środa, 24 lipca 2013

XXXIX

           Dwa tygodnie zleciały szybko, szkoła i treningi. W piątek od razu po lekcjach miałyśmy ruszyć w drogę do Rzeszowa. Andzia z racji tego, że miała prawko była kierowcą. Jak było postanowione tak zrobiłyśmy. Droga do Rzeszowa z Wawy zajęła nam cztery godzinki. W domu Ignaczaków byłyśmy o 17.
-Zuza jak miło ciebie widzieć.- Iwona wyszła przed dom, gdy właśnie wysiadałyśmy z auta.
-Ciebie też miło widzieć.
-Wszystkiego najlepszego.- powiedziała Ann podchodząc do nas.
-Dziękuję.
-To co będziemy tak tu stały, czy idziemy świętować?- zapytałam dziewczyny.
          Goście zaczęli się zjeżdżać o 18.30, w tedy też zjawił się Michał z którym dawno się nie widziałam. Bardzo przez ten czas za nim tęskniłam, ale nie miałam chwili wolnego by do niego pojechać. Gdy tylko przekroczył próg domu rzuciłam się mu na szyję i całując go namiętnie.
-Ej może nie tak publicznie?- upomniała mnie Ann.
-No co tak to jest jak ukochanego długo się nie widziało.
-No właśnie Andzia więc nie czepiaj się nas.- Misiek puścił jej oczko i przeszliśmy do salonu, gdzie znajdowali się goście. Byli już wszyscy prócz Zbyszka.
-To jak może jakieś sto lat?- zaproponował Igła.
-Kochanie a nie czekamy na Zbyszka?- zapytała się męża Iwonka.
-Ale nie wiadomo kiedy on przyjdzie.
-Tato, ale trzeba poczekać na wujka Zibiego.
-Synek i ty przeciwko mnie.- jak zwykle Krzysiu zrobił głupią minę i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Przepraszam za spóźnienie!
-O Zbyszek w końcu jesteś.
-Niestety korki były, a kolega nie wiedział jak do was dojechać.- Zbyszek stanął obok Andzi i zaczął lustrować ją wzrokiem, a ta speszona cała się zaczerwieniła.
-To ty nie samochodem?- spytałam zaciekawiona, może tylko dlatego by przestał się gapić na Ann.
-No nie, a ty co myślałaś. Że gdy ty będziesz balować to ja będę popijać soczek?- spytał posyłając mi uśmiech.
            Po kilku toastach i oczywiście torcie, znajomi podzielili się na grupki i rozmawiali. Mi w tym momencie udało się zaczepić Zbyszka.
-Zbyszek!!
-Oooo, co jest siostrzyczko? Gdzie Kubiaka zgubiłaś?
-Michał jest na tarasie jak byś go szukał. Ale ja chciałam Ciebie spytać czy przemyślałeś sobie co w związku z Andzią.
-Z Andzią? Nic...
-Jak to kurwa nic?- teraz mnie zdenerwował, miałam ochotę trzepnąć go w twarz by jeszcze raz sobie wszystko przemyślał.- Przecież was oboje do siebie ciągnie!!
-No i co z tego. Zuza ja mam Aśkę, a nie Andzie.- dobrze, że w tej chwili Misiek przytulił się do moich pleców i trzymał moje ręce, b by idiota już dostał.
           Ann całą imprezę przesiedziała rozmawiając z Bartkiem, który wziął ze sobą Gosię. Chyba dobrze się w trójkę dogadywali, bo co chwilę się śmiali. Ja z Michałem bawiliśmy się w ogrodzie z Sebastianem i Dominiką. Koło godziny 21 podeszłam do przyjaciółki spytać się o której się zbieramy. Obiecałam mamie, że związku na rok szkolny będę nocować w domu.
-Andzia, o której się zbieramy?- zapytałam siadając obok niej na kanapie.
-Nie wiem, a o której chcesz?
-Może tak z pół godzinki, jeszcze trzeba doliczyć dojazd do Warszawy.
-Okk nie ma problemu.- powiedziała powracając do rozmowy, z której ją wyrwałam.
-Kochanie jak chcesz już jechać to możemy razem wrócić.- zaoferował się Kubiak.
-A ty nie wracasz do domu?
-Nie dostałem trzy dni wolnego, a i tak miałem do Ciebie przyjechać.
-Jak chcesz to możemy jechać.
-To powiedz tylko tej zagadanej blondynce, że jedziesz ze mną a nie z nią.- powiedział wskazując na rozgadaną Ann.
-Andzia, Andzia.- nic zero odzewu jak by była w innej krainie.- Andzia!- krzyknęłam a ta od razu odwróciła się w moją stronę.
-Co jest?
-Jak coś ja jadę już z Michałem.- powiedziałam zakładając kurtkę.
-Dobra, jak chcesz ale ja za niecałe pół godzinki też jadę.
-Nie wolę z nim.
-Jak chcesz.
         Gdy wsiadłam na miejsce pasażera Michał pochylił się i mnie namiętnie pocałował. Chcąc przedłużyć pocałunek przyciągnęłam go bliżej siebie.
-A to za co?- zapytałam kiedy się ode mnie odsunął.
-Muszę nadrobić jakoś tę rozłąkę. A przy wszystkich nie wypadało.
-No tak.- tym razem to ja złożyłam pocałunek na jego ustach.
       Spod domu Ignaczaków wyjechaliśmy koło godziny 22. Chyba gdzieś w połowie drogi do Warszawy dostałam wiadomość od Anastazji ' Misia jak coś ja zostaję na weekend w Rzeszowie. Więc nie martw się o mnie.'. Cała Ann pewnie skosztowała alkoholu i Iwona nie chce jej teraz puścić samochodem do domu. Natomiast ja Kubim dotarliśmy do mieszkania Zbyszka, a nie do mojego domu. Ja napisałam tylko mamie, że nocuję w mieszkaniu Zibiego. Mieliśmy dzięki temu czas tylko dla siebie z Miśkiem.

Drobne kłamstwo nigdy nie zaszkodzi, pierwsza noc Ann w Rzeszowie.

     Zuzia wróciła z Kubiakiem do domu, a mi samej nie chciało się jechać do domu. Jak tylko 'Państwo Kubiak' i Gosia z Bartkiem pojechali, ja zaczęłam zbierać się do drogi powrotnej. Gdy pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam na podwórko do auta, również wyszedł Zbyszek.
-A ty co już uciekasz?- zapytał podchodząc bliżej mnie, gdzie szukałam kluczyków w torebce.
-Tak trzeba.- mruknęłam beż żadnych emocji i w tedy znalazłam kluczyki. Odtworzyłam auto izajęłam miejsce kierowcy.- Może  Cię podwieźć?
-A z wielką chęcią.- prawie od razu zajął miejsce obok mnie.
       Droga pod blok Bartmana nie była skomplikowana, nawet jak dla platynowej, naturalnej blondynki. Z kilkoma wskazówkami dojechałam bez problemu. Jedyną trudnością było, to że Zbyszek ciągle przez całą drogę mnie obserwował. Samochód zaparkowałam na wolnym miejscu, prawie pod samą klatką.
-To jesteśmy.- powiedziałam do pasażera odwracając się w jego stronę.
-Dziękuję. Dobrze idzie ci jazda.- skwitował i złożył pocałunek na moich ustach.- Może wejdziesz?
-Raczej nie bo w domu i tak już będę po północy.- serce i inne części mojego ciała mówiły 'Tak!! Idź', a rozum mówił 'Nie!! Andzia ogarnij się, wyjeb go z auta i do domu!!'.
-Nalegam, nie chce żebyś kierowała po nocach.- powiedział znowu mnie całując. W tedy stwierdziła 'A chuj i tak skończę w piekle, po drodze mogę się przecież jeszcze zabawić!!'
-Dobrze napiszę tylko jeszcze do rodziców by się nie martwili.- wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać wiadomość. Dałam wyślij do wielu Zuzy i Mamuśki.
      Po wyjściu z auta upewniłam się że je zamknęłam. Zbyszek jak prawdziwy dżentelmen przepuścił mnie w drzwiach i po wejściu na trzecie piętro otworzył przede mną mieszkanie.
-Ale tym razem o nic się nie wywalę?- wolałam się upewnić zanim weszłam do środka. Zbyszek zaśmiał się ale odpowiedział.
-Nie specjalnie dla Ciebie posprzątałem.
-A Aśka?- spytałam smutno.
-Aśki nie ma jest u rodziny nad morzem.- dopiero po jego pocałunku odważyłam się wejść.
      Mieszkanie nic się nie zmieniło od ostatniego pobytu z Zuzą i Michałem. Bardzo mi się ono podobało, było duże i przestronne. Ściągnęłam buty w przedpokoju i przeszłam dalej, torbę i kurtkę rzuciłam na kanapę w salonie nadal lustrując mieszkanie.
-Zajebiste zdjęcie.- powiedziałam podnosząc ramkę z szafki, stało na niej jeszcze kilka, ale wybrałam to. Był na nim Zbyszek z Aśką, ona uśmiechnięta od ucha do ucha, on natomiast miał wymuszony gwiazdorski uśmiech. Było zrobione w górach, przed domkiem. Było dla mnie naprawdę śmieszne.
-Nie lubię go.- powiedział zaglądając jakie trzymam zdjęcie. Delikatnie odstawiłam je na miejsce i przeszłam za właścicielem mieszkania do kuchni.-Zjesz coś?
-Nie dziękuję, ale z wielką chęcią się czegoś napiję.
-Mam wino.
-Lubię wino.- wyciągnął z szafki dwa kieliszki do wina.
-Wyciąg wino jakie chcesz.- powiedział wskazując na barek stojący na przeciwko mnie. Mój wybór padł na bułgarskie, słodkie, czerwone.
-Może być?- spytałam podchodząc bliżej.
-Dobry wybór.- zabrał mi butelkę przy okazji całując mnie.
      Po otworzeniu wina przeszliśmy z powrotem do salonu, tam włączyliśmy jakąś komedię, ja zajęłam miejsce na kanapie. Zbyszek podszedł do mnie podając mi kieliszek wypełniony płynę i usiadł obok mnie przytulając. Nie wiedziałam nawet o czym jest ten film, nie mogłam się na nim skupić. Zamiast patrzeć w ekran ja patrzała na Zbyszka. Chcąc dolać sobie kolejną porcję wina zobaczyłam, że butelka jest pusta.
-Chyba się skończyło.- pomachałam pustą butelką przed gospodarzem.
-Jak chcesz jeszcze to wiesz gdzie jest.- wiele nie myśląc odłożyłam kieliszek i udałam się w stronę barku. Również wyciągnęłam wino czerwone, słodkie tylko tym razem hiszpańskie. Gdy się odwróciłam stał przed mną Zbyszek. Zaczął mnie całować, ja chcąc go objąć i przyciągnąć bliżej upuściłam butelkę na ziemię. Odskoczyłam od niego jak oparzona.
-Boże Zbyszek przepraszam! -zaczęłam. On popatrzał na odłamki szkła leżące w czerwonym płynie.
-Nic nie szkodzi.- mruknął powracając do przerwanej przeze mnie czynności.
-Trzeba to posprzątać, bo jeszcze któreś z nas się przetnie.- wyszeptałam między pocałunkami kochanka. On oderwał się na chwilę znów patrząc na ziemię.
- Nie masz kapci. -powiedział łapiąc mnie za uda i podnosząc do góry.-Nie możesz przecież znowu sobie czegoś przeze mnie zrobić.
     Znów całując mnie skierował się w stronę sypialni. Tam posadził mnie delikatnie na łóżku nie przestając całować. Szybko oboje pozbyliśmy się ciuchów. A seks ze Zbyszkiem Bartmanem za każdym razem był coraz lepszy. Oboje zatraciliśmy się w przyjemności. Miło było zasypiać w jego objęciach, czułych, delikatnych a zarazem silnych.


Po upojnych chwilach z Michałem.

     Wstałam wcześniej niż Michał, postanowiłam go nie budzić i pójść zrobić śniadanie. Założyłam na siebie wczorajszą koszulę swojego chłopaka i skierowałam się do kuchni. Tam przygotowałam romantyczne śniadanie dla dwojga. Miałam w planie iść go obudzić, ale za plecami usłyszałam najbardziej seksowny głos.
-O bogini, zamieszkaj ze mną.- podszedł i przytulił się do moich pleców.
-Panie Kubiak!! Co pan mi tu za niemoralne propozycje składa.
-Niemoralne?- zamyślił się a ja zaczęłam go całować.
-Żartuje głuptasie!! Sam powiedziałeś, że mam zdać maturę i dopiero w tedy.
-Fakt tu misia ma rację.
-Koniec tych rozmów, a teraz siadaj i jedz.
       Michał wyglądał bajecznie zajadając się moimi daniami. Po posiłku ubraliśmy się i udaliśmy się do mnie do domku. Ponieważ tam Michał miał rzeczy. których ostatnio zapomniał i miał się w co przebrać. Po drodze postanowiłam zadzwonić do Andzi i spytać się z czystej ciekawości dlaczego nie wróciła do domu tylko została w Rzeszowie. Pierwszego połączenia nie odebrała, kolejne cztery odrzuciła. Dopiero za szóstym razem usłyszałam zaspaną Blondynkę. Nie mogąc się powstrzymać zaczęłam krzyczeć.
-Cholero jedna!! Po co Ci ten telefon skoro go nie odbierasz!!- warknęłam zła.
--Nie krzycz!! Nie słyszałam go!
-Aaaa czyli jak nie słyszy się telefonu to odrzuca się połączenie?
--Oj to nie tak!
-A niby jak? Ja się tu o ciebie dziewczyno martwię!!
--Przecież nic mi nie jest, jestem w Rzeszowie a tu raczej nie zginę!
-A u kogo jesteś?- spytałam nie zastanawiając się jaką usłyszę odpowiedź. A po drugiej stronie zapadła dłuższa cisza.- No Ann dalej słucham!!
--Nooo... Yyyyy...
-Kurwa Andzia mów, ja i tak się dowiem gdzie i u kogo jesteś.
--Zostałam u Ignaczaków.- powiedziała szybko.
-Niech ci będzie!! A następnym razem odbieraj ten telefon!!
--No dobrze mamo!!
-Mamo, mamo!! Michał słyszałeś, że ona nazwała mnie mamą.- Michał z tego zaczął się śmiać, mi do śmiechu nie było.
--Tak mamo!! Ponieważ się martwisz bardziej niż moja własna mama. Zuzka kurwa jestem pełnoletnia dam sobie radę w życiu.
-Niech ci będzie napisz jak będziesz w Wawie.
--Dobrze, a teraz kończę Paaa.
-Pa.
      Nie miałam już sił do tej dziewczyny. Najpierw sama ściągnęła sobie szynę z nogi, nie chodziła o kulach, tylko z usztywniaczem na kostce, nic nie powiedziała trenerowi o stłuczeniu by ten nie zawiesił jej w rozgrywkach. A teraz włóczy się po Rzeszowie. No dobra z tym ostatnim przesadziłam, była przecież u Igły. Michał na szczęście chcąc poprawić mi humor obiecał, że zostanie do niedzieli wieczór. To było dla mnie jakieś pocieszenie. Ann napisała, że spotkała w Rzeszowie koleżankę z Wrocławia i zobaczymy się dopiero w poniedziałek w szkole, ponieważ chce z nią spędzić trochę czasu. Bynajmniej już nie musiałam się o nią martwić. Michał zaprosił mnie do kina, potem na kolację i znów wylądowaliśmy u Zbyszka w mieszkaniu. Postanowiłam mu podziękować za te klucze jak tylko będę miała okazję. Tak samo spędziliśmy również niedzielę. Niestety o 20 Michał musiał już jechać do Jastrzębia, ale obiecałam mu że przyjadę w ten weekend. Bo nie wytrzymam tak długo bez niego.

Wino, seks, śniadanie. Andzia + Rzeszów = Weekend rozkoszy.

    Obudził mnie telefon, zanim go odebrałam rozejrzałam się po sypialni za Zbyszkiem. Niestety nigdzie go nie było, dopiero teraz spojrzałam kto dzwoni. Była to Zuza obleciał mnie lekki strach, że się wydało że jestem u jej brata. Ale mimo to postanowiłam odebrać a ta od razu zaczęła na mnie krzyczeć.

-Cholero jedna!! Po co Ci ten telefon skoro go nie odbierasz!!- była wkurwiona.
--Nie krzycz!! Nie słyszałam go!- pierwsze kłamstwo i w myślach głosik 'To ty do mnie dzwoniłaś??'
-Aaaa czyli jak nie słyszy się telefonu to odrzuca się połączenie?
--Oj to nie tak!- 'Odrzuca połączenie?? Zbyszek'
-A niby jak? Ja się tu o ciebie dziewczyno martwię!!
--Przecież nic mi nie jest, jestem w Rzeszowie a tu raczej nie zginę!- powiedziałam szukając po pokoju mojej bielizny, z czego zrezygnowałam i wróciłam do łóżka.
-A u kogo jesteś?- spytała zaciekawiona, a mnie od razu zatkało. A w myślach powiedziałam 'A wiesz Zuziu spędziłam mega upojną noc z twoim bratem. Nie gniewaj się za ten nieodebrany telefon'. O nie tak nigdy jej nie powiem. .- No Ann dalej słucham!!
--Nooo... Yyyyy... - wyrwała mnie z rozmyślań, musiałam wymyślić kolejne kłamstwo
-Kurwa Andzia mów, ja i tak się dowiem gdzie i u kogo jesteś.
--Zostałam u Ignaczaków.- powiedziałam szybko by nie zaczęła dociekać bardziej.
-Niech ci będzie!! A następnym razem odbieraj ten telefon!!
--No dobrze mamo!!- miałem już jej powyżej dziurek w nosie. Lubiłam ją bardzo, ale teraz miałam jej dość.
-Mamo, mamo!! Michał słyszałeś, że ona nazwała mnie mamą.- usłyszałam w słuchawce przytłumiony śmiech Kubiaka. Chociaż on miał dobry humor.
--Tak mamo!! Ponieważ się martwisz bardziej niż moja własna mama. Zuzka kurwa jestem pełnoletnia dam sobie radę w życiu.- musiałam...
-Niech ci będzie napisz jak będziesz w Wawie.- poprosiła już nieco spokojniejszym głosem, a w tym momencie do sypialni wszedł Zbyszek. Usiadł obok mnie na łóżku i zaczął mnie całować po szyi.
--Dobrze, a teraz kończę Paaa.- powiedziałam szybko by kochanek nie przerwał pieszczoty.
-Pa.- powiedziała a ja szybko nacisnęłam czerwoną słuchawkę by się rozłączyć i rzuciłam telefon na ziemię, by zacząć całować Zibiego.
       On natomiast położył mnie z powrotem na łóżku i usiadł okrakiem na mnie nie przerywając pocałunków. Jednak przypomniałam sobie słowa Zuzy, że odbiłam kilka razy połączenie i przerwałam pocałunki.
-Zbyszek??- zaczęłam spokojnie.
-Tak kochanie?- zapytał przenosząc się z pocałunkami na moje piersi.
-Zbyszek!- podniosłam głos i chwyciłam go odrywając od mojego ciała, mimo iż tego nie chciałam.
-Coś nie tak?- spytał smutniejąc.
-Nie miśku jest wszystko dobrze, ale mam małe pytanko.
-Tak??- widać po nim, że nie był pewny tego co mówi.
-Czy odbijałeś połączenie od swojej siostry z mojego telefony?- zapytałam patrząc w zieleń jego oczu.
-Tak, obudził mnie twój telefon. A przecież nie mogłem go odebrać. Co bym jej powiedział 'Sorki Zuza ale Andzia śpi, bo jest zmęczona po naszej wspólnej nocy'?
-Nie, mogłeś mnie obudzić.- zaczęłam głaskać go po policzku.
-Nie chciałem, tak słodko spałaś. Wiesz jak ciężko było mi wstać nie budząc Ciebie.- i znów uśmiech zagościł na jego twarzy.
-Jak mnie nie budząc?- byłam ciekawa, nigdy nie wiedziałam w jakich pozycjach śpię.
-Byłaś tak we mnie wtulona.- powiedział i znów zaczął całować.
           Dziś znów postanowiliśmy wziąć wspólny prysznic, tylko tym razem Zbyszek nie dał mi swobody w ogarnięciu się więc trwało to trochę dłużej niż po ostatnim razie. Gdy weszliśmy do kuchni zobaczyliśmy pobojowisko, którego wczoraj dokonaliśmy. Stłuczona butelka wina, bałagan w salonie i stłuczoną ramkę ze zdjęciem, z której wczoraj miałam ubaw. Podniosłam ją i kawałki szkła z ziemi.
-Jak ona spadła?- zapytałam pokazując Zbyszkowi.
-Chyba musiałaś ją nogą strącić, jak niosłem cię do sypialni.
-I co teraz?
-Nic powiem, że spadła przez to jak rzuciłem kurtkę.- wyciągnęłam zdjęcie z ramki by się nie porysowało i położyłam na szafce.-I tak go nie lubiłem.
         Po kłótni kto robi śniadanie (i tak wyszło na moje, że ja je robię) poszliśmy na spacer po Rzeszowie. Ostatnim razem zwiedziłam tylko park, tym razem Zbyszek chciał pokazać mi resztę. A po za tym wisiał mi lody, ja o nich doskonale pamiętałam. Prosił też bym została do niedzieli i w niedzielę wieczorkiem pojadę do Warszawy. Ja oczywiście się zgodziłam po zapewnieniach, że nikt nas nie przyłapie (tu chodziło o Dżoanę). Zuzce napisałam wiadomość, że spotkałam koleżankę i chcę z nią tu po siedzieć. Tak jak wspomniałam wcześniej dostałam swoje lody i zwiedziłam resztę miasta. Wracając do domu Bartman zniknął mi na chwilę, ja panikara zaczęłam się martwić jak sama trafię do domu. Na szczęście ten pajac wrócił po niecałych pięciu minutach i stanął za moimi plecami.
-To dla Ciebie.- powiedział całując mnie w policzek i przed oczami pojawiła się piękna czerwona róża.
-Jest śliczna.- wzięłam ją i odwróciłam się by go pocałować.
-Śliczna róża dla ślicznej kobiety.
-Już ty mi tak nie słodź i następnym razem mów kiedy chcesz zniknąć bo znów wpadnę w panikę, jak dotrzeć do domu.- powiedziałam robiąc smutną minkę.
-Dobrze.- powiedział łapiąc mnie w talii i ruszył w stronę domu.
-A skąd wiedziałeś, że lubię czerwone róże? -zapytałam obracając kwiatka w ręce.
-Widać to po tobie.- nic więcej na ten temat nie chciał mi powiedzieć.
       Ze Zbyszkiem niedzielę spędziliśmy podobnie jak sobotę, z ty wyjątkiem że musiałam jechać do domku. Gdy dojechałam do domu napisałam mu, że jestem na miejscu, on zadzwonił do mnie i jeszcze godzinkę rozmawialiśmy. Następnie napisałam Zuzce, że do szkoły jedziemy autem. Zasypiając patrzyłam na różę, która przypominała mi o weekendzie spędzonym w Rzeszowie i utwierdzała, w tym że zakochałam się w nim.



Ponad 10.000 wejście, cieszy ogromnie ;) Zostawiam z wami kolejny rozdział. Pozdrawiam.


6 komentarzy:

  1. i dalej Zibi nic nie robi.. dziwna sprawa.
    ale ogólnie widać że wszystko się udało, wiec jest fajnie :)
    pozdrawiam :*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. niby zachowują się jak para ale Zibi coś odwala. A może on się boi, że jak zerwie z Aśką i nie wyjdzie mu jednak z Andzią to zostanie sam...
    pozdrawiam :*

    zapraszam :)
    http://serca-kolysanie.blogspot.com/
    http://niepewne-wczoraj-dzis-jutro.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, nic nie rozumiem. Konkretnie Zbyszka, eh. Dziwna sytuacja. Serio, dawaj szybko następny! Masz gadu? Jak tak to świetnie, moje podane na profilu, pisz z nowinkami o nowościach u ciebie! ♥

    Zapraszam na drastyczną dziesiątkę na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com :)

    całuję, camilla. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero teraz znalazłam to opowiadanie i powiem, że jest fajne :) Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wróciłam, nadrobiłam, więc jestem z komentarzem. O zgrozo, to dopiero trzeci blog, gdzie nie mam już zaległości, a taka wzmianka, że mam ich ponad 50 ;p
    Tak, tak, tak! Nawet nie wiesz jak uwielbiam Zbyszka i Ann i ich spotkania :D Nie mogłam się doczekać tego, jak Ann będzie w Rzeszowie.
    "Musiałaś ją nogą strącić" - no rzeczywiście, Anastazja nie byłaby sobą, gdyby nie "dokopała" Dżoanie :P
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    zapraszam gorąco na nowy rozdział u Zbyszka i Kamili :) Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu i pozostawisz po sobie komentarz :) http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zuuuza będzie wściekła jak się dowie. Nawet nie umiem wyobrazić sobie jej reakcji. Mam jednak nadzieję na jak najszybsze dowiedzenie się tego ;) Uwielbiam tego bloga, a drugi też się fajnie rozkręca, więc czekam na więcej. Pozdrawiam
    Jakbyś miała chwilkę ;) http://underneathyourworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń