Obudziłam się pierwsza. Była godzina ósma. Popatrzyłam się na siatkarza, który spał obok mnie. Wyglądał tak słodko i uroczo. Gdybym go nie znała była bym wstanie pomyśleć, że on nie ma nic wspólnego z tym facetem, który zdradził właśnie swoją dziewczynę. Z osobą, która jest taka cwana, pewna siebie i wybuchowa. Przejechałam dłonią delikatnie po jego policzku z dwu dniowym zarostem. Poruszył się niespokojnie, ale dalej spał. Śniło mu się chyba coś miłego bo się uśmiechał. Po chwili zastanowienia, wiedziałam czemu to w nim się zakochałam. Myślałam co powinnam teraz zrobić. Pobawić się w znikającą kochankę? Czyli ubrać się i wyjść póki śpi. Czy też zostać. Pochyliłam się nad nim i delikatnie pocałowałam go w ten jego idealnie umięśniony tors. Zibi się poruszył, a ręka, którą trzymał na mojej tali mocniej mnie objęła. Spojrzałam na jego twarz i zobaczyłam te jego cudowne zielone oczy. Gdy mnie tylko zobaczył posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech.
-Hej - powiedział lekko zaspanym głosem.
-Cześć - odpowiedziałam i owinęłam się szczelnie kołdrą, czym wywołałam jego śmiech.
-Nie zakrywaj się tak, w nocy i tak wszystko widziałem - zaśmiał się i pocałował moje nagie ramię.
-Co teraz ? - zapytałam patrząc w jego oczy.
-Teraz, pójdziemy pod wspólny prysznic, zjemy razem śniadanie, a potem - zamyślił się - a potem ty coś wymyślisz.
-Nie o to mi chodzi - mruknęłam.
-Wiem. Chcesz się wiązać ? - zapytał w prost.
-Nie, będąc w związku mógł byś mnie zranić, a ja tego nie chcę.
-No właśnie. - mruknął i mnie pocałował. Przygniótł mnie swoim ciałem do łóżka.
-Czy ty mi właśnie zaproponowałeś sex bez zobowiązań ? - zapytałam, gdy się ode mnie oderwał.
-Mhmm, mnie ciągnie do ciebie, ciebie do mnie. Więc czemu mamy na tym nie skorzystać skoro było nam ze sobą dobrze ? - ta jego szczerość kiedyś mnie zabije.
-A Dżoana, Zuźka, Michał ?
-Co oni do tego mają ?
-Dżoana to twoja dziewczyna, Zuźka twoja siostra i moja przyjaciółka, no a Michał to twój przyjaciel i facet mojej przyjaciółki.
-A oni muszą wiedzieć ?
-Sprowadzasz mnie na złą drogę - mruknęłam i go pocałowałam zachłannie.- mówiłeś coś o jakimś prysznicu - przypomniałam z zalotnym uśmiechem.
Nic nie mówiąc wziął mnie na ręce i zabrał ze sobą do łazienki. Wspólny prysznic trwał ponad godzinę. Zbyszek pierwszy opuścił łazienkę, dając mi spokojnie się wytrzeć. Po osuszeniu ciała ręcznikiem założyłam koszulkę mojego kochanka. Rozczesałam włosy i skierowałam się do kuchni.
-Co dobrego robisz ? - zapytałam siadając na kuchennej wysepce. Zibi chodził po kuchni robiąc śniadanie w samych bokserkach. Miał okulary, w których pierwszy raz go widziałam, ale wyglądał pociągająco.
-Jajecznice - posłał mi swój uśmiech.
-Mmmm, chyba będzie pycha. Bo pachnie super - stwierdziłam pożerając jego ciało wzrokiem.
-Podano do stołu - zaśmiał się nakładając swoje popisowe danie na talerze. Podszedł do mnie, złapał mnie w pasie i ściągnął z blatu. - Pasuje ci koszulka Pani Bartman - zaśmiał się i mnie pocałował. Zdezorientowana popatrzyłam w dół i zobaczyłam, że mam jego koszulkę z Politechniki.
-Ale zabawne, tylko ta była w łazience. Bo moje ciuchy przez kogoś walają się po całym mieszkaniu. - powiedziałam i usiadłam przed talerzem.
-Ale ja się nie śmieje, a twoje ubrania znajdują się już w sypialni. - powiedział siadając naprzeciwko. -Jakie plany na dziś ?
-Muszę się spotkać z twoją siostrą i ja przeprosić.
-Za co ? - zainteresował się. Już wiem po kim Ruda jest taka ciekawska.
-Pokłóciłyśmy się tego feralnego dnia kiedy wy wpadliście do mieszkania.
-O co ?
-O ciebie.
-O mnie ?
-No tak, ale nie chcę o tym gadać.
-Okej.
Po zjedzeniu posiłku poszłam do sypialni z zamiarem ubrania się. Gdy stałam w samej bieliźnie do pokoju wszedł Zibi. Ten to ma wyczucie czasu. Poczułam jego łapki na moim ciele.
-Nawet o tym nie myśl - zaśmiałam się rozszyfrowując jego kosmate myśli.
-Czemu ? - zapytał bawiąc się ramiączkiem mojego stanika.
-Bo się śpieszę - odwróciłam się w jego stronę i od razu poczułam jego usta na swoich.
-A nie mogą poczekać ? - zapytał całując moją szyję. Zmierzwiłam jego włosy i powiedziałam.
-Od wczoraj nie ma mnie w domu. Myślę, że rodzice mogą się trochę martwić. Po za tym jeszcze sprawa z Zuzą.-przypomniałam temu mało domyślnemu człowieczkowi.
-Zuźkę Misiek przeprasza, więc mogą być trochę zajęci.- powiedział zsuwając ramiączka stanika.
-Zibi, chciała bym się jeszcze przebrać.
-No dobra.
Po szybkim ubraniu się, długim pożegnaniu i zapewnieniu, że się jeszcze spotkamy poszłam do domu.
Po cudownych przeprosinach trzeba wrócić do rzeczywistości. Czas Zuzki.
Obudził mnie telefon ukochanego. Momentalnie mocniej się w niego wtuliłam. On sięgnął po telefon i go odebrał. Szybko jednak zakończył rozmowę. Po chwili poczułam jego usta na moim czole. Uśmiechnęłam się tylko.
-Kotku nie udawaj, że śpisz. - mruknął rozbawiony.
-Nie udaje - powiedziała z zamkniętymi oczami, a on zaczął się śmiać.
-Wcale.
Pochylił się i mnie pocałował. Oddałam pocałunek.
-Nie udaje - powiedział przedrzeźniając mnie.
-Pff - prychnęłam siadając na łóżku i patrząc na zegarek - jaki kretyn dzwonił do ciebie o 8 rano ?
-Tym kretynem była Pani Bartman.- powiedział rozbawiony.
-Co chciała??
-Powiedziała, że domek mamy do dyspozycji jeszcze na jeden dzień, bo została u pana Leona w Spale.
-Mhmmm. Pora się ogarnąć skoro nas obudzili.- powiedziałam podnosząc szlafrok z ziemi i kierując się w stronę łazienki.
Po relaksacyjnym prysznicu i zjedzeniu śniadania znowu przygotowanego przez najlepszego chłopaka na świecie, postanowiłam zadzwonić do Ann by porozmawiać.
-Hej Ann nie przeszkadzam??- spytałam słysząc szum w słuchawce jak by gdzieś szła.
--Nie, nie przeszkadzasz. A właśnie miałam do Ciebie dzwonić.- powiedziała zadyszana.
-Może przyjdziesz do mnie to pogadamy?? - zaproponowałam.
--Jasne nie mam problemu, jak tylko się przebiorę to będę.
-Okk będę czekać.- pożegnałam się i wróciłam do ukochanego.
Właśnie się ubierał, powiedział że pójdzie do Zbyszka by nam nie przeszkadzać. Poprosił tylko bym pochowała noże byśmy się nie pozabijały z naszym temperamentem. Jak powiedział tak uczynił, umówiłam się tak że jak tylko skończę z Ann (co go troszkę przeraziło) to zadzwonię. Przyjaciółka zjawiła się u mnie po trzydziestu minutach od wyjścia Michała. Była bardzo rozpromieniona, tak szczęśliwej jeszcze jej nie widziałam od kąt ją poznałam. Gdy weszła do domu od razu zaczęła.
-Zuza tak bardo Cię przepraszam, nie chciałam żeby wszystko poszło na Ciebie!!- przytuliła mnie.
-Dobrze, nic się nie stała. Na szczęście ja i Michał wszystko już sobie poukładaliśmy i nic nie jest.- powiedziałam lustrując cały czas jej zachowanie, nie naturalnie szczęśliwe.
-Ale i tak przepraszam.
-Mnie i Miśka nie musisz lepiej pogadaj ze Zbyszkiem, jemu też się za Ciebie dostało.
-Domyśliłam się, dzwoniłam do niego i go przeprosiłam.- powiedziała uciekając wzrokiem i tak jak by się rozmarzyła.
-Ann czy wszystko jest w porządku?
-Tak.- powiedziała wyrwana z świata marzeń.
-Niech ci będzie.-mruknęłam idąc w stronę kuchni.
Z przyjaciółką spędziłam prawie dwie godziny, jednak myślami byłam przy Michale. Musiałam jakoś spławić Ann by być z nim. Jutro musiał wracać do Jastrzębia, a ja miałam przygotowywać się do rozpoczęcia roku, klasy maturalnej.
Skołowana Ann- nie odbieraj blondynce lodów bo źle dla Ciebie może się to skończyć:
Po wyjściu od Zuzy postanowiłam w samotności pójść do mojej ulubionej kawiarni na lody. Zamówiłam podwójną porcję i usiadłam przy stoliku w kącie i mogłam oddać się wspomnieniom chwil ze Zbyszkiem. Zuza już u siebie zauważyła, że jest coś nie tak. Na szczęści nic się nie wydało, ona pewnie za to co z Zielonookim przystojniaczkiem zrobiliśmy zabiła by nas. Z moich rozmyślań wyrwał mnie męski, bardzo pociągający głos.
-Gruba będziesz!!- podniosłam głowę i zobaczyłam nie kogo innego, tylko Zbyszka Bartmana. Stał ucha chany na przeciwko mnie i moich lodów.
-Już jestem.- mruknęłam z uśmiechem.
-Ciekaw gdzie? Jakoś w nocy tego nie zauważyłem.- powiedział siadając na przeciwko mnie.
-Było ciemno, mogłeś nie zauważyć.
-Ale pod prysznicem też żadnych niedoskonałości nie widziałem.- i w tym momencie zabrał mi lody i zaczął je konsumować.
-Dobre prawda?- spytałam patrząc na niego z mordem w oczach.
-Pyszne.-powiedział szczerząc się jak mysz do sera.
-Tak wiem bo moje. -zabrałam mu pucharek z przed nosa, ona niestety nadal miał łyżeczkę.
-I co teraz?- zapytał biorąc ukradkiem lody.
-Daj mi pro...- i cała łyżeczka pysznych, roztapiających się lodów truskawkowych wylądowała w mojej buzi.
-Za dużo gadasz.- stwierdził i pocałunkiem zebrał resztki z moich ust.
-Zbyszek może nie tak publicznie.-skarciłam go.
-Lubię w Warszawie właśnie tą kawiarenkę, bo zawsze jest tu mało ludzi. -powiedział biorąc następną porcję z pucharka dla siebie.
-Niech ci będzie.- powiedziałam spuszczając wzrok.
-A jak tam z Rudą? Dogadałyście się już?
-Tak.- powiedziałam mało przekonująco.
-Coś słyszę, że nie.- podniósł moją głowę z nad kawy, którą właśnie się bawiłam łyżeczką.- Mów co się stało?
-Za bardzo u Zuzy się o tobie rozmarzyłam.-powiedziałam spuszczając wzrok z powrotem na kawę.
-To może czas żeby marzenia stały się rzeczywistością??- zapytał odsuwając kawę, a ja mimowolnie podniosłam wzrok i zobaczyła jego pocieszający uśmiech i pusty pucharek lodów.
-Zjadłeś mi lody.-mruknęłam pokazując a pucharek stojący przed nim.
-Oj jak przyjedziesz do Rzeszowa, to Ci odkupię.
-Jak do Rzeszowa?- spytałam zdezorientowana.
-Jutro muszę wracać, Ty do szkoły za kilka dni, a ja będę miał rozgrywki.- mruknął z bladym uśmiechem.
-No tak. Ale ta twoja Asiula tam będzie.-powiedziałam smutno przypominając sobie wakacje.
-Nie będzie jej, ja z nią nie mieszkam.
-Jak to nie, przeciecz wszystkie portale plotkarskie o tym huczą, że mieszkacie razem.-powiedziałam patrząc w jego oczka.
-Wierzysz portalom czy mi?
-No tobie.
W miłej atmosferze spędziliśmy resztę dnia właśnie w tej kawiarni. Dopiero koło godziny 20 Zbyszek powiedział, że powinnam pokazać się w domu pamiętając moje słowa jak od niego wychodziłam. Odprowadził mnie okrężną drogą by nie przechodzić przed rodzinnym domem. Pożegnał mnie szybkim całusem i wrzucił coś do torebki, następnie odszedł z uśmiechem na ustach. Gdy weszłam do domu od razu pobiegłam na górę do pokoju, by zobaczyć co mi tam ten dajbil wrzucił. Z torebki wyciągnęłam pęczek kluczy i karteczkę. Było na niej ładnie wykaligrafowane 'Jak byś miała ochotę moje drzwi stoją zawsze dla ciebie otworem. Związku z tym zostawiam ci klucze do mieszkania w Rzeszowie, jak byś chciała Zuza ma klucze do mieszkania tu. Adres to RZESZÓW UL. RÓŻANA 28/9.'. Mimowolnie uśmiechnęłam się do kartki spojrzałam niżej gdzie był jeszcze dopisek. 'Mam nadzieję, że będziesz miała ochotę przyjechać, w razie czego dzwoń przecież mój numer masz. Będę tęsknił, słodkie, napalone buziaczki Zbyszek'. Zgniotłam kartkę i rzuciłam się na łóżko, on chyba coś do mnie czół, tak jak ja do niego. Postanowiłam pójść się wykąpać. Po szybkiej kąpieli położyłam się na łóżku, zasnęłam z myślami wypełnionymi właśnie Zbyszkiem Zibim Bartmanem.
Miałam ochotę dodać wczoraj po meczu. Jednak ni byłam w nastroju. Prawie się poryczałam jak przegraliśmy :( Nadal mi jest smutno. Teraz zostawiam z wami nowy rozdział. Pozdrawiam:) Zostawiam z wami Pita :)
to przerażenie w jego oczach :D
OdpowiedzUsuńświetny blog , dopiero na niego trafiłam i jest świetny ! ;)
zapraszam do siebie na lagoiadelavita.blogspot.com :)
Pozdrawiam :)
za każdym razem jak widze Pita to sie śmieje strasznie :D
OdpowiedzUsuńfajny rozdział, troche dziwny układ ma Ann ze Zbychem :)
czekam na następny, i pozdrawiam :*
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
Gorąco zapraszam na nowy rozdział do Zbyszka i Kamili ;) http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA teraz co do rozdziału ;)
UsuńZajebisty! Seks bez zobowiązań z samym Zbychiałem to musi być coś... taaa, a Zakręcona jest głupia, bo już się za bardzo rozmarza ;p
W związku z tym apeluję o więcej Zbyszka i Ann w kolejnych epizodach, bo robi się naprawdę gorąco ;)
buźki ;*
Zakręcona ;)
zajebiste *.* rozpływałam się czytając wątek z Zibim xd mam nadzieję,że bd razem :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń