Następnego dnia o godzinie, chore, w środku nocy, o siódmej zadzwonił mój telefon. Miałam ochotę wyrzucić telefon przez okno. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
-No - mruknęłam zaspana.
--Hej skarbie - zawołał wesoło Misiek. No tak przecież obiecał.
-Zabiję cię - powiedziałam.
--Ooo, humorek z rana nie dopisuje ?
-Jakiego rana ? Człowieku lecz się. Jest środek nocy. - warknęłam, po czym usłyszałam śmiech.
--Oj kochanie, przecież mówiłem, że zadzwonię. Trzeba było nie umawiać się do późna z kochankiem.
-Ale zabawne. Przez ciebie będę miała od rana zły humor, po za tym - podniosłam głowę nad poduszkę i spojrzałam w okno - po za tym pada.
--O, to przykre. U mnie słonko świeci.
-Kubiak, ostrzegam. Jeśli życie ci kurwa miłe to rozłącz się i zadzwoń po treningu.
--To pa skarbie. Zadzwonię później.
To była cała nasza rozmowa. Nie bawiło mnie to, gdyż dla mnie to był środek nocy. Miałam niecny plan wyspać się przez te ostatnie dni wolności, a tu proszę. Zdenerwowana wstała i szybko się ubrałam. Wskoczyłam w rurki, jakąś koszulkę i bluzę od dresu. Telefon schowałam do kieszeni i poszłam do kuchni. Usiadłam przy stole, kładąc głowę na blat.
-Kawki ? - zapytała mama.
-Poproszę - mruknęłam, zaciągając kaptur na głowę.
-A ty co tak rano na nogach ?
-Kubiak mnie obudził.
-Rozumiem.
-A ty co ?
-Ja muszę wyskoczyć do lekarza.
-Jesteś chora ? - od razu się rozbudziłam.
-Nie - zaśmiała się - to tylko rutynowa wizyta. Spokojnie.
-To dobrze. Już mnie wystraszyłaś. Dziękuję - powiedziałam posyłając mamie uśmiech, kiedy postawiła przede mną kubek z parującą kawą.
-Proszę cię bardzo, ale ja lecę.
-Okej, to pa.
Mama wyszła z domu a ja upiłam kawę. Podniosłam się i zrobiłam sobie śniadanie. Wpadłam na genialny pomysł. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Weroniki.
"Co robisz dziubku ?"
"Nic ważnego, co chcesz ?" - odpisała szybko, a ja się uśmiechnęłam pod nosem.
"Ależ nic.:)"
"Kłamiesz, więc?"
"Wpadniesz do mnie i mnie gdzieś zawieziesz?"
"Spoksik, będę za 10 minut"
"Czekam"
Postanowiłam podkreślić tylko oczy tuszem i kredką oraz ogarnąć włosy. Gotowa czekałam na przyjaciółkę. Gdy schodziłam po schodach zadzwonił dzwonek.
-Idę - krzyknęłam i podeszłam otworzyć - Siem, Siem, Siemaa - zawołałam, kiedy za drzwiami ujrzałam Weronikę z Gośką.
-Siemka
-Idziemy ? - zapytała Gocha.
-Jasne.
Założyłam adidasy, zarzuciłam skórę, złapałam torbę i klucze i powiedziałam.
-No to won - zaśmiałam się.
Wyszłyśmy, a ja zamknęłam drzwi i skierowałyśmy się do auta Weronki.
-To gdzie jedziemy ?
-Do miasta - zawołałam wpakowując się na tył czarnego BMW.
-Szoping ? - zapytały dziewczyny.
-Też, ale najpierw jedziemy zapisać mnie na prawo jazdy.
-Eno, eno Zuzeta, szalejesz.
-Jak będę mieć prawko będę mogła częściej się z Miśkiem widywać.
-Coś w tym jest.
-A w ogóle jak tam wakacje na Malediwach. ? - zarzuciła temat Gocha - Widziałam foty na fejsie, ale ty się nic nie odzywasz.
-A Malediwy śliczne, świetne miejsce na wakacje z facetem, ale nie z bratem, który targa swoją laskę i z przyjaciółką, która robi wszystko by zrobić Aśce na złość.
-No nie żartuj - zaśmiały się dziewczyny - Andzia, konkurowała z Dżoaną ?
-Tak jak by. Jednak mi i Miśkowi udało się spędzić kilka dni tylko we dwoje.
-No to świetnie.
-No.
-Jesteśmy.
Szybko zapisałam się na kurs.
-No to szoping - powiedziałam, gdy wróciłam do auta.
-Jak szoping, to galeria.
Pojechałyśmy z dziewczynami do galerii, w której spędziłyśmy 3 godziny i zjadłyśmy obiad. Wpadłyśmy w komplety zakuposzał. Centrum handlowe, każda z nas opuściła obładowana. Laski odwiozły mnie do domu. Zostawiłam zakupy w pokoju i postanowiłam odwiedzić moją kalekę. W końcu musiałam zdać bratu raport taktyczny. Jak zamykałam drzwi rozdzwonił się mój telefon. Zobaczyłam na wyświetlacz "Misiaczek:*"
-Cześć kocie - przywitałam się wrzucając klucze do torby.
--No hejka, humorek lepszy ?
-Mój tak, ale z twoim chyba gorzej ?
--Spokojnie, pojadę do domu, zjem coś, chwilę odpocznę i będzie lepiej. Zmęczony jestem.
-No tak, trening.
--No właśnie, jak dzień ci minął.
-A byłam zapisać się na prawo jazdy, potem z dziewczynami na zakupach, a teraz idę do naszej sierotki.
--Pozdrów ją - zaśmiał się.
-Dobrze. Tęsknię.
--Ja też Zuza- westchnął głęboko i usłyszałam trzask drzwi. - ale nic nie możemy zrobić.
-No wiem - jęknęłam - kochanie, jestem u Ann pod domem. Zdzwonimy się wieczorkiem. Na skeypie pogadamy.
--Jasne, nie ma problemu. Kocham, paa.
-Też kocham. Buziaczki.
Rozłączyłam się i schowałam telefon. Zapukałam do drzwi i otworzyłam mi po chwili uradowana Ann.
-Siemaa.
-Siemkaa, jak tam kaleko ?
-Dobrze, wchodź. Jesteśmy same.
-Okej, masz pozdrowienia od Miśka - zaśmiałam się idąc za nią do salonu.
-A dzięki, dzięki.
-Proszę, zapisałam się na prawko - pochwaliłam się.
-No proszę.
-No co, ty możesz mieć a ja nie ? Mam być gorsza ? - zapytałam z udawanym oburzeniem.
-Nie no, przecież nic nie mówię. Mam nadzieję, że ci się uda za pierwszym razem.
-Nie dziękuję,żeby nie zapeszyć.
U Anastazji posiedziałam jakąś godzinkę. Potem nie chcąc jej przeszkadzać zmyłam się do domu, gdzie była mama. Oczywiście jej też musiałam się pochwalić zapisaniem się na prawo jazdy. Siedziałam właśnie w pokoju rozpakowując zakupy. Pochowałam wszystko i włączyłam laptopa. Szybko zalogowałam się na skeypa i facebooka. Na skaypie zobaczyłam dostępnego Miśka. Chciałam do niego zadzwonić, ale uprzedził mnie. Odebrałam i po chwili na ekranie laptopa zobaczyłam uśmiechniętego Michała bez koszulki.
-Cześć kochanie - zawołał wesoło.
-Cześć.
-Jak dzień ? - zapytał obserwując mnie uważnie. Wzięłam laptopa na kolana i usiadłam na łóżku.
-Dobrze, posiedziałam chwilę u Anastazji, a potem z kochankiem się spotkałam - zaśmiałam się z jego miny.
-Zuzaa - powiedział grożąc mi palcem.
-Dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie.
-No wiem, wiem. Jestem padnięty - powiedział przecierając ręką twarz.
-Widać. Mieliście dwa treningi ?
-Tak, niedawno z drugiego wróciłem. Ale na szczęście drugi to siłownia.
-Ale i tak jesteś zmęczony.
-No wiesz, trochę się obijałem - zaśmiał się. - za trzy dni rozpoczęcie roku, cieszysz się?
-Raduję się - mruknęłam.
-Widać.
-Oj, przestań. Najchętniej olała bym maturę i przeprowadził się do ciebie.
-Pogadamy jak ładnie, co najmniej na 60% napiszesz maturę z każdego przedmiotu. - zaśmiał się.
-Ej - oburzyłam się - to szantaż.
-Nie kochanie, to siła perswazji.
-Jesteś okropny.
-Wiem. Kotku, przepraszam cię ale ja już kończę - powiedział.
-Okej, nie ma problemu.
-Pogadamy jutro.
-Jasne. Idź spać, żebyś jutro na trening był wypoczęty.
-Oczywiście, ty też nie siedź do późna.
-Misiek kocham cię, ale nie dzwoń rano.
-Dobrze, obiecuje. Uciekam paa.
-No paa.
I się rozłączył. Tęskniłam za nim i to jeszcze jak. Ale cóż, życie. Sprawdziłam fejsa. Mój braciszek i kilka osób z klasy było dostępnych, więc zaczęłam z nimi pisać.
Z: Jak Andzia ?
J: Dobrze, żyje.
Z:Ale na pewno nic jej nie jest ?
J:Tak, a teraz przepraszam ale jestem zmęczona i idę spać.
Z:No spoko, pa siostra.
Pożegnałam się ze wszystkim i wyłączyłam laptopa. Zeszłam na dół, gdzie siedziała moja mama, uwaga z ciocią, której delikatnie mówią nie lubiliśmy. Zawsze porównywała swoje dzieci do mnie i Zibiego i zawsze to my niby gorzej wypadaliśmy. No bo Zbyszek wolał biegać po hali za piłką zamiast się ustatkować, tak jak Adam. Ja więcej czasu spędzałam na treningach niż w bibliotece. No jakaś paranoja. Zrobiłam dobrą minę do złej gry i się zaczęło.
-Cześć ciociu.
-No Zuzia, cześć. Jak ja cię dawno nie widziałam. - powiedziała ściskając mnie.
-No, ostatnio dawno się widzieliśmy.
-Coś się stało kochanie ? - zapytała mama.
-Nie, chciałam coś zjeść. Pogadałam sobie z Michałem i chwilę ze Zbyszkiem popisałam.
-Aha.
-Jak tam ? Przygotowana do ostatniego roku nauki ? - zapytała ciocia Ela.
-Normalnie - zaśmiałam się - tak samo jak do pierwszej klasy czy drugiej.
-No widzisz Aniu - powiedziała do mojej mamy - moja Patrysia to już książki kupiła i się przygotowuje - pochwaliła się, a ja wywróciłam oczami. Patrycja była moją rówieśniczką, ale nigdy się nie lubiłyśmy.
-Właśnie książki - powiedziałam, a mama się zaśmiała.
-Nie masz jeszcze podręczników ? - zapytała oburzona ciocia.
-Jutro pojadę kupić. Tak jak zeszyty. - mruknęłam biorąc kanapkę i nalewając sobie sok.
-Zuza była zajęta. Miała treningi, a niedawno była dwa tygodnie na Malediwach z przyjaciółką, chłopakiem i Zbyszkiem.- powiedziała mama zadowolona. No tak, w końcu Patrycja na Malediwy nie poleci, jedynie pojedzie pod namioty nad polskie morze.
-Pozwoliłaś jej polecieć samej tak daleko z chłopakiem, gdzie nie wiadomo co robili - oburzyła się.
-Równie dobrze to co robili tam mogą robić tu w domu, jak ja jestem z Leonem, u Michała w mieszkaniu, albo gdzieś w hotel - powiedziała spokojnie mama, a ja się cicho zaśmiałam i przypomniał mi się dzień wyjazdu Miśka - po za tym nie byli sami.
-Ja mojej córce nigdy bym na to nie pozwoliła.
-Zuzka wie co robi. Nie muszę się martwić, że babcią zostanę.
-No nie wiem. - prychnęła.
-Zuza ma siatkówkę, Michał też.
-Chcę iść na studia, więc spokojnie ciociu - mruknęłam.
-A wiesz Aniu, że mój Adam to ślub z Amandą planuje.
-Cieszę się, czekamy na zaproszenie - zaśmiała się nerwowo mama i popatrzyła na mnie. Obie wiedziałyśmy co się teraz zacznie.
-A u Zbyszka to nawet o zaręczynach nic nie słychać. W końcu z tą Asią są już tak długo - westchnęła głośno.
-Zibi nie jest pewien czy to ta jedyna, po za tym mu się nie śpieszy.
Ciocia posiedziała u nas do 22. Jak wyszła odetchnęłyśmy z mamą.
-A mój Adam - za ironizowała mama.
-Przestań, dobrze wiesz, że ona zawsze robiła konkurencje Ja - Patrycja i Zibi - Adam.
-I tak moje dzieci są najlepsze - zaśmiała się obejmując mnie ramieniem.
-Się wie, a teraz idę pod prysznic.
Pożegnałam się z mamą buziakiem w policzek i poszłam po piżamę.Wzięłam szybką kąpiel i poszłam spać. Zasnęłam momentalnie.
Pomarańczowi znowu razem, czyli jak tęsknota wygląda w Jastrzębiu wśród kumpli.
Rano o 6 obudził mnie budzik. Wstałem niechętnie. Zrobiłem sobie kawę i jakieś kanapki. Jedząc śniadanie przypomniałem sobie, że muszę spakować torbę. Leniwie ruszyłem się do sypialni, że spakować rzeczy na trening. Wrzuciłem wszystko co potrzebne i zobaczyłem na zegarek. Była siódma. Obiecałem Zuzi, że ją obudzę, więc złapałem telefon, usiadłem przy stole i wykręciłem numer do swojej dziewczyny. Czekałem, aż odbierze popijając kawę.
-No - mruknęła zaspana.
--Hej skarbie - zawołałem wesoło.
-Zabiję cię - powiedziała. Zaśmiałem się
--Ooo, humorek z rana nie dopisuje ?
-Jakiego rana ? Człowieku lecz się. Jest środek nocy. - warknęła, a ja się zaśmiałem głośniej.
--Oj kochanie, przecież mówiłem, że zadzwonię. Trzeba było nie umawiać się do późna z kochankiem.
-Ale
zabawne. Przez ciebie będę miała od rana zły humor, po za tym - zawiesiła się, a potem dodała - po za tym pada.
--O, to przykre. U mnie słonko świeci.
-Kubiak, ostrzegam. Jeśli życie ci kurwa miłe to rozłącz się i zadzwoń po treningu.
--To pa skarbie. Zadzwonię później.
Z lepszym humorem, gdyż usłyszałem Zuzę. Popatrzyłem na zegarek. Musiałem się pośpieszyć, żeby się nie spóźnić. O dziewiątej miałem trening. Była siódma czterdzieści. Złapałem za torbę, dopiłem kawę i skierowałem się do wyjścia. Po drodze wziąłem kluczyki. Zamknąłem dom. Wsiadłem do swojego Infiniti i pojechałem do Jastrzębia. Pod halą byłem o ósmej trzydzieści. Przed wejściem spotkałem Wojtaszka.
-Siema Damian - przywitałem się z kolegą.
-Ooo no proszę, nasz medalista. Siema Kubi.
-Jak zdrówko ?
-Dobrze - powiedział zadowolony.
-To super.
-A co u Zuzy ?
-Jakiej Zuzy ? - zapytałem.
-Ptaszki ćwierkają, że ciebie i młodą Bartmanównę coś łączy.
-Na prawdę ?
-Przestań grać głupa - zaczął się śmiać.
-Dobrze u Zuzki. Widzieliśmy się wczoraj. - wytłumaczyłem wchodząc do szatni, gdzie było już kilku chłopaków - Siema - krzyknęliśmy.
-No, siema, siema.
Przebraliśmy się z chłopakami i poszliśmy na trening. Po długim i wyczerpującym treningu wróciłem do domu. Oczywiście wcześniej zadzwoniłem do Zuzki. Po po południu pojechałem na siłownie. Wieczorem pogadałem z Zetką na skeypie i wyczerpany zasnąłem, zaraz po tym jak się położyłem.
Mam nowe czytelniczki cieszy mnie to bardzo. Zostawiajcie komentarze to jest miłe, na prawdę. Ustalmy, że posty będą podczas wakacji raz w tygodniu, piszcie w komentarzach w jakie dni byście chcieli Buziaczki :*
chyba jestem pierwsza :)
OdpowiedzUsuńo tak :) jedną z tych nowych jestem ja :D
podoba mi się tutaj i cieszę się, że trafiłam na to Twoje opowiadanie :)
jak dla mnie każdy dzień jest odpowiedni :)
jeśli chcesz, to zerknij kiedyś do mnie http://serca-kolysanie.blogspot.com
http://niepewne-wczoraj-dzis-jutro.blogspot.com/
pozdrawiam i ściskam sassy :)
kurcze ale fajnie ma Zuza.. Tylko wkurza mnie to, ze Zibi nie zerwie z Aska i traktuje Ann jak kochanke, a przeciez widac ze bardziej ciagnie ja do Andzi niz do Aski :p pozdrawiam :d
OdpowiedzUsuńobojętnie jaki dzień, ale nie raz w tygodniu tylko częściej!;cc
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, czekam na nowy :)
http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
pozdrawiam :*
świetny rozdział :D czekam na następny a może tak przynajmniej 2 razy w tygodniu ?? :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOjej, pierwszy raz się ucieszę, że tylko raz w tygodniu ;) Może to dziwne, ale wiesz, wyjeżdżam i jak najmniej zaległości jest na wagę złota ;p Obojętnie w jaki dzień, bo wracam za tydzień bądź dwa, więc dużo bym nie miała. Dziękuję ;*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale za mało Zbyszka i Ann. A i nawet za Aśką się stęskniłam xd A tęsknota jest najgorsza, o czym chyba dobrze nasze Dziczki wiedzą ;)
Oj, nie lubię takich ciotek i rywalizacji...
buźki ;*
Zakręcona ;)
Jeśli chodzi o An i Zbyszka to będzie ich więcej, jeśli chodzi o twoją tęsknotę to trochę jeszcze potęsknisz. Raz w tygodniu właśnie ze względu na to, że wyjeżdżacie no i żebyście nie mieli dużych zaległości. Będę w różne dni dodawała w takim bądź razie :) Buziaczki :*
UsuńZostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły:
OdpowiedzUsuńsiatkarskielovestory.blogspot.com :)
Na pytania mam odpowiedzieć na swoim blogu tak ? Przepraszam cię, ale dziś lekko nie kontaktuje. :)
Usuń