środa, 17 września 2014

LXIVII Mikołajki cz.1

Mikołajkowy prezent Miśka, którego nic nie przebije.


        Dziś są Mikołajki. Mamy piątek. Dziś mecz, Resovia - Jastrzębie. Mam wielki dylemat komu kibicować. Po jednej stronie mój prawdopodobnie rodzony brat, a po drugiej chłopak. (:D) Od razu po szkole, wpadłam do domu, zostawiłam rzeczy ze szkoły, złapałam za torbę i zbiegłam na dół. W kuchni stali zdezorientowani rodzice.
-A ty gdzie ? - zapytała tata, gdy tylko przekroczyłam próg kuchni.
-No jak to gdzie, na mecz.
-Zuza, ale spokojnie. Z Anastazją jedziesz ? - zapytała mama.
-Tak, ale wiesz, Ann auto poszło do kasacji, więc jedziemy moim. Ja prowadzę. - powiedziałam zadowolona. A no właśnie, dwa dni po tym jak wróciłam od Miśka zdałam na prawo jazdy. Mam już nawet swój plasticzek.
-To tym bardziej się uspokój - powiedział tato, patrząc jak szybko jem obiad - chyba nie chcesz owinąć się wokół drzewa jak twoja przyjaciółka.
-Tato, marudzisz. Po za tym to nie była jej wina i nie wokół drzewa, tylko miała wypadek, dachowała.
-Zuza - powiedziała oburzona mama.
-Spokojnie, będę jechać po woli.
      Zjadłam swój posiłek, pożegnałam się z rodzicami i wsiadłam w auto. Zadzwoniłam do Ann i powiedziałam, żeby wyszła przed dom. Odpaliłam swoje srebrne Audi Q3 i podjechałam po nią. Po 4 godzinach jazdy byłyśmy na miejscu. Miałyśmy akurat godzinę do meczu, więc od razu pojechałyśmy na halę.
-Zuza, masz bilety prawda ?- zapytała Ann.
-Tak, tak - mruknęłam grzebiąc w torebce.
-Zuźka, błagam tylko nie mów, że zapomniałaś - mruknęła patrząc na mnie, jak siadłam na krzesełkach zaraz po wejściu do środka i wysypuje wszystko z torebki.
-Nie, no gdzieś je mam. - powiedziałam zawzięcie szukając biletów. - No gdzie one są - mruknęłam pod nosem. Kucnęłam i zaczęłam przerzucać wszystkie swoje rzeczy z torebki, które i tak już leżały na ziemi.
-Nie, że by coś ale pamiętasz co Misiek mówił. Biletów już nie ma, nawet w tych najbardziej chujowych miejscach.
-Andzia, za kogo ty mnie masz. Przecież wiem i to awykonalne, żebym nie wzięła tych biletów - powiedziałam i sprawdzałam, portfel, kalendarz, nawet zajrzałam do swojej podręcznej kosmetyczki. Popatrzyłam na przyjaciółkę i ze zrezygnowania usiadłam po turecku na środku korytarza.
-Co ty robisz?
-Właśnie się załamuję - mruknęłam.
-A mogę wiedzieć dlaczego ?
-Bo wiesz, Ann. Jak by ci to powiedzieć. To taka śmieszna sprawa. Bilety zostały na biurku.
-Jak my tam teraz wejdziemy ?
-Nie mam zielonego pojęcia. Misiek telefon ma w szatni, więc dupa. Możemy liczyć jedynie na cud.
-Zuza ? - usłyszałam jakiś znajomy męski głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam rozbawionego Kamila - masażystę chłopaków z Jastrzębia.
-Kamil - krzyknęłam zadowolona.
-A mogę wiedzieć czemu siedzisz na ziemi? - mruknął patrząc na mnie.
-A no tak. - wstałam i podeszłam do niego - Powiedź, że znasz jakiś magiczny sposób, aby przemycić mnie na halę. Mnie i Ann.
-No może i znam, a co ?
-Ta blondynka bilety zostawiła w domu.- mruknęła Ann wrzucając moje rzeczy do torebki.
-Nie zrobiłam tego specjalnie - mruknęłam oburzona.
-Dobra, chodźcie, zaprowadzę was na wasze miejsca.
     Zadowolona go przytuliłam. Kamil wprowadził nas na halę i pokazał gdzie są nasze miejsca. Zobaczyłam, że obok mnie ma miejsce Kinga i Ania.
-Cześć dziewczyny - powiedziała zadowolona Kinia.
-Siemka.
-A wy co tak długo ?
-Zuza zapomniała biletów i masażysta chłopaków nas wprowadzał.
-Oj Zuza, ty to kiedyś głowy za pomniesz.
-Wcale nie. - oburzyłam się i popatrzyłam na boisko. Michał który właśnie się rozciągał popatrzył w moim kierunku. Uśmiechnęłam się, a on po tym jak mnie zobaczył miał wielkiego banana na twarzy.
-Wylookałaś już swojego księcia z bajki.
-Tak - powiedziałam zadowolona. Wyciągnęłam pomarańczową koszulkę z nr 13 i nazwiskiem Kubiak i ją na siebie założyłam. Popatrzyłam na przyjaciółkę i myślałam, że na zawał padnę. Ona też miała meczową koszulkę, tylko że Resovii, z nr 9, nazwiskiem Bartman, ona miała koszulkę mojego brata. - Co ty masz na sobie ?
-Yyy, koszulkę ? - zapytała głupio.
-Andzia, franco. Skąd ty masz koszulkę Zbyszka ?
-No dał mi ją jakiś czas temu - zaczęła kręcić.
-Jakiś czas temu?
-No tak. Nawet nie pamiętam kiedy. Powiedziałam mu, że kibicuję Resovii to oddał mi swoją koszulkę.
-I ty mi nadal wmawiasz, że między wami nic nie ma.
-Bo nic nie ma.
-Dobra, nie kłóćmy się. Mecz się zaczyna.
        Mecz był bardzo emocjonujący. W tie-breaku  wygrała drużyna Zbyszka. Do tego Zibi został MVP. Z jednej strony cieszyłam się, z sukcesu brata, ale z drugiej mój chłopak przegrał. Popatrzyłam na boisko i jak dziękują sobie za mecz pod siatką. Coś mi nie pasowało. Jastrzębie przegrało, a Kubiak chodził zadowolony jak jasna cholera.
-Widzisz Zuza, twój brat wygrał - powiedziała Ania ze śmiechem.
-No, ale chłopak przegrał.
       Chciałam pogadać jeszcze z dziewczynami, jak Ann mnie szturchnęła i pokazała na boisko. Michał ze Zbyszkiem stali koło spikera i mu coś mówili. Kubiak był wyraźnie zestresowany.
-Jestem ciekawa co się stało - powiedziała Ann.
-A ja jestem ciekawa co takiego kombinują. - w tej chwili usłyszeliśmy głos spikera.
-Proszę państwa, proszę o zostanie jeszcze na swoich miejscach. Jeden z zawodników naszego klubu chciał by coś powiedzieć. - oddał Miśkowi mikrofon, a mój brat jak by chcąc dodać mu otuchy poklepał po plecach.
-Cześć wszystkim  - krzyknął do mikrofonu - dzięki wszystkim za doping i przepraszamy za taki kiepski mecz - powiedział, a kibice zaczęli krzyczeć, że jeszcze to odbiją. - Miło mi na prawdę, za wasz doping. Teraz jednak chciał bym prosić, tu, do mnie, na boisko moją dziewczynę Zuzkę - powiedział patrząc w moją stronę - Zetka no chodź do mnie. - Nie wiedziałam co mam robić. Stałam zaszokowana. Poczułam rękę na plecach i lekkie pchnięcie.
-No idź głupku.
        Przemiły pan ochroniarz puścił mnie i już po chwili byłam na boisku. Niepewnie podeszłam do Michała.
-Zuza - powiedział patrząc mi w oczy - wiesz, że cię kocham - zrobił pauzę, ja w tym czasie mruknęłam pod nosem.
-Kubiak, co ty kombinujesz. - uśmiechnął się, gdyż usłyszał.
-Kocham cię już długo, nawet nie pamiętam od kiedy. Jesteśmy razem, może krótko, ale jestem pewny swojego uczucia do ciebie dlatego - w tej chwili dostałam zawału. On przede mną ukląkł na jedno kolano wysuwając w moją stronę dłoń z pudełeczkiem. Zatkało mnie. Po chwili usłyszałam - Zuzanno Bartman czy wyjdziesz za mnie ? - popatrzyłam na niego jak na wariata.
-Żartujesz prawda ? - zapytałam roześmiana.
-Nie - powiedział pewny siebie - to jak wyjdziesz za mnie ? - powtórzył pytanie, a ja pokręciłam głową z nie do wierzeniem.
-Jesteś tego pewien ? - zapytałam z uśmiechem. Pokiwał twierdząco głową, a ja się zamyśliła. Na hali panowała cisza, nagle usłyszeliśmy krzyk, tylko jednej jedynej osoby, która była do tego zdolna.
-No powiedź tak - dopingowała mnie przyjaciółka - zgódź się kurwa !!
        Oboje popatrzyliśmy w stronę, z której wydobył się krzyk. Ann stała obok Zbyszka i się niecierpliwiła.
 -Oczywiście, że wyjdę za ciebie - powiedział patrząc mu w oczy, widać było, że poczuł wielką ulgę. Niewiele myśląc założyłem mi pierścionek  na palec i podniósł się łapiąc mnie pasie i podnosząc do góry ob okręcając dookoła. Wszyscy kibicie, organizatorzy, zawodnicy, no wszyscy obecny zaczęli nam klaskać. Po chwili postawił mnie na ziemi. Złapał moją twarz w dłonie i popatrzył mi w oczy. Pogłaskał mnie delikatnie po policzku i pocałował przyciągając do siebie mocno. Odwzajemniłam pocałunek i objęłam go za szyję.
-Gratulację - usłyszeliśmy krzyk chłopaków i się niechętnie od siebie odsunęliśmy.
-Dziękuję - powiedziałam patrząc w jego oczy.

Gdzieś tam z boku, zazdrosna blondynka...

        Gdy tylko wypchnęłam Rudą na boisko, postanowiłam podejść bliżej. Sprawnie przeskoczyłam przez bandy i zaraz znalazł się obok mnie ochroniarz.
-A panienka gdzie się wybiera ?? - zapytał zatrzymując mnie.
-Panie, weź się pan odsuń. - oburzyłam się.
-Nie może pani tam iść.
-Proszę pana, tam przed chwilą weszła moja przyjaciółka Zuza, ja muszę wiedzieć o co chodzi.
-Tak, tak, a ja jestem królowa Elżbieta - zaśmiał się. Już miałam mu nagadać gdy zobaczył mnie Igła.
-Anastazja ? Chodź - złapała mnie za rękę.
-Ale panie Ignaczak - zaprotestował ochroniarz.
-Ona jest ze mną. - powiedział.
        Podziękowałam mu i szybko podeszłam do Zbyszka.
-O co chodzi ? -  zapytałam patrząc na niego.
-Słuchaj - zaśmiał się.
         Pokręciłam tylko głową i popatrzyłam na przyjaciółkę. Kubiak ukląkł przed Zuzą. Popatrzyłam zaszokowana na Zbyszka, a ten się uśmiechnął. 
-Zuzanno Bartman czy wyjdziesz za mnie ? - usłyszałam i popatrzyłam na zaszokowaną bardziej ode mnie przyjaciółkę.
-Żartujesz prawda ? - zapytała roześmiana.
-Nie - powiedział pewny siebie Kubi - to jak wyjdziesz za mnie ? - powtórzył pytanie, a ona pokręciła głową z nie do wierzeniem.
-Jesteś tego pewien ? - zapytała z uśmiechem. Pokiwał twierdząco głową, a ona się zamyśliła. Na hali panowała cisza,nie wiele myśląc postanowiłam ją przerwać
-No powiedź tak - krzyknęłam.- zgódź się kurwa !!
       Oni popatrzyli na mnie ze śmiechem, a Zibi zaczął się głośno śmiać.
 -Oczywiście, że wyjdę za ciebie - powiedziała po chwili. Misiek założył na jej palec pierścionek, a potem porwał w objęcia. Ja oparłam głowę na ramieniu Zbyszka i mruknęłam rozmarzona.
-Jaak słodko - gdy komentowałam Misiek pocałował Zuza.
-Podoba ci się ? - zapytał Zibi.
-Oczywiście, że tak. W końcu to takie słodkie z jego strony, wszystko to zorganizować i w ogóle. No postarał się.



Wróćmy do zakochanych, czyli nie kontaktująca do końca Zuza.

       Nie mogłam w to uwierzyć. Jestem narzeczoną Michała Kubiaka. Kurwa, jak to zajebiście brzmi. Misiek poszedł udzielać jakiegoś wywiadu. Dziewczyny coś tam do mnie mówiły jednak ja byłam w swoim świecie. Obserwowała ukochanego, który właśnie zmierzał w naszym kierunku.
-My idziemy się ogarnąć  do szatni - powiedział pochylając się nade mną i całując delikatnie. - niedługo wrócę.
-Jasne, idź już.
       Zaśmiał się, pocałował mnie i poszedł z resztą do szatni. Zostałam sama z Ann.Jednak nie na długo. Podbiegły do mnie dziewczyny i Igła ze Zbyszkiem.
-Gratuluje siostra - powiedział Zibi.
-Dziękuję i gratuluję meczu i MVP.
-Przestań mała, teraz ty jesteś ważniejsza, a nie jakaś głupia statuetka.
-Zuza, dziecko drogie gratuluję - powiedział Igła przytulając mnie.
-Dzięki Igła.
-Nie ma za co.
-Gratuluję meczu staruszku - zaśmiałam się.
-Grabisz sobie, młoda jednak to Zibi został - powiedział i oboje odwróciliśmy się w stronę, gdzie przed chwilą jeszcze mój brat rozmawiał z Ann. Teraz też tam stali, tylko, że nie rozmawiali, a się całowali. Popatrzyłam zaskoczona na Igłę, on na mnie, a potem znów na nich.
-Igła, ale oni się przecież tylko kumplują - powiedziałam ironicznie i na tyle głośno by to usłyszeli. Speszeni odsunęli się od siebie.
-Zuzka, ale to nie tak - zaczęła od razu tłumaczyć się Ann.
-Oj przestań, jesteśmy przecież dorośli - powiedział Zibi,
-Andzia jak mogłaś - powiedziałam starając się brzmieć jak najbardziej poważnie. - myślałam, że się przyjaźnimy.
-No tak, ale Zuza. Kocham Zbyszka, jednak, zależy mi na przyjaźni z tobą - powiedziała smutno.
-Franco wredna jak mogłaś mnie trzymać tak długo w niepewności. Bynajmniej już nie będę musiała się modlić, żebyście się wreszcie zeszli. Jak ja się cieszę - krzyknęłam i przytuliłam zaszokowaną blondynkę.
-Ale ? Ale jak to ? Ty nie jesteś zła ?
-A na co miała bym być zła ?
-No bo ja i twój brat, bo bo my no.
-Przestań, ten łoś w końcu sobie znalazł jakąś fajną dziewczynę, z którą mogę chodzić na zakupy.
-To ty się nie gniewasz, ?
-Oczywiście, że nie blondynko. - zaśmiałam się i ją przytuliłam. Na halę wrócił Michał.
-Co się stało ?
-Oni są razem - powiedziałam zadowolona.
-No wiem. -powiedział Michał, potem chyba zdał sobie sprawę, że za szybko mówi.
-Jak to wiedziałeś  ? - zapytałam.
-No domyślałem się, Zetka przecież było widać, że oni do siebie mięte przez rumianek czują.
-No masz szczęście - pocałowałam go.
-To co jedziemy do mnie? - zapytał patrząc na mnie.
-Ale Ann. - zaczęłam.
-Ann jedzie ze mną - powiedział Zibi.
        Ustaliliśmy, że Ann jedzie z chłopakami z Resovii. Poszła tylko z nami i wzięła torbę z mojego auta. Michał na halę przyjechał z Damianem, więc jechaliśmy moim autem. Szybko dotarliśmy do jego mieszkania. Weszliśmy na górę. Michał odstawił moją i swoją torbę. Ja zdążyłam ściągnąć buty i kurtkę, on też. Gdy chciałam koło niego przejść złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie namiętnie całując. Oparł mnie o ścianę i całował. Zarzuciłam ręce na jego szyję. Trzymał ręce na moich plecach, a potem zjechał coraz niżej, aż złapał mnie pod pośladkami i podniósł do góry. Objęłam go nogami w pasie. Michał zaniósł mnie do sypialni i tam spędziliśmy resztę wieczoru i nocy. Potem zasnęliśmy zmęczeni. 


Następny dzień, gdzie pierścionek nie znika, książę nie zmienia się w żabę, a rodzice dobijają się na jego i jej telefon, by dowiedzieć się więcej.

       Obudził mnie jakiś hałas na klatce. Niechętnie otworzyłam oczy i popatrzyłam w bok. Michał spał obok mnie, z uśmiechem na twarzy. Wyciągnęłam swoją prawą rękę przed siebie. Tak, na serdecznym palcu znajdował się przepiękny pierścionek zaręczynowy. Uśmiechnęłam się. Położyłam głowę na klatce piersiowej Michała i oglądałam swoją nową biżuterię. Po pewnym czasie poczułam jak Misiek się rusza i mocniej przytula. Potem poczułam jak całuje mnie w czoła.
-Cześć kochanie, jak się spało ? - zapytał, lekko zachrypniętym głosem.
-Wspaniale, tylko bałam się obudzić - powiedziałam przekręcając się na brzuch i patrząc na niego.
-A to dlaczego ? - zapytał przejeżdżając ręką po moim policzku i odgarniając mi włosy z twarzy.
-Bałam się, że się obudzę w Warszawie, w swoim pokoju pośród książek, ciebie nie będzie obok i pierścionka mieć też nie będę. - powiedziałam wyciągając dłoń z pierścionkiem.
-Właśnie wczoraj z tego wszystkiego nie zapytałem. Podoba ci się ?
-Jest cudowny, dziękuję - podciągnęłam się i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, który on pogłębił.
-W takim razie cieszę się, że ci się podoba - powiedział, gdy się od siebie odsunęliśmy.
-Właśnie - powiedziałam nagle - wczoraj były Mikołajki, a ja ci nie dałam prezentu - mruknęłam i usiadałam na łóżku, okrywając się kołdrą i szukając swojej torby. Złapałam koszulę Michała, żeby ją założyć. Michał złapał mnie w pasie i pociągnął do pozycji leżącej. Pochylił się nade mną i zabrał koszulkę.
-To ci potrzebne nie będzie - rzucił nią na koniec pokoju.
-Ale Michał - powiedziałam - ja mam w torbie prezent dla ciebie - powiedziałam, a on się zaśmiał.
-To potem .
        Nic więcej nie mogłam powiedzieć, gdyż zamknął mi usta pocałunkiem. Zaczął schodzić z pocałunkami coraz niżej, gdy zaczął dzwonić jego telefon.
-Michał, telefon - mruknęłam.
-Oddzwonię.
-A jeśli to coś ważnego ?
-Co może być ważniejszego od mojej narzeczonej. ?
-Właśnie nie wiem - zaśmiałam się. - ale odbierz, proszę.
-No dobra.
         Niechętnie się ode mnie oderwał i przyciągnął spodnie leżące na dywanie, za nogawkę. Wyciągnął telefon i mruknął.
-To Damian. - odebrał. Ja w tym czasie wymknęłam się i poszłam do łazienki.
        Szybki prysznic mnie orzeźwił i zmyłam swój wczorajszy makijaż. Mokre włosy zawinęłam w turban, ciało owinęłam ręcznikiem i wyszłam z łazienki kierując się do sypialni. Krzyknęłam jeszcze -Łazienka wolna.
        Michał z tego skorzystał bo po chwili usłyszałam szum wody. Wyciągnęłam ciuchy z torby. Założyłam bieliznę, na to niebieski rurki, a do tego czarną koszulkę i szary sweter zapinany. Osuszyłam włosy lekko ręcznikiem i postanowiłam wziąć się za śniadanie. Postawiłam na omlety. Przygotowałam sobie wszystko. Gdy wylałam ciasto na rozgrzaną patelnie do kuchni wszedł Michał i usłyszałam.
-Sprawdzałaś telefon ?
-Nie, a powinnam ?
-Ja miałem mnóstwo nieodebranych połączeń od rodziców.
-A mógł byś mi mój przynieść.
-Pewnie, a gdzie jest?
-Pewnie leży gdzieś w twojej sypialni bo miałam go w kieszeni spodni.
       Po chwili przyniósł mi telefon. Omlety były już gotowe, przerzuciłam je na talerz i usiadłam na taborecie, by sprawdzić telefon. Miałam 10 nieodebranych połączeń od mamy, 2 od taty i mnóstwo sms od znajomych i rodziców.
-Oho, mama to już mnie chyba pogrzebała. - mruknęłam
-Czemu tak sądzisz?
-Dzwoniła 10 razy.
-Nie oddzwonisz ?
-A ty oddzwoniłeś ?
-Zjem i zadzwonię, stres na pusty żołądek to nie jest dobry pomysł.- zaśmiałam się.
       Po zjedzonym śniadaniu posprzątałam i poszłam do pokoju. Po chwili wróciłam z ładnie zapakowanym prezentem. Podeszłam do Michała, który w kuchni sprawdzał coś na necie i podałam mu pudełko.
-To dla ciebie z okazji Mikołajek - powiedziałam kładąc przed nim pakunek. Zamknął laptopa i popatrzył na mnie zdziwiony. -No otwórz.
       Powiedziałam. Zrobił jak kazałam. Popatrzył na ładny, stylowy zegarek, który ostatnio oglądał jak był w Warszawie.
-Serio ? - zapytał patrząc na mnie. - Zuza, ten zegarek był drogi. Nie musiałaś.
-Masz rację, ale chciałam - powiedziałam, a on pociągnął mnie za rękę i usiadłam mu na kolanach.
-Dziękuję - powiedział patrząc mi w oczy i mnie pocałował. Jednak tą miłą chwilę przerwał mój telefon. Odsunęłam się od niego. Dzwoniła mama. Odebrałam telefon i dałam na głośnik.
--No w końcu, Zuza co się z tobą działo ? - zapytała mama.
-Nic, a co się miało dziać ? - zapytałam przewracając oczami i patrząc na Miśka.
--Po pierwsze czemu nie odbierałaś telefonu. ?
-Nie miałam czasu. Bo, no, bo.
--Bo no bo co? - zapytała zirytowana.
-Chciałam z Michałem trochę czasu spędzić, więc wyciszyliśmy telefony.
--A propo Michała dasz go do telefonu. ?
-Jesteś na głośniku.
*Dzień dobry pani Basiu. - przywitał się grzecznie.
--Dzień dobry Michał, co to za pomysł z tymi zaręczynami ?
-Mamo - jęknęłam.
--Co mamo? Chyba jak tradycją nakazuje żeby przyszedł i poprosił o woją rękę
-Mam XXI wiek, a nie średniowiecze.
--Tradycja to tradycja
*Ja wiem pani Basiu, chciałem żeby było wyjątkowo i jesli trzeba to zrobimy jak trzeba - powiedział obejmując  mnie w pasie.
--Dobra dzieciak, nie przejmujcie się. Aż tak zacofanej matki to ty nie masz. Tylko czy o zaręczynach własnej córki musze sie dowadywać z telewizji.?
-Mamo no tak wyszło.
*Obiecuje, że o ślubie powiemy wam osobiście. - zaśmał si mMisik.
--Dobra. Porozmawamy Zuza. jak wrócisz. Miłego dnia. - Powiedziała i sie rozlaczyla. Popatrzyłam na Michała. Zaczęliśmy sie śmiać.
-No to moi rodzice zalatwieni.
-To co dzwonimy do moich czy czekamy aż oni zadzwonia ?
-Może jednak poczekamy  - powiedziałam kokietujacym glosem.
-Chcesz mnie sprowadzić na zła drogę ?
-Ale skądże znowu. - mruknelam i go pocałowałam.
        Michał oddał moj pocałunek. Szybko przekręciłam się przodem do niego. Michał złapał mnie za pośladki i przysunął do siebie. Było miło, ale nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Odsunęłam się od niego .
-Musimy otworzyć.
-Musimy ?- zapytał.
-Mhmmm. - zeszłam z jego kolan, a Misiek poszedł otworzyć.
        Poprawiłam włosy i poszłam na przedpokój, gdzie stał Michał ze swoimi rodzicami.
-Dzień dobry  - przywitałam się niepewnie.
-Cześć Zuzia, mam nadzieje że wam nie przeszkadzamy ? - powiedziała pani Ania przytulając mnie,
-Oczywiście, że nie - powiedziałam uśmiechnięta.
-Cześć Zuza - wyściskał mnie pan Jarek.
-Dobra, może wejdźmy dalej - zaproponował Michał, a gdy byliśmy w salonie zapytał. - a powiecie co was sprowadza ?
-Chciałam osobiście wam pogratulować zaręczyn - oznajmiła Pani Kubiak.
-A no tak - mruknął Misiek drapiąc się w tył głowy. Jego rodzice nas wyściskali, pogratulowali i usiedliśmy. Poszłam zrobiĆ coś do picia. Potem wróciłam i zajęłam miejsce obok ukochanego na kanapie.
-No Michał lepiej trafić nie mogłeś - powiedział senior Kubiak - ładna, wygadana, inteligentna, zna się na siatkówce i strasznie wyrozumiała. Do tego z żelaznymi nerwami i anielską cierpliwością - skomplementował mnie.
-E tam, przesadza pan.
-Ależ, nie. Ja też się cieszę, że to ty będziesz w naszej rodzinie, a nie Monika. Ciebie zawsze lubiłam, a do niej długo sie przekonywałam jako partnerkę dla Michała.
-Oj już, przestańce - przystopował rodziców.
-Zuza, a co tam u rodziców.?
-A bardzo dobrze. Tato jak to tato co chwilę coś robi, gdzieś jeździ coś załatwia, a mama w domu siedzi.
-No to uprzedź mamę, że do niej zadzwonię i się będę chciała spotkać. Wybieram się do Warszawy w przyszłym tygodniu.
-Mama się ucieszy.


Zostawiam z wami wakacyjne zdjęcie ze względu na zbliżające się wakacje :)

6 komentarzy:

  1. ooo rajku kocham takie zareczyny ;) jakie to slodkie, urocze, kochane i wgl ;) cos przeczuwam jak Zbyszek sprobuje czegos podobnego ;)
    pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie zapraszam na rozdział 28 na http://rozegraj-na-krotka.blogspot.com/
    Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo! Jakie to slodkie :3

    OdpowiedzUsuń
  4. brak słów, co mogę ci napisać,-cały czas to samo- że jest świetny, mega i z niecierpliwością czekam na nowy, kolejny rozdział!! pozdrawiam:3

    OdpowiedzUsuń