poniedziałek, 20 stycznia 2014

LVII

           Następnego dnia król Julian usilnie próbował mi w mówić,  że powinnam wstać. Jednak ja zacięcie go ignorowałam. Po trzeciej drzemce przekręciłam się i spojrzałam na okno. Na dworze było szarawo, a ja zdała  sobie sprawę z tego, iż dziś jest poniedziałek. Co znaczyło tylko jedno. Trzeba ruszyć dupę i się zebrać do szkoły. Niechętnie ale zgodziłam się, ze swoimi myślami. Powoli, delikatnie żeby nie obudzić Michała wstałam i zabierając potrzebne rzeczy poszłam do łazienki. Po szybkim ogarnięciu się zeszłam na dół. W kuchni była już mama, która zrobiła mi kawę. Dziś wyjątkowo nie miałam ochoty iść do szkoły, chętnie wróciła bym do pokoju i wtuliła się w Miśka i przespała resztę dnia.
-A tobie co córcia?- spytała mama gdy piłam powoli kawę.
-Nic nie chce mi się iść do szkoły.
-Mhmmm. niech zgadnę chętnie wróciła byś do Michała?
-Czytasz mi w myślach, czy jak??
-Nie widać to po twojej minie. Zuza a może ty wiesz czy między Anastazją a Zbyszkiem coś jest?- spytała siadając na przeciwko mnie.
-Nie wiem, ale mam nadzieję że tak.
-Ja też Andzia to taka miła dziewczyna.
-Ta nie wątpię. Wybacz mamuś ale muszę się zbiera już, bo Andzia ma na drugą lekcję więc muszę jecha autobusem.
-Już nie zatrzymuję cię. Leć do szkoły.
      Pożegnałam się z mamą i wyszłam z domu. Założyłam słuchawki na uszy i skierowałam się na przystanek. Tam zobaczyłam koleżankę.
-Cześć Zuza, a co ty tu robisz tak wcześnie ? - zapytała Agata. Poznałam ją na kursie na prawo jazdy.
-Do szkoły jadę, a ty ? Gdzie cię niesie ?
-Do pracy - mruknęła.
-Dobra lecę bo mój autobus przyjechał.
       Zadowolona wsiadłam do swojego autobusu. Po piętnastu minutach byłam na miejscu. W szkole od razu zauważyłam moją klasę. No tak nie dało ich się nie zauważyć.
-Siema, a co tu tak wesoło ? - zapytałam siadając na ławce.
-Kuba, stwierdził, że protestuje - powiedziała roześmiana Agnieszka.
-A mogę wiedzieć dlaczego ?
-Ty słyszałaś, że oni dziś nas trzymają do 15 ? - zapytał rozsiadając się wygodnie na środku holu.
-Jak byś uważał na lekcjach to byś też to wiedział. Ale rozumiem, że protestujesz siedząc na środku korytarza. ?
-Tak.
-To ja się do ciebie przyłącze - mruknęłam i usiadłam obok niego.
-Niech ktoś zarzuci jakąś nutę i rozweseli ten szary i nudny budynek.
-Masz i się ciesz. - rzucił Bartek włączając muzykę. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Zaczął się refren, a cała nasza grupa z angielskiego na całą szkołę się wydarła :
-Mother-father-gentleman - nauczyciele, na nas nie zwracają uwagi, za to dla pierwszaków byliśmy istną sensacją. Jeden nauczyciel się tylko nami zainteresował, a mianowicie, nasz wychowawca. Stanął nade mną i Kubą, a ja mu pomachałam.
-Mogę wiedzieć do jasnej cholery co wy odpierdalacie ? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.
-Siedzimy sobie - oznajmiłam, mu tonem jak bym mu mówiła, że przeczytałam lekturę i nie ściągam na sprawdzianie. Popatrzył na mnie jak na wariatkę.
-W pokoju nauczycielskim usłyszałem, że moja klasa drze się na cały hol.
-Wcale nie.
-My śpiewamy - powiedziałam.
-Zuza, proszę was. Wystraszyliście pierwszaki - powiedział rozglądając się po holu.
-Oj tam, kotki powinny się nas bać - rzuciła Igor. Zamilkł, gdy wychowawca spojrzał na niego.Zadzwonił dzwonek.
 -Dobra, ja nie wnikam. Ale bez przegięć. Grzecznie idziecie na lekcje. Nie chce więcej słyszeć, że moja klasa coś odwala.    
      Powiedział lekko zły i poszedł na lekcje. Niechętnie podniosłam swoje seksowne cztery litery z ziemi. Otrzepałam tyłek, zgarnęłam swoją torebkę i stanęłam pod klasą. Przyszła nauczycielka i nas wpuściła do klasy. Zajęliśmy swoje miejsca. Zaczęła się lekcja. Nie bardzo chciało mi się jej słuchać. Pierwsza lekcja minęła szybko. Gdy tylko zadzwonił dzwonek cała gupa zadowolona wyleciała z sali. Iga podeszła do mnie ze swoim chłopakiem.
 -A ty co maleńka taka nie wyraźna?
 -Czyżbyś się nie wyspała?  - dopytał Kuba.
-Żebyś wiedział, Iga idziesz ze mną do szafeczki?
-Jasne - pocałowała swojego chłopaka i pociągnęła mnie za rękę. - a Andzia ma na drugą lekcję?
-No, takiej to dobrze. Nie dość, że się wyśpi to jeszcze ciepłym autkiem sobie przyjedzie.
 -Też jej nie lubię - zaśmiałam się wrzucając kurtkę do szafki.
-Kogo nie lubicie?  - zapytała blondynka, która pojawiła się obok.
-Ciebie, bo się wyspałaś - mruknęła Iga.
-No Rudzielcu nie mów, że z taką poduszką jaką jest klata Kubiaka nie wyspałaś się. - zaśmiała się wrzucając rzeczy do swojej szafki.
-Bujaj się - mruknęła.
-Andzia nie oszukujmy się. Kubiak pewnie nie dał jej się wyspać - zaśmiały się razem. Popatrzyłam na nie z mordem w oczach.
-Dobra kochanie, już się z ciebie nie śmiejemy, chodźcie idziemy. Ominęło mnie coś ciekawego?
 -Po za strajkiem Zuzy i Kuby to nie. - powiedzial Bartek, gdy podszłyśmy pod klasę. Ann popatrzyła na mnie ze zdziwienie w oczach.
-Co zrobiliście?  - zapytała.
-Usiedliśmy sobie na korytarzu.
-Na środku - mruknęła Iga.
       Czas na konwersacje się skończył. Nauczycielka wpuściłam nas do klasy. Standardowo usiadłam z Blondzią. Lekcja minęła spokojnie. No dobra pierwsze pięć minut było spokojnie. Genialna, ja zapomniałam wyłączyć dźwięki. Dostałam esemesa, o czym dowiedziała się cała klasa. Nauczycielka popatrzyła na mnie groźnie.
-No, przepraszam. Już wyłączam. - powiedziałam do nauczycielki, a pod nosem zaklęłam- cholerny Kubiak. - gdy tylko to powiedziałam, Ann się zaśmiała.   
        Otworzyłam sms'a i przeczytałam go. "Twoja mama poinformowała mnie, że jesteś w szkole, a to szkoda. Myślałem, że jak otworze oczy to cię zobaczę na początek dnia, Mniejsza z tym, o której kończysz lekcję?  Przyjdę po ciebie :) Całuję. Ps. Kocham cię. " Gdy tylko to przeczytałam zaczęłam się śmiać. Szybko wystukałam odpowiedź " Kończę o 15. Jak chcesz to weź tego matoła zwanego moim bratem. Też cię kocham. Miłego dnia :*"
 -W takim bądź razie może pani Bartman odpowie mi na pytanie  ?- usłyszałam nad głową. Podniołam głowę do góry i zobaczyłam nauczycielkę.
 -Yyyy, a jakie było pytanie?  - zapytałam z głupim usmiechem.
-Chyba wiecie, że nie lubię się powtarzać - powiedziała - to jak usłyszę odpowiedź.?
-Nie, bo nie usłyszałam pytania.
-Dziękuję, jedynka.
        Powiedziała i zadała jeszcze raz pytanie. Wkurwiła mnie. Lekcja się skończyła, a ja wyszłam sali.
-Co za suka - powiedziałam na korytarzu.
-Wcale nie, miła jest - w obronie nauczycielki stanął Igor. Popatrzyłam na niego jak na debila. Cóż się dziwić. Co drugi chłopak stawał w jej obronie. Nasza nowa nauczycielka z historii, była młoda, dopiero po studiach, ładna i zgrabna. U mnie w klasie kazdy chłopak siedzl cicho na lekcji, gdyż z uwielbieniem wpatrywał się w jej tyłek lub biust.
-Mówisz tak bo ma zgrabny tyłek i duże cycki- warknęłam.
 -Wiesz, jest ładna to fakt - zaczął, ale od razu tego pożałował. Inga szybko walnęła swojego faceta w łeb - ała. - popatrzył na nią z wyrzutem.
 -Należało ci się. - powiedziała Andzia - też jej nie lubię.
-A właśnie Ann, przyjdzie po mnie Misiek i może weźmie tego jełopa.
-Którego ? - zapytała zaciekawiona.
-No mojego brata.
-Spędziłam z nim dwa dni, a ty mi każdesz jeszcze więcej czasu nim spędzać?
 -Nie dramatyzuj i pamietaj, że się pozbył tego żółtego mopa - powiedziałam co wszystkich rozbawiło.
      Lekcje mijały mi wolno. Prawie na każdej lekcji pisalam z Michałem i gadałam z Ann. Zarobiłam nawet jakąś pozytywną ocenę. Nadeszła ostatnia lekcja. Mój i Ann ulubikny wf. Właśnie miałyśmy długą przerwę. Szłyśmy z dewczynami spokojnie do szafeczki.
 -Jest w ogóle nasz nauczyciel?
 -Jest, a czemu pytasz?
 -Nie widziałam go po prostu - skomentowala Ann, gdy chciałam coś powiedzieć o szafkę obok mnie oparł Filip. Największe ciacho w całej naszej szkole. Każda, no dobra nie każda dziewczyna, ale większość miała na niego ochotę. Był typem niegrzecznego chłopca. Ja tam szału nie widziałam, a znałam go już z gimnazjum.
 -Cześć piękna - powiedział posyłając mi swój czarujący uśmiech. 
-No hej, co jest?
-Słuchaj jest sprawa.
-Wyrosła trwa trzeba ją skosić, a potem po znosić?  - wtraciłam się. Dziewczyny musiały się chamować, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Zadziorna jesteś. Lubię takie dziewczyny, ale do rzeczy. Poszła byś ze mną na studniówkę?  - zapytał, próbując mnie oczarować uśmiechem.
-Zabawny Filipku jesteś - zaśmiałam się, pogłaskałam jego policzek - ale przykro mi. Jestem już zajęta to po pierwsze, po drugie mam partnera na studniówkę. Masz jeszcze trochę czasu, może znajesz kogoś odpowiedniego. Spróbuj poszukać w kociakach - posłała  mu buziaka i poszłam z dziewczynami do szatni. Gdy odeszłyśmy kawałek dziewczyny wybuchnęły śmiechem.
 -Zuza była okropna - powiedziała Iga, gdy wchodziłyśmy do szatni.
 -Nie wiem jak mogłaś go porzucić? Zetka przecież się chłopak załamie - powiedziała moja blondwłosa przyjaciółka starając zachować powagę.
 -A bujaj się.
 -Ciekawe co na to Misiek - powiedzała Ann, a ja rzuciłam w nią butem.
 -Dobrze, że Zeta ma zeza - krzyknęła Klaudia odrzucając mi buta.
 -Weźcie się pierdolcie wszystkie i zejdźcie ze mnie.
 -Zuzia no kochaniw, nie gniewaj się - krzyknęła Ann, a ja jej pokazała fakersa. Tak po prostu i wyszłam z szatni. Weszłam na salę, usiadłam na środku boiska i zakładałam buty.
-Zuza, a gdzie reszta dziewczyn?
 -W szatni.
 -Dobry panie Bieniecki - zawołały dziewczyny.
 -Dobry, dobry -zaśmiał się - rozgrzewajcie się i gramy w siatkę.
        W-f to była moja ulubiona lekcja. Gdy na salę weszła Aśka myślam,że padnę ze śmiechu. Wygladałam jak po zderzeniu z jakąs różową tęczą. Miała krótkie różowe spodenki, bluzkę różową na ramiączkach, a na uszach duże kolczyki kółka. Zaczęła się zastanawiać co jej odwaliło, ale grupka chłopaków z równoległej klasy na sali wszystko wyjaśniła. Zaczęłyśmy się z niej śmiać. Po rozgrzewce podzielił na Bieniecki i zaczęłyśmy grać. Wcześniej jednak kazał ściągnąc Aśce kolczuki albo nie gra. Gra jak zwykle była wesoła. Była z Dżoaną w drużynie, ale przeciwko Ann. Aśka dostawała mało piłek, a Ann musiała odbierać mocne piłki.
 -Dziewczyny możecie iść do domu. Ja wiem, ze to wasza ostatnia lekcja. Jednak Anastazja i Zuza zostańcie.
-Co się stało?  - zapytałam.
-Powiedźcie mi czy gracie i czy klub wam napisze takie jak tobie co roku zaśwdczenie.
 -Tak, podejdę z tym do trenera
-Dobra, to uciekajcie - powiedział, a my nie czekają na nic poszłyśmy do szatni. Pierwsze co zrobiłm to sprawdziłam telefon. Miałam nieodebrane połączenie od Michała. Postanowiłam oddzwonić.
--No hej skarbie, gdzie jesteś ?
 -Przebieram się i wychodzę.
 --Dobra to czekamy. 
Szybko zaczęłam się przebierać i krzyknęłam do Ann.
 -Blondzia mogła by się pośpieszyć ?
-Jasne, a co jest ?
-Czekają na nas.
-Nie, no ok. 
Po 5 minutach byłyśmy gotowe jak nigdy. Pożegnałyśmy się z dziewczynami i z uśmiechem na ustach wyszłyśmy z szatni.
-Ruda kochanie ty moje powiedź mi czy mamy dziś trening?
-Nie, nic mi bynajmniej na ten temat nie wiadomo - mruknęłam.
-Gocha by dzwoniła, nie ?
-Masz rację. Andzia czy ciebie i Zbyszka coś łączy ?
-Co ? Nie - zaprzeczyła - Ty zamiast martwić się bratem zacznij się martwić swoim chłopakiem - powidziała pokazując na coś palcem.
-Co masz na myśli ? - zapytałam patrząc w kierunku, gdzie wskazywała. Poczułam jak krew buzuje mi w żyłach. Aśka z mojej klasy stała i bezszczelnie macała mojego faceta po klacie, a żeby było śmiesznie przymilała się do niego. Zła pociągnęłam przyjaciółkę za rękę w stronę chłopaków. - A tobie się faceci nie pomylili ? - zapytałam zła podchodząc bliżej.
-Nie twoja sprawa Bartman z kim się zadaje.
-Właśnie, że moja od kiedy przypieprzasz się do mojego faceta - warknęłam i pocałowałam namiętnie Michała.
 -Co chciałaś tym osiągnąć ? - zapytała - Dobra Michał ci tego nie powie, to ja cię oświece. Otóż łączą mnie dość bliskie kontakty z twoim chłopakiem.
 -Aśka przestań pieprzyć głupoty - warknął Michał.
-Kochanie, czyżbyś się bał uświadomić swoją ukochaną ?
-Nie wiem co chcesz osiągnąć, ale na pewno ci się to nie uda - powiedziałam i złapałam Michała za rękę. Skierowaliśmy się w czwórkę do auta, gdy usłyszałam za plecami.
-Ciekawa jestem czy Michał nadal jest taki dobry w łóżku - zawołała Aśka, a ja podeszła do niej i niewiele myśląc strzeliłam jej w twarz. Nie słuchając nikogo podeszłam do auta brata. Zibi rzucił Miśkowi kluczyki od auta i powiedział.
-Ja wrócę z Ann, pojedźcie do mnie do mieszkania i pogadajcie. 
          Nic nie mówiąc wsiadłam do auta i zamknęłam drzwi.
-Zuza słuchaj, bo - zaczął Michał.
-Daj mi chwilę. W mieszkaniu pogadamy. - mruknęłam patrząc za okno. Cały czasw głowie miałam tekst tej szmaty. Zaczęłam się zastanawiać skąd się znają. Wszystko zaczęło się układać i znów się zaczyna pieprzyć. Po 15 minutach byliśmy pod blokiem. Do mieszkania doszliśmy w ciszy. Weszłam pierwsza i od razu poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie rzucając torbę na ziemię. Za mną wszedł Misiek i usidł na przeciwko.
-Zuza ja -zaczął, ale ja mu przyerwałam i zapytałam prosto z mostu.
-Spałeś z nią ? - popatrzyłam na niego i już znałam odpowiedź - Powiedź mi tylko czy byliśmy w tedy razem.
-Nie, to było zaraz po tym jak przyłapałem Monikę na zdradzie. Aśkę poznałem w klubie i szczerze mówiąc nie wiele pamiętam z tamtego wieczora, po za tym, że się upiłem. Rano się obudziłem i ona była obok mnie.
-Czyli nie muszę być zazdrosna ?
-Absolutnie nie. To ciebie kocham - powiedział siadając obok mnie. Usiadłam mu na kolanach i się w niego wtuliłam. -Czyli już się nie gniewamy ?
         Nie odpowiedziałam mu tylko go pocałowałam.
-Zjadła byś coś na obiad ? - zapytał patrząc mi w oczy.
-Ja to zaczęła bym od deseru - mruknęłam i usiadłam okrakiem na kolanach ukochanego.
-Jesteś niepoprawna - powiedział odgarniając moje włosy do tyłu.
 -Ale za to mnie  w końcu kochasz - zaśmiałam się łapiąc go za włosy i przyciągając do siebie i całując.
-W sumie to masz rację, deser na początek to dobry pomysł.
-W sumie to chyba trochę zgłodniałam - powiedziałam, odsuwając się o Michała i schodząc mu z kolan. Zadowolona z siebie skierowałam się do kuchni.
-Zuza - krzyknął za mną Misiek.
-Tak ? - odkrzyknęłam.
-Jesteś wstrętna - powiedział i pojawił się w kuchni.
-Miło usłyszeć coś fajnego z ust własnego chłopaka. 
-To co jemy na ten obiad ? - zapytał przytulają się do moich pleców.
-Pizza czy chińszczyzna ? - zapytałam zamykając lodówkę i opierając się o nią. Michał trzymał ręce na wysokości mojej głowy i pochylał się nade mną. Szepnął do mojego ucha.
-Pizza - z uśmiechem na ustach odsunął się ode mnie i wyciągnął telefon w celu zamówienia obiadu. Ja w tym czasie poszłam do salonu i włączyłam telewizor. -Za 30 minut będzie - powiedział zadowolony siadając obok i obejmując mnie ramieniem. Oglądaliśmy jakąś denną komedie. -Jak było w szkole ? - zapytał.
-Nudno jak to w szkole bywa - zaśmiałam się.
-Nie masz nic zadane?
-Przestań zachowujesz się jak moja matka.- mruknęłam patrząc na niego
-Dzięki za komplement - zaśmiał się i odrapał mnie zarostem po szyi.
-Ależ nie ma za co - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Odbiorę pizze - powiedział.
      Po chwili wrócił z obiadem. Usiadł obok mnie i położył karton na stoliku.
-No to smacznego - powiedział.
-Dziękuję, nie ma przecież jak zdrowy tryb życia - zaśmiałam się biorąc kawałek z pudełka.
-No ba. 
-Jak długo zostajesz ? - zapytałam patrząc na niego.
-Jutro muszę być wieczorem w Jastrzębiu, a co ?
-Musisz już jechać ? Dopiero co się pogodziliśmy i ty już jedziesz - mruknęłam.
-Kotku, za dwa tygodnie gramy mecz z Polibudą tutaj, więc się spotkamy.
-Obiecujesz ?
-No pewnie, że tak.
      Zjedliśmy pizzę i siedzieliśmy oglądając jakieś badziewie w telewizji. Jednak ja zatonęłam w myślach. Nie chciałam, żeby Michał już jechał. Jednak nie mogłam od niego zażądać, żeby zrezygnował z siatkówki. Kubi chyba zauważył, że myślami gdzieś odpłynęłam bo mnie pocałował w policzek i zapytał.
-O czym tak intensywnie myślisz ?
-O niczym ciekawym.
      Odpowiedziałam i go pocałowałam. On oddał pocałunek, a w tym samym momencie ktoś, wszedł, a raczej wleciał do mieszkania.


Hej, hej.  Zostawiam z wami kolejna część :) Pozdrawiam. 

środa, 8 stycznia 2014

LVI

            Obudziłem się jako pierwszy, Zuzka jeszcze spała, więc jej nie budziłem. Wstałem i poszedłem od kuchni. Gdy wszedłem zobaczyłem, że Zbyszek już nie śpi tylko siedzi i pije kawę.
-A ty co już nie śpisz??- spytałem przyjaciela.
-A nie mogę, a ty co Zuzka cię wywaliła??
-Nie sam wstałem nie chciałem jej budzić.
          Długo sami jednak nie posiedzieliśmy, za moimi placami pojawiła się Anastazja. Wyglądała strasznie. Podeszła bliżej i lustrowała nas wzrokiem. Podeszła do stołu i usiadła kładąc głowę na blacie. Ja i Zbyszek nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu.
-Czy w nie umiecie docenić chwili spokoju dla umarłego.- spytała blondynka nakrywając głowę rękami.
-Nie Aniu, co głowa boli??- spytałem siadając obok niej.
-Nie, ale jest mi strasznie niedobrze.
-Masz to powinno pomóc.- powiedział Zibi stawiając szklankę przed dziewczyną.
-Co to jest??
-Pewnie coś ohydnego.- zacząłem zaglądać jej w szklankę.
-Kubiak daj jej spokój.- tu do porządku przywrócił mnie głos ukochanej.
-No dobra.- porwałem ją na kolana.
           Zuzia zaczęła mnie łapczywie całować, gdy zwrócił nam uwagę Bartman.
-Przepraszam czy możecie się tak publicznie nie migdalić przy mnie i zwłokach Ann.- tu wskazał na blondynkę, która tylko pomachała ręką.
-A co brat zazdrosny jesteś??
-Nie tylko to na dłuższą metę jest wkurwiające.
-Mam misia pomysł- szepnąłem Zuzi do ucha.
-No??
-Chodźmy jeszcze do pokoju.
     Zuza wstała i pociągnęła mnie za rękę. Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi to ta zaczęła mnie całować. Szybko pozbyłem ją koszulki a ona mnie bokserek. Ten seks zaliczam do jednego z lepszych, ona jest na prawdę jak wulkan. Jak w emocjach tak i łóżku.Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie. Leżeliśmy przytuleni do siebie. Ja bawiłem się jej włosami a ona jeździła palcem po moim torsie. To ona zaczęła tę rozmowę.
-Misiu mam do ciebie jedną bardzo ważną prośbę.
-Tak ?- nie byłem pewny czy tego nie pożałuję ale musiałem zaryzykować.
-Obiecaj mi, że nigdy tak mnie nie skrzywdzisz i będziesz mi mówił jak poznasz jakąś dziewczynę.
-Dobrze kochanie, jeszcze raz cie przepraszam.- powiedziałem skruszony.



Pomocny, opiekuńczy po prostu kochany.


     Michał z Zuzą czmychnęli do pokoju w wiadomym celu seksu. A ja siedziałem ze zwłokami Andzi w kuchni. Nie mogłem patrzeć jak ta piękność tak cierpi. Stała przed nią nie naruszona szklanka z multiwitaminą. Przesiadłem się bliżej niej nawet nie podniosła głowy. Otuliłem ją jedną ręką, dopiero teraz zareagowała i wtuliła się we mnie.
-Ania wypij to.- podałem jej znów szklankę. Pokręciła tylko przecząco głową.- Kotku ale na prawdę to ci może pomóc.
-Zbyszek jest mi nie dobrze nie chcę nic pić.- powiedziała podnosząc głowę i ukazały mi się te smutne oczka.
-Proszę wypij to dla mnie.
    Nie chętnie wzięła szklankę i wypiła ją powoli. Przytuliłem ją do siebie nie pozwalając się położyć. Nagle dziewczyna zerwała się na równe nogi i pobiegła w stronę łazienki. Poszedłem niepewnie za nią. Zapukałem delikatnie w drzwi.
-Mogę?
    Anastazja nic mi nie odpowiedziała, więc postanowiłem wejść. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem ją siedzącą na ziemi. Podszedłem do niej i kucnąłem przy niej, odgarniając jej włosy z twarzy. Teraz zobaczyłem, że z jej oczu ciekną łzy.
-Ann co się dzieje??
-Jest mi strasznie niedobrze.- powiedziała zalewając się falą łez. Usiadłem za nią i mocno ją przytuliłem.
-Może coś zjesz??
-Nie, ale przepraszam za wszystko.- wtuliła się jeszcze bardziej we mnie.
-Ale za co??
-Za wszystko, a to że się schlałam i teraz tak wyglądam.- zacząłem ocierać jej łzy.
-Ann ale nic złego nie zrobiłaś, chodź wykąpiemy się może troszkę ci przejdzie.
       Napuściłem letniej wody do wanny i zrobiłem pianę. Pozbyłem blondynkę ubrań i siebie też. Delikatnie włożyłem ją do wanny i usiadłem obok niej. Nasza kąpiel trwała chyba pół godziny, ale pomogła blondynka poczuła się lepiej.
-To co zjesz??- spytałem w kuchni gdy ta wycierała włosy.
-Coś lekkiego.
-Zobaczę co da radę wykombinować.
      Zacząłem szperać po szafkach i znalazłem pieczywo waza należące jeszcze do Aśki bo ja takiego gówna nie jadam. Zrobiłem jej lekkie kanapeczki z tego jak to nazywają 'chleba' i patrzyłem jak wcina. Wyglądała tak słodko.
-A wy macie zamiar jechać na poprawiny?- spytała nagle.
-Nie wiem jak tamta dwójka ale ja mogę pojechać, potańczył bym.
-A tak właściwie to gdzie Miśki?
-No domyśl się?
-W sypialni??
-No zgadłaś bystrzaku.- podszedłem i zatopiłem się w jej ustach.
-To mam pomysł wywalmy ich z sypialni.- powiedziała przerywając pocałunek.
        Kiwnąłem tylko głową na tak i ruszyliśmy do pokoju zajmowanego przez parę. Andzia zaczęła walić do drzwi.
-Czego kurde??- usłyszeliśmy głos Zetki.
-Wstawać!!
-Andzia to ty żyjesz??- spytał niepewnie Kubi.
-No żyje i wygląda lepiej niż Zuzka.- powiedziałem lustrując ją wzrokiem. Miała na sobie mój strój reprezentacyjny Jastrzębia.
-Ta jasne.- Zuzek chyba nie chciał stamtąd wychodzić.
-Jak nie wierzysz to wyjdź i zobacz. A tak po za tym to jedziemy na poprawiny??
-Jasne czemu nie?- mruknęła siostra podchodząc do drzwi.
-Ja mogę być kierowcą.- zaoferowałem się.
-Ale ja nie jadę.- tu z Zetą spojrzałem na Ann.
-Dlaczego??- zapytaliśmy chórkiem.
-Nie mam w co się ubrać.
-Zuzka coś ci w szafie u siebie znajdzie.
-A ty co myślisz, że moja szafa to narnia bez dna??
-A nie?
-Zbyszek nie ma sensu, pojedziecie beze mnie.
-Ty jedziesz z nami ja z tą bandą Bartmanów sam nie jadę.- powiedział oburzony MK13
-Ubieraj się.- mruknąłem do Ann.
-Po co??-spytała zdezorientowana.
-Jedziemy kupić ci sukienkę.- powiedziałem idąc w stronę sypialni się ubrać.
-Zbyszek nie trzeba.
-Ale ja chcę, chyba Złote Tarasy będą już otwarte??- spytałem Zuzki.
-No tak, a mogę jechać z wami?
-Czemu nie.- pociągnąłem Andzie by się ubrała.


Pierwszy raz uraziła swoją dumę dla kogoś kogo kocha.


     Po niecałych 5 minutach drogi byliśmy w galerii. Zuzka zaczęła buszować po wieszakach szukając odpowiedniej kreacji dla mnie. A ja szłam jak obrażona księżniczka, bo nie chciałam żadnej sukienki od Zbyszka. On nie zwracał nawet na mnie uwagi, był tak zagadany z Miśkiem.
-Masz przymierz tę.- Zuza wręczyła mi błękitną sukienkę a ja chcąc, nie chcąc musiałam ją przymierzyć. Gdy wyszłam z przymierzalni zlustrował mnie Misiek i Zibi.
-Nie ta odpada, Zuzka czy ty nie masz gustu?- spytał siostrę.
-Jak tak sądzisz to sam szukaj.
      Ja zdjęłam kreację i powędrowałam do nich buszujących na wieszaku, zastanawiałam się jak spławić Zbyszka żeby nie jechać ale z tych rozmyślań wyrwał mnie właśnie on.
-Nosisz S czy xS?
-xS a  co??- tu podniósł śliczną, koronkową, krótką, czerwoną sukienkę. Była w moim typie.- Jest śliczna.
-Wiem bo to ja, ją znalazłem.- tu puścił oczko Zuzi.- I będzie ci pasowała do butów.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale, tylko mi tu ją przymierzasz.
      Sukienka pasowała idealnie, eksponowała moje długie i opalone nogi. Zibiemu oczy się aż cieszyły jak mnie zobaczył. A Michał i Zuza stwierdzili że ma gust. Wróciliśmy do mieszkania Zbyszka, tam chłopaki założyli garnitury, a ja sukienkę. Z Zuzką szybko się jakoś uczesałyśmy i pojechaliśmy do rodzinnego domu Bartmanów by Zuzka się przebrała. Po 15 minutach byliśmy w drodze na sale.

 Miło patrzeć, na szczęśliwego brata i przyjaciółkę.


               Po tym jak Zbyszek kupił Ann sukienkę na poprawiny, pojechaliśmy do naszego domu. Ja szybko odnalazłam swoją kreację i się w nią wbiłam. W drodzę na salę było wesoło. Przecież z nimi nigdy nie mogło być nudno. Przez całą drogę się kłócili, że Ann chce oddać kasę Zbyszkowi, a on nie chcę. Na sali byli już moi rodzice. Zdecydowaliśmy się usiąść z nimi przy stoliku.
 -Cześć, cześć. - powiedziałam siadając na wolnym krzesełku.
 -No cześć dzieciaki. Już myśleliśmy z tatą, że odpuścicie sobie poprawiny. - zaśmiała się mama patrząc uważnie na mnie i Michała, który właśnie przyniósł mi kawę.
 - Czemu?  - zapytał zdziwiony Zbyszek.
 -No wiecie w niezbyt dobrym stanie dziewczyny wychodziły z sali.
 -Ale i ja i Andzia czujemy się wyśmienicie - powiedziałam uśmiechając się do rodziców i wtulając w Michała.
 -Dobrze, dobrze. Widzieliście już młodych lub ciotkę?
 -Na nasze szczęście nie - zaśmialiśmy się - bo ciotka mi truje o waszym - tu wskazała na mnie i Miśka - weselu - gdy to usłyszałam zakrztusiłam się.
 -O czym przepraszam bardzo? 
 -No bo skoro wczoraj złapałaś welon - zaczęła ciotka, która podłapała temat.
 -Zbyszek złapał musznik, a do tego jest starszy - powiedziałam oburzona.
 -Jednak twój brat nie ma stałej partnerki, a ty masz. 
 - Zawiodę cię ciociu, ale szybciej pobawimy się na weselu twojej idealnej córeczki. Mi się do ołtarza nie śpieszy - odpyskowałam i pociągnęłam Michała na parkiet.   
            Na poprawinach zabawiliśmy do godziny 20. Później się zmyliśmy. Najpierw odwieźliśmy Ann, a potem pojechaliśmy do domu. Gdy tylko się umyliśmy i ubraliśmy w wygodne ubrania, a w moim wypadku był to dres usiedliśmy z moimi rodzicami w salonie. Tato stwierdził, że nie miał okazji napić się z własnym synem to musi to nadrobić, no a Michał wkupić się w łaski mojego ojca. Ze śmiechem usiadłam na kanapie obok swojego siatkarza i wtuliłam się w jego ciało. On tylko objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
 -Córeczko ty też pijesz?  Czy z mamą się wina napijesz?  - zapytał tato polewając chłopakom do kieliszków.
 -Ja podziękuję. Jutro idę do szkoły.
 -No tak, a na kacu nie wypada - zaśmiał się mój brat, a ja rzuciłam w niego poduszką i pokazałam język - Michał jak ty z nią możesz wytrzymywać to ja nie wiem.
 -Nie żeń się Michał, mówię ci - powiedział tato - a już na pewno nie z nią. Przecież to diabełek wcielony jak matka.
           Michał się nic nie odezwał tylko patrzył na mnie. Ja podniosłam głowę i na niego popatrzyłam. Wzruszyłam ramionami, a on mnie pocałował. Odsunęłam się od niego i popatrzyłam na resztę towarzystwa. Mama się zmyła. Stwierdziłam, że to dobry pomysł.
 - To ja panom życzę miłej zabawy - zaśmiałam się wstając.
-A ty dokąd?  - zapytał tata.
-Spać. Ja w przeciwieństwie do niektórych muszę rano wstać.     
          Pożegnałam się i poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam w piżamę i położyłam się spać. Szybko zasnęłam, poczułam tylko jak Michał kładzie się obok, a materac ugina pod jego ciężarem.


Zostawiam posta z wami i pozdrawiam z nudnego pp ;)

środa, 1 stycznia 2014

LV

        Dwa dni zleciły mi szybko na treningach. Przykładałem się do nich bardziej niż zwykle, chcąc zapomnieć, że moja Zuzia zaprosiła jakiegoś fagasa o imieniu Jacek na wesele kuzyna. Zbyszek był na nią za to wkurwiony, ja tu akuratnie nie miałem co mówić. Nie chciałem się już nawet przez to spotykać z Pauliną, która zasypywała  mnie telefonami i wiadomościami. Właśnie wracałem z Wojtaszkiem z treningu gdy to właśnie ona zaczepiła mnie na mieście.
-Michał, czemu już się do mnie nie odzywasz?- spytała podchodząc bliżej.
-Bo może mam taki kaprys.-powiedziałem niechętnie.
-Hej kotek!!- tu próbowała mnie chwycić za rękę. A ja już nie wytrzymałem.
-Kurwa dziewczyno daj mi w końcu święty spokój, nie widzisz że przez ciebie całe życie mi się sypie!! Kurwa daj mi spokój i się już do mnie nie odzywaj.
     Wojtaszek i Paulina stanęli jak wryci a ja ruszyłem do domu. Standardowo otworzyłem piwo i siedziałem na kanapie myśląc jak by to było, jak bym nie pokłócił się z Zuzką.


Przygotowania do wesela pełną parą.


     Właśnie znów kłóciłam się z mamą o Jacka, gdy zadzwonił do mnie telefon. Zobaczyłam nieznany numer. Niechętnie odebrałam i mnie wmurowało.
-Michał kazał Paulinie spadać na drzewo, bo przez nią mu się z tobą nie układa!!
-Co?? A przepraszam kto mówi ??
-To ja blondynko Wojtaszek!!
-Skąd to wiesz??
-Byłem przy tym!! A teraz przepraszam ale muszę kończyć przez Kinię!! Papa
    Ta wiadomość mnie wryła Kubiak kazał się bujać Paulinie.Zdziwiło mnie to ale cóż, cieszyłam się że mój Michał jest już tylko mój. Właśnie do domu wszedł Zbyszek a mama od razu zaczęła na niego się drzeć.
-Zbyszek gdzie  jest twój garnitur??!!
-W pokoju.
-A koszula?? Krawat??
-Koszulę i krawat dostanę od partnerki!!- powiedział z szatańskim uśmiechem.
-No właśnie a kiedy poznamy twoją partnerkę?? - wtrącił tato.
-A tak po części to ją znacie.
     Nie dokończył bo zaczął dzwonić dzwonek. Niechętnie poszłam otworzyć i zobaczyłam wiedźmę nad wiedźmami. Dżoana we własnej osobie z walizką.
-Czego ty tu szukasz??- spytałam gdy wepchała mi się do domu.
-Ja do Zbyszka.- w tym momencie w przedpokoju stanął Zbyszek z mamą, która zwróciła się do niego.
-Zbyszek czy ciebie już całkowicie popierdoliło?
-Mnie nie, ale ją chyba tak.- tu wskazał na Aśkę.
-Czy mogę z tobą zamienić parę zdań?- spytała Aśka niepewnie Zbyszka.
-Jasne ale tylko jedno.- powiedział podchodząc bliżej a mnie wryło.- Tam są drzwi!- wskazał jej drogę.
     Dziewczyna niechętnie wyszła, a Zibi wydawał się z siebie dumny. Ja miałam osobiście to gdzieś. Właśnie weszłam na schody gdy w domu pojawiła się Andzia. Pociągnęła mnie do mojego pokoju.
-A ty co z buszu cię wypuścili?- spytałam gdy zamykała drzwi.
-Nie z gumisiowej wioski.
-Ahaaa dobra spoko.- właśnie zaczął dzwonić mój telefon więc Ann się uciszyła, a ja odebrałam telefon od Jacka.
--Cześć Zuza.
-Hej coś się stało?
--No w pewnym sensie tak i nie.
-No mów o co chodzi!
--Chodzi o to, że nie pójdę z tobą jutro na to wesele.- tu mnie wryło Ann na gesty pokazywała mi żebym mówiła co się stało.
-Okk spoko, nie ma sprawy.
--To dobrze pa.- mimowolnie w oczach pokazały mi się łezki.
-Zuza co się stało??- dopytywała się przyjaciółka.
-Nie mam partnera.- powiedziałam i się rozpłakałam. Ona wyleciała jak strzała z pokoju i tyle ją widziałam dzisiaj.



Wreszcie tak jak powinno być -Anastazja Madej robi zadymę.


       Dostałam sms od Wojtaszka, że Misiek spławił wreszcie tę Paulinę i byłam z niego dumna. A jeszcze jak teraz dowiedziałam się, że Zuzkę wystawił Jacek to uknuł się w mojej małej główce iście szatański plan. Wyleciałam jak strzała z pokoju przyjaciółki i w szpilkach właśnie zbiegałam szybko po schodach. Gdyby nie Zbyszek spadła bym ze schodów. A tak wpadłam w jego ramiona przy jego rodzicach.
-Andzia spokojnie przecież się nie pali!- powiedział pan Leon śmiejąc się.
-Właśnie, że się pali!! Zbyszek chodź!!- pociągnęłam go w stronę ogrodu.
-Andzia co się stało?- spytał gdy ja zamknęłam drzwi.
-Dzwoń do Miśka!!
-Po co??
-Michał dał Paulinie kosza, Zuzka z tego się cieszy a Jacek ją wystawił na wesele.- gdy Bartman to usłyszał od razu wykręcił numer przyjaciela.
--Co chcesz Bartman??- spytał zdołowany Kubiak.
-Nie co jest tylko szykuj garnitur!!- powiedziałam szybko.
--Andzia?? Po co??
-Zuzka nie ma partnera na wesele, ten kretyn ją wystawił a chyba samej jej nie puścisz??
--Ale ona jest na mnie zła!!
-Chłopie jak Wojtaszek powiedział jej, że z Pauliną koniec jest szczęśliwa!!- wtrącił się ZB9
--O której mam być??
-Jutro o 9!!
--Do zobaczenie.- takiego Miśka mogłam słuchać widocznie już mu się humor poprawił.
-A właśnie co do jutra.- zaczął niepewnie Zbyszek.
-Ja cię głupku nie wystawię!!
-To dobrze.- tak Zbyszek zaprosił mnie na to wesele w ostatniej chwili, trochę byłam zła. Kazał jednak do dnia ślubu utrzymać w tajemnicy, że idziemy razem.
-Jutro przyniosę ci pasującą koszulę i krawat do mojej sukienki.
-Misia nie musiałaś, kupił bym sam sobie.
-Ale chciałam, skoro musiałam kupić sukienkę to co tam krawat i koszula dla ciebie i kolejna para butów dla mnie.- tu posłałam mu promienny uśmiech.



Dzień ślubu według Zuzki.



       Ten ślub zapowiadał się na klapę stulecia. Byłam z mamą na 7 umówiona do fryzjera więc o 6 zwaliłyśmy wszystkich z łóżka. Zbyszek niechętnie tak jak tato wbił się w garnitur. Ja z mamą jak wróciłyśmy to ustawiałyśmy ich po kątach. Ja miałam nerwa bo nie miałam partnera, a mama za to że nie wie z kim idzie Zbyszek. Szczerze ten głąb nawet mi nie powiedział z kim idzie i sama byłam ciekawa tej pewnie pustej lali. Załamana i już gotowa siedziałam płacząc na schodach. Byłam ubrana w morską, dopasowaną sukienkę do kolan z kwiatkiem na pasku odcinającym talię. Do tego miałam wysokie czarne szpilki i czarną torebkę kopertówkę, włosy miałam uczesane w warkocz na bok, w który miałam powpinane perełki a końcówki skręcone w lekkie loczki do gumki miałam wpiętego kwiatka w kolorze sukienki. Tak ubraną za stała mnie para, której kompletnie się nie spodziewałam. Gdy usłyszałam stukot obcasów na chodniku podniosłam głowę. To co zobaczyłam mnie lekko wryło. W moim kierunku szła Andzia z Miśkiem oboje byli ubrani jak na wesele.
-A ty co tak tutaj siedzisz i płaczesz?- spytała mnie przyjaciółka.
-A ty co tu robisz?- zaczęłam ocierać łzy tak by nie rozmazał mi się makijaż.
-Ja ci tu partnera przyprowadziłam.- powiedziała podnosząc mnie ze schodów.
-Dziękuję.- rzuciłam się przyjaciółce na szyję, a następnie Miśkowi dałam soczystego buziaka. Dopiero teraz zlustrowałam go wzrokiem był ubrany w czarny garnitur i białą koszulę, do tego czarny krawat i się załamałam.
-Ale ja z tobą nie idę!- powiedziałam i znów zaczęły mi cieknąć łzy, Kubiak szybko zaczął je ocierać.
-Ale dla czego?- przestraszyła się Ann.
-Jego krawat nie pasuje do mojej sukienki!!
-Zuza ale ja innego nie mam.- powiedział skruszony.
-Chodź !!- pociągnęłam go do domu.


Z taką partnerką przez całe życie.


        Zdziwiłem się jak zobaczyłem, że Zuzka wciąga Miśka za sobą do domu. Mama była w skowronkach jak ich tylko zobaczyła, a ja nadal wyczekiwałem na Anastazję. Poszedłem za Miśkami do Zuzika pokoju gdzie ta dala mu krawat w kolorze jej sukienki.
-Masz zawiąż go sobie!- i rzuciła mu kawałek materiału.
-Ale ja... Zbyszek.- odwrócił się w moją stronę.
-Sory stary też nie umiem, ale mogę dać ojcu to zawiąże.- odwróciłem się w celu wyjścia i ją zobaczyłem.
       Anastazja stała tuż za mną i pewnie przysłuchiwała się naszej rozmowie, a ja jak burak lustrowałem ją wzrokiem. Była piękna, sukienka wyglądała na niej idealnie. Była ubrana w czarną bardzo dopasowaną sukienkę z zamkiem z przodu bez ramiączek, z czerwoną różą przypiętą z lewej strony przy biuście. Miała do tego wysokie czarne buty zapinane w kostce również z czerwoną różą. Włosy na to miast miała zaczesane na jedną stronę i skręcone w drobne loczki, tu na jej blond włosach ślicznie odznaczała się wpięta czerwona róża.
-Co jestem gdzieś brudna?- pytała gdy ja nadal się jej przyglądałem.
-Nie po prostu ślicznie wyglądasz.- powiedziałem całując ją w policzek.
-Właśnie Zbyszek kretynie czemu mi nie powiedziałeś, że idziesz z Andzią?- dopytywała się Zuzia.
-To miała być niespodzianka.- posłałem siostrze uśmiech.
-A ty gdzie z tym idziesz?- spytała blondynka wskazując na krawat.
-Nie umiemy go zawiązać.- odezwał się Misiek przytulając do Zuzki.
-Daj to matole.
     Wyrwała mi krawat z ręki i weszła dalej do pokoju. Ściągnęła obecny krawat Michała i zarzuciła mu ten co trzymała w rękach. Bardzo szybko i sprawnie mu go zawiązała i poprawiła przy koszuli.
-Proszę.- powiedziała klepiąc go po torsie.
-No i teraz mogę z tobą iść.- Zetka dała MK13 buziaka, a Ann lustrowała mnie wzrokiem.
-Coś nie tak?
-Tak, wyskakuj z koszuli.- rzuciła do mnie.
-Andzia to może później.- odezwał się Kubiak.
-Nie teraz.- podała mi czarną koszulę. Szybko zmieniłem koszule i nadal patrzyłem się na blondynkę, która czegoś szukała w czerwonej kopertówce.- Podejdź tu.
     Bojąc się jej podszedłem, Michał i Zetka patrzyli na nas cały czas. Dziewczyna nagle zaczęła w rękawach przypinać zapinki pasujące do jej biżuterii. Na koniec na szyi zawiązała mi czerwony krawat, odcieniem pasujący do jej kwiatów. Nałożyłem od razu marynarkę, która była na krześle. Andzia podeszła i z prawej strony na marynarce przypięła czerwoną różę.
-Brat zajebiście wyglądasz.
-Elegancik w każdym calu.- skwitował Kubi.
-Ann postarałaś się.
-No musi pasować do mnie w każdym centymetrze.
      Miała rację mimo iż założyła 15 centymetrowe szpilki była nadal ode mnie niższa. Roześmiani w czwórkę zeszliśmy na dół gdzie czekali rodzice.
-Zbyszek to Anastazję zaprosiłeś??- spytała mama gdy właśnie stanęliśmy przed nią.
-Tak a co źle?
-Właśnie się cieszę.
      Nasze rozmowy przerwał dzwonek do drzwi, tym razem poszedł otworzyć tato. Tego widoku nie spodziewał się nikt z nas. Do domu wparowała Aśka odstawiona, że ja pierdolę i lustrowała mnie i Ann wzrokiem. Gdy staliśmy koło mamy a ja obejmowałem blondynkę w talii. Podeszła do nas bliżej i widziałem, że ona coś już knuje.
-O widzę, że już pocieszenie znalazłeś- powiedziała lustrując blondynkę.
-A co ciebie to obchodzi, nie powinno cię tu w ogóle być!
-Usłyszałam, że Adam się żeni i pomyślałam że przyda ci się ładna partnerka.
-Wybacz już ma taką.- powiedziała Zuzka.
-Tę dziwkę?
-Dość moja droga powinnaś już pójść.- odezwała się mama.
-Nie sądzę ona powinna pójść, Zbyszek co ty w niej widzisz?? Przecież ona ani wyglądu nie ma, ani pewnie w łóżku nie jest dobra!!- Andzia nie wytrzymała i wyminęła Aśkę z płaczę, Kubiak z Zuzką poszli za nią.
-Widzisz już nie masz partnerki!!
-Aśka wyjdź stąd!- zagrzmiałem.
-Ale...
-Nie jesteś tu panno mile widziana przez mojego syna!!- to tato wyprowadził ją a ja nie wiedziałem jak mam się zachować. Basia i Leon skierowali się do ogrodu gdzie uciekła Ann a za nią Michał i Zetka. Podszedłem do płaczącej blondynki i kucnąłem przed nią.
-Hej mała nie płacz.- powiedziałem ocierając jej łzy.
-Dlaczego ona taka jest?- wychlipał.
-To kretynka i wiedźma w jednym ona tak już ma.- powiedział Michał chcąc ją pocieszyć. Jednak to nie pomogło bo zaczęła jeszcze mocniej płakać.
-Dobra Zuzka, Michał wyjdźcie na chwilę.- poprosił Leon. Oni bez gadania opuścili ogród a tato zamknął drzwi.
-Mała nie płacz.- powiedziała Basia dając jej chusteczkę.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale!! Masz przestać płakać, żeby makijaż ci nie spłynął i bawić się dobrze z moim synem, bo jak nie to się pogniewamy.- powiedział puszczając oczko do niej.
-Dobrze.- powiedziała puszczając niepewnie uśmiech do rodziców.
     Tato wziął Andzie pod rękę i ruszyli do Miśka i Zuzki. A ja wpatrywałem się w sylwetkę dziewczyny znikającą za drzwiami, a mama we mnie.
-Zbyszek?
-Tak?
-Mam do ciebie jedną małą prośbę.
-Tak?
-Proszę trzymaj się tej dziewczyny.
-Chyba tak zrobię.
      W dobrych humorach, Ann prawie dobrym ruszyliśmy na piechotę do kościoła. Z tam tond miał nas zabrać po mszy autokar na salę. Szedłem z Anastazją na samym końcu kawałek za rozmawiającymi Kubiakami i nadal lustrowałem ją wzrokiem.
-Coś nie tak z moją sukienką?- spytała w końcu.
-Nie jest idealna.
-A co w niej takiego idealnego??- spytała zaskoczona.
-To- wskazałem na zamek z przodu ciągnący się przez całą sukienkę.- Szybko będę mógł ją z ciebie zdjąć.
     Dziewczyna klepnęła mnie w ramię i się zaśmiała.



Być partnerką samego Zbigniewa Bartmana


         Do kościoła na szczęście długo się nie szło. Nasza czwórka usiadła na samym końcu, bo nikomu nie chciało się siedzieć w tym Kościele. Jeszcze w połowie mszy pan Bartman przypomniał sobie, że zapomniał kupić wina. Więc tłumnie poszliśmy do sklepu. Nie wliczając tego, że do kościoła nie trafiliśmy z powrotem tylko pod kościół i jedną butelkę wina opróżniliśmy sami.
-Ann schowasz mi?- Zbyszek podał mi swój portfel.
-Jasne...
-Oooo patrz Michał co nam się tu kroi.- powiedziała Zuzka szturchając Miśka.
-O co wam chodzi?- spytaliśmy się równo ze Zbyszkiem.
-No to ty Ann nic nie wiesz? Najpierw facet daje ci portfel a potem idziesz z nim do łóżka.
-Misiek kiedy dałeś portfel Zuzce??- spytał Zbyszek Miśka.
-Kilka lat temu.
-O od ilu lat sypiacie ze sobą?- spytałam zgryźliwie Zuzkę
-Kurwa Andzia!!
-Siostra nie ładnie tak przeklinać przy kościele!!
      Zaczęliśmy się wszyscy śmiać, a goście weselni zaczęli opuszczać kościół. Więc chociaż troszkę się ogarnęliśmy. Gdy młoda para wyszła z kościoła zaczęto składać im życzenia. Niestety ja z Michałem zostaliśmy zmuszeni do składnia Adamowi i Amandzie życzeń razem ze Zbyszkiem i Zuzą. Na szczęście szybko to poszło i poszliśmy do autokaru, który miał nas zawieść na salę. Po niecałych 30  minutach drogi byliśmy na miejscu. Sala była nie duża i szybko odnaleźliśmy swoje miejsca, siedzieliśmy koło kuzynów Bartmanów. Nawet da radę się z nimi dogadać. Pierwszy toast i taniec były trochę nudne. Ale z Zuzikiem rypłam pięć szybkich tak by chłopaki nie widzieli i mogłyśmy się bawić.
-Andzia widzisz tę babę w tej szarej sukience?- spytała Zuzka wskazując mi kobietę na parkiecie.
-No co jest z nią nie tak?
-Ona ciągle ciebie i Zbyszka obgaduje.
-I co mam iść jej najebać??
-Jasne to matka pana młodego ciotka Elka nikt jej nie lubi!!
-Spoko.- w tym momencie przy stoliku znalazł się Michał i Zibi prosząc nas do tańca.
      Trzeba przyznać Zbyszek to doskonały tancerz, Michał też. Jakoś nie ciągnęło mnie gdy jakiś ich wujek prosił mnie do tańca. Czas na szczęście mijał szybko, Zbyszek starał się mnie nigdy samej nie zostawiać. I byłam mu za to bardzo wdzięczna. Braliśmy udział w kilku konkursach, nawet jeden udało nam się wygrać, dotyczył on przerzucania między sobą piłki nam jako siatkarzom było łatwo.


Ciacho, ciacho, ciacho- Ja chcę moje ciacho. Zibi


     Andzia wydawała się jak by się dobrze bawiła. A mnie to cieszyło. Oboje stwierdziliśmy, że tort to najlepsza część przyjęcia weselnego. O północy podali właśnie tak wyczekiwany tort przeze mnie i Ann.
-Anastazja przynieść ci kawałek?- spytałem kierując się w stronę stolika z ciastem.
-Jeszcze się pytasz?
     Stałem w kolejce po dwa kawałki ciasta a zaraz za mną Misiek. Gdy była nasza kolej jak zwykle Adam musiał mnie wkurwić.
-Zbyszek a ty chyba nie powinieneś ciasta jeść nie?
-No właśnie w końcu jesteś siatkarzem.- odezwała się jego przygłupia żona.
-Od każdej reguły są wyjątki.- powiedziałem zirytowany.
-No właśnie a po za tym siatkarz też człowiek.- wsparł mnie Michał.
     Lekko zirytowani wróciliśmy do naszego stolika. Andzia swój kawałek można powiedzieć, że pochłonęła a nie zjadła i jeszcze zaczęła dobierać się do mojego.
-Ann zostaw to moje.
-No podziel się nie bądź sknera.- zamruczała słodko.
-Masz.- dałem jej kawałek ciasta na łyżeczce i w ty momencie Zuzka zrobiła nam zdjęcie.
-Ślicznie wyglądacie.
-Bujaj się.- mruknęła blondynka kradnąc mi po raz kolejny ciacho.
      Jak na każdym weselu przyszedł czas na oczepiny.



Oczepiny pełne śmiechu.

 
         Z Ann i Zbyszka mieliśmy fajny ubaf. Kiedy kończyli tort, to akurat poproszono wszystkie panny i kawalerów na środek. Nasza czwórka została wypchnięta siłą. Ja tam twierdzę, że nie muszę złapać głupiego krawata, żeby kiedyś poślubić Zuzkę. A jeszcze jak mi teraz wybaczyła akcję z Pauliną. To byłem w siódmym niebie. Zaczęto od pań. Andzia i Zuzka planowały jak to się z tego kółka różańcowego urwać ale państwo Bartman nas tam pilnowali. Gdy ucichła muzyka to właśnie moja Zuza złapała welon. Blondynka zaczęła się z niej śmiać, że jako pierwsza zniszczy sobie życie.
-Zuzka a kto będzie tym nieszczęśnikiem?- spytała.
-Nie wiem chyba Michał.- tu podeszła i pocałowała mnie w policzek.
-No panowie teraz, kto z waz zniszczy sobie życie z tą pierdołą?- spytała Ann pchając nas na środek.
    Panowie również ustawili się w kółeczku i gdy ucichła muzyka- krawat w górze i ląduje w Zbyszka rękach, a ja i Ann nie możemy opanować śmiechu.
-O kurwa nie wierzę!!- mruknąłem do Ann.
-Ale ja z nią nie chcę się ożenić!! - powiedział Zbyszek gdy zmieniali mu krawat.
-Ja będę bardziej cwana i nie zniszczę sobie, mojego pięknego życia pierwsza.
     Tu Zuzia wypięła szybko sobie welon i podbiegła od tyłu do Ann i wpięła jej go. Po czym pchnęła ją w stronę Zbyszka.
-Zabiję cię.- tak słodkie słówka przyjaciółek.
        Zuza strasznie dużo narobiła zdjęć nowej parze młodej i się przy okazji z nich śmiał. Ale mi się jednak nie podobało, to że Zibi i Ann idą w stronę orkiestry i coś mówią. Nagle ZB9 pozbywa się krawata i zakłada swój, po czym pomaga blondynie wypiąć welon. I kierują się w naszą stronę. Zuzik tego nie widzi bo jest zbyt zapatrzona w aparat. I jej własny brat wpina jej we włosy welon, Ann podchodzi do mnie i ściąga mi krawat po czym zakłada własność pana młodego. Zuzka zostaje pozbawiona aparatu i teraz do nas mówią, że jesteśmy przyszłą młodą parą.


Sto lat- pierwszy raz dwie przyszłe młode pary.


       Przysięgam, że zabije brata i Ann. Zostaliśmy drugą młodą para. Na szczęście szybko musieliśmy pozbyć się rekwizytów bo Adam i Amanda bali się o zniszczenie. Chłopaki dobrze się dogadywali. Dziwili się że ja i blondyna dotrzymujemy im tempa w piciu. Bawiłyśmy się świetnie. Już koło drugiej Andzia usadowiła się na kolanach Zbyszka wtulając się w niego. Trochę z blondyną dałyśmy do wiwatu. W pewnym momencie wyszło, że obie wódkę popijamy drinem. Ann siekło niestety szybciej niż mnie, ale dalej trzymała fason.
-Zbyszek?
- Tak- odezwał się brat gdy ta zaczęła do niego mruczeć.
-Błagam nie polewajcie mi już więcej.
-Dobrze, a coś się stało?
-Tak, jeśli nie chcesz mnie wynieść z sali to już więcej mi nie polewaj.
-Co Andzia głowa od picia już nie wyrabia?- spytałam przyjaciółkę.
-Nie ale nie chcę sobie siary zrobić przed waszą rodzinom.
     Bawiłyśmy się dobrze do samego końca, o godzinie 2 przyjechał autokar po gości. Wyszło jeszcze tak, że Zibi, Ann, ja i Michał musimy nocować u niego w mieszkaniu. Na szczęście odwieźli nas na osiedle brata. Gdy autobus odjechał brat wziął blondynkę na ręce. W mieszkaniu Misiek z marynarki wyciągnął flaszkę a Zibi drugą. Pomogłyśmy chłopakom je opróżnić i Ann jebło już do końca.



Poprawa wesela u siatkarza.


      Z Zuzią pomogłyśmy chłopakom w wypiciu dwóch butelek wódki. Ja niestety troszkę ze zgonowałam  ale trzymałam się. Siedziałam u Zibiego na kolanach, on rozmawiał z Miśkiem któremu Zuzik też siedziała na kolanach. Ona i tak o niebo lepiej trzymała się niż ja.
-Chcę do łóżka.- powiedziałam wtulając się w siatkarza. Usłyszałam przytłumiony śmiech Zetki i poczułam jak unoszę się w powietrzu.
-Tu dzisiaj śpisz.- otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w sypialni.
-Dobrze, ale ty ze mną?- spytałam gdy posadził mnie na łóżku.
-Przyjdę później.
-Obiecaj.- złapałam go za krawat i pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek.
       Zbyszek szybko wydostał mnie z sukienki i butów, założył swoją koszulkę na mnie i położył pod kołdrę. Jakieś 15 minut później poczułam jak ktoś się do mnie przytula, automatycznie się wtuliłam w niego. A po zapachu perfum nie miałam wątpliwości że jest to Zbyszek. Teraz byłam pewna że na pewno się wyśpię.



Tak właśnie dla was z okazji nowego roku nowy rozdział. Życzymy wam wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia i oczywiście jeszcze więcej pasji do siatkówki ;) Oczywiście czego jeszcze wam życzymy to dotrzymania nowych postanowień noworocznych xDD Jeszcze raz wszystkiego naj!!! Faniazja Czekoladowa i TruskawkoweMarzenie!! ;***