poniedziałek, 15 lipca 2013

XXXVI

       Wczorajszy dzień zaliczam do udanych, gdy Ann poszła zaraz przyszedł Michał. Postanowiliśmy wybrać się do kina, ludzie tam mieli nas dość. Ponieważ ciągle siedzieliśmy i komentowaliśmy film. Po filmie rzuciłam pomysł by iść do Grycana na lody. Gdy siedzieliśmy i się wygłupialiśmy jakieś małolaty zaczęły nękać Kubiaka o autografy. Po kilku rozdanych zarządziliśmy szybki odwrót taktyczny. Trafiliśmy do parku, gdzie wylądowaliśmy na placu zabaw. Ja zaczęłam huśtać się na huśtawce, a Michał się ze mnie śmiał. Do domu wróciliśmy koło godziny 22.
-Oglądamy coś ? - zapytałam rzucając się na kanapę.
-Czemu nie, co proponujesz ?
-Co powiesz na "To tylko sex" ?
-Coś proponujesz?-zapytał śmiejąc się.
-Nie!!- mruknęłam do mojego głupka.- to co oglądamy?
-Okey.
-To idź po popcorn, a ja włączę.
       Włączyłam film i usiadłam wygodnie na kanapie czekając na ukochanego. Po chwili wszedł. Położył wszystko na ławie.
-To co oglądamy ?
-Mhmm.
         Wcisnęłam play i zaczęliśmy oglądać. Wtuliłam się w Miśka i oglądałam. Film był świetny, uśmialiśmy się co nie miara.
-To co może teraz zagramy w tenisa ? - zapytał ze śmiechem jak film się skończył.
-Głowa mnie boli - skłamałam teatralnie łapiąc się za głowę, nie chciałam po raz kolejny się przed nim ośmieszyć .
-Ale kotku, do grania w tenisa główka nie jest ci potrzebna - powiedział całując mnie w policzek.- A może ktoś się boi porażki?
-Niczego się nie boję- no i znowu skłamałam.- A teraz pana przeproszę ale idę pod prysznic.- wstałam i powoli ruszyłam na górę.
-A mogę iść z tobą?- zapytał przez śmiech.
-Nie!- powiedziałam pokazując mu język jak pięciolatka.
-Odgryzę ci go kiedyś!-byłam już na schodach gdy to mówił.
         Po szybki prysznicu wróciłam do sypialni w piżamce. Michał zajął po mnie łazienkę. Gdy leżałam i przeglądałam sobie gazetkę wrócił do pokoju i rzucił się na łóżko obok mnie.
-Co tam czytasz?
-Gazetkę, ale już skończyłam.
-To jak idziemy spać?-zapytał wciągając mnie pod kołderkę.
-Tak- potwierdziłam i wtuliłam się w niego, wysypiałam się od kąt spaliśmy razem.
         Pocałowałam go i zasnęliśmy wtuleni w siebie. Rano obudził mnie hałas dochodzący z dołu. Delikatnie, żeby nie obudzić Kubiaka wyszłam z łóżka. Założyłam szlafrok i zeszłam. W przedpokoju zobaczyłam roześmianych rodziców.
-Co wy tu robicie ? - przywitałam ich zaspana.
-Mieszkamy - powiedziała mama ze śmiechem.
-Ale zabawne.- powiedziałam z ironią w głosie.- Mieliście być po południu.
-Wyrwałem się, jutro muszę wrócić, a chciałem pomieszkać trochę w domu.
-Aha, super, spoko, a teraz przepraszam ale ja idę spać i proszę mnie nie budzić. Dobranoc - powiedziałam i skierowałam się w stronę pokoju.
-Kochanie a Michał jest?- spytała szeptem mama.
-Tak, śpi jeśli go jeszcze nie obudziliście.- warknęłam wchodząc po schodach.
-Co jest ?- spytał Michał wspierając się na jednej ręce, gdy weszłam do pokoju.
-Rodzice wrócili, idź spać - mruknęłam.
-Która godzina ?
-Siódma.
-Mamy jeszcze trochę czasu - powiedział przytulając mnie.
-Sugerujesz coś ? - zapytałam patrząc na jego twarz.
-Możemy się sobą nacieszyć. - mruknął i pocałował mnie w ramie.
-Michał, ale moi rodzice są już w domu.- odsunęłam się lekko od niego.
-Oni są na dole, Zbyszka w pokoju obok nie ma. Będziemy cichutko.- mruczał mi do ucha muskając moją szyję.
-Chyba masz rację.- Powiedziałam i znalazłam się na nim. Było miło bardzo miło.
       Zmęczeni leżeliśmy obok siebie, próbując unormować oddech. Michał położył się na boku i odgarnął mi włosy z twarzy.
-No, no. - mruknął całują mnie po dekolcie.
-Musisz jechać ? - zapytałam szeptem.
-Wiesz, że muszę - powiedział patrząc mi w oczy.
-Zostań. - mruknęłam wtulając się w niego.
-Kotku, zobacz. W maju napiszesz maturę, a potem jak dla mnie możesz się do mnie wprowadzić - powiedział z uśmiechem.
-Żartujesz?
-Nie, ale o tym pogadamy później. Teraz muszę się zbierać.
-Wiem, leć pod prysznic, a ja idę zrobić śniadanie.
-Kochana jesteś - pocałował mnie w czoło, wziął rzeczy i poszedł do łazienki.
        Założyłam na siebie dres i zeszłam do kuchni. Wzięłam się za zrobienie śniadania. Postawiłam na naleśniki. Gdy smażyłam poczułam jak Michał przytula się do moich pleców.
-Co kombinujesz dobrego ? - zapytał kładą głowę na moim ramieniu.
-Naleśniki.
-Mmmm, ale ty mnie rozpieszczasz - zaśmiał się.
-Eeee tam przesadzasz.
       Postawiłam przed wybrankiem talerz z naleśnikami i kawę. Szybko wrzuciłam do zlewu patelnię i zaczęliśmy jeść.
-Pyszne - skomentował Michał.
-Jedź, jedź - zaśmiałam się patrząc jak wcina.
-O której jedziesz ?
-Myślę, żeby wyjechać nie później niż 12.
-To mamy jeszcze jakieś 3 godzinki. Co powiesz, żeby spotkać się z Zibim i Ann.
-Nie ma problemu.- powiedział pochłaniając ostatniego naleśnika i dopijając kawę.
-To ja dzwonię po Anastazję.
-A ja po Zbyszka.
        Zadzwoniłam do przyjaciółki i umówiłyśmy się w mieszkaniu Zbyszka. Weszłam do kuchni, gdzie mój tato siedział z Michałem.
-Cześć tato.
-Cześć córcia.
-Umówiłam się z Andzią w mieszkaniu Zibiego.-skierowałam się do Kubiaka.
-To dobrze, bo twój brat jak zwykle jest nie spakowany.
-No widzisz.
-Idziecie do Zbyszka ?
-Mhmm, wraca dziś do domu.- odpowiedziałam tacie.
-Zuzia a ty chyba tak nie chcesz iść do Zbyszka?- Kubiak właśnie lustrował moje ubranie.
-Przebiorę się szybko i idziemy.- musnęłam ustami policzki moich kochanych panów i poszłam się przebrać.
       Do Zbyszka pojechaliśmy jego infiniti, ponieważ stamtąd postanowił pojechać od razu do Jastrzębia. W mieszkaniu brata przywitał nas burdel i to dosłownie, jego rzeczy walały się wszędzie.
-Braciszku mógł byś posprzątać wiedząc, że siostra przyjedzie.- powiedziałam bratu rozpychając nogą rzeczy walające się po ziemi.
-Nie zostawiłem ten bałagan dla Ciebie byś posprzątała.- odpowiedział mi z wielkim uśmiechem.
-HaHaHa... Bardzo śmieszne.
-Zibi ty po prostu potrzebujesz jakiejś sprzątaczki.- skwitował go przyjaciel.
    Gdy przekomarzaliśmy się ze Zbyszkiem wpadła do mieszkania Blondynka, dosłownie wpadła.

Szczęścia nic nie zakłóci Andzia kierowcą!!

    Pod blok kochanka podwiózł mnie ojciec, ja wiele nie myśląc puściłam się biegiem do jego mieszkania. Wiedziałam że Zuza z Miśkiem już tam będą, dlatego biegłam jeszcze szybciej. Do mieszkania wpadłam wejściem smoka. A to wpadłam to można rozumieć dosłownie. Otworzyłam drzwi bez pukania i wbiegłam wywalając się przed ścianą o jakieś leżące rzeczy na ziemi.
-Kurwaaaaaaaaa!!!!!!!!- krzyknęłam lecąc na ziemię. Zuza z Michałem stali wryci, bo nie wiedzieli co się dzieje. Zbyszek wybiegł z pokoju i od razu do mnie podbiegł.
-Andzia nic Ci nie jest??- zapytał patrząc się na mnie bo nie wiedział jak mnie podnieść.
-Chyba nic mi nie jest.- mruknęłam z bólu nadal leżąc na ziemi.
-Pomóżcie jej wstać!!- jedyna Ruda powiedziała to co tak bardzo pragnęłam, nie byłam pewna czy sama dam radę wstać. Michał i Zbyszek podnieśli mnie i podprowadzili do kanapy gdzie usiadłam. W oczach Bartmana było widać przerażenie, Zuza nadal była zdezorientowana tak jak Kubi.
-Co tu taki burdel?- spytałam rozglądając się po mieszkaniu.
-Pakuje się do Rzeszowa.- powiedział klękając przy kanapie- Nic Ci nie jest?- spytał tak troskliwie, że aż miałam ochotę go pocałować, ale niestety Zuza i Misiek tu byli.
-Trochę kostka mnie boli.-powiedziałam grzebiąc w torbie.
-Przyniosę ci lodu.-powiedział Michał idąc w stronę kuchni, jego miejsce zajęła moja przyjaciółka.
-Czego ty tam szukasz? Wczorajszego dnia?
-Nie!! Tego!!- krzyknęłam wyciągając kartkę, która oznajmiała że zdałam na prawo jazdy.- No i kto tu został świeżo upieczonym kierowcą??
-Kiedy się zapisałaś na prawko?- Zetka właśnie czytała kartkę.
-Zaraz po tym jak się przeprowadziłam.- musiałam się pochwalić.
-To gratulację!!- Zibi uścisnął mi dłoń, a Misiek wrócił z lodem w woreczku.
-Nie chcę psuć waszych szampańskich humorków, ale Andzi kostka zaczyna puchnąć. - w tym momencie spojrzeliśmy wszyscy na moja nogę i teraz poczułam ten ból.
-Nic mi nie będzie.- powiedziałam i z oczu po płynęły łezki z bólu.
-Może pojedziemy na pogotowie?- zaoferowała Zuzia, a Zbyszek otarł wierzchem dłoni moje łzy.
-Ja muszę się skończyć pakować.
-Ja z Zuzą ją zabierzemy.- zaoferował się Kubi.
      Po niesłuchaniu moich protestów Michał wziął mnie na ręce i zaniósł do auta, Zuzia wyszła chwilkę za nami z moimi rzeczni. Drogę do szpitala pokonaliśmy szybko, a ja powiedziałam że nigdy więcej już nie wsiądę do auta z Miśkiem. Z czego oboje się śmieli, on jeździł ja wariat. Na miejscu powiedziałam im, że nie muszą na mnie czekać. Żeby sobie gdzieś poszli, widziałam jak Zuzce zależy by spędzić jak najwięcej czasu z Michałem. Po prześwietleniu i stwierdzeniu, ze kostka jest bardzo mocno stłuczona, moich zarzekaniach że nic mi nie jest dali nogę mi w szynę. Na szczęście Zuza mnie posłuchała i gdzieś pojechali. Gdy wyszłam o kulach przed szpital, gdzie miałam plan zadzwonić po taksówkę wpadłam na zatroskanego Zbyszka.
-I co powiedzieli?- zapytał zabierając mi telefon gdy usłyszał, że zamawiam taksówkę.
-To tylko mocne stłuczenie.- mruknęłam chcąc zabrać mój telefon.- Możesz mi go oddać? Bo raczej na nogach do domku nie dojdę.
-Specjalnie dzwoniłem do Zetki by dowiedzieć się co ci jest, ona mi powiedziała że ich wywaliłaś ze szpitala.-powiedział zniżając rękę z telefonem.- I poprosiła mnie bym przyjechał po Ciebie i odwiózł Cię do domku.
-Jestem dużą dziewczynką i sama dam sobie radę.- wyrwałam mu telefon i zobaczyłam, że w palcach obraca od niego baterię. Nawet nie zauważyłam kiedy ją wyjął.
-Chyba nie dasz sobie sama rady.- powiedział otwierając przednie drzwiczki audi.
-Ale jak wsiądę oddasz mi baterię??
-Tak pod twoim domem.
    Nie mając wyboru wsiadłam. Narzekałam Kubiakowi na jego styl jazdy... Teraz stwierdziłam, że powinnam go przeprosić. Zbyszek jechał przy ograniczeniu prędkości jeszcze raz tyle. I całą drogę przepraszał mnie za bałagan, przez który jestem poszkodowana. Na szczęście zapewnił mnie, że przed wyjściem wszystko posprzątał.
-To jesteśmy.-powiedział parkując przed bramą mojego domku.
-Po proszę moją baterię od telefonu.- wyciągnęłam rękę w stronę kierowcy.
-A co dostanę w zamian?- zapytał słodkim głosikiem.
-Miałam ją dostać jak pojadę z tobą.- przypomniałam.
-ale zmieniłem zdanie. Chcę buziaczka od ciebie za nią.
-Niech ci będzie.- powiedziałam i nachyliłam się by złożyć całusa na jego ustach. Ten natomiast zaczął całować bardzo namiętnie, a ja głupia odwzajemniłam każdy pocałunek.
-No to teraz mogę ci ją oddać.- zabrał mi telefon i włożył ją na swoje miejsce. W tym momencie przypomniały mi się klucze do Rzeszowa. Wyjęłam je z torebki i na wyciągniętej dłoni podałam Zbyszkowi.
-Nie mogę tego przyjąć.
-Ale ja nalegam.- powiedział zaciskając je w moją dłoń.- Teraz będziesz mieć prawko, to będziesz do mnie przyjeżdżać.
-Niech Ci będzie.
     Pogadałam z kochankiem jeszcze chwilkę i wysiadłam. Musiałam mu obiecać, że jak tylko odbiorę prawo jazdy to do niego przyjadę. W domu musiałam wytłumaczyć rodzicom dlaczego ich córka przez miesiąc będzie chodzić o kulach i to wszystko. Jeszce porozmawiałam wieczorkiem z Zuz i zmęczona zasnęłam szybko.


Z świata kalek przenosimy się do tych prawie normalnych.


Gdy Ann wyjebała nas ze szpitala poszliśmy z Michałkiem na lody. Zbyszek co chwila do mnie dzwonił, więc powiedziałam mu by pojechał po Ann. Pewnie tak zrobił, mnie natomiast Michał odwiózł do domku i pojechał do Jastrzębia. Już za nim tęskniłam. Wieczorkiem postanowiłam zadzwonić do Andzi by dowiedzieć się czegoś więcej.
-Hej jak tam noga?- zapytałam troskliwie.
--Może być, tylko mega na pierdala.
-A masz ją w gipsie??
--Nie tylko w szynie, ale i tak będę wykluczona z drużyny na miesiąc jak nie dłużej.
-O kurwa... To nie fajnie.
--Ale spoko za jakiś tydzień sama to sobie ściągnę.- Ann była niemożliwa.
-A ty głupek jesteś. Zbyszek po Ciebie przyjechał?- zapytałam nie pewnie, oboje się dziwnie dzisiaj zachowywali. Czułam, że między nimi coś jest.
--Tak przyjechał dziękuję, bynajmniej nie musiałam się tłuc taksówką.
-I tylko tyle mi powiesz?- zapytałam obrażona.
--Kochanie nic więcej nie było.
     Po krótkiej kłótni, a raczej przedrzeźnianiu się skończyłam rozmowę. Miałam kilka wiadomości od Dzika. Popisałam z nim jakąś godzinkę i poszłam spać. Misiaczek obiecał, że obudzi mnie rano jak będzie jechał na trening. W tedy stwierdziłam, że go zabiję. Gdy odpływałam w niebyt jeszcze dostałam jedną wiadomość, ta jednak pochodziła od nadawcy 'Głupek'. Pisał do mnie brat, jego wiadomość brzmiała: 'Jak byś mogła siostrzyczko pisz co jakiś czas do mnie co z Ann, będę wdzięczny. Odpowiem już na twoje pytanie, które byś zadała- nie, nie poproszę jej bo ona mi i tak nie powie. Słodkich snów twój braciszek.'. Nie miałam nawet sił odpisywać temu kretynowi, rzuciłam telefon pod poduszkę i gdy złożyłam na niej głowę od razu zasnęłam.


Wrzucam wam rozdział :) Jak wam mijają wakacje ? Jaką macie pogodę ? Jakieś plany ? Buziaczki :*

3 komentarze:

  1. super rozdział :)
    już chyba nawet Zuza sie domyśla że coś pomiędzy nimi jest ;)
    a wakacje mijają monotonnie, pogoda trochę się poprawiła, bo wczoraj pochmurno było dzisiaj troche słoneczko świeci :) a plany na spontana!:D
    pozdrawiam cieplutko :*
    siatkarskielovestory.blogspot.com
    http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbychiałek jest tu rozkoszny, naprawdę :D Uwielbiam go takiego - ma jakby dwa oblicza.
    I tak to jest, jak facet się pakuje. Najpierw wszystko rozpierdala na środku domu, ktoś musi być poszkodowany, a dopiero potem się szykuje. Ach, ci mężczyźni ^^ No a swoją drogą to Zbyszek bardzo inteligentny - Ann ma prawko to przyjedzie, ciekawa jestem jak! Przecież ma nogę w szynie!
    Buźki ;*
    Zakręcona ;)

    Gorąco zapraszam na poniedziałkowy rozdział u Zbysia z bardzo ważną informacją w posłowiu. Mam nadzieję, że natłok spraw w życiu ciężarnej nastolatki przypadnie Ci do gustu i pozostawisz po sobie komentarz ;) Buźki i życzę gorących wakacji ;* http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne opowiadanie :) a Zbyszek i Ann ...:)
    przypadkowo weszłam i zaczęłam czytać, w dwa dni nadrobiłam zaległości i postanowiłam się odezwać :) od razu dodałam do "czytanych" aby pojawiały mi się aktualizacje kiedy dodasz nowy :)
    zapraszam także do siebie http://serca-kolysanie.blogspot.com/ oraz http://niepewne-wczoraj-dzis-jutro.blogspot.com/
    pozdrawiam serdecznie sassy :) :*

    OdpowiedzUsuń