wtorek, 11 czerwca 2013

XIV

        Po kilku godzinnej jeździe autobusem w końcu dotarłam do Żor. Gdy dojeżdżałam zadzwoniłam do Miśka, żeby go powiadomić o tym, że zaraz będę. Gdy tylko autobus zatrzymał się na pks-ie wysiadłam zadowolona i czekałam, aż kierowca wyciągnie mój bagaż. Po chwili jednak poczułam ciepły oddech na szyi, a przy uchu usłyszałam:
-No w końcu jesteś. - szybko się odwróciłam i zobaczyłam Michała.
-Mówiłam, że jadę - uśmiechnęłam się niepewnie, a on śmiało mnie przytulił i szepnął do ucha.
-Tęskniłem. - automatycznie się od niego odsunęłam - przepraszam - powiedział, gdy zobaczył , moją minę. Uśmiechnęłam się niepewnie i podziękowałam kierowcy za bagaż, który Michał szybko wziął. Złapał mnie za rękę i poprowadził do auta.
        Drogę z przystanku do mieszkania pokonaliśmy w ciszy. On skupiał się na drodze, a ja oglądałam krajobrazy. Po piętnastu minutach byliśmy na osiedle siatkarza. Dziku wziął moją walizkę, a mi dał klucze do mieszkania. Gdy weszliśmy powiedziałam.
-Nic się tu nie zmieniło.
-Nie było co zmieniać, no może po za tym, że zniknęło wszystko co związane z Moniką.
-No tak.
-Jesteś głodna albo chcesz coś do picia ?
-Nie, jak będę chciała to powiem lub sama sobie wezmę.
-Ok.
-To co robimy?  --zapytał po chwili ciszy patrząc się na mnie, chyba dla nas oboje.
-To był chyba głupi pomysł - mruknęłam opierając się o ścianę w przedpokoju - lepiej chyba będzie jak wrócę do domu. - chciałam wyjść, gdy poczułam mocne szarpnięcie za nadgarstek.
       Plecami poleciałam na ścianę i zanim zdążyłam zareagować Michał mnie pocałował. Z jednej strony chciałam to przerwać, ale z drugiej podobało mi się. Rękami objęłam jego szyję i oddawałam jego pocałunki. Jego ręce znalazły się na moich pośladkach, podniósł mnie przyciskając do ściany, a ja objęłam go nogami w pasie. Nawet nie wiem kiedy, ale znaleźliśmy się w jego sypialni. Położył mnie na łóżku pochylając się nade mną. Z pocałunkami przeniósł się na moją szyję.
-Michał - mruknęłam cicho. Lekko odsunął się ode mnie i popatrzył mi w oczy, delikatnie gładząc mnie po policzku.
-Mam przestać? - nie odpowiedziała mu tylko przyciągnęłam do siebie i pocałowałam.
         Szybko pozbyliśmy się swoich ubrań i stało się.
          Gdy leżałam koło Michała i odpoczywał zaczęłam się bić z myślami, a on na moim ramieniu kreślił wzorki. 'Zuza, zrobiłaś to. Przespałaś się z nim. Chciałaś tego, kochasz go' mówiło serce, a rozum ci marudził 'Przestań idiotko. Spieprzyłaś swoją przyjaźń, tyle lat poszło się przed chwilą jebać i to dosłownie'. Zamknęłam oczy i pod wpływem jego dotyku zasnęłam.
       Następnego dnia obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Szybko się podniosłam i rozejrzałam. Byłam w sypialni Michała. Założyłam na siebie jego koszulkę i poszłam do kuchni.
-Co się stało?  - zapytałam jeszcze lekko zaspana.
-Nic, obudziłem cię?  - zapytał podnosząc wzrok na mnie.
-Tak, nic się nie stało, zostaw pozbieram. Zrobisz sobie coś.
-Kurwa - powiedział i złapał się za palec.
-Mówiłam,-  zaśmiałam się i podeszłam do niego - pokaż to - złapałam go za rękę. - gdzie masz apteczkę?
-W szafce w łazience.
        Wzięłam ją szybko i znalazłam się w kuchni. Opatrzyłam mu rękę i uśmiechnęłam się.
-Włala - zaśmiałam się.
-Dzięki - powiedział i pocałował mnie policzek.
-Nie ma za co.
        Kucnęłam i posprzątałam rozbitą szklankę.
-Kawy?  - zapytałam krzątając się po kuchni.
-Jak byś mogła. Jak się spało?  - zapytał, a ja poczułam jak się czerwienie. Cieszyło mnie to że stałam do niego tyłem.
-Dobrze, miałam wygodną poduszkę, -powiedziałam, mając na myśli klatę Michała - a tobie jak się spało?
-Nie narzekam.
       Gdy robiłam kawę poczułam jego ręce na biodrach, a usta na szyi. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Michał - zaśmiałam się - mam w ręce czajnik z gorącą wodą.
-To to odłóż - mruknął między pocałunkami.
        Odwrócił mnie w swoją stronę. Popatrzył mi w oczy i z uśmiechem na ustach zabrał mi go i odstawił na meblach. Nachylił się nade mną i pocałował. Mogło by być miło, ale zadzwonił do drzwi.
-Michał idź otworzyć - mruknęłam odsuwając się od niego - a ja pójdę się ubrać.
-Udajmy, że nas nie ma - mruknął całując mój dekolt.
-Chciał byś - ze śmiechem odsunęłam się od niego i uciekłam mu do sypialni gdzie stała moja walizka. Gdy się przebierałam usłyszałam głos koleżanki.
-Misiek ubierz się bo nam Zuzę zdemoralizujesz - no tak, to mogła być tylko Kinga Wojtaszek.
-Właśnie, gdzie nasza Ruda Wiewióreczka - a tak mówiła na mnie Ania Czarnowskiego.
-Cześć dziewczyny, was też miło widzieć. Wejdźcie - zaśmiał się Kubiak. Szybko się ogarnęłam i wyszłam do dziewczyn.
-Hej dziewczyny. - te szybko się na mnie rzuciły,a Michał ulotnił się.- napijecie się czegoś?  Właśnie miałam zamiar wypić kawę i zjeść śniadanie.
-Nie, nie. My już jadłyśmy, ale ty jedź nie krępuj się.
           Zrobiła, cztery kawy, kilka kanapek i usiadłam na przeciwko dziewczyn. Dziwnie się czułam bo ja jadłam, a one mnie obserwowały.
-Możecie przestać bo się zadławię. ? Jeśli macie ochotę o coś zapytać nie krępujcie się,
-Co tam u ciebie słychać?  - zapytała Ania pijąc kawę.
-Dobrzeeee - mruknęła przeciągając samogłoskę.
-To fajnie, jak tam sprawy sercowe?  - wypaliła Kinga, a ja się zakrztusiłam.
-Słucham? - popatrzyłam na nie jak na wariatki i do kuchni wszedł siatkarz.
-Co jest?
-Nic - powiedziała szybko pani Wojtaszek- zabieramy dziś młodą na zakupy.
-Po co?
-Po pierwsze ta kanapka była moja, a po drugie na zakupy chodzi się zazwyczaj żeby coś kupić.
-Dobre - zaśmiał się i pocałował mnie policzek - to ja zgadam się z chłopakami.
-Ani ważcie się siedzieć u nas - zastrzegła Kinia.
-Czemu?  - zapytałam.
-Po ich ostatnim spotkaniu przez trzy dni doprowadzałam mieszkanie do normalności.
-Dobra, tu niech przyjdą.
        Po szybkim zjedzeniu śniadania i ogarnięciu się ruszyłyśmy samochodem Kini w stronę galerii w Jastrzębiu. Po drodze wesoło rozmawiałyśmy, a w galerii buszowałyśmy po sklepach. Gdy weszłyśmy do sklepu z bielizną oglądałam na skromne komplety, a dziewczyny na te bardziej odważne.
-Zuzik, a ty co tak pospolicie?  - zapytały.
-Wy macie dla kogo to kupować, a ja niekoniecznie.
-Przestań. Idziemy dziś na balety, więc może sobie kogoś wyrwiesz.
-Z Kubiakiem na pewno - podsumowała wypowiedź koleżanki Anka.
-Czy ja o czymś nie wiem?  Czy mój Damian jest nie doinformowany?  Muszę go znowu opieprzyć?
-No ja chyba też jestem nie wtajemniczona - oburzyłam się zaglądając koleżance do przebieralni.
-Wynocha - mruknęła. Po chwili wyłoniła się. - A jeśli chodzi o ciebie i Kubiaczka to chyba ślepy debil by nawet zauważył, jak on na ciebie patrzy. Po za tym chyba mi nie wmówisz, że on dzisiaj w tych samych bokserkach paradował, a ty się tak nagle i szybko ubierałaś bo miałaś taki kaprys. Dlaczego tak długi nie otwierał?  - gdy skończyła skierowała się do kasy, aby zapłacić. Popatrzyłyśmy się na siebie i poszłyśmy za nią.
-Aniu, czy ty sugerujesz, że nasza malutka Wiewióreczka i Dzik, że oni ten, kopulowali?  - zapytała Kinga, a ekspedientka dziwnie się na nas popatrzyła.
-Tak, to mam na myśli.
-Zuza - powiedziała Kinga - czy ty i Michał?
-Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam i wyszła.
-Zuza- krzyknęła Anka i mnie dogoniła. Usiadła obok mnie na ławce z jednej strony, a Kinga z drugiej. - spałaś z nim?  - zapytała w prost i za to ją kocham.
-Tak.
-Nie wierze - krzyknęła żona Jastrzębskiego liber, aż się ludzie na nas popatrzyli - ty moja kochana, malutka Wiewiórka i on?  Ale jak?
-Kinga, uspokój się. Ludzie się nas parzą. Normalnie, nie wiesz jak to się robi.
-Jasne, że wiem. Przecież mam męża - oburzyła się.
-Ty go kochasz - stwierdziła Ania.
-Nie prawda - zaprzeczyła.
-Mam pomysł - rzuciła Kinia - dziś odpuszczamy, szybkie zakupy, do domu i na imprezę. A ty mój drogi Rudzielcu kupujesz sobię coś seksi.
       Po takim zarządzeniu, Pani Wojtaszek wróciłyśmy do sklepu z bielizną. Dziewczyny wepchnęły mi seksowny kompleci. Potem kupiłyśmy seksi sukienkę, po obiedzie odwiozły mnie do Michała. Tam dowiedziałam się, że o 19 wychodzimy. Była godzina 16, więc zaczęłam się zbierać. Równo o 19 wyszliśmy. Żadne z nas nie poruszało tematu wczorajszej nocy.
        W klubie super się bawiłam. Kubiak ani na chwilę mnie nie opuszczał. Z jednej strony było to fajne, a z drugiej nie. około 5 rano wróciliśmy do domu, gdzie zasęliśmy przytuleni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz