Następnego dnia obudził mnie jakiś natręt dmuchający mi w twarz. Było to złe posunięcie z jego strony. Jak dla mnie było stanowczo za wcześnie, a do tego miałam mega kaca. A jak wiadomo, niewyspana kobieta, to zła kobieta. Jeśli chodzi o mnie to ja byłam wręcz wściekła. Nie otwierając oczu próbowałam odtrącić natręta ręką jednak usłyszałam tylko śmiech.
-No księżniczko, budzimy się - od razu rozpoznałam ten głos.
-Michał spieprzaj, jeśli ci życie jeszcze miłe.- mruknęłam tylko i przekręciłam się na brzuch wtulając twarz w poduszkę.
-Zuźka, no weź przestań.
-To ty przestań - warknęłam i nie uraczyłam go ani jednym spojrzeniem.
-Leniu, już dochodzi 13.
-To niech sobie dochodzi.
-Twoja mama zrobiła obiad, taki pyszny.
-Michał, nie jestem głodna. Jestem zmęczona i mam mega kaca, więc błagam cię uszanuj to.
-Zbyszek powiedział, że jak ja cię nie ściągnę na dół to on się pofatyguje osobiście.
-Ughh - warknęłam i przekręciłam się na plecy. Otworzyłam ostrożnie oczy i od razu tego pożałowałam. Ostre słońce wpadające przez nie zasłonięte okno mnie oślepiło. - Raaazi. - usłyszałam tylko śmiech Miśka.- Jak byś nigdy kaca nie miał - mruknęłam i wstałam z łóżka, aby pójść się przebrać.
-Wyglądasz okropnie. - zaśmiał się.
-Dzięki dziku za komplement, jeśli mówisz tak każdej dziewczynie, to nie dziwie się, że jesteś sam. - mruknęłam i ruszyłam do łazienki z zamiarem skorzystania z zimnego prysznica.
Pół godziny później, 50 razy dobijania się do drzwi łazienki z zamiarem wyciągnięcia mnie, byłam gotowa. Odświeżona, rześka, lecz nadal z kacem zeszłam na dół.
-No proszę pojawiła się nasza solenizantka - zaśmiał się głośno mój brat.
-Zamilcz - warknęłam.
-Siadaj, chcesz coś na ból głowy ? - zapytała mama.
-Poproszę. Podasz mi jeszcze wodę ?- zapytałam siadając przy kuchennym blacie.
-No proszę, proszę co za zwyczaje. - odezwał się Zibi - jak ja mieszkałem i wróciłem późno z imprezy, a na drugi dzień miałem kaca to jeszcze mi się dostało, że dużo piję, a Zuzie to nawet tabletki proponujesz - oburzył się.
-Bo jak ty wracałeś po imprezie, to wszystkich budziłeś, dlatego z ojcem od rana mieliśmy zły humor przez ciebie.
-Widzisz - zaśmiała się i pokazałam mu język.
-Dobra, już - przerwała nam mama - podaję obiad, więc Zbyszek rozstaw talerze w ogródku przy stole.
-Okey.
Gdy opróżniłam butelkę zimnej wody, opakowanie wrzuciłam do kosza, a sama ruszyłam na taras. Usiadłam między Kubiakiem, a Aśką. To było złe posunięcie. Blondynka od razu wesoło zaświergotała mi od ucha.
-Jak tam się czujesz ?
-Dobrze. - mruknęłam jedząc obiad.
-To fajnie, twoja impreza była naprawdę bombowa. Już dawno się tak nie bawiłam, prawda kochanie ?
-Co ? - zapytał Zbyszek wyrwany z rozmowy z ojcem - a tak, masz rację.
-No właśnie.
-Super, cieszę się, że ci się podobało.
-W ogóle fajnie było. Następna duża impreza, na jakiej pobawimy się razem to będzie wesele.
-Czyje wesele ? - zapytał zaciekawiony Misiek.
-No jak to czyje ? No nasze - gdy to usłyszałam, aż się zakrztusiłam sokiem.
-Nasze? - zapytałam zdziwiona.
-No tak, moje i Zbyszka.
-Pobieracie się ? - temat podłapała mama.
-To jeszcze nic pewnego - ostudził zapał Aśki Zibi.
-Pewne, tylko jeszcze nie wiadomo kiedy - poprawiła go Aśka.
-Chcecie nam o czymś powiedzieć ? - zapytała podejrzliwie mama.
-Co masz na myśli ?
-Asia jest w ciąży ? - gdy mama zadała to pytanie wszyscy się po sobie popatrzeliśmy. Mojego brata wręcz zamurowało. Szybko wyjaśnił sytuacje.
-Oczywiście, że nie - gorliwie zapewnił, miałam wrażenie, że wszyscy oprócz nieświadomej do końca Weroniki odetchneli z ulgą.
-Dzieci planujemy ze Zbyszkiem po ślubie - powiedziała.
-O ile do ślubu dojdzie - powiedziałam Kubiakowi na ucho, a ten się zaśmiał.
Reszta obiadu minęła w miłej atmosferze. Temat domniemanego ślubu zszedł na bok i gadaliśmy o pierdołach. Po posiłku zaoferowałam się, że posprzątam, a Misiek mi pomógł. Gdy zamykałam zmywarkę Kubi się odezwał.
-To by była chyba największa porażka w życiu - powiedział, a gdy zobaczył mój pytający wzrok od razu dopowiedział - no ślub.
-Masz rację. Nie wyobrażam sobie jej w mojej rodzinie. A ich dzieci ?
-Jeśli poszły by po Zbyszku to jeszcze, ale jak po niej to już koniec, kaplica.
-Masz rację.Dobra skończone - powiedziałam ogarniając wzrokiem kuchnie. Gdy Michał chciał coś powiedzieć rozdzwonił się mój telefon - Sorry - powiedziałam i odebrałam.
-Tak ?
--Hej, nie obudziłam cię ? - zapytała wesoło Anastazja.
-Nie, pewien pasożyt zrobił to za ciebie przed trzynastą. - powiedziałam i zaśmiałam się patrząc na Michała
--A o dobrze. Widzimy się dzisiaj ?
-Pewnie, czemu nie. To wpadnij do mnie.
--Będę za 10 minut.
-To paa.
-No bay.
Zadowolona ruszyłam na taras, po drodze pisząc Ann sms'a żeby wzięła bikini.
-Anastazja przyjdzie do nas ? - zapytała Kasia.
-Tak.
-To fajnie.Dobra jest miło, ale trzeba iść się pakować - powiedziała Kasia
-Gdzie pakować ? - zapytał tato.
-Do domu - zaśmiała się.
-Wracasz już ? - zapytała mama.
-Tak, siedzę tu i tak wystarczająco długo.
Nic więcej nie powiedziała, tylko ruszyła schodami na górę. Już chciałam się odezwać, gdy usłyszałam krzyk Weroniki i zobaczyłam wchodzącą do ogrodu blondynkę. Miała na sobie letnia sukienkę, włosy związała w wysoką kitkę. Wyglądała super.
-Dzień dobry - przywitała się z moimi rodzicami.
-Witaj Anastazjo. Dobra, to zbieraj się Leon, nie będziemy młodzieży przeszkadzać. - rozkazała mama tacie.
-A gdzie ty chcesz jechać ?
-Pojedziemy na zakupy i do twojej siostry - zarządziła mama.
-Młodzieży, jak miło - zaśmiała się Zbyszek z Miśkiem.
-Mamo, nie będziecie przeszkadzać.
-Przestań - zaśmiała się mama.
Po chwili byliśmy już sami. Kasia też się zebrała z Weroniką i poszły na spacer.
-To ja idę przebrać się w bikini. - jak powiedziałam tak zrobiłam, po chwili byłam z powrotem w bikini, a na biodrach miałam pareo. W ręce trzymałam dwa ręczniki kąpielowe, dla mnie i przyjaciółki oraz oliwkę. Na nosie miałam duże okulary. - Nie wiem jak wy - tu wskazałam na Zbyszka, Aśkę i Michała - ale my idziemy popływać i się poopalać.
Rozłożyłyśmy się nad basenem.
-Dziewczyny, chcecie drinki ?
-Misiu, a zrobisz ? - zapytałam słodko patrząc na Michała.
-Oczywiście kochanie - zaśmiał się i zniknął z pola widzenia.
- Zuza ?
-Hmm ?
-Co łączy cię z Michałem ? Wiem, że to może nie moja sprawa no ale ciekawość.
-Mnie z Miśkiem ? - popatrzyłam na nią zaskoczona, a ona przytaknęła ruchem głowy. - Nic, jesteśmy tylko przyjaciółmi. - chciałam coś dodać, ale zobaczyłam jak idą w naszą stronę w spodenkach i Aśka w bikini.
-Macie - powiedział Misiek i podał nam po drinku.
-Dzięki - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Wzięłam łyka i ruszyłam do basenu, po drodze łapiąc Michała i zdezorientowanego wciągając do wody. Po chwili wynurzył się. Popatrzył na mnie takim wzrokiem, że aż mnie ciarki przeszły. Wiedziałam, że jak zaraz szybko nie zacznę uciekać to może być ze mną źle. Dlatego też szybko skierowałam się w stronę brzegu, aby wyjść z wody. Jednak, gdy już miałam podskoczyć żeby wyjść z basenu poczułam ręce na swojej tali. Odwrócił mnie w swoją stronę, a ja widziałam w jego oczach te niebezpieczne iskierki.
-Chciałaś mnie utopić ? - zapytał z uśmiechem.
-Nie, skąd że. - powiedziałam słodko.
-Hmmm... jakoś tak dziwnie ale ci nie wierzę.
-Misiek, no przestań - zaśmiałam się chcąc wydostać się z jego uścisku.
-Ooo, nie to ty mnie wciągnęłaś do wody, to będziesz cierpieć.
Dla niego to że mam prawie wszędzie łaskotki nie było dużą niespodzianką. Rego ręce zaczęły łaskotać mnie po bokach, brzuchu. No wszędzie.
-Michał hahahahaha przestań hahaha - śmiałam się jak głupia, a ani Zbyszek, ani Andzi, a tym bardziej Aśka nie rwali się, żeby mi pomóc. Śmiałam się i szarpałam może z 10 minut. W końcu mu się znudziło i zapytał.
-Będziesz grzeczna ? - zapytał patrząc mi w oczy. Zatopiłam się w nich. Dużo razy patrzyłam mu w oczy, ale pierwszy raz poczułam coś dziwnego. "Zuza opamiętaj się" skarciłam się w myślach "To twój i twojego brata najlepszy przyjaciel, nie spieprz tego zakochując się". Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam.
-Tak, puść mnie - powiedziałam, a gdy mnie puścił po prostu wyszłam z wody i usiadłam na swoim ręczniku. Jednym chlustem wypiłam drinka. Założyłam okulary i położyłam się na brzuchu chcą się w spokoju opalać. Słyszałam jak Michał gada z Anastazją i co chwile wybuchają śmiechem. Starałam się nie zwracać na nich uwagi. Jednak było to ciężkie.
O godzinie 18 Andzia zwinęła się do domu. Umówiłyśmy się, że razem idziemy na trening. Się okazało, że rodzice zostają u ciotki na noc. U nas miał spać Zbyszek z Asią i Michał. A Kasi wróciła do domu o 17 mówiąc że o 19 ma samolot. Więc byliśmy tylko we czwórkę. W sumie to Zbyszek ze swą lubą byli zajęci sobą. Ja i Misiek siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakieś głupie filmy. Ja siedziałam na fotelu, mimo że koło Michała było miejsce. Jego bliskość zaczęła mnie przerażać. Zaczęłam się jej bać. Przerażała mnie myśl, że mogła bym coś do niego poczuć i przez przypadek zniszczyć jego przyjaźń z Zibim.
O godzinie 21 pożegnałam się z towarzystwem i poszłam się położyć. Próbowałam zasnąć jednak bez skutku. Zdenerwowana, że po raz kolejny leżę na lewym boku sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę. Była trzecia. Wkurzyłam się jeszcze bardziej. Jutro mam trening i będę na nim nie przytomna, przecież trener mnie zabije. Założyłam na nogi kapcie i zeszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklanki zimnego soku i usiadłam przy stole. W pomieszczeniu panował półmrok, delikatne światło wpadało z ulicznych lamp. Byłam zła na siebie. Ciągle przed oczami miałam oczy Miśka, te iskierki w nich i jego klatę."Boże co się z tobą dzieje - pomyślałam - głupiejesz. Przecież tyle razy widziałaś go bez koszulki, a dziś serce ci prawie nie wyskoczyło. Jeszcze te oczy. Głupia jesteś Zuza" pomyślałam. Tak się zamyśliłam, że gdy chciałam odstawić szklankę do zlewu, zapomniałam o taborecie i się o niego potknęłam tucząc przy okazji szklankę.
-Brawo Zuźka, sieroto. - mruknęłam sama do siebie.
-Nie jesteś, aż taka wielką sierotą. Znam większe - usłyszałam głos, który od kilkunastu godzin przyprawia mnie o papilacje serca.
-Co ty tu robisz ? - zapytałam i wbiłam wzrok w kafelki. Bałam się podnieść na niego wzrok.
-Nie mogę spać i przyszedłem się napić.
-Poczekaj, tylko pozbieram szkło i się zmywam. - jak powiedziałam tak zrobiłam.... albo nie. Inaczej. Tak chciałam zrobić. Jednak, gdy chciałam wyjść z kuchni poczułam uścisk na nadgarstku. Stanowczym ruchem przyciągnął mnie do siebie, aż odbiłam się od jego nagiej klaty.
-Popatrz na mnie - poprosił, jednak nadał wbiłam wzrok, na widoki za oknem. On złapał mnie delikatnie za podbródek i zmusił do patrzenia sobie w oczy. W tedy kątem oka zobaczyłam, że jest w samych bokserkach, a ja stoję przed nim w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączkach. - Czemu mnie unikasz ? - zapytał delikatnie.
-Nie unikam cię - mruknęłam próbując nie patrzeć w jego piękne niebieskie patrzałki. Na jego twarzy znajdował się delikatny trzydniowy zarost.
-Jasne - prychnął - od tej akcji dziś w basenie unikasz mnie jak tylko możesz. Powiesz mi o co chodzi ?
-Przestań - poprosiłam, gdy poczułam jak przeszywa mnie wzrokiem.
-Ale co ? - zapytał niskim głosem przybliżając swoją twarz do mojej.
-Michał - jęknęłam cicho, a jego usta musnęły moje. Powtórzył to jeszcze raz. Był to delikatny i subtelny pocałunek. Lekko odsunął się ode mnie i popatrzył na moją twarz jak by szukając pozwolenia na więcej. A mi do głowy przyszedł tylko jeden pomysł. Wysunęłam się z jego objęć i czym prędzej pobiegłam do pokoju. Zamknęłam cicho drzwi i zakopałam się w łóżku. Wiedziałam, że żebym teraz zasnęła potrzeba cudu.
Godzina 7 rano. Zadzwonił tak bardzo znienawidzony prze ze mnie budzik. Wyłączyłam go i zakopałam się głęboko w kołdrę. Po chwili jednak odrzuciłam ją i położyłam się na plecach wpatrując się parę minut sufit. Zwlekłam się z łózka i szybko założyłam coś wygodnego do biegania. Gdy byłam już gotowa wyszłam z domu, żeby pobiegać. Z powrotem w domu byłam przed dziewiątą. Miałam cichą nadzieję, że wszyscy jeszcze śpią. Jednak się pomyliłam. Od drzwi poczułam zapach kawy i rozmowy z kuchni. Nie wszyscy jednak wstali, gdyż usłyszałam tylko dwa męskie głosy. Czyli, że wiedźma jeszcze śpi. Zamknęłam drzwi i skierowałam się w stronę schodów, gdy usłyszałam głos brata.
-Nie przywitasz się ? - zapytał opierając się o framugę kuchenną z kubkiem kawy w ręce. O dziwo był już ubrany, tak jak Kubiak.
-Hej - mruknęłam i poszłam do pokoju. Wzięłam czyste rzeczy i poszłam pod prysznic. Gotowa zeszłam na dół, gdzie nadal nie było śladu po długonogiej blondynce, nazywanej prze ze mnie czule "wiedźmą".
-Gdzie byłaś ? - zapytał od razu brat.
-Biegałam.
-Tak długo ? - zdziwiony uniósł wysoko brwi.
-Tak, tak długo - warknęłam zirytowana - co to przesłuchanie ? - zapytałam nie miło robiąc sobie kawę.
-Ciekawość, martwiliśmy się. Lewą nogą wstałaś, że od rana tak warczysz ? - zapytał przyglądając mi się.
-Nie wyspałam się.
-Trzeba było położyć się szybciej, a nie romansować z Miśkiem po nocy w kuchni - zaśmiał się Zibi, a ja na niego spojrzałam zdziwiona.
-No nie patrz tak. Jak stłukłaś szklankę, to chciałem zejść, ale zobaczyłem, że nie jesteś sama to się wróciłem spać. Po za tym moglibyście się nie chować, tylko się ujawnić - żartował Zbyszek.
-Ujawnić ? - zapytał zdziwiony Michał.
-No kurde, przecież was nie pozabijam bo jesteście razem - Zbyszek najwyraźniej zajebiście się bawił.
-Nie jesteśmy razem - warknęłam i poszłam do pokoju spakować się na trening.
Z torbą na dół zeszłam o jedenastej. Akurat Anastazja po mnie przyszła.
-Wychodzę - krzyknęłam.
-Gdzie idziesz ? - z salonu wyłonił się mój brat - o hej Ann.
-Cześć. Idziemy na trening.
-Ooo, to poczekajcie. Wezmę kluczyki, Miśka i jedziemy z wami.
Już miałam zaprotestować, ale Zbyszek zniknął z mojego pola widzenia. Popatrzyłam na Andzie i tylko wzruszyłam ramionami.
-Mam nadzieję, że się nie spóźnimy. - westchnęła blondynka.
-Gwarantuje ci, że z moim bratem nie ma na to szans. Po za tym Adamczyk lubi Zibiego, więc nie będzie większego problemu.
-To dobrze, a dziewczyna twojego brata jedzie z nami ?
-Nie wiem, oby nie.
-To jak laski jedziemy ? - zapytał ucha-chany Zibi.
-Jasne, ale brat gdzie zgubiłeś swą piękną ? - zapytałam.
-Musiałam pojechać do Bydgoszczy.
-Jak przykro - mruknęłam, gdy Michał całował Ann w policzek.
-To jedziemy.
W ekspresowym tempie znaleźliśmy się pod halą. Ja z przyjaciółką ruszyłam do szatni, a chłopcy na halę. W szatni panowało zamieszanie.
-Heeej - krzyknęłam.
-No cześć lasencje - odpowiedziała nam Gośka.
-Hej,hej.
-Jak humorki ? - dopytała Weronika.
-Mój zajebisty, ale z Zuzą jest gorzej - powiedziała Anastazja.
-Rudzielcu ty mój kochany co się stało ? - zapytała Magda przytulając mnie. Od razu ją odsunęłam.
-Nic - mruknęłam - nie wyspałam się.
-No proszę, wszystko jasne - zaśmiała się Weronika - był tego wart ? - zapytała, gdy wchodziłyśmy już na halę, poruszając sugestywnie brwiami.
-Wera, błagam. Ja to nie Gocha. Spałam, sama, grzecznie w swoim łóżeczku.
-No nie powiedział bym - zaśmiał się mój brat pojawiając się obok nas.
-Ooo, Zibson, masz jakieś informacje, na temat jak i gdzie spędziła twoja siostra noc ? - zapytała Magda.
-Jasne. Romansowała z Miśkiem w nocy w kuchni. Wiesz takie schadzki.
-Bartman odpierdol się w końcu - warknął Kubiak i poszedł usiąść na trybuny.
-Michał ma racje, zejdźcie z nas - warknęłam i poszłam się rozgrzewać.
Trening był straszny. Byłam zła na dziewczyny i brata, a musiałam pogadać z Michałem. Gdy trener oznajmił przerwę. Zbyszek podbiegł do dziewczyn, a ja wzięłam swój napój i ręcznik. Skierowałam swoje kroki w kierunku Michała.
-Możemy pogadać ? - zapytałam siadając obok niego.
-Słucham - powiedział patrząc na mnie.
-Chodzi o to w nocy. Michał o co ci chodzi ?
-Nic, przepraszam. Poniosło mnie - powiedział patrząc mi w oczy.
-Okey, rozumiem. Zapominamy i jest tak jak dawniej ? - zapytałam niepewnie.
-Jasne. - odpowiedział uśmiechnięty i mnie przytulił.
-To dobrze.
-Też się cieszę. Nie chcę stracić takiej przyjaciółki. - chciałam coś powiedzieć, ale usłyszałam.
-No dziewczyny, jeszcze jednego seta do 15 i do domku.
Uwolniłam się z uścisku i pobiegłam na boisku. Reszta treningu minęła w spokoju.
Jeśli tu jesteś, zostaw po sobie komentarz, opinie. A to czy wchodzicie ja widzę. Nie jesteście niewidzialni.
piątek, 31 maja 2013
poniedziałek, 27 maja 2013
X
O godzinie 18:30 było już trochę ludzi. Byli ludzie ode mnie z klasy, którzy poznali Anastazję, byli też znajomi Ann. Gdy stałam przy barze i piłam drinka usłyszałam głos przyjaciólki.
-Przepraszam Zuza, nie miałam pojęcia o tym wszystkim. - zadowolona popatrzyłam jej w oczy.
-Zrozumiałaś swój błąd? - zapytałam.
-Tak
-To super - zawołałam - cieszę się, że przyszłaś.
-Jak mogłam nie przyjść - wyciągnęła ozdobną torebkę w moją stronę - dla ciebie.
-Dzięki - chciałam coś jeszcze powiedzieć, gdy podbiegła do nas Ann.
-Zuza, Zuza - krzyczała podekscytowana.
-Co się stało?
-To - powiedziała i pokazała palcem na grupkę siatkarzy, którzy weszli do klubu ze swoimi partnerkami. Nic nie powiedziałam, tylko się uśmiechnęłam.
Zbyszek rozglądał się dookoła, a do jego boku przytulała się Aśka. W końcu Kubiak powiedział coś do Zbyszka i pokazał na nas. Ten się tylko uśmiechnął i skierowali się moją stronę.
-Zibi - pisnęłam i zawisłam na jego szyi.
-Cześć mała - zaśmiał się i mnie objął.
-Wszystkiego najlepszego wiewiórka - krzyknął Dziku.
-Dzięki.
-Wytłumaczy mi ktoś o co tu kurwa chodzi? Co na naszej imprezie urodzinowej do kurwy nędzy robią siatkarze z reprezentacji? - zapytała zdezorientowana Ann.
-Aniu słonko nie denerwuj się. To jest tylko mój brat i jego koledzy. - zaśmiałam się - poznaj to Zibi mój brat, a to An moja przyjaciółka. Nie muszę ci chyba ich przedstawiać?
-Nie - jęknęła - miło mi. - gdy chciała coś jeszcze powiedzieć ktoś ją zawołał, więc przeprosiła i odeszła.
-No siostra, wszystkiego najlepszego, naj, naj naj. - przytulił mnie i wręczył prezent.
-Teraz ja - wepchnął się Kubiak - więc wszystkiego co najlepsze kochanie, zdrówka, szczęścia, wiesz faceta i dużo sexu - gdy to powiedział od razu zareagował mój brat
-Ty się Kubiak pilnuj - od razu zaczęliśmy się śmiać.
Gdy wszyscy dali mi już prezenty, przywitali się i złożyli życzenia zaczęliśmy się bawić. Gdy zmęczona kierowałam się do łazienki zobaczyłam Gośkę przy barze. Była smutna.
-Co jest słońce? Nie bawisz się dobrze ? - zapytałam siadając na przeciwko i poprosiłam o drinka.
-Jest ok - mruknęła z wymuszonym uśmiechem.
-Chodź - złapałam ją za rękę i wyciągnęłam na taras. Oparłyśmy się o barierki, a Gośka wyciągnęła papierosy i dała mi jednego. - Co jest?
-Nic, jest ok. - mruknęła zaciągając się.
-Gadaj, nie bajeruj.
-Jestem zazdrosna, rozumiesz? Ja, zazdrosna o faceta, który mnie okłamał?
-Mhm.
-I masz rację - chciałam coś powiedzieć, ale zobaczyłam jak na taras idą Zbyszek z Michałem z drinkami, więc szybko zgasiłam papierosa.
-Co tam dziewczyny?
-Dobrze, gratuluje wygranej ligi - przytuliłam brata.
-A dzięki, dzięki.
-A ja? - jęknął Michał.
-No już - jego też przytuliłam.
-Czemu się nie bawicie? - zapytała Gocha.
-A wy czemu ? My odpoczywamy.
-To tak jak my - zaśmiałam się, dobra a teraz was przepraszam ale muszę wracać.
Zadowolona weszłam do środka i od razu odszukałam wzrokiem Anastazję, która siedziała przy stoliku z dziewczynami z drużyny i kilkoma siatkarzami. Od razu do nich podeszłam.
-Przepraszam - powiedziałam do blondynki.
-Za co? - spojrzała na mnie zaskoczona.
-Że ci nic nie powiedziałam.
-Przestań to najlepszy prezent urodzinowy, że ich poznałam.
-Cieszę się.
-Dziękuję - powiedziała i mnie przytuliła.
-Nie ma za co. Chodź idziemy potańczyć - zaśmiałam się i pociągnęłam ją na parkiet.
Z Anastazją przetańczyłam tylko jedną piosenkę bo od razu ktoś zaczął z nami tańczyć. Podczas piątej piosenki tańczyłam z Kubiakiem. Gdy kawałek się skończył postanowiliśmy pójść się czegoś napić. Zajęliśmy miejsca obok Zbyszka i Aśki.
-Muszę na nią patrzeć? - zapytałam dość cicho.
-Nie lubisz swojej bratowej? - zapytał ze śmiechem, a ja prychnęłam.
-Jego życie, nie zamierzam się wtrącać ale nie lubię jej.
-Nie tylko ty.
-O czym plotkujecie? - zapytała Anastazja siadając obok mnie.
-O nich - mruknęłam i pokazałam głową na prę całującą się obok.
-Twoja przyszła bratowa mnie nie lubi - powiedziała udając zasmuconą.
-Trudno.
-Dobra laski, to co pijemy? - koło nas pojawiła się głowa Kurka i Igły.
-Jasne.
--Dziku to polewaj - zaśmiałyśmy się.
Poleciało kilka kolejek. Potem zaczęliśmy się dalej bawić. W końcu dorwałam brata i usiedliśmy żeby się razem napić. Od razu do niego przykleiła się Joanna.
-To twoje zdrowie mała.
-Dzięki - powiedziałam i piłam swój kieliszek.
Libacja alkoholowa się rozkręciła. O godzinie 5 zaczęliśmy się zbierać. Goście po rozchodzili się do domów, siatkarze z partnerkami do hotelu, oprócz mojego brata i Michała oraz Asi, którzy pojechali do mieszkania Zbyszka. Ja z Andzią zamówiłyśmy taksówkę. Wrzuciłyśmy prezenty do bagażniki i pojechałyśmy do domu. Umówiłyśmy się na jutro. W sumie to dzisiaj. Po cichu weszłam do domu. Od razu skierowałam się do pokoju. W rogu ułożyłam prezenty. Wzięłam szybki prysznic i się położyłam spać. Gdy tylko położyłam głowę na poduszce odpłynęłam.
niedziela, 26 maja 2013
Ogłoszenie !!
Słuchajcie, pomysł na opowiadania ciąg dalszy jest, ale jeśli byście zostawiali po sobie jakieś komentarze było by miło :)
IX
Następnego dnia obudził mnie telefon. Nie patrząc kto dzwoni, po prostu go odebrałam.
-Sto lat, sto lat - usłyszałam chłopaków z reprezentacji, a po chwili usłyszała ich krzyk - wszystkiego naj rudzielcu.
-Super, pięknie, ładnie - warknęłam - ale ja urodziny już miałam.
-Ale dziś masz imprezę - walnął mój przygłupi brat - po za tym, ktoś tu wstał lewą nogą.
-Nie wstał - warknęłam - bo jakaś banda imbecyli mnie obudziła.
-Luz siostra, nie spinaj się tak.
-Pieprz się -mruknęłam i się rozłączyłam.
Zła wstałam z łóżka. Była ósma rano więc ubrałam się krótkie spodenki i bokserkę i poszła biegać. W domu wszyscy jeszcze spali. Gdy tylko wyszłam z posesji domu włączyłam muzykę w słuchawkach. Po przebiegnięciu swojego dystansu wróciłam do domu. Gdy przekroczyłam próg poczułam zapach naleśników. Zadowolona weszłam do kuchni.
-Cześć Zuzia - powiedziała Weronika z pełną buzią i całą brudną od nutelli.
-Cześć aniołku - pocałowałam ją w czoło.
-Zjesz naleśniki? - zapytała mama.
-Największego głodomora pytasz czy zje naleśniki - zaśmiał się tato.
-Największy to Zibi. I tak poproszę.
Z zadowoleniem zjedliśmy śniadanie. Potem poszłam pod prysznic i się przebrać. Gdy się ogarnęłam włączyłam komputer i weszłam na fb. Tam zobaczyłam, że mam wiadomość od Iwony Ignaczak.
'O co chodzi z tymi twoimi urodzinami? Krzysiek mówi, że dzisiaj mam przyjechać bo robisz imprezę, a wiesz wolę się upewnić.' Zaśmiałam się pod nosem.
'Robię moje 18 naste urodziny i czuj się zaproszona, a mówiłam chłopakom żeby było szybciej.'
'Nie ma problemu. Tylko wiesz, z moim Krzyśkiem nigdy nic nie wiadomo'
'No tak, masz rację. Dobra teraz ja się zmywam.'
Wylogowałam się. Poszperałam jeszcze trochę po necie, gdy zadzwonił mój telefon. To była Ann.
-Heej, co jest?
--Nic, nic, chciałam zapytać jak w końcu jedziemy do klubu?
-Mój tato nas zawiezie.
--Okey, to o 16 będę u ciebie.
-Ok, to jesteśmy umówione. Która jest godzina?
--Już 12.
-No to ja lecę jeszcze z Weronką się pobawić.
--Nie przeszkadzam paa.
-No pa.
Zadowolona poszłam na dół. W ogrodzie bawiła się Wera, moja siostra się opalała, tato czytał gazetę, a mama bawiła się w kwiatkach.
-Wercia, chcesz się pobawić z ciotką?
-Taaak - krzyknęła zadowolona.
-To co chcesz robić?
-Pobawisz się, ze mną w piasku?
-Jasne.
Poszłyśmy do małej piaskownicy, którą mój tato zrobił jeszcze jak ja i Zibi byliśmy mali. Usiadłam na trawie i zaczęłam robić z nią babki i inne budowle z piasku.
-Kochanie, Zbyszek nie mówił ci o której będą. ?
-Nie ale zdążyli mnie rano zdenerwować.
-Co zrobili, że cię zdenerwowali? - zaśmiał się tato.
-Zadzwonił bardzo wcześni rano i zaczęli śpiewać mi sto lat.
Gdy to powiedziałam wszyscy zaczęli się śmiać.
-Zobaczę dzisiaj wujka? - zapytała mała patrząc na mnie.
-Nie wiem, a czemu pytasz?
-Bo obiecał mi jakiś super prezent. - powiedziała zadowolona.
-Weronika - krzyknęła Kaśka - jak zobaczysz wujka, ani mi się waż pytać go na sam początek czy coś ci kupił.
-Ale czemu, przecież obiecał - powiedziała obrażona.
-Bo to nie ładnie.
-Ale obiecał.
-Nie przejmuj się mamą - powiedziała - ja się zapytam wujka czy coś dla ciebie ma. Żeby mama się na ciebie złościła.
-Super - krzyknęła zadowolona i uniosła ręce do góry.
-Podważasz mój rodzicielski autorytet - zaśmiała się Kaśka.
-Przestań. Niech chociaż matkę ma normalną.
-A ojca to niby nie ma?
-No wiesz ojciec taki trochę sztywny.
-Już, koniec. Ty się tam baw. - zaśmiała się i wróciła do opalania.
-Tato, ty pamiętasz, że o 16 masz mnie i Anastazje odwieść do klubu?
-Tak córeczko, pamiętam. Nie dajesz mi o tym zapomnieć.
-Kocham cię.
-Ja na twoim miejscu młoda poleciała bym już pod prysznic.
-A która jest 14 dochodzi.
-To racja. - wstałam i przelotnie całując siostrzenice w policzek poszłam do domu.
Po długiej, odprężającej kąpieli wróciłam do pokoju. Tam wysuszyłam włosy, uczesałam się i pomalowałam. Na koniec przebrałam się w sukienkę. Była godzina 15:40. Do małej torebki wrzuciłam portfel, telefon, klucze i mała podręczną kosmetyczkę. Założyłam szpilki, a do reklamówki włożyłam baleriny. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko mam i zeszłam na dół. Weszłam pewny krokiem i zapytałam.
-Jak wyglądam? - zapytałam obkręcając się dookoła.
-Ślicznie córeczko - powiedziała mama.
-Moja córeczka jest już dorosła - zaśmiał się tato - już moje ostatnie dziecko mi dorosło.
-Tato, przestań - zaśmiałam się - teraz masz wnuki, no co prawda na razie tylko jedną wnuczkę, no ale wiesz.
-Ty się pilnuj - pogroził mi palcem ze śmiechem.
-Miałam na myśli Kachę lub Zbysia.
-No ja myślę.
-Ciocia, ale ślicznie wyglądasz - powiedziała zadowolona Weronika.
-Dzięki skarbie - pocałowałam ją w policzek i zadzwonił dzwonek do drzwi. -Leć otworzyć. To Anastazja - powiedziałam i puściłam ją. Po chwili usłyszałam.
-Ale ślicznie wyglądasz, tak jak Zuza.
Wyszła. Do przyjaciółki i zobaczyłam ją w pięknej czarnej, krótkiej sukience. Moja miała kolor ciemnoniebieski.
-Śliczna jesteś.
-Ty też. - zaśmiałyśmy się.
-To jak jedziemy? - zapytałam.
-Pewnie, ja jestem gotowa i mam wszystko.
-Ja też, tatooo - krzyknęłam.
-Słucham?
-Zawieziesz nas?
-Jasne, już idę. - po chwili tato pojawił się w przedpokoju z kluczykami - ślicznie wyglądacie dziewczyny.
Wsiadłyśmy do samochodu i po niecałych 30 minutach byliśmy pod klubem.
-No dziewczyny jesteśmy - powiedział tato pod klubem. - Dziewczyny miłej zabawy, tylko bez przegięć. A ty Zuza powiedź temu swojemu bratu że jutro z mama go chcemy zobaczyć w domu. I zaproś też Michała.
-Dobrze. To pa.
-Do widzenia.
-No, miłej imprezy.
Zadowolone poszłyśmy do klubu. Do imprezy miałyśmy jeszcze chwilę. Ale ogarnęłyśmy wszystko. Równo o 18 zaczęli schodzić się goście.
czwartek, 23 maja 2013
VIII
Następnego dnia wstałam z wielkim kacem. Leniwie otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam. Ostre słońce poraziło mnie po oczach. Odszukałam ręką telefon i sprawdziłam godzinę. Była już 12, a ja miałam 5 nieodebranych połączeń od Zbyszka. Niechętnie wstałam i leniwie poszłam do kuchni, gdzie była moja familia razem z tatą.
-Miło wrócić do domu po długiej nie obecności i ujrzeć córkę na kacu. - zaśmiał się tato.
-Ale zabawne - jęknęłam, gdy się napiłam i położyłam głowę na blacie.
-Siostra, gdzie i z kim tak wczoraj zabalowałaś ?
-W klubie z Anastazją.
-A co to za okazja?
-Rozstałam się z Igorem - mruknęłam i napiłam się wody.
-Czemu? - zaczęła dopytywać mama.
-Przestań Basiu - powiedział tato - jak będzie chciała to powie.
-Spokojnie, Igor mnie zdradzał, a wczoraj się o tym dowiedziałam.
-Przykro mi - powiedziała Kasia i mnie przytuliła.
21 Lipca
-Zuzaaaa - krzyknęła Gośka z drugiego końca sali.
-Czego? - zapytałam rozciągając się.
-Kiedy ta wasza impra urodzinowa. W sensie twoja i Ann. ?
-Jutro - krzyknęłam - przecież mówiłam ci.
-Wiem, wiem. Zgrywam się. A Zuzka? - mruknęła podchodząc do mnie.
-Noo.
-Pytanie number one czy Andzia wie że na imprezie będzie pewnie cała reprezentacja?
-Niee, to ma być niespodzianka.
-Ok, a teraz pytanie number two czy no wiesz będzie Kurek?
-Będzie.
-A będzie sam ?
-Z tego co mówił to on sam jeszcze nie wie, a czemu pytasz?
-Ciekawość.
-Dziewczyny, jesteście już wolne - krzyknął Andrzej.
-Gośka, czujesz coś do niego? - zapytałam biorąc ochraniacze w rękę.
-Ja do niego? Po tym wszystkim? Pfff, śmieszna jesteś - powiedziała ale nie patrząc mi w oczy.
-Nie wierze. - krzyknęłam wchodząc do szatni - tu go nadal kochasz i jesteś zazdrosna.
-Wcale nie - zaprzeczyła. Dziewczyny patrzyły na nas zdziwione.
-Kogo ty chcesz oszukać?
-Jedyne co do niego czuje to złość. Jestem zła za to że mnie okłamał.
-Kiedy niby i w czym? - zapytałam ze śmiechem.
-Myślisz, że to było fer, że zrobił ze mnie idiotkę z tym wyjazdem.
-Gośka nie rozśmieszaj mnie.
-Wiesz jak się poczułam jak wszyscy wiedzieli, że on wylatuje do t pieprzniętej Rosji i chce mnie zostawić? Nie, nie wiesz.
-Ok, miałam tego nie mówić. Ale powiem. On cię na prawdę kochał, ba nadal jestem pewna, że cię kocha. Nie mówił ci nic bo chciał najpierw załatwić kontrakt tam w klubie, załatwić ci wszystko, a potem ci powiedzieć. Rozumiesz,on chciał cię ze sobą zabrać !! - krzyknęłam wściekła.
-To czemu mi tego nie powiedział?
-Bo on na prawdę uwierzył, że to chodzi o to że się uczucie wypaliło i że ty nie chcesz w ogóle wyjechać z kraju. Po za tym nie dałaś mu dojść do słowa.
-Nie prawda.
-Zuza ma rację Gośka - wzięła moją stronę Ania - jak tylko dowiedziałaś się o tym chorym transferze to zabrałaś swoje rzeczy z Bełchatowa, zawożąc mu przy okazji wszystkie jego z tond i zakończyłaś związek. Nie dałaś mu nic wytłumaczyć. Nie dałaś mu dojść do słowa. A jak tylko tu przyjeżdżał to go zbywałaś lub unikałaś.
-Powiem ci coś jeszcze. Obiecałam mu że ci tego nie powiem, ale on chciał ci się oświadczyć. Rozumiesz. Chciał to zrobić po naszym meczu, ale nie Gosia ma swoją dumę. Teraz wsadź sobie tą swoją pierdoloną dumę i wiedź, że straciłaś zajebistego faceta przez swoją głupotę.
-Zuza - jęknęła zdziwiona.
-Nie, nie przepraszaj. Nie mnie. Po za tym już za późno. Obiecałam, że się nie dowiesz i obiecałam, że twoje głupie i nie rozsądne zachowanie nie zniszczy naszej przyjaźni, ale to już chyba bez znaczenia - zła wzięłam rzeczy i poszłam pod prysznic.
Stanęłam pod zimną wodą. Musiałam ochłonąć, a po moich policzkach popłynęły łzy, które zmieszały się z wodą. Po szybkim prysznicu wyszłam. Przebrałam się i po 15 minutach byłam gotowa.
-Zuźka porozmawiaj ze mną - powiedziała skruszonym głosem Gośka.
-Nie, nie mamy na razie o czym - mruknęłam i wzięłam torbę i wyszłam z hali.
-Zuza, poczekaj - usłyszałam za sobą Anastazję.
-No?
-Wracamy razem?
-Spoko.
-Zuzia, powiesz mi o co chodzi? - popatrzyłam na nią zdziwiona- no o ta sytuacja w szatni z Gośką.
-Gośka spotykała się z Kurkiem. Byli razem dość długo, nawet dojazdy ze stolicy do Bełchatowa im nie przeszkadzały. Potem Bartek dostał propozycje z Moskwy no i przyjął. Potem ja mu pomagałam przenieść Gośkę na studia w Moskwie, on szukał jej drużyny. Wszystko robiliśmy w tajemnicy. Wiesz niespodzianka, ale Gocha się dowiedziała i z nim zerwała nie dając mu nic wytłumaczyć. Jego temat to temat tabu. A teraz ona jest zazdrosna. Wkurwiła mnie.
-Rozumiem.
-Ale nie zamierzam się nią przejmować. Jutro są nasze urodziny. Cieszysz się?
-Jak cholera.
Wesoło już rozmawiając dotarłyśmy do domu. Pobawiłam się trochę z Weroniką. Porozmawiałam z siostrą i położyłam się spać.
-Miło wrócić do domu po długiej nie obecności i ujrzeć córkę na kacu. - zaśmiał się tato.
-Ale zabawne - jęknęłam, gdy się napiłam i położyłam głowę na blacie.
-Siostra, gdzie i z kim tak wczoraj zabalowałaś ?
-W klubie z Anastazją.
-A co to za okazja?
-Rozstałam się z Igorem - mruknęłam i napiłam się wody.
-Czemu? - zaczęła dopytywać mama.
-Przestań Basiu - powiedział tato - jak będzie chciała to powie.
-Spokojnie, Igor mnie zdradzał, a wczoraj się o tym dowiedziałam.
-Przykro mi - powiedziała Kasia i mnie przytuliła.
21 Lipca
-Zuzaaaa - krzyknęła Gośka z drugiego końca sali.
-Czego? - zapytałam rozciągając się.
-Kiedy ta wasza impra urodzinowa. W sensie twoja i Ann. ?
-Jutro - krzyknęłam - przecież mówiłam ci.
-Wiem, wiem. Zgrywam się. A Zuzka? - mruknęła podchodząc do mnie.
-Noo.
-Pytanie number one czy Andzia wie że na imprezie będzie pewnie cała reprezentacja?
-Niee, to ma być niespodzianka.
-Ok, a teraz pytanie number two czy no wiesz będzie Kurek?
-Będzie.
-A będzie sam ?
-Z tego co mówił to on sam jeszcze nie wie, a czemu pytasz?
-Ciekawość.
-Dziewczyny, jesteście już wolne - krzyknął Andrzej.
-Gośka, czujesz coś do niego? - zapytałam biorąc ochraniacze w rękę.
-Ja do niego? Po tym wszystkim? Pfff, śmieszna jesteś - powiedziała ale nie patrząc mi w oczy.
-Nie wierze. - krzyknęłam wchodząc do szatni - tu go nadal kochasz i jesteś zazdrosna.
-Wcale nie - zaprzeczyła. Dziewczyny patrzyły na nas zdziwione.
-Kogo ty chcesz oszukać?
-Jedyne co do niego czuje to złość. Jestem zła za to że mnie okłamał.
-Kiedy niby i w czym? - zapytałam ze śmiechem.
-Myślisz, że to było fer, że zrobił ze mnie idiotkę z tym wyjazdem.
-Gośka nie rozśmieszaj mnie.
-Wiesz jak się poczułam jak wszyscy wiedzieli, że on wylatuje do t pieprzniętej Rosji i chce mnie zostawić? Nie, nie wiesz.
-Ok, miałam tego nie mówić. Ale powiem. On cię na prawdę kochał, ba nadal jestem pewna, że cię kocha. Nie mówił ci nic bo chciał najpierw załatwić kontrakt tam w klubie, załatwić ci wszystko, a potem ci powiedzieć. Rozumiesz,on chciał cię ze sobą zabrać !! - krzyknęłam wściekła.
-To czemu mi tego nie powiedział?
-Bo on na prawdę uwierzył, że to chodzi o to że się uczucie wypaliło i że ty nie chcesz w ogóle wyjechać z kraju. Po za tym nie dałaś mu dojść do słowa.
-Nie prawda.
-Zuza ma rację Gośka - wzięła moją stronę Ania - jak tylko dowiedziałaś się o tym chorym transferze to zabrałaś swoje rzeczy z Bełchatowa, zawożąc mu przy okazji wszystkie jego z tond i zakończyłaś związek. Nie dałaś mu nic wytłumaczyć. Nie dałaś mu dojść do słowa. A jak tylko tu przyjeżdżał to go zbywałaś lub unikałaś.
-Powiem ci coś jeszcze. Obiecałam mu że ci tego nie powiem, ale on chciał ci się oświadczyć. Rozumiesz. Chciał to zrobić po naszym meczu, ale nie Gosia ma swoją dumę. Teraz wsadź sobie tą swoją pierdoloną dumę i wiedź, że straciłaś zajebistego faceta przez swoją głupotę.
-Zuza - jęknęła zdziwiona.
-Nie, nie przepraszaj. Nie mnie. Po za tym już za późno. Obiecałam, że się nie dowiesz i obiecałam, że twoje głupie i nie rozsądne zachowanie nie zniszczy naszej przyjaźni, ale to już chyba bez znaczenia - zła wzięłam rzeczy i poszłam pod prysznic.
Stanęłam pod zimną wodą. Musiałam ochłonąć, a po moich policzkach popłynęły łzy, które zmieszały się z wodą. Po szybkim prysznicu wyszłam. Przebrałam się i po 15 minutach byłam gotowa.
-Zuźka porozmawiaj ze mną - powiedziała skruszonym głosem Gośka.
-Nie, nie mamy na razie o czym - mruknęłam i wzięłam torbę i wyszłam z hali.
-Zuza, poczekaj - usłyszałam za sobą Anastazję.
-No?
-Wracamy razem?
-Spoko.
-Zuzia, powiesz mi o co chodzi? - popatrzyłam na nią zdziwiona- no o ta sytuacja w szatni z Gośką.
-Gośka spotykała się z Kurkiem. Byli razem dość długo, nawet dojazdy ze stolicy do Bełchatowa im nie przeszkadzały. Potem Bartek dostał propozycje z Moskwy no i przyjął. Potem ja mu pomagałam przenieść Gośkę na studia w Moskwie, on szukał jej drużyny. Wszystko robiliśmy w tajemnicy. Wiesz niespodzianka, ale Gocha się dowiedziała i z nim zerwała nie dając mu nic wytłumaczyć. Jego temat to temat tabu. A teraz ona jest zazdrosna. Wkurwiła mnie.
-Rozumiem.
-Ale nie zamierzam się nią przejmować. Jutro są nasze urodziny. Cieszysz się?
-Jak cholera.
Wesoło już rozmawiając dotarłyśmy do domu. Pobawiłam się trochę z Weroniką. Porozmawiałam z siostrą i położyłam się spać.
poniedziałek, 20 maja 2013
VII
Czekałam zniecierpliwiona pod drzwiami Igora. W końcu drzwi się otworzyły. Jednak za nimi nie stał właściciel mieszania tylko, jakaś wysoka blondynka. Co najdziwniejsze miała na sobie koszulę mojego chłopaka.
-Słucham, pani do kogo ? - zapytała piskliwym głosem. Była to typowa barbie.
-Ja ? - zapytałam wracając do rzeczywistości - ja przyszłam do Igora. - powiedziałam naturalnie - Jest może?
-Tak, już go wołam. Wejdź.- powiedziała puszczając mnie w drzwiach. Stanęłyśmy w przedpokoju, a potem krzyknęła - skarbie, ktoś do ciebie przyszedł.
-Już idę - usłyszałam zadowolony głos mojego 'chłopaka'.
Po chwili pojawił się w przedpokoju w samych spodniach. Gdy mnie zobaczył stanął wryty.
-Zuzia?
-Tak SKARBIE, przyszłam cię odwiedzić, ale chyba w nie odpowiednim momencie.
-Zuza, ja ci to wszystko wytłumaczę - powiedział parząc na mnie błagalnie.
-Ależ nie trzeba. Ja wszystko rozumiem, nawet lepiej niż ci się wydaje. - powiedziałam zła.
-To wszystko nie tak - mruknął.
-Oczywiście, Pani przyszła pożyczyć cukier. Zaproponowałeś jej kawę, a w między czasie bzyknąłeś ją. Kumam. Ale sory to nie dla mnie. Z nami koniec. - krzyknęłam na koniec. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z mieszkania.
Tak szybko jak tylko mogłam wybiegłam z klatki. Poszłam do pobliskiego parku, usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Nie wiele myśląc wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do brata. Po chwili usłyszałam wesoły głos Zbyszka.
-Hej młoda co jest ? Kubiak, debilu uważaj - krzyknął zadowolony do Michała, a ja wybuchnęłam głośnym płaczem. -Zuza - powiedział zaniepokojonym głosem - co sie stało?
-Zbyszek - wychlipiałam do słuchawki - on, on.
-Kto, Zuzia gdzie ty jesteś? Ktoś coś ci zrobił?
-Jestem parku - powiedziałam starając się opanować - Igor mnie zdradza - powiedziałam i znowu wybuchłam płaczem.
-Skurwysyn - usłyszałam cichy głos brata. - Nie płacz skarbie, on nie jest wart twoich łez. Rozumiesz?
-Mhmm
-Jeśli cię zdradził to znaczy, że nie jest ciebie wart. Jak wrócę to obiję mu gębę - cicho się zaśmiałam- no od razu lepiej. A teraz wytrzyj łezki, zadzwoń po którąś z dziewczyn. Pójdź na zakupy, a potem na imprezę. Obiecaj.
-Obiecuję.
-No to jak uśmiechnięta ?
-Tak.
-Dzielna dziewczynka - usłyszałam jakieś głosy w tle. -Kubiak cholero oddaj mi telefon.
-Cześć rudzielcu. - zawołał Kubi.
-Cześć dziku. Jak tam? Trenujesz ciężko?
-No jasne wylewam siódme poty.
-Kubiak nie kłam - usłyszałam w tle krzyk Igły i śmiechy chłopaków.
-To dobrze Misiu. Dobra, ja wam nie będę przeszkadzać. Idę na zakupy. Przekaż chłopakom pozdrowienia. Całuski. Powiedź Zibiemu, że dotrzymam obietnicy bay.
-No buziaki.
Rozłączyłam się i mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech. Cieszyłam się, że zadzwoniłam najpierw do brata. Wzięłam telefon i tym razem wykręciłam numer do Anastazji. Blondynka odebrałam po trzech sygnałach. Umówiłam się z nią w galerii koło parku. Wstałam z ławki i poszłam w jej kierunku. Szybko udałam się do łazienki i poprawiłam lekko rozmazany makijaż. Potem udałam się w kierunku lodziarni i kupiłam sobie lody. Usiadłam na ławce obok Aparta i czekałam na koleżankę. Po chwili usłyszałam za sobą.
-Gruba będziesz - zaśmiała się Ann.
-Ty już jesteś. - odgryzłam się.
-Co cię wzięło na zakupy?
-Igor mnie zdradził - mruknęłam i poczułam jak moje oczy robią się mokre - zerwałam nim. - zamrugałam szybko.
-Przykro mi.
-Trudno - wstałam i ją pociągnęłam - chodź, wieczorem idziemy na imprezę.
-A ty nie powinnaś ryczeć? - zaśmiała się.
-Brat mi zabronił - uśmiechnęłam się pod nosem.
-I prawidłowo.
Po dwóch godzinach zakupów i godzinnym spacerku do mnie do domu padłyśmy zmęczone na kanapę w salonie.
-Umieram - jęknęłam.
-Ja też.
-Chcesz coś do picia ?
-Wody z lodem.
-A może być pepsi?
-Ale masz lód?
-Tak, mam.
-To może.
Przyniosłam jej zimną pepsi z lodem. Sama znowu padłam na kanapę.
-To co szykujemy się u na imprezę ?
-Która godzina? - zapytała.
-16
-To tak, zbieramy się.
W dobrych humorach z zakupami poszłyśmy do mnie do pokoju. Wzięłyśmy po kolei prysznic, pomalowałyśmy się, ubrałyśmy i uczesałyśmy. Resztę zakupów schowałyśmy. O godzinie 19:30 zamówiłyśmy taxi. Po 10 minutach już była. Napisałam mamie kartkę i wyszłam zamykając dobrze dom. Taksówka szybko zawiozła nas do klubu. Weszłyśmy bez problemu. Zamówiłyśmy sobie po drinku, szybko go wypiłyśmy i poszłyśmy na parkiet. Już po chwili Ann tańczyła z jakimś szatynem, ja zaczęłam tańczyć z przystojnym brunetem. Po kilku szybkich kawałkach Adrian zaproponował drinka. Poszliśmy do baru.
-Jakiego ci zamówić? - zapytał z uśmiechem gdy czekaliśmy na barmana.
-Zdam się na ciebie - uśmiechnęłam się siadając na krześle.
-Nie pożałujesz - zaśmiał się.
-Co podać ? - zapytał .... Igor. Gdy odwróciłam się go stronę popatrzył na mnie zdziwiony.
-Dwa razy wishy z colą - powiedział Adrian.
-Masz rację nie będę żałować - zaśmiałam się dotykając klaty nowego kolegi, cały czas czułam na sobie wzrok Igora.
Wypiliśmy nasze drinki i wróciliśmy na parkiet. O godzinie piątej zebrałam się z Ann do domu. Tasksówka najpierw odwiozła blondynkę, potem mnie. Weszłam do domu i nawet nie wiem kiedy zasnęła. Pamiętam tylko jeszcze, że szybko się przebrałam.
-Słucham, pani do kogo ? - zapytała piskliwym głosem. Była to typowa barbie.
-Ja ? - zapytałam wracając do rzeczywistości - ja przyszłam do Igora. - powiedziałam naturalnie - Jest może?
-Tak, już go wołam. Wejdź.- powiedziała puszczając mnie w drzwiach. Stanęłyśmy w przedpokoju, a potem krzyknęła - skarbie, ktoś do ciebie przyszedł.
-Już idę - usłyszałam zadowolony głos mojego 'chłopaka'.
Po chwili pojawił się w przedpokoju w samych spodniach. Gdy mnie zobaczył stanął wryty.
-Zuzia?
-Tak SKARBIE, przyszłam cię odwiedzić, ale chyba w nie odpowiednim momencie.
-Zuza, ja ci to wszystko wytłumaczę - powiedział parząc na mnie błagalnie.
-Ależ nie trzeba. Ja wszystko rozumiem, nawet lepiej niż ci się wydaje. - powiedziałam zła.
-To wszystko nie tak - mruknął.
-Oczywiście, Pani przyszła pożyczyć cukier. Zaproponowałeś jej kawę, a w między czasie bzyknąłeś ją. Kumam. Ale sory to nie dla mnie. Z nami koniec. - krzyknęłam na koniec. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z mieszkania.
Tak szybko jak tylko mogłam wybiegłam z klatki. Poszłam do pobliskiego parku, usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Nie wiele myśląc wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do brata. Po chwili usłyszałam wesoły głos Zbyszka.
-Hej młoda co jest ? Kubiak, debilu uważaj - krzyknął zadowolony do Michała, a ja wybuchnęłam głośnym płaczem. -Zuza - powiedział zaniepokojonym głosem - co sie stało?
-Zbyszek - wychlipiałam do słuchawki - on, on.
-Kto, Zuzia gdzie ty jesteś? Ktoś coś ci zrobił?
-Jestem parku - powiedziałam starając się opanować - Igor mnie zdradza - powiedziałam i znowu wybuchłam płaczem.
-Skurwysyn - usłyszałam cichy głos brata. - Nie płacz skarbie, on nie jest wart twoich łez. Rozumiesz?
-Mhmm
-Jeśli cię zdradził to znaczy, że nie jest ciebie wart. Jak wrócę to obiję mu gębę - cicho się zaśmiałam- no od razu lepiej. A teraz wytrzyj łezki, zadzwoń po którąś z dziewczyn. Pójdź na zakupy, a potem na imprezę. Obiecaj.
-Obiecuję.
-No to jak uśmiechnięta ?
-Tak.
-Dzielna dziewczynka - usłyszałam jakieś głosy w tle. -Kubiak cholero oddaj mi telefon.
-Cześć rudzielcu. - zawołał Kubi.
-Cześć dziku. Jak tam? Trenujesz ciężko?
-No jasne wylewam siódme poty.
-Kubiak nie kłam - usłyszałam w tle krzyk Igły i śmiechy chłopaków.
-To dobrze Misiu. Dobra, ja wam nie będę przeszkadzać. Idę na zakupy. Przekaż chłopakom pozdrowienia. Całuski. Powiedź Zibiemu, że dotrzymam obietnicy bay.
-No buziaki.
Rozłączyłam się i mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech. Cieszyłam się, że zadzwoniłam najpierw do brata. Wzięłam telefon i tym razem wykręciłam numer do Anastazji. Blondynka odebrałam po trzech sygnałach. Umówiłam się z nią w galerii koło parku. Wstałam z ławki i poszłam w jej kierunku. Szybko udałam się do łazienki i poprawiłam lekko rozmazany makijaż. Potem udałam się w kierunku lodziarni i kupiłam sobie lody. Usiadłam na ławce obok Aparta i czekałam na koleżankę. Po chwili usłyszałam za sobą.
-Gruba będziesz - zaśmiała się Ann.
-Ty już jesteś. - odgryzłam się.
-Co cię wzięło na zakupy?
-Igor mnie zdradził - mruknęłam i poczułam jak moje oczy robią się mokre - zerwałam nim. - zamrugałam szybko.
-Przykro mi.
-Trudno - wstałam i ją pociągnęłam - chodź, wieczorem idziemy na imprezę.
-A ty nie powinnaś ryczeć? - zaśmiała się.
-Brat mi zabronił - uśmiechnęłam się pod nosem.
-I prawidłowo.
Po dwóch godzinach zakupów i godzinnym spacerku do mnie do domu padłyśmy zmęczone na kanapę w salonie.
-Umieram - jęknęłam.
-Ja też.
-Chcesz coś do picia ?
-Wody z lodem.
-A może być pepsi?
-Ale masz lód?
-Tak, mam.
-To może.
Przyniosłam jej zimną pepsi z lodem. Sama znowu padłam na kanapę.
-To co szykujemy się u na imprezę ?
-Która godzina? - zapytała.
-16
-To tak, zbieramy się.
W dobrych humorach z zakupami poszłyśmy do mnie do pokoju. Wzięłyśmy po kolei prysznic, pomalowałyśmy się, ubrałyśmy i uczesałyśmy. Resztę zakupów schowałyśmy. O godzinie 19:30 zamówiłyśmy taxi. Po 10 minutach już była. Napisałam mamie kartkę i wyszłam zamykając dobrze dom. Taksówka szybko zawiozła nas do klubu. Weszłyśmy bez problemu. Zamówiłyśmy sobie po drinku, szybko go wypiłyśmy i poszłyśmy na parkiet. Już po chwili Ann tańczyła z jakimś szatynem, ja zaczęłam tańczyć z przystojnym brunetem. Po kilku szybkich kawałkach Adrian zaproponował drinka. Poszliśmy do baru.
-Jakiego ci zamówić? - zapytał z uśmiechem gdy czekaliśmy na barmana.
-Zdam się na ciebie - uśmiechnęłam się siadając na krześle.
-Nie pożałujesz - zaśmiał się.
-Co podać ? - zapytał .... Igor. Gdy odwróciłam się go stronę popatrzył na mnie zdziwiony.
-Dwa razy wishy z colą - powiedział Adrian.
-Masz rację nie będę żałować - zaśmiałam się dotykając klaty nowego kolegi, cały czas czułam na sobie wzrok Igora.
Wypiliśmy nasze drinki i wróciliśmy na parkiet. O godzinie piątej zebrałam się z Ann do domu. Tasksówka najpierw odwiozła blondynkę, potem mnie. Weszłam do domu i nawet nie wiem kiedy zasnęła. Pamiętam tylko jeszcze, że szybko się przebrałam.
środa, 15 maja 2013
VI
Zadowolona leżałam głową na klacie mojego chłopaka. On delikatnie głaskał mnie po plecach.
-Kocham Cię - powiedział z uśmiechem na ustach. Zadarłam głowę do góry i popatrzyłam mu w oczy.
-Też cię kocham skarbie.
-Jakie plany na resztę tak pięknie zaczętego popołudnia? - zapytał, całując mnie w czoło.
-Kino?
-Ja to bym wolał tu leżeć, tak cały dzień.
-Chciało by się, ale nie ma tak lekko - zaśmiałam się i chciałam wstać, ale Igor mi to uniemożliwił.
-A ty do kąt? - zapytał łaskocząc mnie.
-Zostaw - pisnęłam - chce sprawdzić, czy nikt nie dzwonił.
-Zuza, jesteś już duża.
-Tak, tylko że mama myśli że od razu po treningu wrócę do domu.
-No dobra.
Założyłam koszulkę Igora i poszłam do przedpokoju, gdzie leżała moja torba. Wyciągnęłam z niej telefon i wróciłam do sypialni. Napisałam do mamy że nie wiem, o której wrócę i że jestem u Igora.
-To co robimy?
-Zjadłam bym coś -jęknęłam.
-To co idziemy coś zjeść, a potem cię odprowadzę. ?
-Zgoda.
Ogarnęliśmy się i poszliśmy na pizze. Potem Igor odstawił mnie do domu. Drzwi przekroczyłam o godzinie 21. Usłyszałam rozmowy w salonie, więc zostawiłam torbę i w przedpokoju i ruszyłam do dużego pokoju.
-Co jest? - zapytałam wciskając się na kanapę między mamę i siostrę.
-Dobrze.
-O czym plotkujecie?
-O tobie i twoich urodzinach.
-A właśnie, w tej kwestii to ja robię imprezę z Anastazją no i czekam na chłopaków. Ann ma urodziny 27.
-Nie ma problemu. Tylko żeby mnie za dużo to nie wyniosło.
-Okej, siostra, co ciebie do nas tak nagle sprowadza?
-Chęć odpoczynku.
-Od męża?
-Nie, nie rozumiem czemu ty i Zbyszek go tak nie lubicie.
-Bo jest drętwy. - mruknęłam biorąc torbę i kierując się do pokoju- Dobrze, że chociaż Wercia bardziej wdała się we mnie i Zibiego.
-A idź ty - krzyknęła rzucając we mnie poduszką.
-Też cię kocham. Jak masz ochotę pogadać to weź butelkę wina i dwie lampki. I przyjdź za 15 minut, tylko wezmę prysznic.
-Będę na pewno- krzyknęła Kasia.
Szybko wzięłam swoją piżamę i udałam się pod prysznic. Wyrobiłam się w ciągu 15 minut. Gdy wróciłam do swojej sypialni Kasia już siedziała na łóżku.
-Opowiadaj, co się stało? - zapytałam siadając obok siostry i wzięłam lampkę z winem.
-A co się miało stać? - zapytałam patrząc się beznamiętnie w kieliszek.
-Czemu nie przywlokłaś tu tego swojego - popatrzyłam na karcący wzrok Kasi - no swojego męża?
-Nie mógł.
-Kasia?
-Nie ważne, opowiadaj jak tam u ciebie lepiej.
-Kasiek, mów.
-Mamy mały kryzys. Wole żeby Weronika nie słuchała jak się kłócimy, dlatego przyjechałyśmy. Ale proszę, nie mów tego mamie. Powiedziałam jej że Wercia się stęskniła. Nie chce jej martwić.
-Okey. Nie martw się, minie.
-Już, koniec smętów. Opowiadaj jak tobie układa się z Igorem? - zaśmiała się i upiła trunek ze swojego kieliszka. Zarumieniłam się delikatnie na wspomnienie wspólnych chwil z dzisiejszego dnia.
-Nie narzekam.
-Coś jest na rzeczy, czuje to. Opowiadaj.
Tak spędziłam wieczór z siostrą. Spać położyłyśmy się bardzo późno. Na szczęście jutro nie miałam treningu.
Następnego dnia wstałam o godzinie 11. Obudził mnie straszny ból głowy i Sahara w ustach. Nie chętnie podniosłam się z łózka i poszłam do kuchni, tam dorwałam butelkę wody, którą prawie cała opróżniłam. Gdy wyrzuciłam butelkę i oparłam się i blat z zamkniętymi oczami usłyszałam śmiech. Odwróciłam się stronę drzwi i tam zobaczyłam mamę.
-Kacyk? - zapytała.
-Nie - udałam twardą.
-Nie udawaj. Kaśka jeszcze śpi. Ładnie wczoraj zabalowałyście.
-E tam, jedynie butelka wina, a potem znalazłyśmy nalewkę dziadka. - mama zaśmiała się jeszcze głośniej.
-Eh, zjesz coś?
-Podziękuję. Gdzie potworek?
-Tuuu - krzyknęła moja siostrzenica i wskoczyła mi na ręce.
-Hej - pocałowałam ją w policzek.
-Cześć, pobawisz się ze mną?
-Kochanie, muszę iść do kolegi, ale potem chętnie.
-Gdzie idziesz? - zapytała mama.
-Do Igora.
Postawiłam Weronikę i poszłam do siebie. Ogarnęłam się w ciągu godziny. W ciągu następnych 20 minut dotarłam do domu chłopaka. Zadowolona zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyły się, ale za nimi wcale nie stał mój chłopak.
*Hej, słuchajcie, mam nadzieje, że to co piszę podoba wam się. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to piszcie. Jestem otwarta na wasze sugestie. Przepraszam, że tak rzadko dodaje, ale no cóż brak czasu. Pozdrawiam ;)*
-Kocham Cię - powiedział z uśmiechem na ustach. Zadarłam głowę do góry i popatrzyłam mu w oczy.
-Też cię kocham skarbie.
-Jakie plany na resztę tak pięknie zaczętego popołudnia? - zapytał, całując mnie w czoło.
-Kino?
-Ja to bym wolał tu leżeć, tak cały dzień.
-Chciało by się, ale nie ma tak lekko - zaśmiałam się i chciałam wstać, ale Igor mi to uniemożliwił.
-A ty do kąt? - zapytał łaskocząc mnie.
-Zostaw - pisnęłam - chce sprawdzić, czy nikt nie dzwonił.
-Zuza, jesteś już duża.
-Tak, tylko że mama myśli że od razu po treningu wrócę do domu.
-No dobra.
Założyłam koszulkę Igora i poszłam do przedpokoju, gdzie leżała moja torba. Wyciągnęłam z niej telefon i wróciłam do sypialni. Napisałam do mamy że nie wiem, o której wrócę i że jestem u Igora.
-To co robimy?
-Zjadłam bym coś -jęknęłam.
-To co idziemy coś zjeść, a potem cię odprowadzę. ?
-Zgoda.
Ogarnęliśmy się i poszliśmy na pizze. Potem Igor odstawił mnie do domu. Drzwi przekroczyłam o godzinie 21. Usłyszałam rozmowy w salonie, więc zostawiłam torbę i w przedpokoju i ruszyłam do dużego pokoju.
-Co jest? - zapytałam wciskając się na kanapę między mamę i siostrę.
-Dobrze.
-O czym plotkujecie?
-O tobie i twoich urodzinach.
-A właśnie, w tej kwestii to ja robię imprezę z Anastazją no i czekam na chłopaków. Ann ma urodziny 27.
-Nie ma problemu. Tylko żeby mnie za dużo to nie wyniosło.
-Okej, siostra, co ciebie do nas tak nagle sprowadza?
-Chęć odpoczynku.
-Od męża?
-Nie, nie rozumiem czemu ty i Zbyszek go tak nie lubicie.
-Bo jest drętwy. - mruknęłam biorąc torbę i kierując się do pokoju- Dobrze, że chociaż Wercia bardziej wdała się we mnie i Zibiego.
-A idź ty - krzyknęła rzucając we mnie poduszką.
-Też cię kocham. Jak masz ochotę pogadać to weź butelkę wina i dwie lampki. I przyjdź za 15 minut, tylko wezmę prysznic.
-Będę na pewno- krzyknęła Kasia.
Szybko wzięłam swoją piżamę i udałam się pod prysznic. Wyrobiłam się w ciągu 15 minut. Gdy wróciłam do swojej sypialni Kasia już siedziała na łóżku.
-Opowiadaj, co się stało? - zapytałam siadając obok siostry i wzięłam lampkę z winem.
-A co się miało stać? - zapytałam patrząc się beznamiętnie w kieliszek.
-Czemu nie przywlokłaś tu tego swojego - popatrzyłam na karcący wzrok Kasi - no swojego męża?
-Nie mógł.
-Kasia?
-Nie ważne, opowiadaj jak tam u ciebie lepiej.
-Kasiek, mów.
-Mamy mały kryzys. Wole żeby Weronika nie słuchała jak się kłócimy, dlatego przyjechałyśmy. Ale proszę, nie mów tego mamie. Powiedziałam jej że Wercia się stęskniła. Nie chce jej martwić.
-Okey. Nie martw się, minie.
-Już, koniec smętów. Opowiadaj jak tobie układa się z Igorem? - zaśmiała się i upiła trunek ze swojego kieliszka. Zarumieniłam się delikatnie na wspomnienie wspólnych chwil z dzisiejszego dnia.
-Nie narzekam.
-Coś jest na rzeczy, czuje to. Opowiadaj.
Tak spędziłam wieczór z siostrą. Spać położyłyśmy się bardzo późno. Na szczęście jutro nie miałam treningu.
Następnego dnia wstałam o godzinie 11. Obudził mnie straszny ból głowy i Sahara w ustach. Nie chętnie podniosłam się z łózka i poszłam do kuchni, tam dorwałam butelkę wody, którą prawie cała opróżniłam. Gdy wyrzuciłam butelkę i oparłam się i blat z zamkniętymi oczami usłyszałam śmiech. Odwróciłam się stronę drzwi i tam zobaczyłam mamę.
-Kacyk? - zapytała.
-Nie - udałam twardą.
-Nie udawaj. Kaśka jeszcze śpi. Ładnie wczoraj zabalowałyście.
-E tam, jedynie butelka wina, a potem znalazłyśmy nalewkę dziadka. - mama zaśmiała się jeszcze głośniej.
-Eh, zjesz coś?
-Podziękuję. Gdzie potworek?
-Tuuu - krzyknęła moja siostrzenica i wskoczyła mi na ręce.
-Hej - pocałowałam ją w policzek.
-Cześć, pobawisz się ze mną?
-Kochanie, muszę iść do kolegi, ale potem chętnie.
-Gdzie idziesz? - zapytała mama.
-Do Igora.
Postawiłam Weronikę i poszłam do siebie. Ogarnęłam się w ciągu godziny. W ciągu następnych 20 minut dotarłam do domu chłopaka. Zadowolona zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyły się, ale za nimi wcale nie stał mój chłopak.
*Hej, słuchajcie, mam nadzieje, że to co piszę podoba wam się. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to piszcie. Jestem otwarta na wasze sugestie. Przepraszam, że tak rzadko dodaje, ale no cóż brak czasu. Pozdrawiam ;)*
piątek, 3 maja 2013
V
Dziesięć minut po tym jak wysłałam sms, Andzia zjawiła się u mnie w domu.
-Cześć Zuza. - przywitała się wchodząc do ogrodu razem z moją mamą.
-No hej, to jak Kasia zwijamy się?
-Jasne.
Wzięłam torbę i skierowałyśmy się do drzwi, gdy usłyszałyśmy krzyk mojej mamy.
-Wera, chodź porozmawiać z wujkiem na skeypie.
-Idee.
Moja siostra odwiozła nas pod halę.
-Przyjechać po was?
-Po mnie nie, spotkam się z Igorem.
-Nie musi się pani fatygować. Wrócę taksówką.
-Spoko, to młoda widzimy się w domu.
-Luzik.
Zadowolone poszłyśmy na trening.
-Zuza masz brata?
-Tak, starszego, a czemu pytasz?
-Z ciekawości.
-Hej laski - zawołałam bo właśnie przekroczyłyśmy próg szatni.
-No siema.
-Zeta mam pytanie względem twego brata i jego przyjaciela.
-Słucham ja ciebie Gosiu.
-Czy twój brat i jego przyjaciel i względnie, któryś z jego przyjaciół pojawi się na twoich urodzinach?
-No właśnie chodzi o to że ja zamierzam zrobić imprezę, jak oni będą, a czemu pytasz?
-Gocha boi się konfrontacji z Bartoszem i jego dupą.
-Gosik, Bartka raczej zaproszę, ale czy będzie z dziewczyną to nie wiem, mogę się łudzić, że jednak nie.
-Kiedy masz urodziny? - zapytała Anastazja.
-20 lipca, a co?
-Ale fajnie, ja mam 27.
-Super, a robisz impre?
-Zamierzam, a co? - gdy zadała to pytanie, moje oczy zaczęły świecić jak pięć złoty.
-Zuzka, coś ty znowu wykombinowała?- zapytała Weronika.
-Andziaaa a co byś powiedziała na wspólną imprezę?
-Nie jest głupi pomysł - rzuciła i wiązała włosy. Właśnie weszłyśmy na boisko, gdzie były już niektóre dziewczyny . Gdy chciałam coś powiedzieć, wkroczył zadowolony trener.
-Laski, mam dla was niespodziankę.
-Jaką? - zapytałyśmy równo, a dziewczyny popatrzyły na mnie podejrzliwie.
-Ja nic nie wiem - krzyknęłam podnosząc ręce do góry.
-Na dzisiejszym treningu będzie gość specjalny.
-Kto znowu?
-Wejdźcie chłopcy - krzyknął Adamczyk.
-Hej lasencje - na halę wkroczył Karol Kłos, Fabian Drzyzga i Paweł Zatorski.
-Kłosik - pisnęłam i już po chwili wisiałam na szyi przyjaciela.
-Cześć Rudzielcu - pocałował mnie w policzek.
-Fabiś - teraz zmieniłam obiekt mojego westchnienia.
-A ja to co? - jęknął Zati.
-Oj Zati, Zati - podeszłam i pocałowałam go w policzek.
-No dobra, dobra. Koniec tych czułości. Trener Anastasi zgodził się na obecność tu pod warunkiem, że będą ćwiczyć, więc już. Raz, dwa.
-Już.
Zaczęliśmy biegać. Podczas rozgrzewki wesoło rozmawialiśmy. Poznałam Andzie z chłopakami. Dałam im znać, że mają się zamknąć względem mojego nazwiska i mojego brata. Po rozgrzewce trener krzyknął.
-Dobra dobierzcie się w drużyny i dawajcie, lecicie i gracie.
Szybko wybraliśmy dwa składy i zaczęliśmy grać. Trening minął nam szybko i wesoło. Gdy trener odgwizdał koniec treningu wskoczyłam na plecy Kłosa i krzyknęłam mu do ucha.
-Jak ja cię kocham.
-Jezu, wariatko. Uspokój się. - zaśmiał się.
-Koocham cię świrusie - pocałowałam go w policzek. - a teraz lecę pod prysznic.
-Spoko, my się ogarniemy i uciekamy do Spały.
-Luzik.
Wpadłam uhahana do szatni, wzięła potrzebne rzeczy i wpadłam pod prysznic. Po szybkim prysznicu się bardzo szybko ogarnęłam i wybrałam numer ukochanego.
-Co tam skarbie? - zapytałam gdy odebrał.
'Dobrze, a u ciebie?
-Doobrze, właśnie skończyłam trening i może byśmy się spotkali.
'A nie miałaś przypadkiem z siostrą spędzić dnia?
-Miałam, ale no wiesz. Stęskniłam się.
'Gdzie jesteś?
-Pod halą.
'Przyjdziesz do mnie?
-Będę za dziesięć minut bayy.
Cała w skowronkach skierowałam się w stronę bloku ukochanego. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Weszłam do klatki i wbiegłam na drugie piętro. Zapukałam w drzwi z numerem 4. Po chwili otworzył mi Igor w samych spodniach.
-Cześć kotku - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-Heeej - przywitałam się wchodząc do środka i zamykając drzwi za sobą.
Więcej nic nie mówiliśmy. Igor mnie pocałował i rzucił moją torbę w kąt. Oddałam każdy jego pocałunek. Po chwili znaleźliśmy się w jego sypialni i oddaliśmy się przyjemności.
-Cześć Zuza. - przywitała się wchodząc do ogrodu razem z moją mamą.
-No hej, to jak Kasia zwijamy się?
-Jasne.
Wzięłam torbę i skierowałyśmy się do drzwi, gdy usłyszałyśmy krzyk mojej mamy.
-Wera, chodź porozmawiać z wujkiem na skeypie.
-Idee.
Moja siostra odwiozła nas pod halę.
-Przyjechać po was?
-Po mnie nie, spotkam się z Igorem.
-Nie musi się pani fatygować. Wrócę taksówką.
-Spoko, to młoda widzimy się w domu.
-Luzik.
Zadowolone poszłyśmy na trening.
-Zuza masz brata?
-Tak, starszego, a czemu pytasz?
-Z ciekawości.
-Hej laski - zawołałam bo właśnie przekroczyłyśmy próg szatni.
-No siema.
-Zeta mam pytanie względem twego brata i jego przyjaciela.
-Słucham ja ciebie Gosiu.
-Czy twój brat i jego przyjaciel i względnie, któryś z jego przyjaciół pojawi się na twoich urodzinach?
-No właśnie chodzi o to że ja zamierzam zrobić imprezę, jak oni będą, a czemu pytasz?
-Gocha boi się konfrontacji z Bartoszem i jego dupą.
-Gosik, Bartka raczej zaproszę, ale czy będzie z dziewczyną to nie wiem, mogę się łudzić, że jednak nie.
-Kiedy masz urodziny? - zapytała Anastazja.
-20 lipca, a co?
-Ale fajnie, ja mam 27.
-Super, a robisz impre?
-Zamierzam, a co? - gdy zadała to pytanie, moje oczy zaczęły świecić jak pięć złoty.
-Zuzka, coś ty znowu wykombinowała?- zapytała Weronika.
-Andziaaa a co byś powiedziała na wspólną imprezę?
-Nie jest głupi pomysł - rzuciła i wiązała włosy. Właśnie weszłyśmy na boisko, gdzie były już niektóre dziewczyny . Gdy chciałam coś powiedzieć, wkroczył zadowolony trener.
-Laski, mam dla was niespodziankę.
-Jaką? - zapytałyśmy równo, a dziewczyny popatrzyły na mnie podejrzliwie.
-Ja nic nie wiem - krzyknęłam podnosząc ręce do góry.
-Na dzisiejszym treningu będzie gość specjalny.
-Kto znowu?
-Wejdźcie chłopcy - krzyknął Adamczyk.
-Hej lasencje - na halę wkroczył Karol Kłos, Fabian Drzyzga i Paweł Zatorski.
-Kłosik - pisnęłam i już po chwili wisiałam na szyi przyjaciela.
-Cześć Rudzielcu - pocałował mnie w policzek.
-Fabiś - teraz zmieniłam obiekt mojego westchnienia.
-A ja to co? - jęknął Zati.
-Oj Zati, Zati - podeszłam i pocałowałam go w policzek.
-No dobra, dobra. Koniec tych czułości. Trener Anastasi zgodził się na obecność tu pod warunkiem, że będą ćwiczyć, więc już. Raz, dwa.
-Już.
Zaczęliśmy biegać. Podczas rozgrzewki wesoło rozmawialiśmy. Poznałam Andzie z chłopakami. Dałam im znać, że mają się zamknąć względem mojego nazwiska i mojego brata. Po rozgrzewce trener krzyknął.
-Dobra dobierzcie się w drużyny i dawajcie, lecicie i gracie.
Szybko wybraliśmy dwa składy i zaczęliśmy grać. Trening minął nam szybko i wesoło. Gdy trener odgwizdał koniec treningu wskoczyłam na plecy Kłosa i krzyknęłam mu do ucha.
-Jak ja cię kocham.
-Jezu, wariatko. Uspokój się. - zaśmiał się.
-Koocham cię świrusie - pocałowałam go w policzek. - a teraz lecę pod prysznic.
-Spoko, my się ogarniemy i uciekamy do Spały.
-Luzik.
Wpadłam uhahana do szatni, wzięła potrzebne rzeczy i wpadłam pod prysznic. Po szybkim prysznicu się bardzo szybko ogarnęłam i wybrałam numer ukochanego.
-Co tam skarbie? - zapytałam gdy odebrał.
'Dobrze, a u ciebie?
-Doobrze, właśnie skończyłam trening i może byśmy się spotkali.
'A nie miałaś przypadkiem z siostrą spędzić dnia?
-Miałam, ale no wiesz. Stęskniłam się.
'Gdzie jesteś?
-Pod halą.
'Przyjdziesz do mnie?
-Będę za dziesięć minut bayy.
Cała w skowronkach skierowałam się w stronę bloku ukochanego. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Weszłam do klatki i wbiegłam na drugie piętro. Zapukałam w drzwi z numerem 4. Po chwili otworzył mi Igor w samych spodniach.
-Cześć kotku - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-Heeej - przywitałam się wchodząc do środka i zamykając drzwi za sobą.
Więcej nic nie mówiliśmy. Igor mnie pocałował i rzucił moją torbę w kąt. Oddałam każdy jego pocałunek. Po chwili znaleźliśmy się w jego sypialni i oddaliśmy się przyjemności.
Subskrybuj:
Posty (Atom)