Lato. Uwielbiam lato. Mamy początek lipca. W domu jestem tylko z mama. Zbyszek jest na LŚ, a tato w Spale trenuje Juniorki. Żałuję, że nie mogę być na Lidze Światowej brata ale niestety. Popatrzyłam na zegarek i widząc godzinę cicho jęknęłam. Była godzina dziesiąta. Zazwyczaj o tej godzinie byłam już na nogach, nawet w wakacje. Lubiłam sobie pobiegać. Szybko więc wstałam, ogarnęła się i odpowiednio ubrałam. Włosy związałam w wysoką kitkę, do kieszeni spodenek włożyłam telefon z podpiętymi słuchawkami. Na głowie umieściłam okulary przeciwsłoneczne. Zadowolona zbiegłam na dół. Z przedpokoju wzięłam adidasy i poszłam je założyć do kuchni gdzie siedziała moja mama.
-Hej - przywitalam sie, calujac ja w policzek.
-No czesc, a ty gdzie tak rano bez sniadania ?
-Ide obiegac. Dzwonil tato lub Zibi ?
-Dzwoni i jaden drugi. Zjedz cos.
-Zjem jak wrócę, a przy okazji powiesz mi co mówili. Paaa.
Wybiegłam z domu i ruszyłam w swoją stronę. Po godzinie biegu wróciłam do domu. Byłam zmęczona. Pierwsze co zrobiłam to poszłam pod szybki, zimny prysznic. Gdy się odświeżyłam i przebrałam to zeszłam na śniadanie.
-No w końcu - powiedziała mam stawiając przede mną kanapki.
-Oj, mamo. Dobra co mówił Zibi.?
-Kazała cię pozdrowić i wycałować. Mówił, że Andrea im nie odpuszcza.
-W końcu przed nimi Brazylia.
-Powiedział jeszcze że wieczorem jak będziesz mogła to żebyś weszła na skeypa bo on też będzie.
-O to super, a co u taty?
-Pytał jak twoje treningi.
-Mamy wolne przez ten tydzień.
-Wiem, pamiętam. Jakie masz na dziś plany?
-Jeszcze nie wiem, a czemu pytasz?
-Z ciekawości.
-Dobrze, to ja dziękuję za śniadanie i idę zadzwonić.
Zadowolona poszłam do siebie. Zdecydowałam zadzwonić do Igora.
--Tak?
-Cześć kochanie, co dziś robisz?
-- O Zuzia hej, wieczorem idę do pracy, ale do 20 jestem wolny.
-Spotkamy się?
--Jasne, o której?
-Za godzinkę?
--W takim bądź razie przyjdę po ciebie. Pa kochanie.
-No czekam, paa.
Byłam ucieszona tym, że spotkam się z chłopakiem. Nie mieliśmy dla siebie za dużo czasu. Przebrałam się, pomalowałam i ułożyłam włosy. Gdy byłam gotowa wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Z szafki wyciągnęłam buty.
-Córeczki wychodzisz?
-Mhmm idę z Igorem się przejść.
-Będziesz na obiedzie?
-Raczej nie - akurat, gdy to powiedziałam zadzwonił dzwonek do drzwi - Idę pa.
Szybko pocałowałam mamę w policzek i poszłam do drzwi. Na schodach zobaczyłam ukochanego. Zadowolona rzuciłam się mu na szyję.
-Cześć skarbie - przywitał mnie wesoło.
-Hej, tęskniłam.
-Ja też, to gdzie idziemy?
-Przed siebie.
Wziął mnie za rękę i wesoło rozmawiając spacerowaliśmy po Warszawie. Miasto o tej godzinie tętniło życiem.
-Jak tam z tymi twoimi urodzinami? - zapytał w pewnym momencie.
-Nie wiem, na bank zrobię coś jak wróci Zibi i Misiek.
-Zuz, ale osiemnastkę ma się tylko raz.
-Wiem, dlatego chcę żeby był mój brat i przyjaciel. Wieczorem będę gadać z braciszkiem na skeypie to się wszystkiego dowiem.
-Trzymam za słowo, a teraz idziemy. Odprowadzę Cię i idę do pracy.
-Okey.
Igor odprowadził mnie do domu. Przywitałam się z mamą i poszłam do siebie. Tam włączyłam laptopa. Zalogowałam się na fb, gg, skeypie i weszłam na youtube. Włączyłam muzykę. O godzinie 21 zobaczyłam, że przez komunikator dobija się do mnie brat. Wyłączyłam muzykę i odebrałam. Na ekranie zobaczyłam Zbiego, Kubiaka i Igłę.
-Cześć młoda - krzyknął libero.
-Cześć Krzysiu.
-Hej siostra.
-Cześć Zetka.
-No hej chłopaki.
-Opowiadaj o u ciebie?
-Dobrze, treningów na razie nie mam. Ale jest sprawa.
-Coś się stało? - zapytał zaniepokojony Zbyszek.
-Jak wiecie w sierpniu mam urodziny, do tego osiemnastkę.
-Wiemy.
-Do czego zmierzasz?
-Kiedy byście byli? Bo oczywiście chciała bym was na mojej imprezie.
-Młoda szalejesz, czuję się zaproszony. - zawołał libero.
-Młoda pogadam z trenerem i dam ci znać.
-Dzięki.
Z chłopakami pogadałam jeszcze chwilę i położyłam się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz