poniedziałek, 17 lutego 2014

LX

Zdenerwowana kobieta szybko zbiera informacje ;)

          Jestem święcie przekonana, że Ann do szkoły przywiózł mój brat. Była już nasza ostatnia lekcja, a ja nie miałam okazji żeby przemaglować blondynę. Wyrwałam kartkę z zeszytu i napisałam "Musimy pogadać!". Popatrzyła na mnie jak na wariatkę i odpisała, "Ruda, skarbie nie ma kiedy. Po szkole trening, a potem idę do domu. Chcę odpocząć." Popatrzyłam na nią spod grzywki. "W drodze na trening pogadamy. Zrobimy sobie spacer." Nic więcej nie pisałam. Starałam skupić się na lekcji jednak to było trudne. Cały czas w głowie miałam Miska. Wyciągnęłam telefon i napisałam do niego 'Hej skarbie. Co tam ? Jak podróż? Tęsknie :*'. W lekko lepszym humorze położyłam telefon na ławce i się uśmiechnęłam pod nosem. Szybko dostałam odpowiedź. 'Hej. U mnie dobrze, na drodze fajnie pusto. Jestem już w domu. Ja też tęsknie Zetka'. Uśmiechnęłam się pod nosem, a Ann looknęła mi w telefon.
-Oj Kubiaki, wy to słodcy jesteście - zaśmiała się.
-A spadaj - odpowiedziałam jej ze śmiechem.
        Nie rozwinęłyśmy naszej jakże ciekawej konwersacji, gdyż zadzwonił dzwonek. Spakowałyśmy się i wyszłyśmy ze szkoły kierując razem w stronę hali.
-Dobra, teraz mamy chwilę to możemy pogadać.
-Zuzia, o czym ty słońce chcesz gadać.
-Pomyślmy. Może o tym co mój brat robił pod naszą szkołą skoro twierdził jeszcze wczoraj, że wraca do Rzeszowa.
-Nie wiem co robił. Wiem tylko, że go spotkałam po drodze jak szłam do szkoły.
-Czemu autem nie przyjechałaś?
-Nie miałam ochoty.
-Andziaaa - jęknęła.
-O hala, jak miło - powiedziała wchodząc do środka, zrezygnowana poszłam za nią.
Poszłyśmy do szatni. Jak zwykle było miło.
-Siema mordy - krzyknęłam.
-Siema mordo - zaśmiała się Gocha.
-Wiecie, że mamy nowego menago.
-To my mamy jakiegoś menago ? - zapytała Magda.
-Ale zabawne. - mruknęła Gocha.
-Madziula ktoś musi to wszystko ogarniać.
W dobrym nastroju weszłyśmy na boisko. Oczywiście zaczęła się rozgrzewka. Co gorsze trener miał zły humor. To dla nas nie było nic dobrego. Rozmawiał z młodym, przystojnym blondynem. Gocha podleciała do mnie.
-Młoda czy tobie też się wydaje że go znasz ?
-Tak mi się wydaje. - mruknęłam biegając i przyglądając mu się.
-O czym plotkujecie ?
-O tym blondynie - powiedziałam.
-Powiem Miśkowi ! - krzyknęła biegnąc szybciej.
-Bardzo zabawne.
-Dziewczyny - krzyknął Adamczyk - chodźcie tu. - grzecznie podeszłyśmy. - Poznajcie naszego menadżera, Jakuba Mikołajczaka.
-O kurwa - mruknęła Gośka.
-Masz rację - wyłączyłam się, nie słuchałam trenera tylko na niego patrzyłam.
-Chodź - Ann mnie pociągnęła na boisko. Zaczęłyśmy się rozglądać. - Znasz blondasa ?
-Wery niespełniony chłopak.
-Czyli ?
-Kumplował się kiedyś z Zibim. Skrzywdził Werę i się pokłócili.
-Biedna Wera - powiedziała i na nią popatrzyłyśmy. Ona właśnie krzyczała na Anetę.
-Ciekawe o co chodzi.
Wera się uspokoiła i było już ok. Nasz menago wyszedł z treningu i zostałyśmy same ze zły trenerem. Dowalił nam ćwiczenia, a potem meczyk. Zmęczone po treningu poszłyśmy do szatni.
-Ja pierdolę. Jeśli przez jego humorki dalej tak będzie to my nie wyrobimy.
-Zetka my wiemy, że ty Miśkz pierdolisz no ale słońce. spierdalaj - rzuciłam w nią ochraniaczem.
  Po pół godzinie byłam ogarnięta. Razem z Ann złożyłyśmy się i wróciłyśmy do domu taryfą. Padnięta weszłam do domu.
-Zuza ? - zapytała babcia.
-Tak babciu. - odpowiedziałam zadowolona.
-To świetnie. Teraz siadaj, zaraz podam obiad.
-To super, bo jestem mega głodna. - umyłam ręce i usiadłam do stołu.
-Jak w szkole ?
-W szkole jak w szkole. Normalnie.
-Brak ocen ?
-Nie ma, nie rozdają chętnie ocen. No może po za jedynkami.
-No a jak na treningu. ?
-Męcząco. Trener chce nas chyba zamęczyć.
-Chce żebyście były najlepsze.
-No wiem.
       Skończyłam jeść obiad i powiedziałam.
-Dziękuję, było pyszne. Teraz uciekam do pokoju bo jestem zmęczona.
-Pewnie kochanie.
-Babciu, a gdzie rodzice i dziadek ?
-Dziadek z twoim ojcem gdzieś pojechali, a twoja mama musiała coś tam załatwić.
-Aha i ty tak sama?
-Czekałam na ciebie z obiadem.
-To miłe. Dobra lecę odpocząć.
         Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Popatrzyłam na kalendarz i zdałam sobie sprawę, że za tydzień są już mikołajki, a ja nie mam nic dla brata, Miśka i Ann. Lekko się załamałam. Ale przecież mam cały weekend i następny tydzień.Gdy w głowie układałam plan zrobienia mikołajkowych zakupów zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam i mruknęłam.
-Noo ?
--Jak tam słońce ?
-A dobrze, a u ciebie ?
--Fajnie, to jak zastanowiłaś się czy wpadasz do mnie w weekend ?
-Misiu nie wiem. Dziś piątek, a ja nie mam siły nawet ręką ruszyć - mruknęłam smutno.
--No trudno.
-Ale wiesz co. Jak sprawdzisz mi, o której mam autobus i do 20 minut wyślesz mi wiadomość sms lub zadzwonisz to będę u ciebie jeszcze dziś.
--Serio ? - zapytał zadowolony i usłyszałam jak włącza komputer.
-Tak.
--To już sprawdzam. - powiedział i przez chwilę się nie odzywał. - masz za godzinę i za półtora.
-To zdążę na ten za godzinę. - powiedziałam zadowolona i podniosłam się, żeby wyciągnąć torbę i zacząć się pakować.
--To nie przeszkadzam już. Jak będziesz w autobusie to daj znać.
-Kocham cię.
--Ja ciebie też.
         Nie wiele myśląc zaczęłam się pakować. Wrzucałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy. Pobiegłam do łazienki i spakowałam kosmetyczkę. Wrzuciłam ją do niedużej torby sportowej. Gdy pakowałam ładowarkę do pokoju zapukał ktoś i po chwili weszła babcia.
-A ty się gdzieś wybierasz ? - zapytała patrząc jak się pakuje.
-Jadę do Jastrzębia - zawołałam zadowolona.
-Do Michała ?
-Tak.
-Zuza, jesteś nieodpowiedzialna nie uważasz ?- zapytała.
-Babciu przesadzasz.
-Czy odpowiedzialny człowiek pakuje się i wyjeżdża tak nagle nie mówiąc nic nikomu.
-Spokojnie, zadzwonię zaraz do mamy. A teraz cię przepraszam, ale śpieszę się.- pocałowałam babcie w policzek i biorąc najpotrzebniejsze rzeczy wyszłam z domu.
       Chciałam zadzwonić po taksówkę, ale postanowiłam się przejść. W pewnym momencie obok mnie zatrzymał się czarny Volkswagen. Szyba się opuściła, a w aucie siedział mój sąsiad.
-Hej, Zuza. Gdzie się wybierasz ?
-Na przystanek, a co ?
-Do pakuj się. Podwiozę cię.
-Dziękuję. - powiedziałam zadowolona wsiadając do auta.
-A gdzie jedziesz ?
-Do Michała, do Jastrzębia.
-No proszę.
-No widzisz.
      Zaczęłam się śmiać. Wysiadłam koło przystanku. Podziękowałam za podwózkę i podeszłam do odpowiedniego autobusu. Kupiłam bilet i zajęłam miejsce. Włożyłam słuchawki i podłączyłam muzykę. O godzinie 18 wysiadłam w Żorach. Poszłam na postój taksówek, wpakowałam się do jednej z nich i podałam adres Michała. Po 20 minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam, wzięłam torby i poszłam do klatki. Udało mi się, bo klatka była otwarta. Weszłam na 2 drugie piętro i stanęłam przed drzwiami ukochanego. Zapukałam i po chwili drzwi się otworzyły. Przede mną stanął zadowolony Michał z piwem z w ręce.
-Zuza ? Co ty tu robisz ? - zapytał patrząc na mnie.
-No przecież mówiłam, że przyjadę - zaśmiałam się wchodząc do mieszkania. Postawiłam torbę przy ścianie i go lekko pocałowałam. - Przeszkadzam ? - zaśmiałam się z jego miny.
-Nie, oczywiście, że nie. Tylko nie dzwoniłaś i myślałem, że później będziesz czy coś i chłopaki wpadli na chwile i no, no - zaciął się drapiąc po głowie i patrząc na mnie.
-Czyli przeszkadzam ?
-Nie no, przestań. - objął mnie i pocałował w czoło - Ich mam na co dzień, ciebie nie. Wchodź, rozgonimy towarzystwo.
       Ściągnęłam buty i kurtkę i poszliśmy do pokoju. W pokoju siedzieli: Wojtaszek, Masny, Łasko, Czarnowski i Gierczyński.
-Cześć chłopaki - powiedziałam, a oni jak na komendę się na mnie popatrzyli.
-Zuza ? - zapytał zdziwiony Damian - A co ty tu robisz?
-Rozumiem, że przeszkodziłam, w męskim wieczorze ? - zapytałam obejmując Michała.
-Oczywiście, że nie - zaprzeczył Łasko. - Michał nie wspominał, że przyjedziesz.
-Oj, przestańcie. Posiedzę z wami bardzo chętnie.
         Misiek przyniósł mi piwo. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Chłopaki pytali o moją szkołę, maturę i drużynę. Posiedzieli u Michała do godziny 19. Potem zmyli się twierdząc, że i tak się zasiedzieli. Kubiak zamknął za kumplami, a ja postanowiłam posprzątać. Gdy wkładałam naczynia do zmywarki do kuchni wszedł Misiek i objął mnie w pasie przytulając się do moich pleców. Uśmiechnęłam się gdy położył ręce na moim brzuchu.
-A ty co ? - zaśmiałam się.
-Stęskniłem się. Po za tym nie przywitałaś się ze mną.
-Ojej, przepraszam. Normalnie nie wiem jak ja tak mogłam. - powiedziałam siląc się na powagę. Odwróciłam się do niego przodem i go pocałowałam. - Zadowolony ? - zapytałam patrząc mu w oczy.
-No, jest dobrze. Mogło by być lepiej ale jest o - mruknął śmiejąc się.
-No już, idź teraz przynieś rzeczy z pokoju. Posprzątamy i pogadamy.
       Jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Misiek wszystko przyniósł, a ja pochowałam naczynia do zmywarki. Potem Michał przyniósł butelkę wina i kieliszki. Rozlał czerwony napój i podał mi kieliszek. Usiadł wygodnie i mnie objął całując w czoło.
-Rodzice mówili coś, że do mnie przyjechałaś ?
-Ymmm mama powiedziała coś w stylu 'wiedziałam, że będziesz jechać', tylko babcia stwierdziła, że jestem nie odpowiedzialna.
-Czemu ?
-Bo odpowiedzialna osoba nie pakuje sie od tak i nie wyjeżdża na weekend.
-Przestań. Mimo, że to było tylko kilka godzin to tęskniłem.
-Wierz mi ja też. Ie mogę się doczekać kiedy będę miała cie tylko dla siebie.
-Tyko do maja i jestem cały twój. - pocałował mnie w czubek głowy.
-Pamiętaj o reprezentacji.
-Oczywiście, że pamiętam.
-To mnie cieszy.
          Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale pasowało mi to. Oglądaliśmy jakąś komedię jednak nie przeszkadzało nam to.Wystarczyło nam to że mieliśmy siebie. Ja przytulałam się do Michała, a on bawił się moimi włosami. Około 24 skończyło nam się wino.
-I co teraz zrobimy ? - zapytałam stając przed nim i oparłam ręce na biodrach.
-Jestem za tym, żeby nacieszyć sie sobą.
        Złapał mnie za rękę ciągnąc w swoją stronę. Pisnęłam i po chwili siedziałam na jego kolanach twarzą do niego. Popatrzyłam mu w oczy i przejechałam ręką po jego dwudniowym zaroście. Uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie, a ja oddałam jego pocałunek. Nawet nie wiem kiedy pozbyliśmy się ubrań robiąc ścieżkę do sypialni. Padliśmy na łóżko i oddaliśmy się przyjemności. Nad ranem zasnęliśmy zmęczeni, ale zadowoleni.





Hej, hej. Zostawiam z wami posta, którego chciałam wrzucić w walentynki, ale dopiero teraz mam czas. Podoba mi się liczba wejść pod postami. Po 100 parę. Na prawdę ładnie, jednak skromnie jest z komentarzami. Ale zapraszam do czytania.:) Pozdrawiam Czekoladowa Fantazja :)

Ten to się lubi kłócić z sędziami na meczach :)

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :* czekam na następny : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na 9 :P
      http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/

      Usuń
  3. No to nie źle :) Ten Kuba może coś namieszać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu czekam na kolejny rozdział bo ten był boski ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdecznie zapraszam na 47 rozdział na http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
    oraz na rozdział ósmy na http://rozegraj-na-krotka.blogspot.com/
    Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział! Już czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Serdecznie zapraszam na 48 rozdział na http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
    oraz na rozdział dziewiąty na http://rozegraj-na-krotka.blogspot.com/
    Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. z niecierpliwością czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Serdecznie zapraszam na 49 rozdział na http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
    oraz na rozdział dziesiąty na http://rozegraj-na-krotka.blogspot.com/
    Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń