szybko uświadomiłem siostrę o naszym związku ale co tam.
  -Andzia ale ty masz fajną koszulkę.-powiedział Nowakowski.
       Dopiero teraz spostrzegłem gdzie podziała się moja druga koszulka meczowa, która mi zaginęła.
-Tak wiem bo moja.- mruknęła śmiejąc się.
-Czyja kochanie??
-No moja??
-A właściciel ci się nie pomylił??
-No może troszkę.- tu pocałowała mnie w policzek.
-To przez tę małą blondyneczkę w tych nie graliśmy??- spytał Kosa.
-Jaką małą wypraszam sobie!! Mam całe metr siedemdziesiąt!!
-Ta to nic przy moim 206!!
-Spadaj!!
-Zbyszek wyższych nie było??- spytał Konarski.
-Nie, nie mieli ale ta jest odpowiednia. 
          Po dość długiej sprzeczce o moją koszulkę Ann oparła się o mnie i zasnęła. Przykryłem ją swoją bluzą i obudziłem dopiero w Rzeszowie. Gdy wysiadaliśmy pod halą od razu wrzuciłem nasze torby do bagażnika.
-Anastazja chodź na chwilę!!- i ja i ona byliśmy zaskoczeni jak manager zawołaj ją do siebie.
-Tak?? - spytała zaspana.
-Proszę to dla ciebie od całej drużyny.
-Dziękuje, ale nie trzeba było.
-Jesteś tu nowa, a wszystkie takie mają. 
         Od razu odszedł a Misia wsiadła do samochodu. Dopiero w nim zobaczyła co dostała. Był to koc z logiem Asseco Resovi, każda z dziewczyn zawodników taki dostała od managera. Nawet Aśka.
-Ale fajny.- mruknęła.
-Każda ma taki, a gdzieś drugi leży u mnie w domu.
-Skąd??
-Każda dziewczyna dostała, Ąśka też. O ile go nie zabrała. 
         Dopiero teraz zobaczyłem jak ona reaguje na jej imię. Oczy rozbłysły jej dziką nienawiścią i pałały mordem. Było to całkiem seksowne. Po pół godzinie dość szybkiej jazdy w śniegu byliśmy pod blokiem.
-Co jemy na kolację??- spytała wchodząc do salonu.
-Może ciebie?? - powiedziałem rzucając się z nią na kanapę.
-Zbyszek!! 
-No co??
-Bo ja mam coś dla ciebie!! - mruknęła wydostając się z moich objęć.
-Andzia nie trzeba było!!
-Ale chciałam!!
         Podeszła do torby i zaczęła z niej wszystko wyrzucać. Było to dość dziwne. Ale chyba w końcu znalazła to czego szukała, powrzucała rzeczy bele jak, wzięła ozdobną torebkę i podeszła do mnie. Od razu usiadłem, a ona usiadła mi na kolanach. Wręczyła mi pakunek.
-Proszę mój mikołaju!
           Patrzałem na nią jak na wariatkę, powoli otworzyłem pakunek patrząc jej w oczy. W środku znajdowało się średniej wielkości opakowanie, wyciągnąłem i otworzyłem. W środku znajdował się Miso. Był inny niż wszystkie, a raczej to nie był Misio tylko królik ubrany całkiem seksowny kostiumik trzymający karteczkę "Od MIKOŁAJA ;P".
-Anastazja ty mój głupku!!
-No co?? Jak go zobaczyłam od razu pomyślałam o tobie!!
-I to ja twierdziłem że mam kosmate myśli?- tu pokręcił z niedowierzaniem głową.
-Ale zobacz jeszcze!!  
          Już z respektem spojrzałem do torebki, ale wyciągnąłem z niej jeszcze koszulkę. Odwróciłem ją tyłem do siebie, była to koszulka klubu mojej siostry i dziewczyny, na plecach widniało nazwisko MADEJ i numer 13.
-Ja mam twoją koszulkę, to ty powinieneś mieć moją!!
-Niech ci będzie, głuptasku.
-Ale za to nie byle jaki bo twój!!- mruknęła soczyście mnie całując.
          Ja jak to facet nie mogłem się powstrzymać i zabrałem ją do sypialni. Oboje byliśmy na siebie napaleni, że to szok. Nie wiedziałem że można się kochać, aż tak długo. Chyba wszystkie pozycje kama sutry wykorzystaliśmy jakie są możliwe. Oboje zmęczeni zasnęliśmy nad ranem wtuleni w siebie.




Mikołajki mikołajkami, ale to to już lekka przesada.


     Wstałam pierwsza, Zbyszek jeszcze słodko obok spał. Wyglądał tak kochanie i niewinnie, szkoda że tylko jak śpi. Delikatnie pocałowałam go i uciekłam z łóżka. Na przedpokoju znalazłam moją rozwaloną torbę, szybko znalazłam w niej rajstopy, czarną, obcisłą, krótką spódnicę i do tego czerwoną bluzkę z dużym dekoltem. Porwałam te rzeczy i w przelocie wrzuciłam torbę moją i Zbyszka do sypialni. Po szybkim prysznicu ruszyłam do kuchni przygotować śniadanie. Włączyłam radio akuratnie była jakaś transmisja z muzyką disco polo. Zaczęłam przygotowywać kanapki gdy usłyszałam jedną z lepszych piosenek tego gatunku muzyki. Tańcząc i śpiewając robiłam śniadanie.
-A więc zdejmij swe ciuszki, Zaczekam w Twoim łóżku, Czule, namiętnie całować Ciebie będę, Wszystko, co chcesz jestem w stanie Tobie dać, Możesz być pewna nie będziesz mogła spać.
-Nie dość, że dobra w łóżku to jeszcze wokalnie uzdolniona.-w tym samym momencie się odwróciłam. Zbyszek stała w drzwiach w samych bokserkach.
-Witam!!!- podbiegłam składając na jego ustach pocałunek i wróciłam do kończenia śniadania.
-Tak to możesz mnie codziennie witać.
-Nie bo się od tego uzależnisz!!
-HaHaHa bardzo śmieszne!! Ślicznie wyglądasz!!
-Ta na pewno bez makijażu i z mokrymi włosami!!
-Noo taką ciebie lubię najbardziej!
-I tak ci nie wierzę!!
-Dobra ty wojuj dalej z naszym śniadaniem a idę się wykąpać.
         Śniadanie skończyłam dość szybko robić, nakryłam dla naszej dwójki i czekałam na partnera tańcząc po kuchni. Niestety na Zbyszka nie czekałam zbyt długo, to on przerwał moje głupoty tańcząc razem ze mną a raczej je spotęgował. Tak trwaliśmy przez chwilę do puki nie zaczęło mu burczeć w brzuchu. śmiejąc się zasiedliśmy do śniadania. 
-Ja robiłam, to ty sprzątasz!!
-Niech ci będzie.- tu pocałował mnie w policzek.
     Za ten czas kiedy Zbyszek sprzątał po śniadaniu, ja zdążyłam się uczesać. Pomalowanie się nie zajęło też wiele czasu, razem z Zibim zasiedliśmy na kanapie i  włączyłam TV. Akuratnie włączył się POLSAT SPORT. I oczywiście mówili o zaręczynach Kubiaka i Zuzki. NA szczęście nic nie mówili o Zbyszku.
-To nieźle internet teraz huczy!!- mruknął skacząc po kanałach.
-Ta pewnie poszła plota, że Zuzka jest w ciąży.
-Pewnie tak, a co my teraz robimy??- spytał wyłączając telewizor.
-Nie wiem zdaję się na ciebie.
-To może pójdziemy po Bobika do Ignaczaków??
-Nie ma problemu.
          Zebraliśmy się w nie całe 10 minut.  Po krótkiej kłótni, o to że idziemy na nogach ruszyliśmy. Ludzie patrzyli się na nas jak na wariatów, przez całą drogę rzucaliśmy się śnieżkami. Po jakiejś pół godziny albo i dłużej dotarliśmy na osiedle domków jednorodzinnych, gdzie mieszkali Ignaczakowie. Do ich domu nie miałam problemu z trafieniem, ponieważ byłam już tu kiedyś z Zuzą. Zbyszek zapukał od razu gdy doszliśmy do drzwi. Drzwi otworzyła mam Iwona.
-A wy co z bałwanem się biliście, że tacy mokrzy??- spytała wpuszczając nas do środka.
-Nie Andzia tylko chciała być bałwankiem.- mruknął strzepując śnieg z moich włosów.
-HaHaHa bardzo śmieszne.
          U Ignaczaków długo nie posiedzieliśmy, bo jak to Zbyszek powiedział ma ważne rzeczy na mieście do załatwienia. Droga powrotna do Bartmana domu była jakaś szybsza, może dlatego że dopiero co druga śnieżka trafiała w nas a większość ich rzucaliśmy Bobikowi.
-Ann mógł bym cię zostawić samą na jakieś pół godzinki??- spytał gdy weszliśmy do domu.
-Nie ma sprawy, a poza tym nie będę sama!!- mruknęłam łapiąc psa na ręce. Zbyszek podszedł do nas przyglądając się badawczo.
-Ty!!- tu zaczął machać palcem przed mordką psiaka.- Jak położysz choć jedną łapę na ciele oto tej mojej kobiety, to będziesz nocował na wycieraczce!!
-Tak, tak ty też jak się nie pośpieszysz!! - tu namiętnie mnie pocałował i wyszedł.
           Gdy Zbyszek wyszedł ja zaczęłam bawić się z psem. Przy okazji sprawdzając facebooka. Z ciekawości looknełam też na ciacha.net. I stało się to czego się obawiałam. Może w telewizji mówili tylko o Kubiakach, za to internet huczał nie tylko o nich ale też i o nas. Z ciekawości zaczęłam czytać te głupoty i tego bardzo pożałowałam. Zostałam skwitowana jako kolejna miłosna zabawka Zbyszka, na dodatek za brzydka jak dla niego. Z internetowego transu wyrwały mnie otwierające się drzwi. Byłam pewna, że za nimi zobaczę Zbyszka. Jednak się myliłam, był to ogromny Miś. A Bartman stał za nim. Od ruchowo zwaliłam laptopa obok i rzuciła się na miśka.
-Czyli ci się podoba??
-Jeszcze się pytasz??
    Odpowiedzi nie dostałam, tylko namiętnego całuska. Zbyszek się rozebrał a ja wróciłam do przeglądania stron.
-A co ty tu miśku robisz??- spytał siadając obok.
-A banię sobie psuję plotkami.- chciałam szybko to wyłączyć, ale się nie udało. Zibi szybko zabrał mi laptopa i sam zaczął czytać te artykuły.
-Mam nadzieję że się tym nie przejmujesz??
-Nie, ale mają rację schudnąć by mi się troszkę przydało.
-Andzia bo cię w łeb strzelę!!
-Oj no żartuję!!
-Ja mam nadzieję, a tak poza tym to co jemy??
-Misiek czy ty myślisz tylko o jedzeniu??
-Nie o tobie!!
        Na obiad postanowiliśmy wyjść na miasto. Wieść o naszym związku szybko musiała się rozejść po Rzeszowie  bo co druga dziewczyna patrzyła na mnie z mordem w oczach.



Dobra, najwyżej TruskawkoweMarzenie mnie zabije.... Wrzucam wam tego pięknego pościka.  Przepraszamy za poślizg i obiecujemy poprawę. Zdradzę tylko, że zbliżamy się do końca.... :)
Zostawiam wam na pocieszenie błyszczącego w blasku fleszy (wcale nie) Kadzia :)

LXIVII Mikołajki cz.1

Mikołajkowy prezent Miśka, którego nic nie przebije.


        Dziś są Mikołajki. Mamy piątek. Dziś mecz, Resovia - Jastrzębie. Mam wielki dylemat komu kibicować. Po jednej stronie mój prawdopodobnie rodzony brat, a po drugiej chłopak. (:D) Od razu po szkole, wpadłam do domu, zostawiłam rzeczy ze szkoły, złapałam za torbę i zbiegłam na dół. W kuchni stali zdezorientowani rodzice.
-A ty gdzie ? - zapytała tata, gdy tylko przekroczyłam próg kuchni.
-No jak to gdzie, na mecz.
-Zuza, ale spokojnie. Z Anastazją jedziesz ? - zapytała mama.
-Tak, ale wiesz, Ann auto poszło do kasacji, więc jedziemy moim. Ja prowadzę. - powiedziałam zadowolona. A no właśnie, dwa dni po tym jak wróciłam od Miśka zdałam na prawo jazdy. Mam już nawet swój plasticzek.
-To tym bardziej się uspokój - powiedział tato, patrząc jak szybko jem obiad - chyba nie chcesz owinąć się wokół drzewa jak twoja przyjaciółka.
-Tato, marudzisz. Po za tym to nie była jej wina i nie wokół drzewa, tylko miała wypadek, dachowała.
-Zuza - powiedziała oburzona mama.
-Spokojnie, będę jechać po woli.
      Zjadłam swój posiłek, pożegnałam się z rodzicami i wsiadłam w auto. Zadzwoniłam do Ann i powiedziałam, żeby wyszła przed dom. Odpaliłam swoje srebrne Audi Q3 i podjechałam po nią. Po 4 godzinach jazdy byłyśmy na miejscu. Miałyśmy akurat godzinę do meczu, więc od razu pojechałyśmy na halę.
-Zuza, masz bilety prawda ?- zapytała Ann.
-Tak, tak - mruknęłam grzebiąc w torebce.
-Zuźka, błagam tylko nie mów, że zapomniałaś - mruknęła patrząc na mnie, jak siadłam na krzesełkach zaraz po wejściu do środka i wysypuje wszystko z torebki.
-Nie, no gdzieś je mam. - powiedziałam zawzięcie szukając biletów. - No gdzie one są - mruknęłam pod nosem. Kucnęłam i zaczęłam przerzucać wszystkie swoje rzeczy z torebki, które i tak już leżały na ziemi.
-Nie, że by coś ale pamiętasz co Misiek mówił. Biletów już nie ma, nawet w tych najbardziej chujowych miejscach.
-Andzia, za kogo ty mnie masz. Przecież wiem i to awykonalne, żebym nie wzięła tych biletów - powiedziałam i sprawdzałam, portfel, kalendarz, nawet zajrzałam do swojej podręcznej kosmetyczki. Popatrzyłam na przyjaciółkę i ze zrezygnowania usiadłam po turecku na środku korytarza.
-Co ty robisz?
-Właśnie się załamuję - mruknęłam.
-A mogę wiedzieć dlaczego ?
-Bo wiesz, Ann. Jak by ci to powiedzieć. To taka śmieszna sprawa. Bilety zostały na biurku.
-Jak my tam teraz wejdziemy ?
-Nie mam zielonego pojęcia. Misiek telefon ma w szatni, więc dupa. Możemy liczyć jedynie na cud.
-Zuza ? - usłyszałam jakiś znajomy męski głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam rozbawionego Kamila - masażystę chłopaków z Jastrzębia.
-Kamil - krzyknęłam zadowolona.
-A mogę wiedzieć czemu siedzisz na ziemi? - mruknął patrząc na mnie.
-A no tak. - wstałam i podeszłam do niego - Powiedź, że znasz jakiś magiczny sposób, aby przemycić mnie na halę. Mnie i Ann.
-No może i znam, a co ?
-Ta blondynka bilety zostawiła w domu.- mruknęła Ann wrzucając moje rzeczy do torebki.
-Nie zrobiłam tego specjalnie - mruknęłam oburzona.
-Dobra, chodźcie, zaprowadzę was na wasze miejsca.
     Zadowolona go przytuliłam. Kamil wprowadził nas na halę i pokazał gdzie są nasze miejsca. Zobaczyłam, że obok mnie ma miejsce Kinga i Ania.
-Cześć dziewczyny - powiedziała zadowolona Kinia.
-Siemka.
-A wy co tak długo ?
-Zuza zapomniała biletów i masażysta chłopaków nas wprowadzał.
-Oj Zuza, ty to kiedyś głowy za pomniesz.
-Wcale nie. - oburzyłam się i popatrzyłam na boisko. Michał który właśnie się rozciągał popatrzył w moim kierunku. Uśmiechnęłam się, a on po tym jak mnie zobaczył miał wielkiego banana na twarzy.
-Wylookałaś już swojego księcia z bajki.
-Tak - powiedziałam zadowolona. Wyciągnęłam pomarańczową koszulkę z nr 13 i nazwiskiem Kubiak i ją na siebie założyłam. Popatrzyłam na przyjaciółkę i myślałam, że na zawał padnę. Ona też miała meczową koszulkę, tylko że Resovii, z nr 9, nazwiskiem Bartman, ona miała koszulkę mojego brata. - Co ty masz na sobie ?
-Yyy, koszulkę ? - zapytała głupio.
-Andzia, franco. Skąd ty masz koszulkę Zbyszka ?
-No dał mi ją jakiś czas temu - zaczęła kręcić.
-Jakiś czas temu?
-No tak. Nawet nie pamiętam kiedy. Powiedziałam mu, że kibicuję Resovii to oddał mi swoją koszulkę.
-I ty mi nadal wmawiasz, że między wami nic nie ma.
-Bo nic nie ma.
-Dobra, nie kłóćmy się. Mecz się zaczyna.
        Mecz był bardzo emocjonujący. W tie-breaku  wygrała drużyna Zbyszka. Do tego Zibi został MVP. Z jednej strony cieszyłam się, z sukcesu brata, ale z drugiej mój chłopak przegrał. Popatrzyłam na boisko i jak dziękują sobie za mecz pod siatką. Coś mi nie pasowało. Jastrzębie przegrało, a Kubiak chodził zadowolony jak jasna cholera.
-Widzisz Zuza, twój brat wygrał - powiedziała Ania ze śmiechem.
-No, ale chłopak przegrał.
       Chciałam pogadać jeszcze z dziewczynami, jak Ann mnie szturchnęła i pokazała na boisko. Michał ze Zbyszkiem stali koło spikera i mu coś mówili. Kubiak był wyraźnie zestresowany.
-Jestem ciekawa co się stało - powiedziała Ann.
-A ja jestem ciekawa co takiego kombinują. - w tej chwili usłyszeliśmy głos spikera.
-Proszę państwa, proszę o zostanie jeszcze na swoich miejscach. Jeden z zawodników naszego klubu chciał by coś powiedzieć. - oddał Miśkowi mikrofon, a mój brat jak by chcąc dodać mu otuchy poklepał po plecach.
-Cześć wszystkim  - krzyknął do mikrofonu - dzięki wszystkim za doping i przepraszamy za taki kiepski mecz - powiedział, a kibice zaczęli krzyczeć, że jeszcze to odbiją. - Miło mi na prawdę, za wasz doping. Teraz jednak chciał bym prosić, tu, do mnie, na boisko moją dziewczynę Zuzkę - powiedział patrząc w moją stronę - Zetka no chodź do mnie. - Nie wiedziałam co mam robić. Stałam zaszokowana. Poczułam rękę na plecach i lekkie pchnięcie.
-No idź głupku.
        Przemiły pan ochroniarz puścił mnie i już po chwili byłam na boisku. Niepewnie podeszłam do Michała.
-Zuza - powiedział patrząc mi w oczy - wiesz, że cię kocham - zrobił pauzę, ja w tym czasie mruknęłam pod nosem.
-Kubiak, co ty kombinujesz. - uśmiechnął się, gdyż usłyszał.
-Kocham cię już długo, nawet nie pamiętam od kiedy. Jesteśmy razem, może krótko, ale jestem pewny swojego uczucia do ciebie dlatego - w tej chwili dostałam zawału. On przede mną ukląkł na jedno kolano wysuwając w moją stronę dłoń z pudełeczkiem. Zatkało mnie. Po chwili usłyszałam - Zuzanno Bartman czy wyjdziesz za mnie ? - popatrzyłam na niego jak na wariata.
-Żartujesz prawda ? - zapytałam roześmiana.
-Nie - powiedział pewny siebie - to jak wyjdziesz za mnie ? - powtórzył pytanie, a ja pokręciłam głową z nie do wierzeniem.
-Jesteś tego pewien ? - zapytałam z uśmiechem. Pokiwał twierdząco głową, a ja się zamyśliła. Na hali panowała cisza, nagle usłyszeliśmy krzyk, tylko jednej jedynej osoby, która była do tego zdolna.
-No powiedź tak - dopingowała mnie przyjaciółka - zgódź się kurwa !!
        Oboje popatrzyliśmy w stronę, z której wydobył się krzyk. Ann stała obok Zbyszka i się niecierpliwiła.
 -Oczywiście, że wyjdę za ciebie - powiedział patrząc mu w oczy, widać było, że poczuł wielką ulgę. Niewiele myśląc założyłem mi pierścionek  na palec i podniósł się łapiąc mnie pasie i podnosząc do góry ob okręcając dookoła. Wszyscy kibicie, organizatorzy, zawodnicy, no wszyscy obecny zaczęli nam klaskać. Po chwili postawił mnie na ziemi. Złapał moją twarz w dłonie i popatrzył mi w oczy. Pogłaskał mnie delikatnie po policzku i pocałował przyciągając do siebie mocno. Odwzajemniłam pocałunek i objęłam go za szyję.
-Gratulację - usłyszeliśmy krzyk chłopaków i się niechętnie od siebie odsunęliśmy.
-Dziękuję - powiedziałam patrząc w jego oczy.

Gdzieś tam z boku, zazdrosna blondynka...

        Gdy tylko wypchnęłam Rudą na boisko, postanowiłam podejść bliżej. Sprawnie przeskoczyłam przez bandy i zaraz znalazł się obok mnie ochroniarz.
-A panienka gdzie się wybiera ?? - zapytał zatrzymując mnie.
-Panie, weź się pan odsuń. - oburzyłam się.
-Nie może pani tam iść.
-Proszę pana, tam przed chwilą weszła moja przyjaciółka Zuza, ja muszę wiedzieć o co chodzi.
-Tak, tak, a ja jestem królowa Elżbieta - zaśmiał się. Już miałam mu nagadać gdy zobaczył mnie Igła.
-Anastazja ? Chodź - złapała mnie za rękę.
-Ale panie Ignaczak - zaprotestował ochroniarz.
-Ona jest ze mną. - powiedział.
        Podziękowałam mu i szybko podeszłam do Zbyszka.
-O co chodzi ? -  zapytałam patrząc na niego.
-Słuchaj - zaśmiał się.
         Pokręciłam tylko głową i popatrzyłam na przyjaciółkę. Kubiak ukląkł przed Zuzą. Popatrzyłam zaszokowana na Zbyszka, a ten się uśmiechnął. 
-Zuzanno Bartman czy wyjdziesz za mnie ? - usłyszałam i popatrzyłam na zaszokowaną bardziej ode mnie przyjaciółkę.
-Żartujesz prawda ? - zapytała roześmiana.
-Nie - powiedział pewny siebie Kubi - to jak wyjdziesz za mnie ? - powtórzył pytanie, a ona pokręciła głową z nie do wierzeniem.
-Jesteś tego pewien ? - zapytała z uśmiechem. Pokiwał twierdząco głową, a ona się zamyśliła. Na hali panowała cisza,nie wiele myśląc postanowiłam ją przerwać
-No powiedź tak - krzyknęłam.- zgódź się kurwa !!
       Oni popatrzyli na mnie ze śmiechem, a Zibi zaczął się głośno śmiać.
 -Oczywiście, że wyjdę za ciebie - powiedziała po chwili. Misiek założył na jej palec pierścionek, a potem porwał w objęcia. Ja oparłam głowę na ramieniu Zbyszka i mruknęłam rozmarzona.
-Jaak słodko - gdy komentowałam Misiek pocałował Zuza.
-Podoba ci się ? - zapytał Zibi.
-Oczywiście, że tak. W końcu to takie słodkie z jego strony, wszystko to zorganizować i w ogóle. No postarał się.



Wróćmy do zakochanych, czyli nie kontaktująca do końca Zuza.

       Nie mogłam w to uwierzyć. Jestem narzeczoną Michała Kubiaka. Kurwa, jak to zajebiście brzmi. Misiek poszedł udzielać jakiegoś wywiadu. Dziewczyny coś tam do mnie mówiły jednak ja byłam w swoim świecie. Obserwowała ukochanego, który właśnie zmierzał w naszym kierunku.
-My idziemy się ogarnąć  do szatni - powiedział pochylając się nade mną i całując delikatnie. - niedługo wrócę.
-Jasne, idź już.
       Zaśmiał się, pocałował mnie i poszedł z resztą do szatni. Zostałam sama z Ann.Jednak nie na długo. Podbiegły do mnie dziewczyny i Igła ze Zbyszkiem.
-Gratuluje siostra - powiedział Zibi.
-Dziękuję i gratuluję meczu i MVP.
-Przestań mała, teraz ty jesteś ważniejsza, a nie jakaś głupia statuetka.
-Zuza, dziecko drogie gratuluję - powiedział Igła przytulając mnie.
-Dzięki Igła.
-Nie ma za co.
-Gratuluję meczu staruszku - zaśmiałam się.
-Grabisz sobie, młoda jednak to Zibi został - powiedział i oboje odwróciliśmy się w stronę, gdzie przed chwilą jeszcze mój brat rozmawiał z Ann. Teraz też tam stali, tylko, że nie rozmawiali, a się całowali. Popatrzyłam zaskoczona na Igłę, on na mnie, a potem znów na nich.
-Igła, ale oni się przecież tylko kumplują - powiedziałam ironicznie i na tyle głośno by to usłyszeli. Speszeni odsunęli się od siebie.
-Zuzka, ale to nie tak - zaczęła od razu tłumaczyć się Ann.
-Oj przestań, jesteśmy przecież dorośli - powiedział Zibi,
-Andzia jak mogłaś - powiedziałam starając się brzmieć jak najbardziej poważnie. - myślałam, że się przyjaźnimy.
-No tak, ale Zuza. Kocham Zbyszka, jednak, zależy mi na przyjaźni z tobą - powiedziała smutno.
-Franco wredna jak mogłaś mnie trzymać tak długo w niepewności. Bynajmniej już nie będę musiała się modlić, żebyście się wreszcie zeszli. Jak ja się cieszę - krzyknęłam i przytuliłam zaszokowaną blondynkę.
-Ale ? Ale jak to ? Ty nie jesteś zła ?
-A na co miała bym być zła ?
-No bo ja i twój brat, bo bo my no.
-Przestań, ten łoś w końcu sobie znalazł jakąś fajną dziewczynę, z którą mogę chodzić na zakupy.
-To ty się nie gniewasz, ?
-Oczywiście, że nie blondynko. - zaśmiałam się i ją przytuliłam. Na halę wrócił Michał.
-Co się stało ?
-Oni są razem - powiedziałam zadowolona.
-No wiem. -powiedział Michał, potem chyba zdał sobie sprawę, że za szybko mówi.
-Jak to wiedziałeś  ? - zapytałam.
-No domyślałem się, Zetka przecież było widać, że oni do siebie mięte przez rumianek czują.
-No masz szczęście - pocałowałam go.
-To co jedziemy do mnie? - zapytał patrząc na mnie.
-Ale Ann. - zaczęłam.
-Ann jedzie ze mną - powiedział Zibi.
        Ustaliliśmy, że Ann jedzie z chłopakami z Resovii. Poszła tylko z nami i wzięła torbę z mojego auta. Michał na halę przyjechał z Damianem, więc jechaliśmy moim autem. Szybko dotarliśmy do jego mieszkania. Weszliśmy na górę. Michał odstawił moją i swoją torbę. Ja zdążyłam ściągnąć buty i kurtkę, on też. Gdy chciałam koło niego przejść złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie namiętnie całując. Oparł mnie o ścianę i całował. Zarzuciłam ręce na jego szyję. Trzymał ręce na moich plecach, a potem zjechał coraz niżej, aż złapał mnie pod pośladkami i podniósł do góry. Objęłam go nogami w pasie. Michał zaniósł mnie do sypialni i tam spędziliśmy resztę wieczoru i nocy. Potem zasnęliśmy zmęczeni. 


Następny dzień, gdzie pierścionek nie znika, książę nie zmienia się w żabę, a rodzice dobijają się na jego i jej telefon, by dowiedzieć się więcej.

       Obudził mnie jakiś hałas na klatce. Niechętnie otworzyłam oczy i popatrzyłam w bok. Michał spał obok mnie, z uśmiechem na twarzy. Wyciągnęłam swoją prawą rękę przed siebie. Tak, na serdecznym palcu znajdował się przepiękny pierścionek zaręczynowy. Uśmiechnęłam się. Położyłam głowę na klatce piersiowej Michała i oglądałam swoją nową biżuterię. Po pewnym czasie poczułam jak Misiek się rusza i mocniej przytula. Potem poczułam jak całuje mnie w czoła.
-Cześć kochanie, jak się spało ? - zapytał, lekko zachrypniętym głosem.
-Wspaniale, tylko bałam się obudzić - powiedziałam przekręcając się na brzuch i patrząc na niego.
-A to dlaczego ? - zapytał przejeżdżając ręką po moim policzku i odgarniając mi włosy z twarzy.
-Bałam się, że się obudzę w Warszawie, w swoim pokoju pośród książek, ciebie nie będzie obok i pierścionka mieć też nie będę. - powiedziałam wyciągając dłoń z pierścionkiem.
-Właśnie wczoraj z tego wszystkiego nie zapytałem. Podoba ci się ?
-Jest cudowny, dziękuję - podciągnęłam się i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, który on pogłębił.
-W takim razie cieszę się, że ci się podoba - powiedział, gdy się od siebie odsunęliśmy.
-Właśnie - powiedziałam nagle - wczoraj były Mikołajki, a ja ci nie dałam prezentu - mruknęłam i usiadałam na łóżku, okrywając się kołdrą i szukając swojej torby. Złapałam koszulę Michała, żeby ją założyć. Michał złapał mnie w pasie i pociągnął do pozycji leżącej. Pochylił się nade mną i zabrał koszulkę.
-To ci potrzebne nie będzie - rzucił nią na koniec pokoju.
-Ale Michał - powiedziałam - ja mam w torbie prezent dla ciebie - powiedziałam, a on się zaśmiał.
-To potem .
        Nic więcej nie mogłam powiedzieć, gdyż zamknął mi usta pocałunkiem. Zaczął schodzić z pocałunkami coraz niżej, gdy zaczął dzwonić jego telefon.
-Michał, telefon - mruknęłam.
-Oddzwonię.
-A jeśli to coś ważnego ?
-Co może być ważniejszego od mojej narzeczonej. ?
-Właśnie nie wiem - zaśmiałam się. - ale odbierz, proszę.
-No dobra.
         Niechętnie się ode mnie oderwał i przyciągnął spodnie leżące na dywanie, za nogawkę. Wyciągnął telefon i mruknął.
-To Damian. - odebrał. Ja w tym czasie wymknęłam się i poszłam do łazienki.
        Szybki prysznic mnie orzeźwił i zmyłam swój wczorajszy makijaż. Mokre włosy zawinęłam w turban, ciało owinęłam ręcznikiem i wyszłam z łazienki kierując się do sypialni. Krzyknęłam jeszcze -Łazienka wolna.
        Michał z tego skorzystał bo po chwili usłyszałam szum wody. Wyciągnęłam ciuchy z torby. Założyłam bieliznę, na to niebieski rurki, a do tego czarną koszulkę i szary sweter zapinany. Osuszyłam włosy lekko ręcznikiem i postanowiłam wziąć się za śniadanie. Postawiłam na omlety. Przygotowałam sobie wszystko. Gdy wylałam ciasto na rozgrzaną patelnie do kuchni wszedł Michał i usłyszałam.
-Sprawdzałaś telefon ?
-Nie, a powinnam ?
-Ja miałem mnóstwo nieodebranych połączeń od rodziców.
-A mógł byś mi mój przynieść.
-Pewnie, a gdzie jest?
-Pewnie leży gdzieś w twojej sypialni bo miałam go w kieszeni spodni.
       Po chwili przyniósł mi telefon. Omlety były już gotowe, przerzuciłam je na talerz i usiadłam na taborecie, by sprawdzić telefon. Miałam 10 nieodebranych połączeń od mamy, 2 od taty i mnóstwo sms od znajomych i rodziców.
-Oho, mama to już mnie chyba pogrzebała. - mruknęłam
-Czemu tak sądzisz?
-Dzwoniła 10 razy.
-Nie oddzwonisz ?
-A ty oddzwoniłeś ?
-Zjem i zadzwonię, stres na pusty żołądek to nie jest dobry pomysł.- zaśmiałam się.
       Po zjedzonym śniadaniu posprzątałam i poszłam do pokoju. Po chwili wróciłam z ładnie zapakowanym prezentem. Podeszłam do Michała, który w kuchni sprawdzał coś na necie i podałam mu pudełko.
-To dla ciebie z okazji Mikołajek - powiedziałam kładąc przed nim pakunek. Zamknął laptopa i popatrzył na mnie zdziwiony. -No otwórz.
       Powiedziałam. Zrobił jak kazałam. Popatrzył na ładny, stylowy zegarek, który ostatnio oglądał jak był w Warszawie.
-Serio ? - zapytał patrząc na mnie. - Zuza, ten zegarek był drogi. Nie musiałaś.
-Masz rację, ale chciałam - powiedziałam, a on pociągnął mnie za rękę i usiadłam mu na kolanach.
-Dziękuję - powiedział patrząc mi w oczy i mnie pocałował. Jednak tą miłą chwilę przerwał mój telefon. Odsunęłam się od niego. Dzwoniła mama. Odebrałam telefon i dałam na głośnik.
--No w końcu, Zuza co się z tobą działo ? - zapytała mama.
-Nic, a co się miało dziać ? - zapytałam przewracając oczami i patrząc na Miśka.
--Po pierwsze czemu nie odbierałaś telefonu. ?
-Nie miałam czasu. Bo, no, bo.
--Bo no bo co? - zapytała zirytowana.
-Chciałam z Michałem trochę czasu spędzić, więc wyciszyliśmy telefony.
--A propo Michała dasz go do telefonu. ?
-Jesteś na głośniku.
*Dzień dobry pani Basiu. - przywitał się grzecznie.
--Dzień dobry Michał, co to za pomysł z tymi zaręczynami ?
-Mamo - jęknęłam.
--Co mamo? Chyba jak tradycją nakazuje żeby przyszedł i poprosił o woją rękę
-Mam XXI wiek, a nie średniowiecze.
--Tradycja to tradycja
*Ja wiem pani Basiu, chciałem żeby było wyjątkowo i jesli trzeba to zrobimy jak trzeba - powiedział obejmując  mnie w pasie.
--Dobra dzieciak, nie przejmujcie się. Aż tak zacofanej matki to ty nie masz. Tylko czy o zaręczynach własnej córki musze sie dowadywać z telewizji.?
-Mamo no tak wyszło.
*Obiecuje, że o ślubie powiemy wam osobiście. - zaśmał si mMisik.
--Dobra. Porozmawamy Zuza. jak wrócisz. Miłego dnia. - Powiedziała i sie rozlaczyla. Popatrzyłam na Michała. Zaczęliśmy sie śmiać.
-No to moi rodzice zalatwieni.
-To co dzwonimy do moich czy czekamy aż oni zadzwonia ?
-Może jednak poczekamy  - powiedziałam kokietujacym glosem.
-Chcesz mnie sprowadzić na zła drogę ?
-Ale skądże znowu. - mruknelam i go pocałowałam.
        Michał oddał moj pocałunek. Szybko przekręciłam się przodem do niego. Michał złapał mnie za pośladki i przysunął do siebie. Było miło, ale nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Odsunęłam się od niego .
-Musimy otworzyć.
-Musimy ?- zapytał.
-Mhmmm. - zeszłam z jego kolan, a Misiek poszedł otworzyć.
        Poprawiłam włosy i poszłam na przedpokój, gdzie stał Michał ze swoimi rodzicami.
-Dzień dobry  - przywitałam się niepewnie.
-Cześć Zuzia, mam nadzieje że wam nie przeszkadzamy ? - powiedziała pani Ania przytulając mnie,
-Oczywiście, że nie - powiedziałam uśmiechnięta.
-Cześć Zuza - wyściskał mnie pan Jarek.
-Dobra, może wejdźmy dalej - zaproponował Michał, a gdy byliśmy w salonie zapytał. - a powiecie co was sprowadza ?
-Chciałam osobiście wam pogratulować zaręczyn - oznajmiła Pani Kubiak.
-A no tak - mruknął Misiek drapiąc się w tył głowy. Jego rodzice nas wyściskali, pogratulowali i usiedliśmy. Poszłam zrobiĆ coś do picia. Potem wróciłam i zajęłam miejsce obok ukochanego na kanapie.
-No Michał lepiej trafić nie mogłeś - powiedział senior Kubiak - ładna, wygadana, inteligentna, zna się na siatkówce i strasznie wyrozumiała. Do tego z żelaznymi nerwami i anielską cierpliwością - skomplementował mnie.
-E tam, przesadza pan.
-Ależ, nie. Ja też się cieszę, że to ty będziesz w naszej rodzinie, a nie Monika. Ciebie zawsze lubiłam, a do niej długo sie przekonywałam jako partnerkę dla Michała.
-Oj już, przestańce - przystopował rodziców.
-Zuza, a co tam u rodziców.?
-A bardzo dobrze. Tato jak to tato co chwilę coś robi, gdzieś jeździ coś załatwia, a mama w domu siedzi.
-No to uprzedź mamę, że do niej zadzwonię i się będę chciała spotkać. Wybieram się do Warszawy w przyszłym tygodniu.
-Mama się ucieszy.


Zostawiam z wami wakacyjne zdjęcie ze względu na zbliżające się wakacje :)

środa, 13 sierpnia 2014

Przeprosiny !!!!!

       Hej wszystkim z tej strony TruskawkoweMarzenie ;)

Chciałam was wszystkich przeprosić!!! Ponieważ to przeze mnie nie pojawiają się posty ;(
Najpierw był brak czasu na pisanie przez maturę, a teraz brak weny i przygotowania do poprawki. Postaram się jak najszybciej znaleźć wenę dla akcji Andzia - Zbyszek tak by Czekoladowa Fantazja mogła powrócić do regularnego dodawania.

     Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam ;)

poniedziałek, 14 lipca 2014

Znów marudzę, czyli ogłoszenie parafialne :)

          Jest mi niezmiernie miło za wasze komentarza. Pytacie kiedy kolejny... Dobre pytanie. Otóż... Nie zawieszamy bloga, ale ze względu na okres wakacyjny, braku współtwórczni bloga, na razie nie będzie kolejnego. Mamy nie dokończonego posta, więc go nie dodam. Jednak zapraszam was na mojego bloga, gdzie postaram się teraz coś dodawac tak co dwa tygodnie.
http://zycie-lubi-zaskakiwac.blogspot.com/

Pozdrawiam was wszystkich serdecznie i liczę na wyrozumiałośc :*

wtorek, 17 czerwca 2014

66

Następnego dnia wstałam razem z budzikiem. Miałam lepszy humor niż wczoraj. Zadowolona zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Po ogarnięciu się, makijażu i wszystkim zeszłam na dół.
-Cześć i czołem - krzyknęłam zadowolona.
-Oho, Zetka, nam już wyzdrowiała. - zaśmiała się tato.
-I to jak. Czuję się wyśmienicie.
-No to super. Bynajmniej zagrasz na meczu.
-No, a jak.
         Zjadłam szybkie śniadanie i poszłam do pokoju. Spakowałam się do szkoły, a potem tato mnie odwiózł. W szkole byłam dziesięć minut przed dzwonkiem. Pod salą byli wszyscy. Lekcje minęły spokojnie i dość szybko. Od razu po lekcjach pojechałam z Ann na hale. Dziś miałyśmy grać mecz z dziewczynami z Padwy. Przeciwnik był mocny jednak wierzyłyśmy, że wygramy. Weszłam z blondi do szatni
-Hej dziewczyny. Jak humor?  - zapytałam pełna życia
-Dobrze. Zuza zdrowa i gotowa żeby skopać tyłki tym Włoszką ?
-Oczywiście Gosiu, że tak. - odpowiedziałam przebierając się.
-No to zajebiście. Lecimy laski na trenig. 
      Z dobrym humorem wbiegłyśmy na hale i zaczęłyśmy się same bez pomocy trenera rozgrzewać. Robiłyśmy trzecie kółko, gdy zobaczyłam Adamczyka. Gadał z jakimś siwym gościem. Akurat Gocha była obok mnie, więc postanowiłam zapytać o co chodzi.
-Gosia, z kim rozmawia trener?
-To jest ponoć jakiś koleś z Padwy
-A wiesz o co chodzi?
-Ponoć ten facet ma zamiar szukać talentów z Polski i je podbierać do Włoch.
-Ciekawie.
-Myślę że jak zepniesz poślady i zagrasz dobry mecz to wiesz. 
-Przestań. Nie była bym zainteresowana
-Zuz Włochy są fajne
-A nie Włosi?  - zaśmiała się Weronika.
-Dziewczyny ją wiem że to była by dla mnie szansa, ale musicie zrozumieć, że tu mam Michała i nie chcę go zostawić
      Więcej nie rozmawialiśmy na ten temat. Przyszedł trener i się zaczęło. 
-Dobra dziewczyny, ją wiem że mamy mocnego przeciwnika ale wiem że wymarcie. Zrozumiano? 
-Tak-krzyknęłysmy razem
-Idźcie ćwiczyć ataki
        Jak powiedział tak zrobiłysmy. Miałam taki dobry humor że nawet nie wiem kiedy sędzia odgwizdał koniec rozgrzewki.i się zaczęło. Nasza szóstka to : Gośka,  Weronika, Magda, Alka, Ja, Anka i Andzia na libero. Gwizdek sędziego i Gośka zagrywa. Zaczęło się. Walczyliśmy o każdą piłkę. Poszłam na zagrywkę. Gdy brałam piłkę zobaczyłam na trybunach Igora. Uśmiechnął się do mnie, a ją się wkurwiłam. Stanęłam przed linią i zagrałam. As serwisowy. Pierwszego i drugiego seta wygraliśmy prawie gładko. W trzecim nie było już tak lekko. Zeszłyśmy na przerwę dla nas, gdy na tablicy wyników było 15-20 dla dziewczyn z Włoch. Byłam cholernie ambitna i chciałam wygrać ten mecz. Usiadłam na ławce i wzięłam swoją wodę. 
-Zuz uspokój się-  powiedział trener, bo chwilę przed przerwą dość głośno klnełam
-Jak mam być spokojną skoro był aut, a ta szmata pokazała po bloku. Nawet nie musnełam tej piłki. 
-Ruda jak dostaniesz kartkę i zejdziesz z boiska to obiecuje że ci wpierdole po meczu-  powiedziała nasza pani kapitan i wróciliśmy do gry.
      Tego seta niestety przegraliśmy. Zaczął się set czwarty. Miałam nadzieję że ostatni. Byłam zła i zmęczona. Była końcówka seta. 25-24 dla nas. Piłka setowa. Stanęłam na zagrywkę. Skupiłam się, podrzuciłam piłkę i jest. As. Wygrywamy tego seta, a w całym meczu straciliśmy tyko jednego seta. Nie mogę w to uwierzyć. Dziewczyny skaczą i krzyczą z radości a ją stoję tak jak stanęła po zagrywce. Gośka popatrzyła na mogę i się po chwili na mogę rzuciła
-Ty mendo. Wiedziałam, że ci się uda.
      Zadowolona poszłam do dziewczyn. Cieszyłam się razem z nimi. Gdy tak się cieszyłam słyszałam jak spiker coś mówi i usłyszałam swoje nazwisko. Nie wiedziałam o co chodzi więc zapytałam Ann
-Co on mówił?
-Kobieto dostałaś MVP. - krzyknęła blondynka. 
-Ja?  - zapytałam patrząc na dziewczyny.
-Tak, no idź - wypchnęły mnie dziewczyny. Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć. 
         Odebrałam nagrodę, przegnałyśmy się z przeciwniczkami pod siatką. Podszedł do nas trener z ty,m starszym gościem co gadał przed meczem.
-Zuza, poznaj to jest pan Carlo Chieco e Mauro Ranzato - powiedział Adamczyk po angielsku.
-Dzień dobry. - przywitałam się. Nie rozumiałam za bardzo o co chodzi.
-Zuzanna, bardzo podobał mi się twój występ w tym meczu. Chciał bym ci zaproponować transfer do Włoch. - powiedział od razu. Popatrzyłam na niego jak na wariata. Adamczyk czekał na moją odpowiedź. Anastazja "wiązała" buta, podsłuchując, a Gocha stała i udawała, że coś tam robi.
-Miło mi, jednak nie jestem zainteresowana. - wszyscy dookoła popatrzyli na mnie jak na debilkę.
-Rozumiem, teraz masz jeszcze szkołę, ale od października mogła byś spokojnie zacząć grać. Klub mieszkanie ci załatwi, wszystko. Po za tym miałem do czynienie z twoim bratem i dobrze nam się współpracowało, a ja widzę, że jesteś do niego podobna.
-Przykro mi, ale ja już podjęłam decyzję. - powiedziałam i odwróciłam się na pięcie. Po chwili jednak podeszłam do niego i powiedziałam -Tak po za tym w ogóle nie jestem podobna do brata.
      Odwróciłam się i poszłam w kierunku rodziców.
-Kochanie, byłaś wspaniała. Należy ci się nagroda - powiedziała mama od razu mnie przytulając.
-Dziękuję - pocałowałam ją w policzek i popatrzyłam na mamę.
-Nie często to mówię, jeśli chodzi o siatkówkę, ale na prawdę grałaś fenomenalnie i nie popełniłaś żadnego błędu. Zasłużyłaś na nagrodę - powiedział tato. Byłam szczęśliwa, że usłyszałam, takie słowa od taty.
-Dzięki za miłe słowa, ale wiem, że kilka razy dała dupy. - mruknęłam,a tato się zaśmiał.
-Cześć Zuza - usłyszałam obok rodziców. Popatrzyłam i zobaczyłam Igora. - Dzień dobry.
-Dobry - mruknął mój tato i popatrzył na niego nie miłym okiem. No tak w końcu wiedział, że Igor mnie zdradził.
-Zostawicie nas ? - zapytałam patrząc na rodziców.
-Jasne.
      Rodzice odeszli kawałek. Zła popatrzyłam na swojego byłego.
-Czego chcesz ? - zapytałam jak rodzice byli wystarczająco daleko.
-Pogratulować wygranego meczu - powiedział i chciał mnie przytulić. Jednak się odsunęłam.
-Co ty pieprzysz ?  Od kiedy lubisz siatkówkę i kibicujesz mojej drużynie ? Jakoś jak byliśmy razem, to byłeś na meczach, ale potem marudziłeś jak to się nudziłeś.
-Ludzie się zmieniają skarbie. Zmieniłem się i zrozumiałem, że cię kocham Zuza.
-Śmieszny jesteś - powiedziałam - co, dziunia cię zostawiła ? Nie masz kogo poruchać ?
-Zuzia skarbie. Daj mi drugą szansę. Obiecuję się zmienić. - powiedział głaszcząc mnie po policzku.
     Strąciłam jego rękę, a gdy chciałam się odezwać usłyszałam za plecami.
-Jakiś problem kochanie ? - odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Miśka. Nie wiele myśląc rzuciłam mu się na szyję całując namiętnie.
-Nie ma żadnego problemu. Igor już idzie, prawda ? - powiedziałam.
-Jasne, na razie Zuz i pomyśl nad tym co ci powiedziałem.
-Co ty tu robisz? - zapytałam patrząc na Michała i obejmując rękami jego szyję.
-Ty jesteś na moich meczach, więc ja też pojawiłem się na twoim - powiedział, a ja go pocałowałam.
-Kochany jesteś.
-No już. Pochwal się tą swoją nagrodą.
       Dałam mu statuetkę i sama poszliśmy do moich rodziców, gdzie był też Zibi i Ann. Przywitałam się z bratem.
-Cześć braciszku.
-No hej młoda. Gratuluję meczu. - powiedział całując mnie w policzek.
-Dzięki.
-Ja się zmywam do domu. Na razie Zuzka. - powiedziała Ann. Pożegnała się i poszła do szatni.
-Co chciał od ciebie ten frajer  ? - zapytał Zbyszek, gdy rodzice poszli do Adamczyka.
-Marudził, że się zmienił i mnie kocha, ale ja już kogoś innego kocham - powiedziałam i pocałowałam swojego faceta w policzek. 
-Dobra skarbie, miło jest ale zmykaj do szatni. Poczekam tu na ciebie. - powiedział Michał głaszcząc mnie po policzku.
-Dobrze - pocałowałam go namiętnie i uciekłam w stronę szatni.
-Jest nasza gwiazda - krzyknęła Gochaa
-Wcale nie prawda. - mruknęłam.
-Nie pierdol, gdyby nie ty to dały byśmy dupy.
-Nie prawda, wszystkim poszło dobrze. Ja też dałam kilka razy dupy, a Andzi już nie ma ?
-Andzia wzięła szybki prysznic i się zmyła.
-No szkoda.
-Laaaski, ogłaszam, że będziemy musiały to porządnie opić.
-Dobrze kochanie, ale innym razem, a teraz się zbieraam - zachwycona poszłam pod prysznic.
-Zuza, co jest powodem twej radości ?
-Nie widziałaś, że Misiek przyjechał - zaśmiała się Weronika - leć Zuzik i miłej zabawy.
       Zadowolona pobiegłam do Michała. Okazało się, że rodzice i Zbyszek pojechali do domu. Zebraliśmy się i pojechaliśmy do domu. Mieliśmy dobre humory.
-Młoda, czemu się nie chwalisz, że zaproponowali ci transfer. - wypalił Zibi już w domu, a ja myślałam, że go rozszarpię.
-Dostałaś jakąś propozycję ? Czemu nic nie mówisz ?
-Nie ma się czym chwalić, po za tym i tak nic z tego nie będzie, a po za tym skąd ty wiesz?
-Ann powiedziała na hali.
-Zuza, myślałem, że chcesz grać dalej. Rozmawialiśmy i mówiłaś, że chcesz grać. - powiedział Michał.
-Bo chcę. Jednak mi wystarczy klub w Jastrzębiu. Rozmawiałam ostatnio z Andrzejem i mówił, że jak będę chciała to on pogada z trenerem dziewczyn z Jastrzębia.
-To skąd był ten trener, że nie chcesz tak daleko od Michała jechać ? - zapytała ze śmiechem mama przynosząc ciasto. Popatrzyłam po wszystkich i mruknęłam.
-Z Padwy.
-Ale to super. Przecież Włoska liga jest taka dobra - podłapał temat tato. Niepewnie popatrzyłam na Michała. Nie mogłam nic wyczytać z jego oczu. Nic nie powiedział po prostu wstał i wyszedł przed dom.
-Idź za nim siostra- powiedział Zbyszek, a ja niewiele myśląc wzięłam kurtkę i wyszłam. Michał siedział na schodach przed domem. Usiadłam obok niego.
-Michał o co chodzi ? - zapytałam.
-Nic.
-Przecież widzę.
-Przyjmij ten transfer. - powiedział patrząc przed siebie.
-Zgłupiałeś ? Misiek przecież to Włochy, daleko jak jasna cholera.
-Zuza, ty mnie przecież obiecałaś nie ograniczać.  Nie zamierzam cię ograniczać. 
-Jakie ograniczać.? Czy ty się słyszysz ?
-Zuz, skarbie to dla ciebie wielka szansa. - powiedział. Podczas naszej rozmowy, ani razu nie spojrzał mi w oczy. Złapałam jego twarz w dłonie i zmusiłam do spojrzenia mi w oczy.
-Misiek przestań pieprzyć - powiedziałam - Nigdzie nie pojadę rozumiesz. Nie zostawię cię tutaj.
-Zuza, ale .
-Nie, nie ma ale. Michał to tak daleko po za tym kto by wolał piękne i słoneczne wody od naszej pięknej Polski. - zaśmiałam się cicho opierając głowę na jego ramieniu, on mnie objął i też się zaśmiał.
-Co racja to racja.
-Po za tym boję się latać - mruknęłam patrząc mu w oczy. Michał zaśmiał się i musnął moje usta.
-Nie kłam. Dobra, będę mieć czyste sumienie, ale musisz mi coś obiecać.
-Słucham ? - zapytałam patrząc na niego.
-Jeśli się natrafi okazja, że będziesz mieć propozycję z zagranicy, powiesz mi o tym, Podejmiemy razem taka ważną decyzję. W końcu będziemy razem mieszkać.
-Obiecuję. 
      Wstałam ze schodów i stanęłam przed Kubim.
-Wracamy do domu bo tu jest zimno - powiedziałam i poszliśmy do domu.
-Wszystko okej ? - zapytała mama.
-Tak. My pójdziemy się położyć. Jutro jest jeszcze czwartek, więc szkoła czeka. - pociągnęłam Michała na górę. Gdy tylko przekroczyliśmy próg mojego pokoju zamknęłam drzwi i go pocałowałam. Spędziliśmy namiętną noc. Zasnęliśmy późno, ale miałam zamiar iść jutro do szkoły. Następnego dnia wstałam przed budzikiem. Delikatnie żeby nie budzić Michała wstałam. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i telefon, żeby nie obudził Miśka. W łazience dość szybko się ogarnęłam. Gotowa wyszłam i skierowałam się się do kuchni. Zrobiłam tam śniadanie dla siebie i ukochanego. Wzięłam wszystko na tacę i zaniosłam na górę. Postawiłam wszystko na stoliku koło łóżka. Miałam godzinę żeby wyjść do szkoły. Usiadłam koło siatkarza i zaczęłam go delikatnie budzić. 
-Kochanie, wstajemy- mruknęłam całując go po policzkach. 
-Mmmm tak budzony to ja mogę być codziennie.  - powiedział kladac sie na plecach.
-Wstawaj spiochu mam śniadanie- zasmialam się biorąc tacę na łóżko. 
-Czym sobie zasluzylem?
-Po prostu jesteś. - pocałowałam go.
       Po śniadaniu ja poszlam do szkoły, no a Michal wrócił do domu do siebie. Dzień minął mi szybko. Nakrecałam sie myślą, że jutro znów zobaczę się z Michalem. W czwartek zasnelam z uśmiechem na ustach.


Zostawiam z wami kolejny pościk. Jestem już z wami... Mam bynajmniej taką nadzieję. Zapraszam również na drugi blog mojego autorstwa :)
http://zycie-lubi-zaskakiwac.blogspot.com/