czwartek, 11 lipca 2013

XXXIV

        Rano obudziłam się wcześnie. Usiadłam na łóżku lekko zdezorientowana. Na łóżku i w ogóle po całym pokoju walały się kwiaty. Róże czerwone. Wzięłam do ręki kilka płatów i zrzuciłam je z powrotem na łóżko. Wstałam ostrożnie, żeby za bardzo nie podeptać kwiatków. Poszłam najpierw pod szybki prysznic. Założyłam tylko szlafrok i zeszłam do kuchni. Na schodach, też było pełno róż. Zdziwiona poszłam do kuchni. Tam stał Michał.
-Co ty tu robisz? - zapytałam zła nie zapominając o tym co się wydarzyło wczoraj.
-Kochanie - zaczął podchodząc do mnie - przepraszam - powiedział skruszony głaszcząc mnie po policzku.
-Nie Michał - powiedział odsuwając się od niego.- wczoraj zachowałeś się lekko nie fer, nie uważasz ?
-Wiem, przepraszam. Dobrze wiesz, że ci ufam.
-Jakoś tego nie pokazałeś - zaczęłam ostro. Popatrzył na mnie tymi swoimi smutnymi oczami, a mi już przeszła złość na niego.
-Kotku, po prostu jak zobaczyłem ciebie w samej bieliźnie i tego frajera, to się we mnie zagotowało. Do tego miałem przed oczami dziwne obrazy.
-Obiecaj mi coś - poprosiłam cicho. Przytaknął ruchem głowy - następnym razem dasz mi dość do słowa.
-Obiecuję. Nigdy, już nie będę się wyrywał - powiedział kładąc dłonie na moich biodrach.
-A względem Moniki - zaczęłam.
-Nie ma żadnych względów. 
-Na pewno ?
-Kochanie - zaśmiał się - jesteś niemożliwa.
-Za to mnie kochasz - powiedziałam z uśmiechem, a on mnie delikatnie pocałował.
-Siadaj, zrobiłem śniadanie - zakomunikował.
-A co dobrego zaserwujesz ?
-Tosty z dżemem i kawa.
-Mmmm, pycha.
-Smacznego - postawił przede mną śniadanie i usiadł na przeciwko z sokiem.
-Dziękuje, a ty nie jesz?
-Nie, ja już jadłem.
-No ok - powiedziałam i zaczęłam konsumować pyszne śniadanie.- Gdzie mama?
-Stwierdziła, że mam chyba za co przepraszam i że wróci wieczorem.
-Okej - mruknęłam - było pyszne - powiedziałam, a Misiek posprzątał.
-Cieszę się, że ci smakowało - powiedział z uśmiechem opierając się o meble.
-Należy ci się nagroda - uśmiechnęłam się podchodząc do niego i opierając ręce na jego klacie.
-Masz coś konkretnego na myśli ? - zapytał obejmując mnie w pasie.
 -Jakieś sugestie? - zaśmiałam się zawieszając ręce na jego szyi.
          Już po chwili poczułam jego usta na swoich. Po długim pocałunku się od niego oderwałam.
-Postarałeś się. - pochwaliłam go - wykupiłeś wszystkie kwiaciarnie dookoła naszego osiedla.?
-Nie, jedna, dobra wystarczyła - zaśmiał się całując mnie w nos.
-Kocham cię - powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Ja ciebie też kocham.
-Idę się ubrać - zaśmiałam się kierując w stronę schodów. Poczułam jednak jak Kubi łapie mnie za pasek od szlafroka.
-Może jednak zostaniesz?  - zapytał wtulając twarz w moja szyję.
-Misiu, nie wygłupiaj się - mruknęłam.
-Ależ ja się nie wygłupiam.
         Michał wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.
-Nawet o tym nie myśl - zaśmiałam się, gdy rzucił mnie na łóżko  i się nade mną pochylił.
-Spokojnie - mruknął i mnie delikatnie pocałował. Oddałam mu pocałunek. -A teraz - powiedział odsuwając się ode mnie. - idziemy na spacer, potem coś szybkiego zjemy, a wieczorem zabieram Cię na kolację do restauracji.
-Dobrze.
-To teraz ubieraj się szybko.
        Ogarnęłam się i poszliśmy na spacer.

   Anastazja, wytłumaczenie dla Zbyszka.

         Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Pokłóciłam się z przyjaciółką jeszcze ta głupia sytuacja ze Zbyszkiem. Może Zuza ma rację. Postanowiłam wszystko naprawić. Ogarnęłam się szybko i postanowiłam pójść do Zbyszka. Po piętnastu minutach byłam pod drzwiami jego mieszkania. Przez pięć minut biłam się z myślami czy zapukać czy też nie. Gdy już zdecydowałam, że zapukam to zastanawiałam się co mu powiem. Bo przecież nie wyskoczę z tekstem "hej, zakochałam się w tobie", to było by głupie. W końcu zdecydowałam się iść z żywiołem. Zapukałam energicznie do drzwi. Czekałam, aż Bartman mi otworzy. Miałam ochotę się wycofać, a w tedy drzwi się otworzyły.
-Anastazja ? - zapytał zdziwiony.
-Tak, możemy pogadać ?
-Jasne, wchodź. - powiedział wpuszczając mnie do mieszkania.
-Ale ja chciała bym pogadać na osobności.
-Spokojnie. Misiek poszedł do Zuzy, więc o czym chciałaś pogadać ?
-O nas. Znaczy się, bo ten no - plątałam się.
-Spokojnie - uśmiechnął się.
-Cholera - powiedziałam i niewiele myśląc podeszłam do niego i go pocałowałam.
          Na początku był zdezorientowany i chyba lekko zagubiony. Po chwili jednak złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. W tym pocałunku nie było ani trochę delikatności, czy jakiegokolwiek uczuci. Podniósł mnie do góry, a ja objęłam go nogami w pasie. Posadził mnie na komodzie w przedpokoju zrzucając przy okazji, jakieś przedmioty.
-Zbyszek - wydyszałam, gdy się od siebie odsunęliśmy. - co my wyprawiamy ?
-Nie wiem. Wiem jedynie, że mam na ciebie cholerną ochotę.
-Bo ja przyszłam, tu żeby ci to wszystko wytłumaczyć.
-Co takiego ? - zapytał ściągając ze mnie koszulkę.
-Bo ja to wszystko robię, żeby zrobić ci na złość - mruknęłam patrząc w jego świecące oczy i rozpinając jego koszulę.
-Na prawdę ?
-Tak, bo ja chcę, żebyś czuł się tak jak ja gdy patrzę na ciebie i tą wywłokę.
-Po co ta agresja - zaśmiał się i mnie pocałował.
-Nie jestem agresywna, po prostu cholera mnie bierze jak ona cię całuje, dotyka i jak sobie pomyślę co jeszcze robicie, jak jesteście sami - mruknęłam.
-To nie myśl tylko rób to na co masz ochotę - powiedział z łobuzerskim uśmiechem i błyskiem w oku.
        Nie musiał mi tego dwa razy powtarzać. Złapałam go za te jego idealnie ułożone włosy  i przyciągnęłam do siebie zachłannie całując. Złapał mnie za uda i udał się w stronę sypialni. Po drodze gubiliśmy garderobę. Szybko dotarliśmy do celu, gdzie położył mnie na łóżku, a sam znalazł się na mnie. To działo się szybko. Ale mogę przyznać to był najlepszy sex w moim życiu.


Gdy Andzia zabawiała się z bratem Zuzy, ona spacerowała z Miśkiem.

       Michał zabrał mnie na spacer po Łazienkach. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Misiek co chwile mnie rozśmieszał opowiadając o różnych, dziwnych sytuacjach ze Spały.
-Misiek przestań  - powiedziałam ze śmiechem - brzuch już mnie boli ze śmiechu.
-Lubię jak się uśmiechasz - powiedział całując mnie delikatnie - jak tak na ciebie patrze to przypominają mi się nasze wakacje na Malediwach. Tam też cały czas się uśmiechałaś.
-Bo miałam powody, teraz też mam.
-Cieszę się, że wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Dobrze by było, jak by jeszcze Anastazja z twoim bratem doszła by do porozumienia - gdy to powiedział od razu posmutniałam - co się stało ?
-Nic - mruknęłam patrząc się przed siebie.
-Przecież widzę.
-Pokłóciłam się wczoraj z Andzią.
-O co ?
-O wczorajszą sytuacje, która rano miała miejsce. Wypomniałam jej kilka rzeczy no i się pożarłyśmy.
-Na pewno wszystko sobie wyjaśnicie. Byłyście wczoraj oby dwie nabuzowane, ochłonęłyście już i pewnie się pogodzicie, ale ze względu , że dziś dzień spędzasz ze mną to jutro sobie to wytłumaczycie.
-Kocham cię, wiesz ? - zapytałam stając na przeciwko niego.
-Wiem, ja ciebie też kocham, a teraz idziemy coś zjeść bo zgłodniałem.
        Misiek zaprowadził mnie do jakiejś restauracji w rynku. Była skromna, nie było w niej dużo ludzi co nas cieszyło. Zajęliśmy wolny stolik i złożyliśmy szybko zamówienie.
-Co potem robimy ? - zapytałam, gdy jedliśmy już swoje danie.
-A na co masz ochotę  ?
-Dostosuje się.
-O 19 idziemy na kolację, więc ty o 17 zaczniesz się już pewnie szykować.
-To co ja do siebie ty do Zibiego ?
-Nie koniecznie. Swoje rzeczy mam u ciebie - powiedział.
-No proszę - zaśmiałam się.
       Zjedliśmy obiad i spacerkiem skierowaliśmy się do domu. O 16:30 dotarliśmy do domu, który był pusty. Pooglądaliśmy chwilę telewizję i ja poszłam pod prysznic. Odświeżona poszłam do pokoju i stanęłam przed szafą w samym ręczniku i zastanawiałam się w co mam się ubrać. Postawiłam na leginsy, dłużą koszulę z paskiem i rękawem 3/4, a do tego szpilki. Dobrałam biżuterię. Wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. O 18:30 wbiłam się w wybrane ciuchy i zeszłam na dół, gdzie w salonie czekał na mnie Michał. Miał na sobie ciemne spodnie, koszulę i marynarkę. Nie założył soczewek tylko postawił na okulary. Wyglądał cholernie seksownie.
 -Idziemy ? - zapytałam, a on odwrócił się w moją stronę.
-Wyglądasz świetnie - powiedział podchodząc do mnie.
-Dziękuję. - pocałowałam go w policzek. - idziemy?
-Jasne.
         Pojechaliśmy samochodem Michała. Po 10 minutach byliśmy w restauracji. Muszę przyznać, że się postarał. Kelner zaprowadził nas do stolika. Złożyliśmy szybko zamówienie. Dostaliśmy prawię od razu lampkę wina.
-Oszalałeś - zaśmiałam się, rozglądając po lokalu.
-Już dawno - powiedział biorąc łyka wina.
-Michał jesteś autem.
-Spokojnie, wypiję dwie lampki, nie więcej.
-No dobrze. Czy jest jakaś specjalna okazja, że mnie tu zabrałeś ?
-A co musi być jakaś okazja?
-A nie ?
-Skoro tak, to oo mam okazje.
-Jaką ?
-Kocham cię jak wariat - powiedział łapiąc mnie za rękę, czym wywołał mój śmiech.
-Też cię kocham wariacie.
-Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia - zaśmiał się,a przed nami pojawiła się kolacja.
-To smacznego.
-No smacznego.
-Jak humorek z myślą, że już niedługo wrzesień i ostatnia klasa?
-No i właśnie mi popsułeś humorek.
-Czemu ?
-Zacznie się obowiązkowe wstawanie rano, spotykać nie będziemy mogli się tak często, będę musiała się uczyć.
-To ostatnie to najgorsze - zaśmiał się.
-A nie ?
-Oczywiście, że tak.
        W miłej atmosferze zjedliśmy kolację.
-Masz ochotę na jakiś deser ? - zapytał.
-A chętnie, ale myślę, że na to na co mam ochotę tutaj nie mają w karcie - uśmiechnęłam się w ten charakterystyczny sposób dla każdego Bartmana jak coś kombinuje.
-Też tak sądzę. - Michał zawołał kelnera, uregulował rachunek i ruszyliśmy do samochodu.
        Po 15 minutach wróciliśmy do domu. Weszliśmy ze śmiechem.
-Masz ochotę na wino ? - zapytał Michał ściągając marynarkę.
-Chcesz mnie upić, żebym była łatwiejsza ? - zaśmiałam się siadając na kanapie i ściągając szpilki.
-Nie, ale kupiłem wino i myślałem, że będziesz mieć ochotę.
-Poproszę. Lampki są w górnej szafce,a  korkociąg w szufladzie.
       Michał wrócił szybko z dwoma lampkami i butelką czerwonego wina. Nalał trunku do kieliszków i jeden mi podał zajmując miejsce obok mnie na kanapie. Włączyłam TV i puściłam jakąś komedie.
-Ciekawe, że mamy jeszcze nie ma.
-No mówiłem ci że zostawiła na wolną chatę.
-Miała wrócić wieczorem.
-Nie, wróci po południu, jutro.
         Oglądaliśmy jakąś amerykańską komedie. W sumie trudno było mi się skupić. Cały czas miałam kosmate myśli z Miśkiem w roli głównej. Wiele nie myśląc usiadłam okrakiem na kolanach i go pocałowałam. Nie protestował. Odsunął się ode mnie lekko gdy ściągałam z niego koszulę.
-Zuza - mruknął tym swoim seksownym głosem.
-Należy ci się jakaś nagroda.
        Nic więcej nie mówiliśmy. Po prostu wylądowaliśmy w mojej sypialni.



Jestem z was dumna. Mamy dużo wejść i coraz więcej komentarzy. Oby tak dalej.


Cieszy mnie, że wejścia mamy nie tylko w Polsce. Mam nadzieję, że będzie tak dalej.


No to zostawiam z wami kolejnego posta na dobranoc :) Miłych snów. Pozdrawiam, buziaczki :*

3 komentarze:

  1. no i to rozumiem xd a co u Zibiego i Ann ? :>

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze że sie pogodzili :D
    a Ann i Zibi? uhuhuhun:D
    a zdjęcie na samym końcu mnie rozwala! :D jak je widze to zawsze mordka mi się cieszy!:)
    czekam na nowy:D
    http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
    http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww *.* Dziku taki romantyczny, że aż się słodko zrobiło ;)
    No i Ann nie próżnuje, bardzo mnie to cieszy ;) Nie ma to jak godzenie sie i tłumaczenie podczas seksu, ale co tam, wolno im, są dorośli ;) Ciekawa jestem co będzie dalej :)
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń