niedziela, 30 czerwca 2013

XXIX

     Piąty dzień na Malediwach zaczął się cudownie. Zresztą jak każdy. Pięć dni spędziliśmy jak pierwszy. Różnił się tylko, że dnia trzeciego Zibi pogodził się z Aśką. Obudził mnie Michał czule całując po ramionach. Otworzyłam oczy, mając uśmiech na twarzy. Gdy tylko zobaczył, że już nie śpię pocałował mnie w usta.
-Jak się spało?  - zapytał z czarującym uśmiechem.
-Cudownie, a tobie?
-Też. Wstajemy?
-Która godzina?  - zapytałam przeciągając się.
-Dziewiąta - powiedział zadowolony.
-To wstajemy - zarządziłam. Ubraliśmy się odpowiednio i zeszliśmy na dół. Andzia siedziała sama przy stoliku przed domkiem. Zadowoleni dosiedliśmy się do niej.
-Jak tam?  - zapytałam siadając i kradnąc jej kawałek bułki.
-Dobrze, tylko jedna para obok, której mam pokój nie zbyt dawała mi spać - mruknęła.
-Godzili się - zaśmiał się Kubiak pijąc kawę.
-Już drugi dzień?  - zapytała znudzona.
-Mój brat lubi mieć pewność, że coś dobrze robi - powiedziałam rwąc rogalika.
-Co on nie wie, że nie jest sam?
-Pogadam z nim - powiedziałam zachwycona swoim pomysłem, a Michał się zaśmiał,
-Wierzymy kochanie w twoją dobrą intencję - powiedział - ale lepiej będzie jak to ja z nim o tym porozmawiam. - pocałował mnie w skroń.
-Masz rację - stwierdziłam, a na taras wyszła wiedźma i mój ucha-chany braciszek.
-A wy co takie ponuraki?  - zapytał wesoło.
-Nie każdy miał taką upojną noc jak Ty - powiedziała zezłoszczona blondynka wstając od stołu.
-O co jej chodzi ? - zapytał Zibi.
-Nie przejmuj się nią kochanie.
-Wiecie co -powiedziałam wstając - chyba już nie jestem głodna smacznego - zła weszłam do domku.
-Zuza nie wygłupiaj się - usłyszałam jeszcze jak Michał mnie woła. Zła poszłam do pokoju przyjaciółki.
-Co jest?  - zapytała patrząc na mnie.
-Mam ochotę ją rozszarpać - mruknęłam.
-Przestań. Jesteśmy na Malediwach. Życie jest jednak piękne. Wskakuj w bikini i idziemy na plaże. Wieczorem natomiast idziemy na imprezę.-mruknęła Ann wyrzucając mnie z pokoju.
      Po godzinie czekania na Aśkę byliśmy w drodze na plaże. Przy barze naszą Blondyneczkę przywitał przystojniak poznany pierwszego dnia. Andzia od razu się uśmiechnęła.
-Hej piękna - powiedział całując ją w policzek.
-No cześć.
-Andzia, idę do reszty - powiedziałam z uśmiechem.
        Blondynka odpowiedziała mi uśmiechem. Poszłam do opalającej się reszty hołoty.
-Co tam ? - zapytałam rzucając się na brata, który opalał swoje plecki i obserwował Anastazję.
-Złaś grubasie -zaśmiał się- dobrze, kto to jest ?
-Skąd mam wiedzieć, ona mi się nie tłumaczy.
-Mhmmm - mruknął.
-Ale Andzia to ma gust. Fajny koleś, fajny. - zaśmiałam się siadając na ręczniku i smarując ciało oliwką.
-Błagam cię, gdzie ona ma oczy, przecież koleś wygląda jak pedał - powiedział Zibi, ja z Miśkiem cicho się zaśmialiśmy.
-Zibi przestań - powiedział ze śmiechem mój chłopak.
-Ty jesteś baranie zazdrosny - skomentowałam brata.
-Wcale nie - oburzył się.
-Kochanie idziesz ze mną do wody ?- zaszczebiotała Dżoana stając nad Zbyszkiem.
-Pewnie kochanie - powiedział wstając, zanim jednak poszedł zwrócił się do mnie i Michała - mam Aśkę i to co Anastazja robi to jest jej sprawa - rzucił i dogonił swoją ukochaną. 
           Michał popatrzył na mnie, a ja na niego. Wzruszyłam ramionami widząc jego minę. Rzuciłam okulary obok i położyłam się.
-Jest zazdrosny - podsumował.
-Wiem, ale i on i ona są zbyt głupi żeby się do tego przyznać.
-Będziemy się nimi zamartwiać ?
-Nie, ja zamierzam się dobrze bawić - powiedziałam - idziemy dzisiaj na imprezę i nie mam zamiaru się przejmować fochami Andzi, Zbyszka, a tym bardziej tej szmaty.
-I prawidłowo - zaśmiał się i pochylił nade mną. Pocałował mnie w usta i podniósł na nogi.
-Co ty robisz ? - zaśmiałam się.
-Idziemy popływać. Nie będziemy tutaj tylko leżeć.
        Zadowoleni poszliśmy do morza. Gdy tylko zamoczyliśmy stopy pociągnęłam go tak, że obydwoje runęliśmy do wody. Gdy wynurzyliśmy się, usiedliśmy na piasku i zaczęliśmy się śmiać.
-Zwariowałaś - zaśmiał się.
-Już dawno - pokazałam mu język. Wstałam, ochlapałam go i ze śmiechem zaczęłam uciekać.
-Ty małpo - zaśmiał się.
-Też cię kocham - krzyknęłam odwracając się w jego stronę. To był błąd. Michał szybko mnie dogonił i wywalił na plecy. Na szczęście było płytko. Leżałam pod wodą, tylko głowa mi wystawała. Zdążyłam złapać jego rękę i pociągnąć. Misiek pochylał się na mnie z łobuzerskim uśmiechem. Sama zaczęłam się śmiać z tej sytuacji. Było to przekomiczne, tym bardziej, że w wodzie było trochę ludzi, którzy dziwnie patrzyli. W ogóle nam to nie przeszkadzało. On się nade mną pochylił jeszcze bardziej i mnie pocałował. Oddałam mu pocałunek, zarzucając ręce na jego szyi. Nawet, gdy jego dłoń jeździła po moim brzuchu mi nie przeszkadzało. Opamiętałam się, gdy obok usłyszałam głos pełen oburzenia i irytacji. Oczywiście słowa były wypowiedziane w języku angielskim.
-Jak tak można, zero samokontroli. Tutaj są małe dzieci.
        Misiek się ode mnie odsunął. Patrzył mi w oczy ze śmiechem. Ja przegryzłam dolną wargę by nie zacząć się śmiać. Słowa powiedziała kobieta, która obok przechodziła. Miała może 30 lat. Michał wstał i pomógł mi się podnieść. Pocałował mnie krótko, a ja mruknęłam.
-Tu są dzieci.
-One mnie nie interesują, będę całował moją dziewczynę gdzie chcę i kiedy chcę - mruknął biorąc mnie na ręce. Zaśmiałam się cicho i zawiesiłam ręce na jego szyi. On zaniósł mnie na ręcznik. Położył mnie na nim, a sam umieścił swe wielkie, ciężkie, ale jakie umięśnione ciało na mnie..
-Michał - mruknęłam między pocałunkami - tu są ludzie - starałam się mówić głosem pełnym oburzenia.
-To niech się nie patrzą - powiedział, czym wywołał mój śmiech.
-Ja wam nie będę przeszkadzać, chciałam tylko was poinformować, że idę z Michaelem na spacer. - w tedy łaskawie, mój napalony chłopak się ode mnie odsunął, moja przyjaciółka była naprawdę rozbawiona całą sytuacją. - Wrócę ok 17 do domku, żeby ogarnąć się na imprezę. A tak z dobrego serca, radzę wam przenieść się do domku, Zbyszek może nie być zachwycony jak was tak zobaczy - powiedziała. Pomachała nam i ruszyła w stronę swojego przystojnego kolegi.
-To co idziemy do domku ? - zapytał ze śmiechem.
-Spierdalaj - zaśmiałam się odsuwając się od niego widząc nadchodzącego brata, który był wyraźnie zadowolony z życia, a ja na widok jego przyszłej, jednak modlę się żeby niedoszłej żony traciłam radość z życia - z czego zacieszasz  ? - zapytałam patrząc na niego jak na debila.
-Jestem na zajebistych wakacjach, z zajebistymi ludźmi, a do tego mam wspaniałą dziewczynę obok siebie.
      Już chciałam zapytać gdzie spierdoliła mu ta wspaniała dziewczyna, ale w ostatnim momencie się powstrzymałam. Michał też chyba pomyślał o tym samym. Gdy tylko Aśka zakomunikowała nam, że idzie po drinka od razu poinformowałam brata:
-Ta twoja wspaniała dziewczyna, właśnie teraz jest na spacerze z tym zajebistym kolesiem z baru.
        Popatrzył na mnie tak, jak bym mu właśnie powiedziała, że jego kochany pies zostaje u Ignaczaków na zawsze. 
-Że co kurwa  ? - zapytał.
-To co słyszysz braciszku, no chyba, że jednak mimo moich modłów ta wspaniała dziewczyna to Aśka.
-Zuza, prosiłem. To co ona robi ze swoim życiem mnie nie interesuje. Mam tylko nadzieję, że jest z nim bezpieczna.
-Jasne, a ja nie umiem grać w siatkówkę - prychnęłam.
-Zuza skończ - powiedział stanowczym głosem widząc swoją ukochaną.
       Byłam zła, wręcz wściekła na tego debila. Odpuszcza sobie taką zajebistą dziewczynę. Bez słowa położyłam się z zamiarem opalenia plecków. Michał widząc moją minę wolał się chyba nie odzywać. Znał mnie na tyle, żeby wiedzieć, że jeden jego zły ruch w tym momencie i mógł by oberwać za frajer.


Hej, hej. Dziś kolejny mecz, oglądacie?  Ja trzymam kciuki i sądzę, że wygramy ::) Pozdrawiam, a z wami zostawiam kolejny rozdział i wakacyjne zdjęcie Zibiego i Miśka :)

sobota, 29 czerwca 2013

XXVIII

          Rano wstałam wcześnie. Założyłam bikini, a na to jeszcze krótkie spodenki i zwiewną koszulkę. Zadowolona z życia zeszłam do kuchni. Zjadłam na śniadanko jogurt i postanowiłam porobić zdjęcia. Wzięłam aparat i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na pomoście i zamoczyłam nogi. Przy okazji fotografowałam krajobraz. Było pięknie. Słonko wstawało. Była godzina szósta, a ja byłam wyspana. Po jakieś godzinie poczułam jak ktoś koło mnie siada.
-Spać nie możesz?  - zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha Zibi.
-No ja się już wyspałam, a ty?
-Ja nie mogę spać. Przyjazd tutaj to dobry pomysł.
-Racja, gdyby nie twoja Dżoana było by idealnie - zaśmiałam się.
-Pojechałem do Rzeszowa, ona była w mieszkaniu. Jak się pakowałem to co miałem jej powiedzieć?
-Hmm może prawdę, że jej nie chcemy?
-Przestań.
-Masz rację, będzie z kogo się pośmiać.
-Zuza - jęknął ze śmiechem.
-No co?  Taka prawda.
-Jesteś okropna.
-Uczę się od Mistrza. Co dziś będziemy robić?
-Opalać się - zaśmiał się Zibi.
-No tak, chodź. Obudzimy te śpiochy.
          Wzięliśmy aparat i poszliśmy do domku. Zbyszek miał obudzić Aśkę, a ja Miśka i Andzię. Najpierw postanowiłam pójść do przyjaciółki. Zapukałam delikatnie i weszłam do pokoju. Blondynka spała skulona. Zaśmiałam się cicho. Podeszłam do łóżka i szturchnęłam ją. Ona się tylko przekręciła. W końcu popatrzyła na mnie zaspanymi oczami.
-Czego?  - mruknęła.
-Jak zwykle miła i urocza - zaśmiałam się. - Wstawaj, zaraz robimy śniadanie.
          Powiedziałam i ruszyłam do pokoju, który dzieliłam z Kubiakiem. Spał on rozwalony na łóżku. Zaśmiałam się. Podeszłam do dużego łóżka i usiadłam na nim. Delikatnie zaczęłam go budzić. Dmuchałam mu w szyję. On tylko się przekręcał.
-Misiu wstajemy - zaśmiałam się.
-Ja nigdzie nie idę - mruknął przekręcając się na brzuch i wtulając w poduszkę.
-Michał tu jest tak pięknie, a ty chcesz przespać pół dnia?  - powiedziałam zirytowana i zabrałam mu kołdrę.
-I tak mi ciepło - usłyszałam tylko.
-No Michał - jęknęłam kładąc, a raczej rzucając się na jego plecy.
-Zuza, jesteś okropna.
-Wiem - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek - no chodź na śniadanie.
-No idę, idę - mrukną i podniósł się, gdy tylko ja z niego wstałam.
-Chodź, idziemy na śniadanie - zadecydowałam, gdy się ubrał.
         Uśmiechnięci poszliśmy do kuchni. Zrobiłam z bratem i chłopakiem jakieś lekkie śniadanie dla wszystkich. Usiedliśmy przy szklanym stole. Zrobiłam sobie mrożoną kawę i przysiadłam się do chłopaków. Po chwili przyłączyła się Aśka. Siedzieliśmy rozmawiając, gdy Zibi zapytał.
-A Anastazja gdzie?
-Już jestem - powiedziała radosnym. Na jej widok uśmiechnęliśmy się.
        Chłopcy dokładnie zilustrowali jej ciało. Nie miałam Miśkowi tego za złe. Była w końcu atrakcyjna. Miała na sobie śliczne bikini, które idealnie podkreślało jej już lekką opaleniznę. Na biodrach miała przewiązane pareo, które idealnie pasowało jej do stroju. Gdy Aśka tylko zobaczyła, że jej ukochany wpatruje się w inną kobietę maślanymi oczami, od razu zareagowało.
-Zbyszek - powiedziała podniesionym głosem i go szturchnęła, a Ann usiadła do stołu. Michał się zaśmiał, a ja z nim.
-Co jemy?  - zapytała radośnie.
-Od koloru do wyboru - powiedziałam na jedzenia, sama biorąc winogrona.
-A ty nie jesz?  - zainteresował się mój chłopak wcinając swoją kanapkę.
-Jem - zaśmiałam się pokazując mu na owoce i złapałam jogurt.
-Ty się chcesz tym najeść?
-Mhmmm, po za tym odchudzam się.
-Dlaczego?  - zapytał zdziwiony.
-Dlatego - zaśmiałam się i pokazałam na Anastazję.
-Przecież masz fajną figurę - zauważyła Ann.
-Jasne, chcę się pozbyć tylko tej fałdki na brzuchu.
-Ciekawe której, raczej tej na mózgu - powiedział jak, że miło Zibi.
-Dzięki - zaśmiałam się. W ogóle nie ruszały mnie jego głupie odzywki.
-Co dziś robimy?  - zapytała Aśka.
-Plaża - powiedziałam zachwycona.
       Wszyscy zatwierdzili mój pomysł. Po śniadaniu wzięliśmy potrzebne rzeczy i poszliśmy na plaże. Rozłożyliśmy się na swoich ręcznika. Gdy ściągnęłam z siebie ubrania, złapałam za oliwkę z zamiarem posmarowania się.
-Michał, posmarujesz mi plecy?
-Chętnie.
          Najpierw on posmarował mnie, a ja jego. Leżeliśmy tam z pół godziny rozmawiając, ale zaczęło włączać się moje ADHD.
-Kto idzie do wody?
-Chyba brak chętnych - zaśmiał się Zbyszek.
-Ja wiem, że ty byś musiał zacząć tu skwierczeć, żeby wejść do wody. Kochanie?  - zapytałam z nadzieją.
-Nie ma siły skarbie - zaśmiał się - odpoczywam, bo ktoś rano mnie obudził.
-Andzia?
- ja to idę na razie po drinka - zaśmiała się wstając i biorąc portfel.
-Nie to nie, idę sama - powiedziałam - tylko, nie przejmujcie się jak pójdę z jakimś przystojniakiem na drinka, nie informując was - powiedziałam głośno by Michał usłyszał, starając się jednocześnie żeby mój głos trwał obojętnie.
-Wiesz co - powiedział Michał podrywając się z ręcznika - woda wygląda zachęcająco - złapał mnie za rękę i poszliśmy zadowoleni.
          Woda była fantastyczna. Przepłynęłam trochę i zatrzymałam się stając. Woda sięgała mi do szyi. Michał podpłyną do mnie i zaczęliśmy się wygłupiać. Wróciliśmy bliżej brzegu i zaczęło się. Chlapanie, podtapianie i w moim przypadku wrzucanie, do wody. Ja wskakiwałam Michałowi na plecy, a on mnie zrzucał. Albo brał mnie na ręce i puszczał, a ja ciągnęłam go za sobą.  Po prawie godzinnej zabawie w wodzie wróciliśmy na ręczniki. Aśka coś ględziła do Zbyszka, który przez swoje ciemne okulary nie obserwował swojej ukochanej, tylko Anastazję. Dziewczyna stała przy barze kokietując jakiegoś zagranicznego przystojniaka.
-Co tam?  - zapytałam wesoło.
-Dobrze - odpowiedziała wesoło Dżoana przeglądając jakieś pisemko.
-Z kim gada Ann?
-Nie wiem - mruknął.
-Fajne ciasteczko - powiedziałam stojąc i oglądając z daleka.
-Słucham?  - zapytał Michał podchodząc do mnie.
-No nie słyszałeś?  - zapytałam rozbawiona - Mówię, że ten od Anastazji to fajne ciasteczko Miśku - uśmiechnęłam się i chciałam go minąć.
-Zuza - mruknął zirytowany.
-Ale ty jesteś i tak fajniejszy - zaśmiałam się całując go w policzek. Od razu się uśmiechnął. Położyłam się na ręczniku opalając brzuch.
          Po jakimś czasie wróciła do nas Ann. Była zadowolona.
-Gramy w siatkę?  - zapytał Michał stojąc i bawiąc się piłką.
-Czemu nie, dwa na dwa ? - zapytał Zibi wstając.
-Jasne, dziewczyny gracie?
-Okey.
-Jestem za - krzyknęła Ann skacząc po piasku.
-Asia grasz?  - zapytał Zbyszek.
-Zwariowałeś. Chcesz, żebym połamała sobie paznokcie?  - zapytała zbulwersowana.
-To wszystko jasne - powiedział Michał - ja z Zuzą, ty z Ann.
-A Aśka sędzia?  - zapytałam wskakując Miśkowi na plecy.
-Nie.- Powiedział Zibi - gramy dla zabawy. Bawimy się dziś.
          Poszliśmy, a raczej ja zostałam zaniesiona na wyznaczone boisko. Ustawiliśmy się po dwóch stronach siatki i zaczęliśmy grać.... Raczej się wygłupialiśmy. Nikt nie stosował żadnej taktyki. Odbijaliśmy jak kto chciał.
-Moja - krzyknęłam. Chciałam odbić piłkę nogą, ale nie trafiłam i wylądowałam na piasku w szpagacie. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Chodź sierotko - powiedział przez śmiech Misiek i pomógł mi wstać.
-To było dobre.
        Graliśmy dalej. Tym razem to zabłysnęła Anastazja. Odbiła piłkę do Zbyszka, jednak ten chyba nie zauważył i dostał prosto w twarz. To było naprawdę zabawne. Mieliśmy jeszcze kilka ciekawych akcji. Michał wystawił mi pięknie piłkę, a ja zaplątałam się.... uwaga.... w siatkę. Ręka wplątała mi się w oczka siatki zawieszonej. Zbyszek przebił piłkę głową, Michał przyjmował na klatę, Andzia kilka razy machnęła ręką obok piłki.
        Zmęczeni po długiej zabawie wróciliśmy do Dżoany. Zbyszek cały czas się śmiał niosąc Ann na plecach,
-Taka dobra libero, a w piłki nie trafia - skomentował Michał.
-Ale to Zuza zawisła na siatce. - oburzyła się blondynka, zanosząc się śmiechem.
-Nie zawisłam, ręka mi się tylko zaplątała. Za to Zibi pięknie odebrał twarzą.
-To było niechcący.
-Właśnie.
-Gdybyś tylko nie lustrował tyłka Ann tak to byś widział tą piłkę - wypomniał to Kubi. Wszyscy się śmialiśmy. Moja przyszła/niedoszła bratowa popatrzyła na nas i nie miała zachwyconej miny, że jej facet trzyma mocno uda Anastazji.
-Zbyszek, a ty się czasem nie zapominasz?  - zapytała zła.
-Oj przestań, - zaśmiał się - dobra mała, koniec drogi. Dotarliśmy do celu - powiedział zrzucając śmiejącą się koleżankę na plecy.
-Ej - otrzepała się z piasku i stanęła naprzeciwko niego w bojowej pozie - Małego to ty możesz mieć w spodniach Bartman - odpyskowała mu, a ja usiadłam obok Miśka na ręczniku, płacząc już ze śmiechu. Do tego wszystkiego mina Aśki, no myślałam, że nie wytrzymam.

     Blondzia opowie wam lepiej. Ja byłam zajęta śmianiem się.

            Aśka zaczęła się rzucać do Zbyszka. Nie bardzo mnie to interesowało. Zaczęło dopiero, gdy Zibi się odezwał.

-Oj przestań, - zaśmiał się - dobra mała, koniec drogi. Dotarliśmy do celu - powiedział śmiejącą się i zrzucił mnie na plecy.
-Ej - otrzepałam się z piasku i stanęłam naprzeciwko niego w bojowej pozie - Małego to ty możesz mieć w spodniach Bartman - odpyskowałam mu.
         Widziałam, że Zuzka z Miśkiem płaczą już ze śmiechu. Zbyszek chyba się zdenerwował, jednak mimo wszystko śmiał się.
-O nie. Przeginasz - zagrzmiał. Miał brzmieć chyba groźnie, jednak śmiech wszystko psuł.
-Niby czemu? - zapytałam udając niewiniątko.
-To co powiedziałaś to nie prawda - powiedział.
-Skąd mam o tym wiedzieć?  - zapytałam - Po za tym jeśli facet ma duże samochody - zaakcentowałam 'duże'- to ma jakiś kompleks. No wiesz wysoki jesteś, więc na jedno wychodzi - zaśmiałam się, a on popatrzył na mnie 'groźnie'. Jego mina mówiła 'Jeszcze jedno słowo, a zabiję'. Ta mina tylko spotęgowała mój śmiech. Wiedziałam, że powinnam zacząć uciekać. Tak więc zrobiłam. Gdy wbiegałam do wody poczułam jak Zbyszek mnie łapie w talii. Przyciągnął mnie do siebie i popatrzył w oczy.
-Dobrze wiesz, że to co mówisz to kłamstwo.
-Oj Zibi, ty naprawdę masz jakieś kompleksy.
-Anastazja - zagrzmiał.
-No już, już. Wszystko jest na miejscu, jest ok nie musisz się martwić - zaśmiałam się i wróciłam do znajomych. Moja przyjaciółka, z  chłopakiem już się uspokoili i sobie 'gruchali'. Pasowali do siebie. Uroczo razem wyglądali. Jedyne co mnie przeraziło to mordercze spojrzenie Dżoany. Gdy na nią popatrzyłam i zobaczyłam minę zabójcy, raczej obrażonej królewny i nie mogłam się powstrzymać i posłałam jej najsłodszy uśmiech. To spotęgowało jej gniew.

       Dobra, ona już powiedziała jak to z nimi było. Teraz ja powiem, co się działo jak mój braciszek zwiększał swoje ego w rozmowie z Ann.

        Gdy tylko ta dwójka zniknęła z naszego pola słyszenia ogarnęliśmy się. Popatrzyłam na Aśkę. Była wściekła. Wiedziałam, że Zbyszek będzie miał problemy. Michał na mnie popatrzył, ja się uśmiechnęłam. Leżeliśmy obok siebie, obydwoje na brzuchach, opalając swoje sexi tyłeczki.
-Co jest Miśku ? - zapytałam ściągając okulary.
-Nic, podziwiam - zaśmiał się.
-Co?  - zapytałam sprawdzając czy za mną dzieje się coś ciekawego albo co gorsza są jakieś dziewczyny. Zdziwiłam się jak nic godnego uwagi mojego chłopaka nie zobaczyłam - Nie ma tam nic ciekawego - powiedziałam spoglądając na niego.
-Ciebie głuptasie - zaśmiał się i pocałował mnie w czubek nosa.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też. Jak myślisz będzie wesoło?  - zapytał pokazując na trójkę naszych towarzyszy.
-Sądzę, że Aśka zrobi mu aferę - powiedziałam.
        Nie musieliśmy długo czekać, na komedio - dramat. Gdy dwójka przedrzeźniających się przyjaciół wróciła to się zaczęło:
-Czy ty aby przypadkiem nie zapomniałeś z kim przyjechałeś na wakacje?  - wrzeszczała wściekła Aśka na Zbyszka, który stanął jak wryty.
-O co ci chodzi?
-O to, że jesteśmy tu drugi dzień, a ty wolisz tą pierdoloną siatkareczkę ode mnie.
-Przecież jesteśmy razem na wakacjach to mam ją unikać?  - Zibi się wkurzył.
-Myślisz, że jestem głupia i nie widziałam jak na nią patrzyłeś maślanymi oczkami przy śniadaniu?  A teraz co to miało wszystko znaczyć, zamiast siedzieć ze mną wolałeś spędzać czas z nią.
-Sama nie chciałaś grać, a rano po prostu na nią popatrzyłem.- Andzia  w tym momencie zaczęła cicho chichotać.
-Na mnie to tak nie patrzysz.
-Aśka, nie rób scen, nie psuj nam wakacji.
-Dobrze, nie przejmuj się mną. Zajmij się tą dziwką - krzyknęła pokazując na blondynkę. Po tych słowach Andzia się ogarnęła i wykrzyczała.
-Dziwką nie jestem, ja się nie puszczam w przeciwieństwie co do niektórych obecnych tu osób.- powiedziała robiąc kilka kroków ku Dżoanie.
-Nie pozwalaj sobie szmato za wiele!! I odpierdol się od Zbyszka!!- w tym momencie Joanna uderzyła Andzię w twarz, ta wiele nie myśląc chciała jej oddać. Na szczęście uniemożliwił jej to Michał łapiąc i odciągając w tył, Zbyszek chwycił Aśkę i również odciągną.
-Jak chcesz zostań sobie z tą dziwką!!-wyrwała się i zaczęła zbierać zwoje rzeczy.
-Proszę bardzo, droga wolna - krzyknął Zibi idąc w stronę baru.
          Aśka ruszyła w stronę domku, Anastazja poszła do wody, też na jej miejscu wolała bym teraz ochłonąć żeby jej nie zabić.
-I co teraz?  - zapytał Michał.
-Dajmy im ochłonąć.- powiedziałam ciągnąc ukochanego za rękę w dół by usiadł.- Dlaczego musiałeś ją tak szybko odciągnąć, chciała bym zobaczyć jak Andzia daje jej w twarz, mi nie wypada.
-Uspokój się - powiedział obejmując mnie,.
-Idę do niej, ty idź porozmawiać ze Zbyszkiem.- mruknęłam idąc w stronę wody gdzie pływała.
          Andzia powiedziała, że się nią nie przyjmuje, ale jak nie wytrzyma i jej jebnie to z góry nas wszystkich przeprasza. Dzień spędziliśmy na plaży w miłym towarzystwie bez wiedźmy, mimo iż Zbyszek i Ann nie odzywali się do siebie. Wieczorem, gdy wróciliśmy byliśmy padnięci, że od razu pozasypialiśmy.


Wygraliśmy huraa :) Zostawiam kolejny rozdział z wami i uciekam dalej świętować zakończenie roku, a dla was dodatkowo tak do rozdziału zdjęcie na temat :) pozdrawiam

piątek, 28 czerwca 2013

XXVII


                16 sierpnia, o godzinie 13 staliśmy na lotnisku. Wszyscy byliśmy zachwyceni. Było  jednak trochę niezręcznie ze względu na Dżoanę. To było nie fajne, ona była nie fajna. Anastazja, nie miała za wesołej miny na jej widok. Żółto włosa poszła do łazienki, chłopcy rozmawiali o sporcie, a ja poszłam do przyjaciółki.
-Coo taam ? - zapytałam wesoło.
-Było ok, do póki nie zobaczyłam tej wiedźmy. Ciekawe gdzie schowała miotłę.?
-Też sądzę, że ona nie potrzebnie jedzie. Ale Zbyszek, kretyn opłacił pięć biletów.
            Zaśmiałyśmy się. Podeszli do nas panowie. Misiek objął mnie w pasie, opierając głowę na moim ramieniu.
-O czym plotkujecie ? - zapytał jak zawsze mój ciekawski braciszek.
-Takie, tam - zaśmiała się blondynka.
-Zastanawiamy się,  z którego cyrku uciekła pewna osoba - powiedziałam i pocałowałam delikatnie Miśka.


       Ciężki lot Anastazji

          To, że Zbyszek leci z nami nie przeszkadzało mi. Co innego obecność Dżoany. Nie lubiłam jej z wiadomych powodów. Byłam jednak pewna, że Zuzka, też nie jest zadowolona z jej obecności. Miałam plan nie zwracać na nią uwagi. Tak się zamyśliłam, że nawet nie usłyszałam kiedy wywołali nasz lot.
-Andzia idziesz ? - zapytał Kubi. - A może się rozmyśliłaś i zostajesz?
-No coś ty. Idę, idę...
       Złapałam za rączkę mojej jaskraworóżowej walizki. Wszyscy zaczęli się śmiać. Zadowoleni ruszyliśmy na pokład samolotu. Tam dopiero zaczął się cyrk.
-Ale jak to Andzia nie siedzi obok mnie tylko obok Aśki ? - bulwersowała się moja przyjaciółka.
-Kochanie - zaczął ją uspokajać Michał - musiała zajść jakaś pomyłka. Nie denerwuj się.
-Jak mam się nie denerwować ?
-Zuźka, przecież nic się nie stało. - powiedziałam.
-Jesteś pewna ?
-Tak - powiedziałam, a w głowie głosik mi mówił stanowcze "Niee!!"
-Nie zjem jej przecież - zaśmiała się Aśka dla rozładowania atmosfery.
-Widzisz - powiedziałam nerwowo.
       Zuza odpuściła i każdy zajął swoje miejsce. Miałam plan, postanowiłam tylko przetrwać ten lot. Tym planem było upojenie się alkoholem. Poprosiłam pracownicę linii lotniczych o kilka głębszych. Aśka coś tam do mnie pieprzyła, ale jak tylko popatrzyłam na moje duże słuchawki, one zaczęły do mnie mówić. Założyłam je i włączyłam muzykę, jak tylko przechodziła stiuardesa to pokazywałam żeby przyniosła więcej alkoholu. Tak przetrwałam podróż.
         Po trzech godzinach wylądowaliśmy. Moi znajomi wyszli w kolejności Zibi, Zuza, Aśka. Chciałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie. Usiadłam z powrotem i przymknęłam oczy. Usłyszałam rozbawionego Kubiaka.
- A ty co zostajesz tutaj ? Nie idziesz ?- zaśmiał się opierając o siedzenia.
-Chyba nie dam rady wysiaść o własnych siłach. - mruknęłam, a mój język lekko mi się plątał.
-Oj dziewczyno.
      Zaśmiał się i pomógł mi wyjść. Kazał mi objąć się w pasie, sam zrobił dokładnie to samo.

      Powrót do rzeczywistości Zuzki

       Staliśmy przed samolotem. Rozglądałam się nerwowo. Nigdzie nie widziałam przyjaciółki i chłopaka. Po chwili zobaczyłam jak roześmiani i w objęciach wychodzą. Wściekłam się. No bo kto by się nie wściekł na moim miejscu. Podeszli do nas, a ja popatrzyłam  zła na ukochanego. Ten złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Później ci to wytłumaczę - szepnął mi do ucha. Nadal mocno udawałam obrażoną. - Zibi popatrz - zaśmiał się - ty masz tylko Aśkę, a ja dwie sexi laski.
        Zaśmiali się, a ja z uśmiechem pokręciłam głową.
        Szybko dotarliśmy do domku. Było pięknie. Dookoła tylko woda i piasek. Zostawiłam rzeczy w pokoju i wyszłam na dwór. Miałam na sobie szorty i koszulkę z rękawkiem. Woda lekko obmywała moje nogi. Stałam tak chwilę, gdy poczułam jak ktoś mnie obejmuje i całuje mnie po karku. Odwróciłam się w jego stronę i go przytuliłam mocno.
-Pięknie nie ? - zapytał z uśmiechem.
-Ślicznie - pochwaliłam patrząc mu w oczy. - To był dobry wybór.
-Dobry bo z tobą i bądź co bądź ja go wybrałem.- w ty momencie usłyszeliśmy za sobą duży raban. To był Zibi. Nie zauwazył stopnia i piznoł na ziemię.
-Kurwa!!-krzyknął i zaraz przyleciała wiedźma.
-Kochanie nic Ci nie jest?? Pomoglibyście mu a nie się śmiejecie!
-Sieroty tak już mają.- wykrztusiłam przez śmiech.
-To jest nauczka za podsłuchiwanie.-powiedział Kubiak podnasząc mojego brata.
-Jest chyba dobrze.-skwitował wstając.
-A to szkoda.-powiedziałam zasmucona.
-Jak to szkoda!? Mógł sobie coś zrobić, mógł by mieć kontuzję i jak by grał??
-Dobra kochanie chodźmy, młodzi chcą pogadać- powiedział brat gdy zobaczył moją wściekłą minę. Gdy znikneli za drzwiami zwróciłam się do mojego chłopaka
-Kochanie a powiesz mi dlaczego Ann wyszła z tobą przytulona z samolotu i dlaczego teraz śpi w najlepsze??
-Chyba twoja przyjaciółka chcą pzrzetrwać podróż z Asią musiała się upić. A gdy zobaczyłem, żę nie wychodzi za Zibim to zapytałem dlaczego. I powiedziała że o własnych siłach nie darady wjść, więc jej pomogłem
-Mój bohater - zaśmiałam się całując go.
-No, a co. Co powiesz na kąpiel?  - zaśmiał się biorąc mnie na ręce.
-Michał - pisnęłam.
-Słucham?  - zapytał ze śmiechem.
-Puść mnie.
-Oczywiście kochanie - spełnił moje życzenie i po chwili byłam cała w wodzie.
-Kubiak cholero jedna - krzyknęła, jak się tylko wynurzyłam.
-Miałem cię puścić - zaśmiał się, a ja pociągnęłam go za rękę.
-Ty małpo - krzyknął, a ja zaczęłam uciekać.
                  Cała mokra wpadłam do pokoju zatrzaskując drzwi przed Kubiakiem. Z torby wygramoliłam suche rzeczy i ręcznik. Gdy drzwi się otworzyły uciekłam Miśkowi między nogami do łazienki i tam się zamknęłam.
-Zuza wszystko dobrze??- usłyszałam za drzwiami zatroskany głos brata.
-Tak poza tym, że przez Kubiaka tą pierdołę jestem cała mokra to nic.
-Aaaa, czyli wszystko dobrze...
-Dzięki za troskę, a teraz spierdalaj!!
-Oj siostrzyczko musimy chyba popracować nad słownictwem...
-Ta kurwa bo ty się lepiej odzywasz, coś jeszcze??- gadasz z człowiekiem przez zamknięte i już Cię wkurwia.
-Dobra siostra nie unoś się!!
                   Po szybkim wysuszeniu się i przebraniu trzeba było wyjść z tej pierdolonej łazienki. Zeszłam na dół by zrobić kolację sobie i reszcie hołoty. Po przygotowaniu kanapeczek poszłam po moją skacowaną Blondynkę.
-Wstawaj alkusie!!- wrzasnęłam otwierając drzwi do jej pokoju.
-Wypierdalaj, albo cię zajebie!!- miłe, ciepłe powitanie z ust przyjaciółki.
-Tak też Cię kocham.
-Rozumiesz co to znaczy wypierdalaj?? Czy zakupić Ci słownik??
-Wybieram odpowiedź numer trzy. Podnosisz swój ciężki zadek i zapierdalasz na dół, na kolację.
-Kolacja?? Jestem głodna....
-Co ty nie powiesz, jak ja bym tyle wypiła i spała prawie cały dzień też byłabym głodna.- po moich słowach zobaczyłam potwora... Na prawdę wyglądała jak potwór. Była cała blada i rozczochrana. Zeszłyśmy razem na dół gdy zobaczył ją Zbyszek.
-Aaaaaa!!! Co to jest??
-To, to znaczy co??- zapytała patrząc na niego Andzia.
-Wyglądasz strasznie!!
-Nie ma to jak szczerość, a jak już to nie strasznie tylko zajebiście w inny sposób!!
-No niech Ci będzie, ale mogłabyś się chociaż uczesać!!
-Nie po co wolę twoją Dżoanę straszyć, może na zawał zejdzie!- powiedziała z bananem na ryju Ann mijając go.
           Po niedługiej konwersacji z Zibim, zasiedliśmy wszyscy do stołu. Kolacja minęłaby w miłym towarzystwie, gdyby nie wiedźmowata Dżoana, której jak zwykle nic nie pasowało. Oczywiście nie obeszło się bez kilku chamskich docinek od Anastazji w stronę Zbyszka lubej. Fakt niektóre teksty go śmieszyły jak i nas, a ona przepięknie się wkurwiała. Po mile spędzonej kolacji zaczęła się wojna o łazienkę. Andzia ta mała, wredna jędza gdy Zbyszek stał i kłócił się z Michałem, który pierwszy idzie wpierdoliła się między nogami Bartmana i szybko zatrzasnęła drzwi.
-Co jest kurwa??- zapytał zdziwiony Kubiak.
-Zuzka kurwa ja miałem iść pierwszy!!- oburzył się Zibi.
-Ale ja jestem tutaj!!- powiedziałam wychodząc z pokoju.
-Kto tam kurwa jest??- spytał Misiek waląc w drzwi.
-Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta!!- odezwał się melodyjny głos Ann, a później usłyszeliśmy szum puszczanej wody.
-Niech się tam utopi menda mała!!
-Masz rację.- przytaknął Zbyszkowi Michał.
                Po skończonej wojnie o łazienkę i wysłuchiwaniu żalów Ani, że ona jako jedyna będzie spać sama, udaliśmy się do pokoi.



Dziś koniec roku jakie plany na wakacje?  Ja osobiście jadę w góry:-)  Kto ogląda mecz?  Ja będę oglądać i mam nadzieję, że wygramy :) Pozdrawiam.

czwartek, 27 czerwca 2013

Ważna wiadomość !

     Słuchajcie, miło mi, że czytacie moje opowiadanie. Miło też, że je komentujecie. Okey, krytyka też się przyda. Przepraszam was bardzo, za wszystkie literówki, błędy ortograficzne, no za wszystkie błędy po prostu. Jednak pisze dużo na tablecie i nie zawsze uda mi się wszystko poprawnie napisać. Staram się poprawiać później błędy jednak to nie jest łatwe. Liczę na waszą wyrozumiałość. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam :) Buźka, następny rozdział jutro, postaram się wrzucić go rano, gdyż potem mogę nie mieć czasu. :)

XXVI

         Punkt widzenia Anastazji, czyli jak ogląda świat typowa blondynka.

         Rano wstałam wcześnie, za wcześnie. Położyłam się na plechach i wpatrywała w sufit przez chwilę. Rozejrzałam się po pokoju i dopiero po chwili uświadomiłam sobie gdzie jestem. Byłam w mieszkaniu człowieka, do którego czułam obrzydzenie. Jedyne co mnie cieszyło, to, to, że nie bolała mnie głowa. Przekonana, że wszyscy śpią postanowiłam wziąść prysznic, aby się odświerzyć. Wzięłam bieliznę, gdyż tylko to wzięłam. Złapałam ją i skierowałam się do łazienki. Po tym co się wydarzyło, już wiedziałam czemu matka natura obdażyła mnie blond włosami. Nie zwracając na nic uwagi weszłam do łazienki, zaspana się rozebrałam i odsunęłam drzwiczki od kabiny. Czas stop, akcja stop, teraz opis. W tedy od razu się obudziłam. No tak,już wszystko jasne, jasne czemu nie musiałam zapalać światła oraz czemu w łazience było tak duszno. Przede mną stał sam Zbyszek Bartman, brat mojem przyjaciółki, mój idol, a do tego facet w którym się zakochiwałam. Dobra dokończmy, a więc stał przede mną, ale jaki. On był goły, calusieńki nagi, jak go Pan Bóg stworzył,  stał przodem do mnie przez co mogłam go zilustrować. 'No, no - pomyślałam - nutura mu mie pożałowała'. Co gorsze, ja stałam też przed nim naga. Akcja start. Patrzyliśmy na siebie przez kilka chwil. Gdy dotarło do nas w jakiem jesteśmy sytuacji zareagowaliśmy. Ja pisnęłam i chwyciłam ręcznik, którym się zakryłam. On odruchowo zakrył swe przyrodzenie, swoimi dużymi dłońmi.
-Jezu, przepraszam - powiedziałam zawstydzona zakrywając oczy rękami. Jestem kobietą, kobietą bez faceta, więc to chyba normalne, że oszukiwałam i podglądałam.
-Spokojnie - zaśmiał się nerwow - podaj mi tylko ręcznik.
-Jasne - odparłam i podałam mu ręcznik. Cały czas podglądałam. - Co ty tu robisz?  - zapytałam, gdy już owinął się ręcznikiem i sama zrobiłam na swoim supełek.
-Zamierzałem wziąść prysznic, żeby wytrzeźwieć i żeby się lepiej poczuć. Myślałem, że wszyscy śpią, a do tego zapomniałem zamknąć. No a ty?
-Miałam podobny plan. Nie przejmuj się, byłam skacowana, więc za dużo nie widziałam. - popatrzył na mnie z politowaniem.-No dobra, może coś tam widziałam, ale nie masz czym się wstydzić. - po moich słowach, zaczął się śmiać.
-Ja też, za dużo nie widziałem. No dobra coś tam widziałem - zaśmiał się - ale ty też, masz się czym chwalić.
-Co z tym robimy?  - zapytałam.
-Może nic?  Ja się ubiorę i wyjdę, a ty weźmiesz swój prysznic. Potem wypijemy razem kawę i zjemy śniadanie. Zuza i Michał nie muszą wiedzieć, nie sądzisz?
-Racja.
          Jak powiedział tak zrobił.On opuścił łazienkę, a ja weszłam pod prysznic. Gdy pod nim stałam biłam się z myślami. Moje myśli krążyły wokół Zbyszka. 'Jezuuu jakie on ma ciało - to była jedna z myśli - już wiem, czemu kobiety tak lubią z nim sex.' To jedna z głównych myśli 'Andzia, głupia jesteś. Zobaczyłaś coś, czego nie powinnaś. Przecież ty teraz będziesz go gwałcić wzrokiem, za każdym razem' Po orzeźwiającym prysznicu, założyłam bieliznę, na to koszulkę, w której spałam. Odświerzona poszłam do kuchni, gdzie siedział Zbyszek ubrany w jakieś dresy i koszulkę. Pił kawę.
-Kawy?  - zapytał jak mnie tylko zobaczył.
-Poproszę, a gdzie Zuza i Misiek. ?
-Śpią.
             Piliśmy kawę, jedliśmy śniadanie i wesoło rozmawiając. Staraliśmy się omijać temat incydemtu w łazience.
 
          Blondynka była, to teraz normalna, zrównoważona kobieta na kacu, tak chodzi o Zuzę.

          Obudziłam się o 9. Michał jeszcze spał. Byłam szczęśliwa bo nie bolała mnie głowa i miałam nawet dobry humor. Delikatnie,żeby nie obudzić Miśka wyszłam z łóżka. Zabrałam czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i poszłam na śniadanie. W kuchni siedziała Anastazja ze Zbyszkiem.
-Co tam?  - zapytałam wesoło robiąc sobie kawę.
-Dobrze, a gdzie swojego księcia zgubiłś?
-Śpi, mił problem z zasnięciem, strasznie się kręcił.
-Mhmm.
-A wy co?  Kaca brak?
-No jak widać.
             W mieszkaniu Zbyszka byliśmy do 13. Próg domu przekroczyliśmy o 13.30. Zjedliśmy z Michałem szybki obiad, przebraliśmy się, ja spakowałam rzeczy i ruszyliśmy w drogę. U rodziców Miśka byliśmy późno. Przywitał nas młodszy Kubiak mówiąc, że rodzice śpią. Wykąpaliśmy się i też postanowiliśmy położyć.
              U rodziców Michała wstaliśmy o 9. Żeścy, wypoczęci i ogarnięci zeszliśmy na dół. Tam już byli rodzce mojego chłopaka.
-Dzień dobry - przywitałam się grzecznie.
-Dzień dobry Zuziu, cześć synku - pani Ania nas wyściskała, a po niej zrobił to pan Jarek.
-Jak my cię dawno nie widzieliśmy - zaczął ojciec Miśka patrząc na mnie.
-No jakoś tak się złożyło -powiedziałam mu z uśmiechem.
-Teraz będziecie mogli Zetkę częściej u mnie spotkać, prawda kochanie?  - powiedział Michał obejmując mnie i całując w skroń.
-No, tak.
-Jesteście razem?  - zapytał zdziwiony pan Kubiak.
-Tak. Kochamy się z Zuzą - oznajmił rodzicą.
-To cudownie.
            W Wałaczu mieliśmy być trzy dni. Dnia drugiego siedzieliśmy z rodzicami Michała w salonie i rozmawialiśmy.
-A synku byłeś na jakiś wakacjach?  - zapytała pani Kubiak.
-Nie, jeszcze nie było okazji.
-Jak chcesz, to ja mam jeszcze teraz dwa tygodnie wolnego to możemy gdzieś pojechać - zaproponowałam.
-A wiesz, że to nie jest głupi pomysł. Tylko gdzie?
-Jakieś ciepłe wyspy -powiedzialam, a wszyscy się zaśmiali.
-Dominikana, Ibiza, Malediwy, Kanary?
-Nie wiem, wybierz coś, ale na Dominikanie już byliśmy, na wyspach Kanaryjskich ty byłeś.
-To wybur zostaje między Ibizą, a Malediwami.
-Nop.
-Czekaj -powiedział i sięgnął po laptopa.
-Zuzia, a ty się jeszcze uczysz?  - zapytał pan domu.
-Tak, teraz klasa maturalna.
-A co potem?
-Sama jeszcze nie wiem, ale studia jakieś na pewno.
-Znalazłem fajny domek na Malediwach.
-Pokaż - powiedziałam biorąc od niego laptopa.  Na ekranie pojawiła się oferta luksusuwego domku do wynajęcia. -Nie sądzisz, że on jest za duży dla nas?
-No może trochę, ale kto powiedział, że musimy jechać sami ?
-A z kim ?
-Co powiesz na Anastazje i Zbyszka ?
-A co jak ten kratan weźmie Dżoane ?
-Miejmy nadzieję, że jednak nie, a nawet jeśli to nie będziemy się nią przejmować.
-To jak ustalone, ja idę dzwonić do Zibiego i do Ann.- wstałam i poszłam na górę po telefon. Pierwsz
a na liście kontaktów była Ania więc ona pierwsza miała zostać pionformowana o wakacjach. Moja przyjaciółka odebrała już po drugim sygnale...
-Czesć laska masz jakieś plany na 16 sierpnia i dwa tygodnie po nim??- blondynka była troszkę zaskoczona moim pytaniem.
--Nie a co?? Jedyne moje plany jakie są na razie to balety.
-To ja mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia.
--Mam się bać??-spytała zdziwniiona.
-Nie ale z Miśkiem planujemy właśnie wakacje i pomyślałam o tobie żebyś pojechała z nami- powiedziałam słodkim głosikiem.
--Jestem za a do kąd i czy ktoś jeszcze poza waszą dwójką?- była już tym pomysłem podekscytowana.
-Po myślałam o tobie i Zbyszku, ale oczywście bez żółtowłosej wiedźmy.
--To w takim razie nie ma problemu, ale muszę cię przeprosić ale już bedę kończyć. A jeszcze jedno małe pytanko kiedy wracasz?
-Jutro będę już w Wawie. Dobra to ja nie przeszkadzam papa...- po moich słowach połączenie zostało zakończone. No dobra to teraz czekał mnie telefon do braciszka, którego tak bardzo kocham że chętnie bym go zabiła. Potworowi raczej nie śpieszyło się do telefonu.
--Czego??- usłyszałam znajomy głos brata.
-A możby tak grzeczniej??- spytałam już zirytowana.
--A cześć siostra, jak tam u teściów?
-Dobrze ale dzwonię w sprawie twojego urlopu, masz jakieś plany na niego??
--Nie a co coś planujesz z Michałem??- spytał zainteresowany.
-Tak właśnie znaleźliśmy fajną wycieczkę na Malediwy, pomyślałam że chciał byś pojechać??
--Nie wybacz ale nie mam ochoty na takie romantyczne miejsca.-powiedział za smucony.
-Bedzie Anastazja...
--Na pewno??
-Tak przed chwilą z nią rozmawiałam...
--I ty się jeszcze pyrasz?
-Doba czyli tak??- spytałam retorycznie.
-Oczywiście.
     Z bratem rozmawiałam jeszcze tzydzieści minut, gdy Michał podszedł i zaczoł całować mnie po po karku. Rozłączyłam się bez pożegnania, Zibi na pewno domyślił się dlaczego.
     Następnego dnia po długiej upojnej nocy spędzonej z Miśkiem około 13 byliśmy w domu. Gdy weszłam do kuchn zbaczyłam wielką różoswą kartkę przyczepioną na lodówce.Jej napis mówił 'Znalazłem tę wycieczkę, opłaciłem. Pieniądze oddacie kiedyś tam. Jestem w Rzeszowie do zobaczenia na lotnisku za dwa dni. Wylot o 14.30.'.
-Zajebisty kolor tej kartki- powiedział Misiek zrywajac ją z lodówki.
-Wie bynajmniej że jej nie przegapiłam.
           Po wejsciu na górę od razu skierowałam się do łazienki, zostawiając lubego samego sobie. Gdy brałam kompiel do drzwi zapukał Kubiak.
-Kochanie dzwoni Andzia odebrać czy podać Ci telefon.
-Odbierz- ktzyknełam przez szum lecącej wody.
             Gdy weszłam do pokoj owinieta w ręcznik, zaczełam zastanawiac się gdzie jest Michał. Poczułam tylko mocne szarpnięcie za recznik, który mimo wolnie poleciał na ziemie i gorace pocałupocałunki.
-Wystraszyłeś mnie!-powiedziałam odwracając się do niego przodem.- Co chciała Anastazja?
-Zaprosiła nas na kawę do siebie.- Powiedział przerywając na chwilę pocałunki.
-I co powiedziałeś?
-Że niedługo przydziemy.-w tym momencie oparł się mocniej o mnie i wylądowalismy na łóżku.
-Kotek jeśli mamy iść do Anastazji to muszę się ubać.
-Niech Ci będzie.- i odsuną się i przygładał, jak krzątam się po pokoju i ubieram.
     Droga do Blondyni zajeła nam 5 minut, gdy doszliśmy do bramy ona się otworzyła a pani gospodarz wyszła nas przywitać. Pierwszy raz byłam u mojej przyjaciółki, mieszczkała ona bowiem w dużym domu. Po oprowadzeniu nas i rozgoszczeniu się w salonie zaczeliśmy pić kawkę. Niestety na kawcę się nie skończyło.... Nie pamiętam jak znalazłam się u niej w pokoju, a tym bardziej jak znalazłam się w pirzame. Zasnełam dopiero gdy obok siebie poczułam znajomy zapach perfum. Następny dzień minł bardzo podobnie do poprzedniego, różnił sie tym tylko że nocowaliśmy już u mnie w domu.

środa, 26 czerwca 2013

XXV

           Następnego dnia wstałam wcześnie. Od rana miałam dobry humor. Napędzała mnie myśl, że dziś zobaczę się z Michałem. Godzinkę sobie pobiegałam, potem wzięłam prysznic, ubrałam się i ogarnęłam. Posprzątałam w pokoju i tanecznym krokiem z telefonem w ręce poszłam do kuchni. Tam ze wszystkimi się przywitałam. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam obok Weroniki i zaczepiając się z nią jadłyśmy śniadanie.
-A ty co taka wesoła?  - zapytała ciekawa mama.
-Michał przyjeżdża.
-Dzisiaj?  To ja muszę zrobić jakiś dobry obiad. Ooo wiem, upiekę sernik. Michał tak lubi sernik.
-On lubi każde ciasto - zaśmiałam się - po za tym nie musisz się tak stresować.
-Jak to ?- oburzyła się mama.
-Jadziu -zaśmiał się tato- Michał na pewno będzie zajęty bardziej naszą córką, a nie twoimi ciastami.
-Tato - oburzyłam się, a reszta się za śmiała. - Weronika co powiesz na spacer na plac zabaw?
-Taaak, mamo mogę iść z Zuzą?
-Możesz, tylko grzecznie.
-Ona zawsze jest grzeczna. Zjedź ładnie, a ja idę zadzwonić do Anastazji.
         Umówiłam się z przyjaciółką na pobliskim placu zabaw. Zadowolona razem z siostrzenicą poszłam do parku. Tam na placu zabaw czekała już Anastazja. Przywitałyśmy się. Wercia zabrała mi reklamówkę z zabawkami i pobiegła do piaskownicy.  My usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Jak samopoczucie?  - zapytałam patrząc na przyjaciółkę.
-Dobrze, ciąć się nie będę. Nie martw się.
-Nie o to mi chodziło -zaśmiałam się.
-Wiem, spokojnie. To jego życie, jest dużym chłopcem, wie co robi.
-Z tym ostatnim nie była bym taka pewna.
-Przestań. Przesadzasz.
-Taka prawda - powiedziałam.
-Dobra zmieniając temat, jak się sprawy toczą między tobą,a Kubiakiem?
-Dooobrze, jesteśmy razem od tego całego turnieju, a dziś przyjeżdża do mnie i jedziemy do jego rodziców.
-Jesteś z nim?  Czemu ja nic nie wiedziałam?
-Nikt nie wiedział, w domu dopiero wczoraj powiedziałam.
-Nie no gratuluję - przytuliła mnie.
-Przestań, za mąż nie wychodzę.
-No wiem.
           Straciłyśmy całkowicie poczucie czasu. Mała bawiła się z dziećmi. My siedziałyśmy na ławce plotkując. Po jakiś dwóch godzinach poczułam znajome perfumy i ciepły oddech na szyi. Od razu się odwróciłam i zobaczyłam uśmiechniętego Michała, obok którego stał Zibi.
-Misiuu - pisnęłam i objęłam rękami jego szyję. Po chwili już czułam jego usta na swoich.
-Tęskniłem - mruknął, gdy się ode mnie odsunął.
-Ja też - chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale między nas wcisnęła się Weronka.
-Wujek - powiedziała zadowolona, a ten wziął ją na ręce. Widziałam jak Ann zakłopotana patrzy na Zbyszka. On się w nią wpatrywał jak w obrazek.
-Skarbie idź się pobawić - powiedziałam, a pięciolatka poleciała na huśtawkę. Usiadłam Miśkowi na kolanach, Zibi usiadł obok Ann, która siedziała w środku.
-Kiedy jedziemy do twoich rodziców?  - zapytałam przerywając panującą między nami ciszę.
-Jutro.
-Czyli dziś możemy iść potańczyć?
-Jasne, czemu nie - powiedział, a ja go pocałowałam.
-Idziecie z nami?
-Ja nie mam nic lepszego do roboty - powiedziała Ann.
-A ty brat?
-Spoko, mogę iść.
-To fajnie. To o 19 u nas.
          Posiedzieliśmy jeszcze na dworze, do póki mama nie zadzwoniła żebyśmy przyszli na obiad. Umówiliśmy się że Anastazja przyjdzie do nas. W domu zjedliśmy rodzinny obiad, a po posiłku pociągnęłam Michała do siebie do pokoju. Gdy tylko zamknęłam drzwi poczułam jego usta na swojej szyi. Mruknęłam cicho. On odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował namiętnie opierając o drzwi. Jego ręce zjechały na moje pośladki dzięki czemu podniósł mnie do góry, a ja objęłam udami jego biodra. Nie przestając się całować znaleźliśmy się na moim łóżku.
-Misiu - jęknęłam czując jego pocałunki na szyi, a ręce na brzuchu. Jedna ręka gładziła mój brzuch, a druga jeździła po moim udzie.
-Hmmm - mruknął schodząc z pocałunkami na dekolt.
-kocham cię.
-Ja ciebie też - powiedział patrząc mi w oczy. Wsunęłam dłoń pod jego koszulkę i ją z niego zrzuciłam. On zrobił to samo z moją górą. Zachwycony zilustrował mój biust w staniku w panterkę.
          Pocałowałam go i jednym sprawnym ruchem przekręciłam nas. Teraz ja siedziałam okrakiem na jego biodrach. Całowałam go po barkach i torsie, a z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie. Gdy wróciłam do jego ust, on znów zmienił naszą pozycję. Pochylał się składając pocałunki na moim płaskim brzuchu. Gdy on namiętnie mnie całował, a ja zaczęłam walczyć z jego paskiem drzwi mojego pokoju się otworzyły. Szybko się od siebie odsunęliśmy, a ja zaczęłam szukać koszulki. W drzwiach stała Weronka, trzymała rączkę na klamce, głowę śmiesznie przekręciła i zrobiła dziwną minę.
-Ciociu - powiedziała swoim słodziutkim głosem. Usiadła, plecami do drzwi zakładałam koszulkę, a Misiek  zapinał klamrę, którą udało mi się rozpiąć. Do pokoju za Mała wszedł Zibi.
-Mówiłem żebyś zapukała - gdy nas zobaczył zaśmiał się.
-Co chciałaś kochanie?  - zapytałam podchodząc i kucając przed nią.
-Wujek co ja chciała, ? - zapytała śmiesznie unosząc głowę do góry patrząc na chrzestnego.
-Już nie ważne - mruknął dławiąc się śmiechem - nie przeszkadzajcie sobie, chodź maleńka - wziął ją na ręce.
          Zanim zdążyłam się odezwać drzwi za nimi się zamknęły. Popatrzyłam na Micha
A i zamknęłam drzwi na klucz. Podeszłam do swojego chłopaka i kokieteryjnie zapytałam.
-Na czym skończyliśmy?  - przejechałam palcem wskazującym od szyi do paska jego spodni.
-Zuza - mruknął gardłowym głosem.
-Hm?  - mruknęłam ściągając z niego koszulkę i lekko go pchając tak, że usiadł na łóżku, a mnie pociągną przez co usiadłam na nim okrakiem.
-A jak ktoś znowu wejdzie?  - zapytał pozbywając się mojej koszulki i stcrzelając mi z ramiączka.
-Nie wejdzie zamknęłam na klucz - powiedziałam i go pocałowałam.
           Stało się to za czym tęskniłam. Tak przespałam się z nim. Gdy skończyliśmy leżeliśmy obok siebie ciężko oddychając. Położyłam się na boku patrząc na niego. Jedną ręką się podpierałam, a drugą przeczesywałam jego wilgotne od potu włosy. Miał jeszcze lekko zamglony wzrok. Palcem przejechałam po jego czole, policzku, ustach szyi. Pochyliłam się i musnęłam jego usta. Uśmiechnął się na ten gest. Był słodki. Uśmiechnęłam się do swoich myśli.
-O czym myślisz?  - zapytał po chwili.
-O tobie, o tym jak cię kocham i o tym, że przed chwilą kochaliśmy się, gdy na dole była moja cała rodzina - po moich słowach zaśmiał się.
-Ja na dół nie zejdę, co powie twój tata - jeszcze głośniej zaczęliśmy się śmiać.
-No tak. - teraz to ja leżałam na plecach, a on na boku. - w końcu przełamałeś pas cnoty, jego małej córeczki.
-Zabawna jesteś - delikatnie gładził mnie po policzku wpatrując się w moje zielone patrzałki.
-A ty kochany.
-Co jeszcze ciekawego mi powiesz?
-Jesteś przystojny, zabawny, seksowny - wyliczałam z uśmiechem gładząc jego klatę.
-Tak mi dobrze, tak mi mów - zaśmiał się i usłyszeliśmy dźwięk oznajmiający, że Kubi dostał sms'a. - czekaj przeczytam.
           Pocałował mnie w czoło i usiadł. Ręką sięgnął po spodnie, które leżały na podłodze obok pufy. Wyciągnął z dżinsów telefon i odczytał wiadomość. Trzymając telefon w ręce, położył się obejmując mnie i śmiejąc się.
-Co jest?
-Napisał twój brat, słuchaj "Nie chcę wam przeszkadzać, ale pamiętajcie, że o 19 wychodzimy. Jest już 16, więc zbierajcie się. Przyda wam się obojgu prysznic."
-On jest niemożliwy - zaśmiałam się wtulając w ukochanego.
-Ale ma rację - pocałował mnie we włosy. - idziemy pod prysznic?
-Ale, że tak razem?  - zapytałam siadając na łóżku cały czas trzymając kołdrę na wysokości biustu.
-Masz rację, lepiej nie będę narażać się twoim rodzicom.
-Właśnie.
           Cmoknęłam go w usta. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się w celu znalezienia szlafroka. Zauważyłam go przy biurku. Aby go dostać musiałam wstać. Po chwili zastanowienia, bez żadnej krępacji wstałam nago i podeszłam do krzesła. Czułam jego rozlatany wzrok na moim nagim ciele. Założyłam na siebie różowy szlafrok i zawiązałam go. Stanęłam przodem do łóżka. Uśmiechnęłam się i rzuciłam.
-Mogę cię prosić, żebyś się ubrał?
-Możesz, nawet sam to zrobię.
           Zaśmiał się i ubrał. W czasie, gdy ja szukałam odpowiedniej kreacji na wieczór Michał zaścielił łóżko. Potem poszłam pod szynki prysznic. Wysuszyłam włosy i wtarłam w swoje ciało truskawkowy balsam. Założyłam bieliznę, a na to szlafrok i poszłam do pokoju. Po mnie do łazienki poszedł mój luby. Ja za ten czas uczesałam się, pomalowałam i ubrałam. Za dziesięć siódma byliśmy na dole. Równo o umówionej godzinie była Anastazja. Ja miałam na sobie krótką, dopasowaną, koronkową sukienkę w kolorze miętowym z czarnymi kokardkami. Na nogi założyłam czarne szpilki na platformie. Michał założył ciemne dżinsy i niebieską koszulę, której nie zapiął ostatnich guzików. Anastazja założyła dżinsowe szorty, a do tego koszulkę z cekinami na przodzie bez pleców, do uzupełnienia miała beżowe szpilki na platformie. Zibi miał również ciemne dżinsy i do tego biała koszula.
            Zadowoleni wyszliśmy z domu. W czwórkę postanowiliśmy że spać będziemy w mieszkaniu Zbyszka, żeby niepotrzebnie nie denerwować rodziców. Poszliśmy do jednego z najlepszych klubów w stolicy. Nie mieliśmy problemu z wejście ze względu na chłopaków.
             Impreza trwała w najlepsze. Anastazja bawiła się z jakimiś facetami, trochę ze Zbyszkiem i przetańczyła kilka kawałków z Michałem. Misiek był o mnie wyraźnie zazdrosny. Gdy tylko tańczyłam z jakimś kolesiem i kiedy on był blisko mnie Kubiak wkraczał do akcji. Imponowało mi to. O godzinie 5 zmęczeni i nie zbyt trzeźwi, zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do mieszkania. Tam znalazłyśmy sobie jakieś koszulki Zbyszka, które miały robić nam za piżamę. Po szybkim prysznicu wszyscy padliśmy.


W zamian za to, że czytanie idzie wam tak super dodam wam dziś jeszcze jeden rozdział. Zachęcam was gorąco do komentowania :) Pozdrawiam :)

XXIV

            Rano obudził mnie telefon. Zaspana odebrałam.
-Nie wiem, kim jesteś, ale zapierdole cię - mruknęłam.
--Ciebie też Zuza miło słyszeć - zaśmiał się trener.
-Czy wie pan która jest godzina ?
--Wiem ósma.
-Właśnie. Środek nocy.
--Przestań, ale nie to nie. Chciałem wam przekazać, że następny trening mamy 15 września.
-Na prawdę? - Zapytałam wesoła.
--Tak, tak. A teraz przepraszam dzwonię dalej.
-Dobranoc - mruknęłam i nakryłam się kołdrą .
      Próbowałam dalej iść spać, gdy znowu zadzwonił mój telefon.
-Jezu panie Andrzeju ja chce spać - mruknęłam.
--Na imię mi Michał - usłyszałam śmiech po drugiej stronie.
-Misiek?  Hej. - powiedziałam zaspana.
--Obudziłem ?
-Trener był pierwszy - mruknęłam kładąc się na plecach.
--Jak on tak mógł - usłyszałam jego śmiech. - Jakaś dobra chociaż informacja?
-Mhm,, trening dopiero we wrześniu.
--To dobre wieści.
-mhmm, masz coś ważnego?
--Już nie tęsknisz?
-To nie tak. Po prostu mam ochotę spać.
--Mam propozycję.
-Jaką?
--Jadę na kilka dni do Wałacza, pomyślałem, że może pojechała byś ze mną?
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Mieliśmy nikomu nie mówić.
--Zuza, to nie najlepszy pomysł. W końcu Zibi się dowie, a jak dowie się od kogoś, a nie od nas będzie gorzej.
-Kiedy po mnie przyjedziesz?  - zapytałam.
--Jutro?
-Czekam. Kocham cię.
--Ja ciebie też.
        Z wątpliwościami postanowiłam wstać i się ubrać. Anastazja napisała mi wiadomość, że jest w domu i mam się nie martwić. Gotowa zeszłam na dół. Przywitałam się i zaczęłam jeść śniadanie.
-Zuza - zaczął łagodnie brat - jak myślisz, Andzia bardzo będzie na mnie cięta?
-Daj jej spokój na jakiś  czas - powiedziałam wkładając naczynia do zmywarki.
-Mam przeczekać?
-Tak, a teraz idę do siebie - pocałowałam go w policzek i poszłam na górę.
        Pogoda była beznadziejna. Cały czas padało. Dzień zamierzałam spędzić w pokoju. Po południu usłyszałam jak ktoś wjeżdża na podjazd. Nie zbyt interesowało mnie. Jednak gdy na dole usłyszałam wesoły krzyk i pisk postanowiłam zejść. Na dole była moja siostra z całą rodziną. Rodzice ściskali Kaśkę i Weronikę, a Zibi witał się z Markiem.
-Wercia - krzyknęłam, a siostrzenica rzuciła się na mnie.
-Zuzaaaa.
-Co tam potworku?  - zapytałam trzymając ją na rękach.
-Wiesz, że ja będę miała brata- powiedziała zadowolona, a w przedpokoju zapanowała cisza.
-To super - powiedziałam przytulając siostrę.
-To wspaniała wiadomość
           Wszyscy zaczęli jej gratulować, a my z Weroniką zaczęłyśmy się bawić w salonie. Po chwili dosiadł się do nas Zibi. Mała stwierdziła, że jest głodna i poleciała do kuchni.
-Ale jaja nie - zaśmiał się Zibi.
-No, Kaśka zawsze chciała parkę.
-No, jeszcze tylko ty nic nie odwaliłaś -powiedział, a ja poczułam gulę w gardle.
-Wiesz bo w sumie to - zacięłam się.
-Co jest?
-Obiecaj, że nie będziesz zły - poprosiłam.
-Nie mogę ci tego obiecać - zaśmiał się.
-Spotykam się z Miśkiem.
-No wiem - zaśmiał się.
-Zbyszek my się spotykamy, jesteśmy razem, sypiamy ze sobą. No kochamy się ' powiedziałam na jednym wydechu.
-Dobry żart - zaśmiał się, ale jak zobaczył moją minę to się uciszył - ty nie żartujesz, o jezu. Jak długo?
-Jak długo jesteśmy razem, jak długo go kocham czy jak długo z nim sypiam?
-Nie ma jednej daty?
-Nie są trzy. Kocham go od dawna, jesteśmy razem od drugiego dnia u ciebie.
-A sypiacie ze sobą od kiedy?
-Od mojej wizyty w Jastrzębiu - powiedziałam niepewnie.
-No nie wierzę.
-To uwierz, jesteś wtajemniczony, że jesteśmy razem.
-Jaki zaszczyt.
-Nie podniecaj się tak, Gocha z Ann wiedzą, że z nim spałam - zaśmiałam się
-Małpa
-Jutro przyjedzie po mnie i jadę z nim do rodziców.
-Rozumiem teściów poznasz - zaśmiał się, a ja walnęłam go w ramię.
-Znam już jego rodziców - oburzyłam.
-No ale nie tak oficjalnie.
-Co oficjalnie? - zapytała Kasia wchodząc do salonu z resztą.
-Zuza jedzie jutro teściów poznać - zaśmiał się łapiąc swoją chrześnicę i sadzając ją sobie na kolach.
-Masz kogoś?  - zapytała mama
-Tak - mruknęłam.
-Znamy go?  - dopytywał tato, a Zibi odpowiedział za mnie.
-Oczywiście, że tak. Do tego jak dobrze, nie siostra?
-Spier - nie dokończyłam ze względu na małą - spadaj.
-No ale dziwi mnie to, że Michał mi się nie pochwalił.
-Jesteś z Kubiakiem?  - zapytała Kasia, a ja jej przytaknęłam.
-To bynajmniej jakiś porządny chłopak - powiedziała mama.
-No widzicie.
          Mruknęłam. Obrażona poszłam do pokoju.


Siemkaa, zostawiam z wami kolejną część. Jaka pogoda u was ? U mnie pada, więc siedzę w domu i piszę :) Buziaczki ;*

wtorek, 25 czerwca 2013

XXIII

          Byłam wściekła. Usłyszałam jak dzwoni mój telefon, to go odebrałam.
-Czego?  - zapytałam zła
--Przeszkadzam?  - zapytał zdezorientowany Misiek
-O to ty. Nie, przepraszam ale mam zły dzień, co tam?
--U mnie dobrze, ale u ciebie chyba nie za dobrze.
-Jest ok -mruknęła powstrzymując łzy.
         W końcu powiedziałam mu wszystko. Też się zdenerwował na Zbyszka. Oboje uważaliśmy, że nie powinien tak postępować. Nie lubiliśmy Aśki, ale to nie znaczy, że ma się tak zachowywać. Gdy się już trochę uspokoiłam i śmiałam z Miśka ktoś zapukał do pokoju.
-Proszę - powiedziałam, a do pokoju wszedł mój brat.
-Mogę?
-Tak, wejdź. Kochanie ja kończę. Buziaki paa.
--No paa.
-Chciałem przeprosić - powiedział siadając obok mnie. Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach i oglądałam dzisiejsze zdjęcia.
-Mów - mruknęłam.
-To nie tak wszystko. Zacznijmy od tego, że rano pokłóciłem się z Aśką. Wkurwiła mnie swoimi tekstami i w ogóle byciem. Miała do mnie pretensje o byle co. Ona powiedziała, że jedzie do swojej jakiejś koleżanki, wzięła rzeczy i poszła.
-I w związku z tym zadzwoniłeś do Anety?  - zapytałam patrząc na niego jak na debila.
-Nie, wziąłem drugi komplet kluczy i stwierdziłem, że pójdę się uspokoić do mieszkania. Po drodze spotkałem Anetę, no i samo tak wyszło. A potem wy weszłyście - przerwał, popatrzył na laptopa. Akurat było dzisiejsze zdjęcie Anastazji, wpatrywał się w nie zachwycony.
-Ładna nie?  - zapytałam, a on potwierdził ruchem głowy- i jak dla ciebie nibeosiągalna - powiedziałam i zamknęłam laptopa.
-Powiesz mi co ty z Ann robiłyście w mieszkaniu?
-Miałyśmy ochotę się najebać.
-Butelką wina?  - zaśmiał się.
-Ty myślisz, że ja nie wiedziałam o twoich zapasach?
-Oż ty - zaczęliśmy się śmiać - powiesz mi czemu Anastazja płakała?
-Zibi - jęknęłam patrząc na niego - w Rzeszowie narobiłeś jem trochę mętliku.
-Czyli, że ona?
-Podobasz jej się, a do tego ona cię lubi. Tak że lubi.
-To czemu mi nie powiedziała nic.
-Zbyszek, ty masz Aśkę, a ona woli prawdziwą przyjaźń, niż fałszywą miłość.
-Nie kumam - skomentował, a ja tylko wywróciłam oczami.- mniejsza, gdzie ona teraz jest?  Nie zostawiłaś jej chyba samej?
-Ja to nie ty - mruknęłam - jest u Weronki. Jest bezpieczna, ale tobie radzę tak z serca, żebyś unikał jej i Wery. Jest na ciebie cięta.
-A ty mi wybaczysz?
-Już ci głupku wybaczyłam - zaśmiałam się i go przytuliłam - jestem może dupkiem, ale nadal jesteś moim bratem.
-Za to cię kocham.
-Wiem, wiem. A teraz wynocha, bo ja idę się myć.
        Wygoniłam go z pokoju, a sama biorąc piżamę poszłam się umyć.

Świat w oczach zakochanej Anastazji

          Gdy zobaczyłam Zbyszka i Anetę w jego domu trafiło mnie. Właśnie w tedy uświadomiłam sobie że chyba się w nim zakochałam. Było to głupie ponieważ on miał dziewczynę. Od Werki do domu wróciłam po kilku godzinkach. W głowie miałam wielki mętlik, z jednej strony miałam pewne obrzydzenie do starszego Bartmana a z drugiej chciałam żeby to właśnie mnie tykał a nie tą pieprzoną Anetę.
-Aniu wszystko w porządku?- z rozmyślań w ogrodzie wyrwała mnie mama.- Wszystko dobrze?
-Tak nic mi nie jest. -wychlipałam mało przekonująco.
-Coś nie chce mi się w to wierzyć. Coś nie tak z nową koleżanką Zuzią?
-Nie akurat z Zuzą wszystko ok, ale...- i tu znowu wybuchłam łzami.
-Ann...- mama przytuliła mnie bym nie płakała.
     Wiele nie myśląc wyrwałam się jej i uciekłam do pokoju. Tam rzuciłam się na łóżko cała zapłakana z myślami wypełnionymi pierdolonym Zbyszkiem Bartmanem. Nie wiedziałam mo mam z nim zrobić był moim problemem,moja przyjaciółka Mika z Wrocka zawsze powtarzała, że z problemami należy się przespać. Z wielką chęcią właśnie to bym uczyiła ale nie głupia Anastazja nie jest zbyt wylewna w uczuciach, chce być twarda i wszystko dusi w sobie. Za to właśnie nienawidziłam siebie i jego już też, ale jak można nienawidzić boskich zielonych, hipnotyzujących oczu, czarnych na żelowanych włosów, mega umięśnionego torsu i całego jego. Nawet nie wiem kiedy sen przerwał moje rozmyślania o panu Bartmanie i przeniósł mnie w świat baśni. Tam właśnie byłam z wyżej wymienionym panem B. w bardzo wyjebistym łóżku i sami wiecie co się działo. Jednak był to tylko sen, z którego chętnie bym się nie obudziła jednak było inaczej. Zerknąć na stojący na stoliku zegarek, wskazywał drugą w nocy. Postanowiłam wsiąść szybki prysznic by zapomnieć o wszystkim. Przecież taka błahostka nie może zniszczyć przyjaźni z Zuzią. Po kąpieli wróciłam do łóżeczka, zasnęłam już bez żadnych snów przez wyczerpanie od łez.


 Kolejny rozdział zostawiam wam do oceny:) Mam nadzieję, że się spodoba :) Pozdrawiam :P

poniedziałek, 24 czerwca 2013

XXII

        Po krótkim pocałunku Misiek się ode mnie odsunął. Wstał, potem mnie podniósł. Zobaczyłam, że Zibi stoi z Anastazją blisko siebie. Andzia jak zahipnotyzowana wpatrywała się w oczy mojego brata.
-Jak słodko - mruknęła wtulając się w Miśkowy bok.
-Słodko to będzie jak ich Aśka zobaczy - powiedział pokazując na zadowoloną Michalską. Niewiele myśląc podeszliśmy szybko do tej słodkiej parki.
-Brat, twoja wiedźma wróciła.
         Gdy usłyszeli mój głos od razu od siebie odskoczyli. Andzia spuściła wzrok, a Zibi nerwowo przeczesał włosy. Po chwili usłyszeliśmy.
-Cześć kochanie - pisnęła Aśka - a co ty tu robisz?
-Cześć Asiu - pocałował ją w policzek - przyszliśmy na spacer i zaraz i ta jedzmy. Muszę dziewczyny odwieść do Warszawy.
-A ja akurat miałam tam jechać. To zabiorę się z wami - powiedziała przytulając się do Zibiego.
-To będzie długo podróż - szepnęłam Michałowi pokazując na Ann.
        Przytaknął tylko ruchem głowy. W piątkę poszliśmy w stronę domu. Wzięliśmy swoje rzeczy i wrzuciliśmy do auta. Pożegnałam się dość czule, ale szybko z Michałem i ruszyliśmy. Ja z przyjaciółką, bratem i .... nie będę taka z Joanną w stronę Warszawy, a Michał w stronę Żor. Miałam wielką ochotę wpakować mu się do samochodu zabierając przyjaciółkę.
      Zibi prowadził, Aśka siedziała obok niego wesoło coś rozmawiając. Andzia skuliła się na siedzeniu i słuchała muzyki, a ja sms'owałam z Weroniką. Widziałam kilka razy jak Zibi lookał na blondynkę w lusterku. Było mi jej żal. Wydawała się taka twarda, a była delikatna. Szturchnęłam ją, a ona usiadła oparta plecami o drzwi wyciągając słuchawki.
-Co jest?
-Nudzę się. Weronika zajęła się Filipem i nie ma czasu.
-Rozumm. Zbyszek - popatrzyła do przodu i mina jej znowu była smutna. Zobaczyłam o co chodzi. No tak. Ta małpa trzymała swoją rękę, na udzie Zbyszka - zatrzymamy się gdzieś. ?
-Jasne, zaraz powinna być stacja. A coś się stało?
-Nie, po prostu muszę do łazienki i bym coś zjadła.
-Okey.
-Ann, pójdziemy na jakieś dobre balety w Wawie wyrwać jakieś ciasteczka ?
-Jestem za, brakuje mi faceta - zaśmiałyśmy się.
-Proszę macie Orlen- powiedział mój brat zatrzymując auto na parkingu.
-Dzięki - powiedziałyśmy biorąc torebki i wychodząc.
           Poszłyśmy do łazienki. Załatwiłyśmy swoje potrzeby i poprawiłyśmy makijaż. Gdy my szukałyśmy czegoś do zjedzenia Zibi wychodził na dwór z kawą. Wzięłyśmy trochę słodyczy, napój i po kawie.
-Mogę ją wrzucić po tira?  - zapytałam .
-Chętnie ci pomogę.
-To dawaj. O Jezu, aż mi niedobrze - powiedziałam i oddałam przyjaciółce otwartą paczkę żelek. Otóż, mój brat stał oparty o swoją audicę, a Aśka opierałam się o niego dotykając go po klacie, brzuchu i niżej i całowali się.
-Bartman, masz porysowaną maskę - krzyknęłam udając powagę.
-Gdzie?  - zapytał odskakując od Aśki i dokładnie oglądając samochód.
-Żartowałam braciszku - zaśmiałam się klepiąc go po ramieniu.
-Powiedźmy, że ci wybaczam - zaśmiał się zabierając mi batona.
-Mój baton.
-Kochanie, nie powinieneś jeść takich kalorycznych rzeczy.
-Nie martw się - wziął gryza i pocałował ją w policzek zabierając kawę i ładując się do auta - ładujcie się, bo jadę bez was - mruknął z pełną buzią.
-My na pewno jesteśmy rodzeństwem?  - zapytałam zapinając pasy.
-Tak, a co?
-Jak to możliwe, ja i Kaśka jesteśmy wychowane, a ty taki burak.
-Niedługo będziesz szła na nogach - powiedział.
-A miałam ochotę dać ci kawałek czekolady.A teraz to się pierdol.
-Nie wyrażaj się.
-Dobrze. Więc uprawiaj miłość fizyczną.
-Ale masz cięty dowcip - zaśmiał się.
-Też cię kocham - powiedziałam wkładając głowę między siedzenia przednie - chcesz?  - zapytałam machając paskiem czekolady mlecznej.
-Dzięki - zaśmiał się zabierając i wkładając sobie do buzi.
         Reszta drogi minęła w dość miłej atmosferze. W Warszawie byliśmy o 23. Odwieźliśmy najpierw Anastazję, a potem pojechaliśmy do nas. Weszliśmy przepychając się ze Zbyszkiem.
-Wróciłam i syna marnotrawnego przytargałam. - krzyknęłam ściągając baleriny i kurtkę.
-Cześć kochanie - rodzice weszli do przedpokoju i zaczęli nas ściskać. Z Aśką przywitali się dość niepewnie.
-Chodźcie do kuchni, pewnie głodni jesteście - powiedziała mama.
-Ja głodna nie jestem.
-A co takiego jadłaś?
-Najadła się słodyczy w aucie - zaśmiał się mój braciszek.
-Oj Zuzia - powiedziała mama kręcąc głową.
-Dobra, ja idę do siebie. Idę się umyć i położyć.
-Jasne.
         Wzięłam torbę i poszła do pokoju. Rzuciłam torbę na podłogę i rzuciłam się sama na łózko. Poczułam ja, wibruje mi telefon w tylnej kieszeni. Wyciągnęłam go i odebrałam.
-No?
--Cześć kochanie dojechaliście już?
-Cześć Misiu - od razu się ożywiłam, przekręciłam się na plecy - tak, przed chwilą ległam na łózko. Jestem padnięta.
--Podróżą czy Aśką?  - zaśmiał się, słyszałam w tle muzykę i garnki.
-Aśka chyba bardziej, co robisz?
--Kolację, tęsknię.
-Ja też - mruknęłam. - wiesz, że między Zibim, a Andzią chyba coś jest?
--Skąd taki pomysł?
-Widziałam jak zareagowała na widok Aśki klejącej się do tego Daibila.
--To nie fajnie.
-No postaram się coś z niej wyciągnąć.
--To dobrze. Kocham cię.
-Też cię kocham - powiedziałam wzdychając.
--Dobra, idź się umyć i grzecznie spać. Jutro pogadamy.
-Dobrze, ty też, grzecznie spać w swoim łóżeczku - zaśmiałam się.
--Dobra, dobra. Na razie mała.
-Mała jest.... no dobra nie jest - zaśmiałam się - słodkich snów kocie.
--Będę o tobie śnił.
-Miały być słodkie, a nie straszne - zaśmiałam się - buziaki.
--Pa misia.
        Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Zerwałam się z łózka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam jakiś sprany podkoszulek i majtki. Wzięłam to i poszłam do łazienki. Po długiej, odprężającej kąpieli, po tym jak rozczesałam włosy i nabalsamowałam ciało wyszłam z łazienki. Poszłam do swojego pokoju. Po chwili usłyszałam jak Aśka idzie do łazienki. Poszłam do pokoju brata bez pukania weszłam.
-Mogę?  - zapytałam. Zibi siedział w bokserkach na łóżku i przeglądał gazetę z autami.
-Jasne wchodź - poklepał miejsce koło siebie. Usiadłam na łóżku po turecku.
-Mam biznes.
-Co jest?
-Bo wiesz, ty mieszkania tutaj nie używasz i tak sobie pomyślałam, że może udostępnił byś siostrze klucze?
-Chcesz się wyprowadzić ? - zapytał zdziwiony.
-Nie, to nie tak. Po prostu czasami potrzebuję odreagować, spotkać się z dziewczynami na libacje, no wiesz.
-I mieć gdzie z facetami się spotykać?
-Nie, nie zamierzam wykorzystywać twojego mieszkania do pieprzenia się z kolesiami poznanymi w klubie.
-No dobra, jutro dam ci klucze.
-Dzięki - pocałowałam go w policzek- a mogę liczyć, że rodzice się nie dowiedzą.
--Możesz - zaśmiał się wstając. Po chwili podał mi klucze - wiesz co i jak?
-Wiem, kocham cię.
-Wiem, wiem. Zmykaj. Zuza.
-Hmm?
-Tylko nie zrób totalnej demolki.
-Bądź spokojny.
        Zadowolona poszłam do siebie. Klucze schowałam do szuflady i położyłam się spać. Od razu zasnęłam.
         Rano wstałam wcześnie. Była ładna pogoda. Szybko ubrałam wygodne rzeczy do biegania. Przebiegłam swoją trasę i wróciłam do domu. O godzinie dziewiątej, umyta, ubrana, uczesana i pomalowana zeszłam do kuchni. Zaczęłam robić śniadanie. Miałam wyjątkowo dobry humor. Śpiewałam sobie piosenki, które leciały w radiu. Zaczął dzwonić mój telefon.
-Cześć Misiaczku - przywitałam go zadowolona.
--No hej kochanie, jak tam?
-Dobrze, jestem po bieganiu i robię śniadanie.
--No proszę, a co dobrego robisz?
-Naleśniki.
--Oni to mają dobrze.
-Wiem - zaśmiałam się - jakie plany na dziś?
--Pójdę na siłownie.
-Mmmmm - mruknęłam ściągając kolejnego naleśnika z patelni.
--A ty co kombinujesz?
-Zobaczę jeszcze, zgadam się z Ann.
--Kochanie, ja lecę pod prysznic.
-Dobrze. Kocham cię. Miłego dnia.
--Ja ciebie też. Wzajemnie.
         Odłożyłam telefon na blat i zrobiłam sobie kawę.
-Cześć córeczko - powiedział tato wchodząc z mamą do kuchni.
-Hej - pocałowałam ich w policzek - kawy?
-A chętnie, a to co naleśniki ?
-Mhmm, jak chcecie to bierzcie - powiedziałam i postawiłam przed nimi  kawę - proszę.
-Cześć rodzinko - zawołał Zibi.
-Cześć, zakryj ten bojler. - zaśmiałam się klepiąc go po brzuchu.
-Spadaj - mruknął i zabrał mi naleśnika.
-Kawki?
-Chętnie - powiedział obserwując mnie - co ty masz taki dobry humor? Gdybym nie wiedział pomyślał bym, że spędziłaś upojną noc.
-Nie każdy tylko po seksie ma dobry humor.
-Dzieci - zaśmiał się tato.
-Już, mam dziś dzień dobroci dla zwierząt. A Dżoana gdzie?
-Śpi.
-To smacznego, a ja idę do siebie.
           Wzięłam telefon i poszłam do siebie. Na schodach zadzwoniłam do Ann.
-Idziemy gdzieś?  - zapytałam.
--Spoko.
-To biorę lustrzankę i idę po ciebie.
--Czekam.
-To bay.
          Założyłam zwiewną sukienkę i sandałki na koturnie. Włosy związałam w niedbałego koczka. Do małej torebki wrzuciłam potrzebne rzeczy, a do ręki wzięłam pokrowiec z aparatem.
-Wychodzę - powiedziałam wchodząc do kuchni.
-Gdzie idziesz?
-Idę z Anastazją na zdjęcia.
-Dobrze.
-Jestem pod telefonem - krzyknęłam i zamknęłam drzwi.
          Szybko znalazłam się pod domem blondynki. Zadzwoniłam do bramy i wyszłam Ann. Miała na sobie krótkie spodenki czarne, różową rażącą bokserkę i Nike na obcasie czarno różowe. Włosy miała wyprostowane i rozpuszczone.
-No, no jaka laska - powiedziałam zachwycona całując ją w policzek.
-Dzięki, ty też nie najgorzej wyglądasz - zaśmiała się.
-To idziemy.
         Poszłyśmy do lasku. Całą drogę szłyśmy, śpiewałyśmy i się wygłupiałyśmy. Wyciągnęłam aparat i robiłam fotki. Po chwili zamieniłyśmy się i ja wcielałam się w rolę modelki. Dobrze się przy tym bawiłyśmy.
-Zuźka - śmiała się Andzia - przestań, brzuch mnie boli.
-Ok, ok. A teraz na poważnie - powiedziałam siadając obok niej na ławce - podoba ci się mój brat?
-Wiesz, Zbyszek to przystojny facet. Podoba się kobietą.
-Ja nie pytam czy podoba się kobietą tylko czy podoba się Tobie?
-Tak, ale to nie ma znaczenia.
-Ania, czy ciebie ciągnie do niego?
-Tak, jak cholera, do tego jak sobie przypomnę jak on całuje to chcę więcej - powiedziała rozmarzonym głosem.
-Całowałaś się z moim bratem?  - krzyknęłam, a ludzie którzy wybrali się z dziećmi na spacer popatrzyli na nas.
-Cicho debilu - zaśmiała się -tak, ale krzycz.
-Jezuu - jęknęłam.
-No właśnie.
-Wiem jak to jest.
-No właśnie.
-Nie chciała byś czegoś więcej?
-On ma dupę.
-Chyba jak każdy - mruknęłam
-Chodzi mi o Aśkę. Wolę szczerą przyjaźń, niż udawaną miłość - mruknęła.
-Kochanie - przytuliłam ją - chodź - powiedziałam wstając, popatrzyła na mnie zdezorientowana - no ruszaj dupę - powiedziałam.
-Gdzie idziemy?
-Do mnie - zawołałam zachwycona.
-Oo nie - powiedziała i stanęła.
-Chodź, nie idziemy do mojego domu tylko mieszkania.
-Od kiedy ty masz mieszkanie.
-To nie moje, ale chodź.
          Poszłyśmy do mieszkania Zibiego. Poprawiłam jej humor i liczyłam na to, że u brata w mieszkaniu znajdę wini, ale na zaś kupiłyśmy po drodze. Chciałam otworzyć, ale zdziwiłam się gdy mieszkanie było otwarte.
-Chodź- powiedziałam do Ann - pewnie Zibi po coś przyjechał.
-Zibi - krzyknęła i weszłyśmy do salonu. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie. Anastazja miała łzy w oczach. Zbyszek szybko zakładał spodnie, a jego "koleżanka" zapinała stanik.
-Zuza, to nie tak - tłumaczył się gorąco walcząc z rozporkiem.
-Jasne - mruknęłam - w ogóle nie miałeś zamiaru bzyknąć Anety. Śmieszny jesteś.
          Anastazja wyszła z mieszkania po prostu.
-Nie sądziła, że jesteś, aż takim dupkiem prychnęłam.
          Odwróciłam się, ale się wróciłam. Wręczyłam mu wino.
-Na zdrowie. Mam nadzieję tylko, że Aśka postanowi cię tu odwiedzić, a swoją drogą mówiłeś, obiecałeś, że z tą szmatą skończone.
-Zuza - złapał mnie za ramię, ale mu się wyrwałam.
-Nie dotykaj mnie - warknęłam i wyszłam z mieszkania, zastanawiając się gdzie może być Anastazja. Od razu zadzwoniłam do Weroniki.
--Tak?
-Jest u ciebie Ann?
--Tak, ale Zuza.
-Zaraz będę.
          Nie wiele myśląc wybiegłam z bloku. Złapałam taksówkę i pojechałam do Weroniki. Weszłam bez pukania i poszłam do salonu. Usiadła obok nich i objęłam blondynkę.
-Nie płacz, kochanie.
-Co się stało?  - zapytała Weronika - Wiem tylko, że chodzi o Zbyszka.
-Zibi pieprzy właśnie w swoim mieszkaniu Anetę.
-O jezu skąd wiecie?
-Widziałyśmy. Dał mi wczoraj klucze do mieszkania, nie przypuszczałam, że wiedząc, że Aśka jest z nim w Warszawie, że ona z nim śpi u rodziców. On w swoim mieszkanku pieprzy panienki.
-Jaki chuj
- i to dosłownie.
-Powiedźcie mi w czym ona jest ode mnie lepsza?  - zapytała zalana łzami . Obie z Weroniką ją przytuliłyśmy.
-Kochanie, jak on by cię tknął - zaczęłam.
-Ale ja chcę żeby on mnie tykał jeżeli ma pierzyć jakieś dziwki.
           Postanowiłyśmy, że Anastazja zostanie u Weroniki i Filipa, a on odwiezie mnie do domu. Weszłam zła trzaskając drzwiami. Lustrzankę położyłam w salonie i zapytałam.
-Jest Zbyszek?
-Jestem - usłyszałam krzyk brata.
-Gdzie Asia?  - zapytałam ironicznie.
-Pojechała do rodziców.
-To dobrze. Nie sądziłam, że kiedykolwiek ci to powiem, ale zachowujesz się jak pierdolony dziwkarz.
-Zuza - upomniał mnie ostro tato.
-Nie Zuza, ja taka zła a on święty?  No pochwal się, powiedź rodzicom co robiłeś przez ostatnie kilka godzin.
-Zuzia.
-Nie Zuziuj mi tutaj. Nie powiesz?  To ja powiem. Wasz kochany synek, w swoim mieszkaniu pieprzył tą dziwkę Anetę, ode mnie z drużyny.
-Zbyszek o czy  mówi Zuza?  - zapytała mama.
-Jego nawet to, że Aśka jest z nim w Warszawie nie powstrzymało go od posuwania jej.
-Zuza to nie twoja spraw - warknął zirytowany
-O nie mój drogi - warknęła dźgając go palcem w klatę - to moja sprawa od kiedy moja przyjaciółka przez ciebie płacze.
        Zła poszłam do pokoju.


Hej, hej. Podoba mi się wasza aktywność na blogu coraz bardziej.  Pozdrawiam :)

niedziela, 23 czerwca 2013

XXI

          Rano obudziłam się dość wcześni. Ktoś z sąsiadów chyba wybierał się do pracy i zachowywał się dość głośno. Michał jeszcze spał. Oparłam głowę na jego klacie, a on mnie odruchowo objął. Leżałam sobie rysując na jego wyrzeźbionym brzuchu różne figury. W mojej głowie toczyła się walka 'Zuza, ty kretynko przespałaś się z nim, nawet to, że za ścianą śpi twój brat ci nie przeszkadzało' mówiło moje sumienie, a drugi głosik w głowie mruknął 'Oj przestań. Przyznaj się, że cię to kręci. Przyznaj w końcu, że uwielbiasz jego pocałunki i sex z nim. Do tego kochasz go. No powiedź to. Przyznaj się' Gdy w mojej głowie panował istny burdel poczułam pocałunek na moim czole. Delikatnie uniosłam głowę, patrząc na zaspaną twarz mojego hmm kochanka. Oo tak to dobre stwierdzenie. Wyglądał uroczo.
-Która godzina?  - zapytał zachrypniętym, seksownym głosem.
-Ósma.
-Mhmm, wyspałaś się? - Zapytał odgarniając mi włosy z twarzy.
-Nie, pewien delikwent przypałętał się do mnie w nocy i nie dał mi zasnąć - zaśmiałam się.
-A to nie dobry - zaśmiał się i mnie pocałował - jak on tak mógł - mruknął i szybko zrobił tak, że leżałam na nim. Zaśmiałam się tylko i odgarnęłam włosy do tyłu.
-Co ty robisz?  - zapytałam ze śmiechem.
-Nic. To ty na mnie leżysz - zaśmiał się i już po chwili leżałam pod nim. Kubi zaczął mnie całować po szyi czym wywołał mój śmiech - cicho - zaśmiał się i mnie pocałował.
-Misiek, przestań. Łaskoczesz mnie.
-No już.  
       Położył się opok mnie kładąc się na boku i patrząc na mnie.
-Jesteś piękna.
-Przestań.
-Ty się czerwienisz.
-Oj pierdol się Kubiak. Michał co my właściwie wyprawiamy?  - zapytałam obserwując go.
-Nie wiem Zuzia, to dla mnie też nie jest łatwe. Jesteś dla mnie ważna. Zawsze byłaś. Kiedyś byłaś tylko Zuźką, tą Małą, wstrętną siostrą przyjaciela,a teraz nie wiem. Po prostu od jakiegoś czasu jak cię widzę coś mnie do ciebie ciągnie. Mam ochotę cię przytulać i całować. Po prostu ciągnie mnie jak magnes.
-Też mnie do ciebie ciągnie coś. tylko nie wiem co to dokładnie jest.
-Myślisz, że możemy spróbować?
-W sensie być razem?
-No coś w tym stylu.
-Myślę, że jak już mamy ze sobą sypiać to chociaż bądźmy parą - zaśmiałam się - ale, zostawmy to dla siebie- poprosiłam.
-Dobrze - pocałował mnie - to jak ma to zostać tylko dla nas to muszę iść do siebie, żeby nie było.
-No wypadało by - zaśmiałam się.
          Obserwowałam go. Ubrał swoje bokserki i wstał kierując się w stronę drzwi. Po drodze podniósł moją koszulkę i podszedł do łóżka żeby mi ją dać. Przy okazji mnie pocałował i wyszedł. Zaśmiałam się pod nosem. Usłyszałam jak burczy mi w brzuchu, więc zdecydowałam ubrać piżamę i udać się na śniadanie.
           W kuchni siedziała Anastazja ze Zbyszkiem.
-Hej - przywitałam się z nimi całując ich po kolei w policzek.
-Cześć siostra, jak się spało?
-Dobrze, a wam?
-Wyspałam się - zaśmiała się Ann.
-Też nie narzekam.
-Brat, gdzie ty właściwie masz Bobka?
-U Ignaczaków.
-A co on tam robi?
-Domi jest nim zachwycona i chce psa, a Krzysiek powiedział, że jeśli będą się z Sebą zajmować moim yorkiem to może dostaną psa. Wiesz pożyczyłem im na dwa tygodnie. Dopiero trzy dni minęło.
-No proszę.
-Idę się ubrać - powiedziałam i wyszłam, po drodze mijając Michała. Uśmiechnął się do mnie i poszedł do kuchni. Szybko założyłam leginsy, tunikę i baleriny. Włosy związałam w niedbałego koczka, zrobiłam lekki makijaż i wróciłam do reszty.
-Co robimy?  - zapytała Ann.
-Ja to najpierw chce kawę wypić i zjeść coś.
-A potem?
-A potem jestem do waszej dyspozycji - zaśmiałam się.
-Ja bym poszedł na spacer.
-Czemu nie.
        Czas w Rzeszowie minął nam szybko. Nim się zorientowaliśmy byliśmy ostatni dzień u mojego brata. Ja z Michałem pod pretekstem zakupów na śniadanie wyszliśmy razem. Mój chłopak od razu złapał mnie za rękę.
-Co teraz?  - zapytał patrząc na mnie.
-Ty zaczniesz sezon, ja szkołę i będziemy się spotykać jak tylko będziemy mogli.
-No tak, ale będę tęsknił.
-Ja też, ale wiesz. Mecze w Warszawie grać będziecie. Ja zapiszę się na prawo jazdy. Jak tylko będę mogła, będę przyjeżdżała do ciebie w weekendy.
-Wiesz, że cię kocham - mruknął stając i obejmując mnie w pasie.
-Też cię kocham - po moim wyznaiu od razu mnie pocałował.
-Chodźmy po te bułki.
        Zadowoleni poszliśmy po pieczywo. Po szybkich zakupach wróciliśmy. Anastazja ze Zbyszkiem postanowili zrobić śniadania. Podczas posiłku cały czas biłam się z myślami. 'Zuza, zakochałaś skę kretynko. Spieprzy się to wszystko jak tylko Zibi się dowie', po chwili jednak pomyślałam ' Co by się nie działo nie wpłynie to na ich przyjaźń'
-Siostra obudź się - Zbyszek machał mi ręką przed twarzą.
-Co jest?  - zapytałam.
-Pytałem kiedy chcesz wyjechać do domu?
-Dostosuję się. Sory, ale idę się spakować.
          Wstałam i poszłam się pakować. Gdy zamknęłam torbę ktoś zapukał dp drzwi.
-Mogę? - zapytała Anastazja.
-Jasne, chodź, co jest?
-To ja ciebie przyszłam zapytać. Martwimy się.
-Ale nie ma potrzeby.
-Zuza, może nie znamy się za długo ale mi możesz powiedzieć.
-Pogadamy w Warszawie dobra?  Po prostu TUTAJ ŚCIANY MAJĄ USZY - krzyknęłam i za drzwiami usłyszałam jakiś łomot. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. A tam na przedpokoju Zibi z Miśkiem siedzieli na podłodze. Od razu zaczęłyśmy się śmiać.
-My ten no - mruknął mój brat.
-Wiem, podsłuchiwaliście - zaśmiała się blondynka.
-Nie prawda- oburzyli się wstając.
-W ogóle. - pokazałyśmy im język.
-Chodźcie, idziemy na spacer, a potem do domu - powiedział Zbyszek i skierowali się do wyjścia.
-Zibi, zostaw klucze, my z Miśkiem was dogonimy. Musimy pogadać
-Spoko.

Perspektywa Anastazji

          Nie wiem o co chodziło, ale z jednej strony cieszę się,  że sama idę z Zibim.
-O czym myślisz?
-Tak sobie o wszystkim.
-Mhmm, ładnie dziś wyglądasz - powiedział, gdy usiedliśmy na ławce w parku. Usiadłam bokiem, po turecku na ławce, a on okrakiem tak, że siedzimy twarzą w twarz.
-Powiedź mi coś ciekawego o sobie.
-Co chcesz wiedzieć?
-Skąd jesteś, masz rodzeństwo?
-Jestem z Wrocka, rodzeństwa brak.
-No dobra, a co się stało, że trafiłaś do Warszawy?
-Rodzice ze względu na pracę taty zdecydowali.
-Rozumiem, długo interesujesz się siatkówką?  Długo grasz?
-Interesuję się już długo, na prawdę długo, a gram od gimnazjum.
-Okey.
-Jeszcze jakieś pytania?
-Najprzystojniejszy siatkarz PlusLigi ? - zapytał ze śmiechem.
-Oczywiste, że Matto Martino z Jastrzębia - odpowiedziałam ze śmiechem
-No wiesz ty co -udał obrażonego.
-Żartuje, a tak na serio to nie oceniam was po wyglądzie.
-No dobra, ale jesteś kobietą. Tak z waszego punktu widzenia?
-To nijaki Zbigniew Bartman, słyszałeś o takim?
-Coś tam obiło mi się o uszy - zaśmiał się.
-Ciekawe gdzie Zuza.
-Jest z Miśkiem, nic jej nie grozi.
-Ufasz mu.
-I to jak. W końcu to mój najlepszy przyjaciel.
-Tak czysto teoretycznie, co byś zrobił jak by Zuza była z Michałem?
-Wiesz coś?  - zapytał patrząc na mnie pytająco.
-Czysto teoretycznie.
-Nic, to ich życie. Ja tam bym nie chciał, żeby Zuza była na mnie wściekła jak bym spotykał się z jej przyjaciółką. Ufam Kubiakowi i wiesz jak już to wole żeby to był Kubi, a nie jakiś dupek jak Igor.
-Nie znałam go.
-Nie masz czego żałować. Czekaj masz tu coś - powiedziała nachylając się i ściągając mi coś z policzka. Jego twarz była tak blisko mojej. Czułam jego oddech na swojej szyi. Może by coś było gdyby nie moja przyjaciółka.
-Czeeeść - między nas wepchała się Zuza.
-Grubasie, gdzie się pchasz ?- zaśmiał się Zibi przepychając z siostrą. Wyglądali świetnie. Było widać, że im na sobie zależy.
-Spadaj - odpyskowała mu.
-A było tak miło, nie Andzia?  - zapytał puszczając mi oczko.
-No, cisza i spokój.
-Ty to słyszysz ? - zapytała oburzona - Misiek oni nam sugerując, że jesteśmy nie fajni.
-Nie skąd że - zaśmiał się Bartman.
-Kratan - zaśmiała się bijąc go w ramie.
-Młoda, narażasz się.
-Trudno - powiedziała stając za Kubiakiem i obejmując go w pasie - obronisz mnie nie?
-No nie wiem - zaśmiał się.
-Cham i prostak - powiedziała udając oburzenie i strzepując aktorsko jakieś pyłki i ubrania.
-Coś ty powiedziała - powiedział groźnie podchodząc do niej. Złapał ją w pasie i przerzucił sobie przez ramie. Zuza wisiała głową w dół drąc się nie miłosiernie. Wierciła się strasznie i biła go piąstkami po plecha. Ja prawie leżałam ze śmiechu na ławce.
-A ty co tak za cieszasz?  - zapytał Zbyszek stając przede mną.
-O nie - jęknęłam widząc jego minę - Zibi zooooostaw - pisnęłam. Teraz byłam w takiej samej pozycji jak moja przyjaciółka.


Wracamy do Zuzy

         Wisiałam głową w dół na ramieniu Michała. Kątem oka widziałam, że Ann wisi tak samo na ramieniu Zibiego.
-Misiuuu - mruknęłam mu do ucha.l
-Usłucham ja ciebie?  - zapytał cały czas się śmiejąc.
-Nie sądzisz, że ludzie mogą się na nas dziwnie patrzeć.
-Trudno.
-Michał - naciągnęłam się i klepnęłam go w tyłek.
-Zuza, nie pomagasz sobie.
-A jak powiem, że dam ci buzi?
-Nie ma.
-Bujaj się.
-Zibi co z nimi robimy?  - zawołał Michał
-Nie wiem.
-Ja to bym je na tą piękną, zieloną trawkę rzucił.
-To jest myśl.
        Po chwili przerzucił mnie i poczułam pod sobą trawę. Michał wisiał nade mną. Złapałam go za szyję i przyciągnęłam do siebie delikatnie całując. Kątem oka zauważyłam, że mój brat pochyla się nad Andzią i się śmieją.


Jak to widzi Andzia?

         Śmiałam się jak głupia. Widziałam jak Michał wciela plan w życie i Zuza ląduje na ziemi. Ja po chwili kawałek dalej, również wylądowałam na ziemi. Zibi wisiał nade mną. Żeby się nade mną jeszcze poznęcać łaskotał mnie.
-Zibi - wydusiłam przez śmiech - przestań. Błagam.... popłakałam się, rozmarzę się.
         Dopiero w tedy odpuścił. Uśmiechał się tak, że nogi by się pode mną ugięły gdybym stała. Z moich policzków wytarł lekko czarne łzy od tuszu. Na moich ustach cały czas widniał uśmiech. Nawet nie wiem kiedy ale pocałował mnie. Lekko musnął moje usta. Odruchowo przymknęłam oczy. Dłonie oparłam na jego klacie, która okryta była niebieskim materiałem jego koszulki. Materiał był opięty, więc jego idealny, umięśniony tors był widoczny. Po chwili odsunął się ode mnie. Pocałunek, a raczej muśnięcia trwało chwilę, ale dla mnie było to prawie jak długie godziny. Z uśmiechem na ustach wstał i wyciągnął rękę w moim kierunku, aby pomóc mi wstać. Złapałam go, a on szarpnął i po chwili stałam na nogach. Jednak szarpnięcie było tak mocne, że oparłam się o jego klatę. Byłam tak blisko niego. Miał śliczne zielone oczy, które w tym momencie błyszczały.

 Cieszy mnie, że tak szybko mam tyle wejść. Z komentarzami też jest lepiej :) Teraz zostawiam z wami XXI i jadę do Adrenalina Park. Wieczorem mecz oglądacie?  Ja sądzę, że wygramy, a wy?  Pozdrawiam :)

sobota, 22 czerwca 2013

XX

        W Rzeszowie byliśmy w południe. Miałyśmy się rozpakować i zejść do restauracji na obiad. Pokój miałam z Anastazją. Szybko się ogarnęłyśmy i poszłyśmy na dół. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku. Po woli dziewczyny zaczęły się schodzić. O godzinie 16 byłyśmy na hali, gdzie miał się odbyć nasz trening przed jutrzejszym meczem. Szybkosię przebrałyśmy i ruszyłyśmy na hhalę, gdzie gdzie była połowa Resovi z trenerem.
-Zibi - krzyknęłam wskakując bratu na plecy.
-Cześć młoda - zaśmiał się i pocałował mnie w policzk, a potem przywital się z Andzią.
-Igła - krzyknęłam, a libero się zaśmiał. Poszłam się przywitać.
-Cześć zła kobieto.
-Ja zła?
-A nie, kto rozwalił nasz badromance?  -pokazując głową na Bartamana rozciągającego się z Andzią, Werą, Gochą i Kosą i wchodzącego na halę uśmiechniętego Kubiaka.
-Igła - zaśmiałam się i zaczęłam rozciągać koło libero - to nie tak. Ja nie jestem z Miśkiem.
-A te zdjęcia co krążą po necie?
-Naprawdę w to wierzysz?  To były tylko wygłupy, więc nie wyobrażaj sobie za dużo.
-Cześć Igła - przywitał się Michał z kolegą podając mu rękę.
-Cześć, nie krępujcie się - zaśmiał się patrząc na nas -no przywitaj się przyzwoicie z dziewczyną.
-Cześć Zetka - zaśmiał sie i mnie przytulił.
-Cześć Misiu - pocałowała, go w policzek i wróciłam do rozgrzewki.
-Co tak skromnie?  - jeknął zawiedziony.
-Przestań, a ja idę. Nie będę wam przeszkadzać - zaśmiał się Kubiak.
-Zuza to jak to z wami jest?
-To już jest nudne - mruknęłam idąc do brata.
-Co jest nudne?  - zapytała Weronika.
-Ukrywanie się Rudej i Dzika.
-Jakie ukrywanie?  - zapytała zdezorientowana Wera.
-No są ze sobą, a ukrywają się jak małolaty.
-Przestań - zaśmiał się Zbyszek - dobrze wiesz, że gazety lubią bajki. Wystarczy dwuznaczne zdjęcie i już mają radoche i kolejnego newsa.
-No ja wiem.
-No właśnie.
-Słuchajcie - krzyknął Kowal- ze względu, że dziewczyny muszą ćwiczyć na jutrzejszy mecz, dobierzcie się w składy i gracie meczyk.
       Dobraliśmy się w mieszane drużyny. Graliśm meczyk, dwa sety. 25 i jeden do 20. O 19 trening się skończył. Przebrana, od świeżona , ale nadal zmęczona wyszłam w szatni z zamiarem udania się do hotelu. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i wciąga w jakiś korytarz. Plecami poleciałam na ścianę, a na swoich ustach poczułam usta jakieś faceta. Już chciałam zacząć się szarpać, gdy poczułam znajomy zapach perfum. Całować też tylko On potrafił. 'Zuza, przerwij to!' Krzyczał głos w mojej głowie. Jednak zamiast posłuchać się rozumu, ja zrobiłam po swojemu. Torba zsunęła mi się z ramienia, a ja objęłam rękami szyję delikwenta. Odsunął się delikatnie ode mnie dopiero gdy zaczynało brakować nam oddechu. Popatrzyłam w jego oczy i utonęłam. On głaskał mnie po policzku. Dobrze, że byłam oparta o ścianę i trzymał mnie w pasie bo miałam miękkie nogi.
-Co ty robisz?  - szepnęłam.
-Witam się - zaśmiał się.
-Proszę cię przestań - mruknęłam, gdy całował mnie po szyi.
-Nie chcesz tego?
-Obiecaliśmy sobie, że to tylko jednorazowy incydent. Po za tym nie chcę niszczyć przyjaźni naszej, ani twojej z Zibim.
-Przestań. On nie będzie miał nic przeciwko.
-Misiek, proszę cię. Ktoś nas jeszcze zobaczy.
-No już - odsunął się ode mnie ale nadal mnie obejmował.
-Muszę iść - szepnęłam jak usłyszałam, że ktoś mnie woła.
-To idź.
-Nie mogę bo mnie obejmujesz. -podniósł ręce do góry i powiedział:
-Możesz iść.
-Pa - powiedziałam i szybko go pocałowałam. Wzięłam torbę i poszłam do wyjścia.
          Przed halą stały dziewczyny. Nic nie mówiąc poszłyśmy do hotelu. Tam szybko się umyłyśmy i poszłyśmy spać. Następnego dnia wstałyśmy rano, poszłyśmy na śniadanie, a potem lekki trening. O godzinie 17 miałyśmy mecz, który wygrałyśmy. Zmęczone, po prysznicu z Ann pojechałyśmy ze Zbyszkiem i Michałem do mieszkania brata.
-Jestem głodna - mruknęłam rzucając się na kanapę.
-Pizza czy chińszczyzna?
-Pizza - krzyknęłyśmy równo z Ann.
-To zamówię. - powiedział Zibi idąc do kuchni.
         Dość szybko przyjechała nasz kolacja.Siedzieliśmy w czwórkę w salonie i jedliśmy rozmawiając.
-Braciszku, a gdzie Dżoana?
-Dżoana - zaakcentował i zaczął się śmiać - jest u rodziców.
-To dobrze.
-Jesteście wstrętni - powiedział pokazując na mnie i swojego przyjaciela - jedyna An, jej nie dokucza.
-Ona po prostu nie chce spać na wycieraczce, no a wiesz mnie nie wywalisz, a Kubiak  da se radę.
-Zuza ma rację - zaśmiała się blondynka.
          Zaczął dzwonić telefon Zibiego, więc wyszedł do pokoju obok aby pogadać.
-Zuzka, podaj mi sos.
-Sam sobie weź - powiedziałam biorąc to o co mi chodziło.
-No oddaj - zaśmiał się nachylając się nade mną, a z racji tego, że siedzieliśmy na ziemi prawie na mnie leżał.
-Bujaj się, łapy precz - powiedziałam, gdy oparł dłoń na moim udzie.
-Mała nie przesadzaj.
-Mała to może być twoja pała, a ja jestem jak już to niska.
-Wcale nie - oburzył się - dobrze o tym wiesz - powiedział patrząc mi w oczy. Kompletnie zapomnieliśmy o Anastazji, która sama o sobie przypomniała.
-Nie wierzę - powiedziała patrząc na was - spaliście ze sobą - powiedziała nie dowierzając.
-Wcale nie - zaprzeczyliśmy prostując się i odsuwając od siebie.
-Jak nie. Ty się z nim przespałaś - prawie, że krzyknęła.
-Cicho - uciszyłam ją - nie wszyscy muszą wiedzieć.
-Czyli mam rację?
-Tak, ale błagam, zachowaj to dla siebie - poprosił Kubiak.
-Spoko, ale czemu mi nie powiedziałaś - oburzyła się patrząc na mnie.
-Nie ma się czym chwalić.
-No dzięki - powiedział urażony Kubiak.
-Co jest?  - zapytał Zbyszek wchodząc do pokoju.
-Nic - powiedzieliśmy wszyscy.
-Okey, nie wnikam. Mama dzwoniła. Pytała jak tam mecz, jaki wynik i jak się czujesz.
-Powiedziałem jem wszystko co wiedziałem.
-Mhmm.
-Jestem zmęczona - powiedziała Anastazja ziewając.
-W łazience masz ręcznik.
-Dobra, dzięki.
         Wszyscy po kolei zaczęliśmy się myć. Potem każdy grzecznie położył się w swoim łóżku. Była godzina pierwsza, gdy usłyszałam jak ktoś chodzi po mieszkaniu. Starałam się o tym nie myśleć i iść spać, gdy drzwi od mojego pokoju otworzyły  i usłyszałam ciche:
-Śpisz?
-Kubiak jest pierwsza- jęknęłam patrząc na niego.
-Nie mogę spać - zanim zdążyłam się odezwać władował mi się do łóżka i mnie objął. Miał na sobie tylko bokserki, a ja spodenki i koszulkę.
-Sądzisz, że u mnie w pokoju jest jakaś magiczna siła pomoże ci zasnąć?
-Nie, sądzę, że ty mi pomożesz - mruknął całując moją szyję.
-Michał.
-Hmm?
-Chcę ci przypomnieć, że w pokoju obok śpi mój brat i moja przyjaciółka.
-Masz rację,obydwoje śpią.
         Powiedział i pochylił się nade mną. Nic więcej nie mogłam powiedzieć bo mnie pocałował.
-Misiek - mruknęłam, gdy jego ręka zaczęła podwijać mi koszulkę.
-Hmm?
-Zbyszek - nie dokończyłam.
-Śpi
-A jak się obudzi?
-Zuza, jeśli tego nie chcesz to powiedź w prost.  
           Powiedział głaszcząc mnie po policzku i patrząc mi w oczy.
-Chcę - powiedziałam i go pocałowałam.
           Tej nocy więcej nie rozmawialiśmy. Zajęliśmy się przyjemniejszą czynnością. Wiedziałam, że rano będę biła się z myślami.



Tyle was czyta, że niedługo nie będę wyrabiać z pisaniem. Cieszę się, że was to interesuje skoro czytacie. Komentujcie, komentujcie.