poniedziałek, 20 maja 2013

VII

Czekałam zniecierpliwiona pod drzwiami Igora. W końcu drzwi się otworzyły. Jednak za nimi nie stał właściciel mieszania tylko, jakaś wysoka blondynka. Co najdziwniejsze miała na sobie koszulę mojego chłopaka.
-Słucham, pani do kogo ? - zapytała piskliwym głosem. Była to typowa barbie.
-Ja ? - zapytałam wracając do rzeczywistości - ja przyszłam do Igora. - powiedziałam naturalnie - Jest może?
-Tak, już go wołam. Wejdź.- powiedziała puszczając mnie w drzwiach. Stanęłyśmy w przedpokoju, a potem krzyknęła - skarbie, ktoś do ciebie przyszedł.
-Już idę - usłyszałam zadowolony głos mojego 'chłopaka'.
Po chwili pojawił się w przedpokoju w samych spodniach. Gdy mnie zobaczył stanął wryty.
-Zuzia?
-Tak SKARBIE, przyszłam cię odwiedzić, ale chyba w nie odpowiednim momencie.
-Zuza, ja ci to wszystko wytłumaczę - powiedział parząc na mnie błagalnie.
-Ależ nie trzeba. Ja wszystko rozumiem, nawet lepiej niż ci się wydaje. - powiedziałam zła.
-To wszystko nie tak - mruknął.
-Oczywiście, Pani przyszła pożyczyć cukier. Zaproponowałeś jej kawę, a w między czasie bzyknąłeś ją. Kumam. Ale sory to nie dla mnie. Z nami koniec. - krzyknęłam na koniec. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z mieszkania.
Tak szybko jak tylko mogłam wybiegłam z klatki. Poszłam do pobliskiego parku, usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Nie wiele myśląc wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do brata. Po chwili usłyszałam wesoły głos Zbyszka.
-Hej młoda co jest ? Kubiak, debilu uważaj - krzyknął zadowolony do Michała, a ja wybuchnęłam głośnym płaczem. -Zuza - powiedział zaniepokojonym głosem - co sie stało?
-Zbyszek - wychlipiałam do słuchawki - on, on.
-Kto, Zuzia gdzie ty jesteś?  Ktoś coś ci zrobił?
-Jestem parku - powiedziałam starając się opanować - Igor mnie zdradza - powiedziałam i znowu wybuchłam płaczem.
-Skurwysyn - usłyszałam cichy głos brata. - Nie płacz skarbie, on nie jest wart twoich łez. Rozumiesz?
-Mhmm
-Jeśli cię zdradził to znaczy, że nie jest ciebie wart. Jak wrócę to obiję mu gębę - cicho się zaśmiałam- no od razu lepiej. A teraz wytrzyj łezki, zadzwoń po którąś z dziewczyn. Pójdź na zakupy, a potem na imprezę. Obiecaj.
-Obiecuję.
-No to jak uśmiechnięta ?
-Tak.
-Dzielna dziewczynka - usłyszałam jakieś głosy w tle. -Kubiak cholero oddaj mi telefon.
-Cześć rudzielcu. - zawołał Kubi.
-Cześć dziku. Jak tam?  Trenujesz ciężko?
-No jasne wylewam siódme poty.
-Kubiak nie kłam - usłyszałam w tle krzyk Igły i śmiechy chłopaków.
-To dobrze Misiu. Dobra, ja wam nie będę przeszkadzać. Idę na zakupy. Przekaż chłopakom pozdrowienia. Całuski. Powiedź Zibiemu, że dotrzymam obietnicy bay.
-No buziaki.
Rozłączyłam się i mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech. Cieszyłam się, że zadzwoniłam najpierw do brata. Wzięłam telefon i tym razem wykręciłam numer do Anastazji. Blondynka odebrałam po trzech sygnałach. Umówiłam się z nią w galerii koło parku. Wstałam z ławki i poszłam w jej kierunku. Szybko udałam się do łazienki i poprawiłam lekko rozmazany makijaż. Potem udałam się w kierunku lodziarni i kupiłam sobie lody. Usiadłam na ławce obok Aparta i czekałam na koleżankę. Po chwili usłyszałam za sobą.
-Gruba będziesz - zaśmiała się Ann.
-Ty już jesteś. - odgryzłam się.
-Co cię wzięło na zakupy?
-Igor mnie zdradził - mruknęłam i poczułam jak moje oczy robią się mokre - zerwałam nim. - zamrugałam szybko.
-Przykro mi.
-Trudno - wstałam i ją pociągnęłam - chodź, wieczorem idziemy na imprezę.
-A ty nie powinnaś ryczeć?  - zaśmiała się.
-Brat mi zabronił - uśmiechnęłam się pod nosem.
-I prawidłowo.
Po dwóch godzinach zakupów i godzinnym spacerku do mnie do domu padłyśmy zmęczone na kanapę w salonie.
-Umieram - jęknęłam.
-Ja też.
-Chcesz coś do picia ?
-Wody z lodem.
-A może być pepsi?
-Ale masz lód?
-Tak, mam.
-To może.
Przyniosłam jej zimną pepsi z lodem. Sama znowu padłam na kanapę.
-To co szykujemy się u na imprezę ?
-Która godzina?  - zapytała.
-16
-To tak, zbieramy się.
W dobrych humorach z zakupami poszłyśmy do mnie do pokoju. Wzięłyśmy po kolei prysznic, pomalowałyśmy się, ubrałyśmy i uczesałyśmy. Resztę zakupów schowałyśmy. O godzinie 19:30 zamówiłyśmy taxi. Po 10 minutach już była. Napisałam mamie kartkę i wyszłam zamykając dobrze dom. Taksówka szybko zawiozła nas do klubu. Weszłyśmy bez problemu. Zamówiłyśmy sobie po drinku, szybko go wypiłyśmy i poszłyśmy na parkiet. Już po chwili Ann tańczyła z jakimś szatynem, ja zaczęłam tańczyć z przystojnym brunetem. Po kilku szybkich kawałkach Adrian zaproponował drinka. Poszliśmy do baru.
-Jakiego ci zamówić?  - zapytał z uśmiechem gdy czekaliśmy na barmana.
-Zdam się na ciebie - uśmiechnęłam się siadając na krześle.
-Nie pożałujesz - zaśmiał się.
-Co podać ? - zapytał .... Igor. Gdy odwróciłam się go stronę popatrzył na mnie zdziwiony.
-Dwa razy wishy z colą - powiedział Adrian.
-Masz rację nie będę żałować - zaśmiałam się dotykając klaty nowego kolegi, cały czas czułam na sobie wzrok Igora.
Wypiliśmy nasze drinki i wróciliśmy na parkiet. O godzinie piątej zebrałam się z Ann do domu. Tasksówka najpierw odwiozła blondynkę, potem mnie. Weszłam do domu i nawet nie wiem kiedy zasnęła. Pamiętam tylko jeszcze, że szybko się przebrałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz