niedziela, 9 lutego 2014

LIX 59

Niespodzianka, to niespodzianka. Bez żadnego podglądania.


       Zatrzymałam się na skraju parku tak jak to zaplanowałam, szybko z torebki wyjęłam czarną apaszkę. Zbyszek spoglądał na mnie nieco dziwnie, ale nie dam zrujnować mu mojej niespodzianki dla niego. Wiedziałam co chcę i nie odpuszczę, puki celu nie osiągnę. Nie byłam do końca pewna czy mu się spodoba, ale zaryzykować musiałam.
-Co tym moja droga robisz??
-Upewniam się, że nic nie będziesz widział. -mruknęłam wiążąc mu apaszkę na oczach.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. - tu musnęła jego usta przelotnie.
-Wiesz jak bardzo cię nienawidzę??
-Tak wiem, że bardzo mocno mnie kochasz.
     Byliśmy już nie daleko celu naszej podróży. Upewniłam się tym, że Zibi nic nie widzi, gdy wpadł całkiem przez przypadek w drzewo. Ja miałam dużo śmiechu, a on się chyba troszkę wkurzył. Po pięciu minutach byliśmy już prawie na miejscu.
-Anastazja dlaczego tu jest tak zimno??
-Jak zimno, zdaje ci się kochanie.
-Nie nie zdaje mi się. Proszę cię ściągnij to!!- tu zaczął szarpać się z opaską na oczach.
-Zostaw, zaraz ci ją ściągnę.
-Obiecujesz??
-Tak.- po kilku krokach byliśmy na miejscu.- Proszę! - jednym zwinnym ruchem ściągnęłam opaskę z oczu Zbyszka.
-Ann tu jest ślicznie!!
-Wiem.
      Byliśmy w mojej ulubionej kawiarni przy krytym lodowisku. Czekał tam na nas wcześniej zarezerwowany stolik. Po jego minie było widać, że mu się podoba ale nie byłam do końca pewna. Zajęliśmy miejsca na przeciwko siebie i zaczęliśmy jeść wcześniej podaną kolację. Zbyszek polał dobrze schłodzonego szampana i przyglądaliśmy się przez duże okno na treningi łyżwiarek.
-Lubisz tu przychodzić??
-Tylko jak zbliża się zima.
-Czemu??
-Wolę lodowisko otwarte, a tu mają najlepszą gorącą czekoladę.
-To będzie trzeba spróbować.
-A wiesz, że ona najlepiej smakuje po jeździe?? -tu uśmiechnęłam się do niego.
-Po jeździe??
-Chodź!!- szarpnęłam go za rękaw koszuli.
       Gdy doszliśmy do tafli, już nikogo nie było na lodzie. Szybko odszukałam na pułkach odpowiednie rozmiary łyżew dla mnie i Zbyszka. I ruszyłam powoli w jego stronę. Wyglądał na przerażonego i chyba taki był.
-Anastazja ty żartujesz??
-Nie!!
-Ale w tej sukience?? - tu wskazał na mój ubiór.
-Sukienka jak każda inna.
-Ale...
-Nie mów, że się boisz??
-Nie, ja po prostu nie umiem jeździć.- tu spuścił wzrok.
-To ja cię nauczę.
-Żartujesz sobie??
-Nie, akurat w jeździe na łyżwach jestem równie dobra jak w siatkówce.
-Niech ci będzie.


Zimno, mokro i boleśnie ale z nią ZAJEBIŚCIE!!


     Przełamałem w sobie mój strach i założyłem łyżwy. Ann weszła na lód szybciej niż ja i chwilę mogłem się poprzyglądać jej. Naprawdę dobrze jeździła. Nie mogłem tego powiedzieć natomiast o sobie. Ostatni raz łyżwy miałem na sobie w wieku siedmiu lat i to tylko raz. Jeszcze dobrze nie wszedłem na taflę, a już leżałem. Blondynka podjechała do mnie z ciepłym uśmiechem i pomogła mi wstać.
-Ann wiesz, że gram mecz po jutrze i nie mogę być połamany??- spytałem niepewnie.
-Tak wiem, nawet już na niego kupiłam bilet.
-Kupiłaś??
-Tak.
-Czemu nie mówiłaś załatwił bym ci wejście.
-Bo nie chciałam.- tu pokazała mi język.
       Nauka była trudna i bolesna co chwilę leżałem na lodzie i kilka razy udało mi się podhaczyć Andzie. Ale ta była wyrozumiała i wszystko spokojnie tłumaczyła. I w końcu zaczęło mi wychodzić. Nawet nauczyłem się hamować, co sprawiało największą trudność. Tym też dostarczałem blondi rozrywki. Ann właśnie stała na środku tafli i kręciła piruety. Podjechałem ostrożnie do niej i złapałem ją w pasie i zachłannie pocałowałem.
-Kiedy musisz wracać??- spytała gdy się od niej oderwałem.
-Powinienem dziś. -i tu mogiczny uśmiech znikł.
-Szkoda.
-Powinienem, ale mogę równie dobrze jutro!
-Ale...
-Tym razem nie ma ale. Wracam jutro.
-Jesteś kochany.
-Wiem a teraz chodźmy na tę czekoladę.
      Andzia miała rację czekolada była pyszna. Zjedliśmy jeszcze deser i ruszyliśmy w drogę do domu. nie chciałem jej wypuszczać z objęć nawet na minutę. Więc wpadłem na niezbyt mądry pomysł, biorąc pod uwagę jak ona na mnie działa, jak bardzo jestem w niej zakochany i jak bardzo na nią napalony.
-Andzia na którą jutro masz do szkoły??
-Na 8. A co??
-Idziemy do ciebie!!
-Po co??
-Po byle caco!!
      Męczony przez całą drogę pytaniami w końcu doszliśmy pod dom blondynki. Pchnąłem ją do środka by wzięła rzeczy i powiedziała, że nocuje u Zuzki. Posłuchała się od razu, co mnie bardzo zdziwiło. Po jakiś 10 minutach była z powrotem.
-I co teraz to ciebie i Zuzki??
-Jakiej Zuzki??
-Przecież powiedziałeś, że będę u niej nocować.
-Nic takiego nie powiedziałem.- puściłem jej oczko.- Nie będziesz u niej nocować tylko u mnie!!
-Ciebie pogięło??
-Nie.
-Niech ci będzie.
        U rodziców pod domem otworzyłem Ann samochód by poczekała na mnie. Sam wbiegłem do domu po rzeczy. Szybko się pakując, co zwróciło uwagę rodziców, Miśka i Zuzy.
-Brat a gdzie ty się tak śpieszysz??
-Do Rzeszowa.
-Zibi ciebie pogięło, żeby tak późno jechać??- oburzył się MK13
-Nie.
-Weź zostań!! A jak tam z Ann??
-Nie mam czasu by gadać.
        Gdy tak latałem po domu i zbierałem swoje rzeczy, a Zuzka za mną mówiąc że pojedzie z Kubiakiem ze mną. Nie wytrzymywałem. Nie mogłem się odnaleźć co mnie wkurwiało, bo nie chciałem by Blondynka długo na mnie czekała. Gdy miałem już wychodzić, Misiek wszedł do pokoju i zamknął drzwi, co mnie nieco wkurzyło.
-Zibi pogięło cię, weź zostań.
-Jak zostanę będziesz spokojniejszy??
-No.
-To zostaję.
-To czemu nadal trzymasz torbę??
-Bo idę??
-Kurwa Zbyszek mi możesz powiedzieć!!- chyba troszkę go wkurzyłem.
-Nie powiesz Zuzce??
-Nie!!
-Zostaje w Wawie do jutra.
-A gdzie teraz idziesz??
-Do mieszkania.
-Po co??
-Chcę spędzić ten wieczór z Ann.
-Ahaaaaaa... -tu pojawił się na jego twarzy przerażający uśmiech.
-Twój uśmieszek jest przerażający.
-Podoba ci się ona??
-I to bardzo.
-Czujesz coś do niej??
-Yyyyy....
-To czemu ona na ciebie jeszcze czeka??
-Ani słowa!!
-Nooo
      Wybiegłem szybko z domu. Torbę wrzuciłem do bagażnika i zasiadłem za kierownicą. Po krótkiej kłótni, że nie powinienem prowadzić bo piłem. W końcu ustąpiła. Po niecałych 15 minutach parkowałem przed moim starym mieszkaniem. Ann otworzyła drzwi kluczami, które jej kiedyś podarowałem. Dziwiłem się, że jeszcze je ma, ale z drugiej cieszyłem jak małe dziecko.
-To co jemy na kolację?? -spytałem, gdy już siedzieliśmy na kanapie.
-Bartman, ty byś ciągle jadł!!- mruknęła z uśmiechem.
-Tu akuratnie miałem coś innego na myśli.- zacząłem ją namiętnie całować, ona od razu przytuliła się do mnie tak, że nawet milimetry nie dzieliły naszych ciał.
      Wziąłem moją blondynkę na ręce i poszedłem do sypialni, tam pozbyliśmy się ubrań. To było coś pięknego, ona była piękna. Już wiedziałem, że to zawsze przy niej mogę się budzić każdego ranka i zasypiać każdej nocy.


    Leżeliśmy wyczerpani na łóżku. Ona rysowała palcem serduszka na moim torsie, co mi się bardzo podobało. Była taka czuła  w tym.
-Anastazja.
-Tak??- odruchowo zaprzestała pieszczoty.
-Kocham cię!!- tu patrzyłem w jej szaro-zielone oczy, mówiłem to szczerze z serca,.
-Ja ciebie też.- mruknęła składając pocałunek na moich ustach.
-Kiedy macie wolny dłuższy weekend??
-Dopiero na święta, a co??
-Tak się zastanawiam, kiedy przyjechała byś do mnie do Rzeszowa??
-Może w ten weekend, po meczu mogła bym zostać.
-No tak jutro piątek.
-No a w sobotę grasz mecz.
-Kurde gdyby nie poranny trening, mógł bym na ciebie poczekać i razem byśmy pojechali.
-Ale nie bo ja też mam trening, po nim mogła bym przyjechać.
-Będę czekał.- zamknąłem oczy i oddałem się marzeniom, jak to fajnie by było jak by ona u mnie zamieszkała.
-Zbyszek?
-Tak?- wyczułem lekki niepokój w jej głosie i z powrotem zacząłem się jej przyglądać.
-Zuzka nas zabije jak się dowie prawda??
-O czym misiu??
-O tym, że sypiamy razem??- spytała smutnie. Odruchowo usiadłem.
-Chyba na główkę upadłaś, coś czuję że będzie szczęśliwa.
-A jeśli nie??
-Zobaczymy co czas przyniesie, a czemu ma być zła skoro nie jesteśmy razem.
-No tak.- tu powrócił uśmiech.
-My tylko sypiamy ze sobą i może kiedyś będziemy.
-No właśnie!! I za to cię kocham.
        Poszliśmy spać dość późno. Ustaliliśmy jeszcze, że podwiozę ją do szkoły i ruszę w drogę do Rzeszowa. Gdzie do mnie po treningu dołączy. Miałem tylko nadzieję, że Zetka nie będzie się jej o nic wypytywać.


Zdziwiona i chcąca dowiedzieć się prawdy Zuza.

           Wszystko wydało mi się jakoś podejrzane. Najpierw do Zbyszka dzwoni telefon, potem przychodzi po niego Ann. Następnie wraca i się pakuje jak szalony, oznajmia że jedzie do Rzeszowa. Nie wiedziałam o co chodzi. Jednak mocno chciałam się dowiedzieć co jest grane. Siedzieliśmy z Miśkiem, moimi rodzicami i dziadkami na kanapie i rozmawialiśmy.
-Zuza, a ty gdzie nam odpłynęłaś ? - zapytała ze śmiechem babcia.
-Nigdzie, zamyśliłam się. Już jest dobrze.
-No super. Właśnie dziadek się pytał kiedy nas odwiedzisz w Gdańsku ?
-Nie wiem babciu, na razie wy jesteście u nas. Teraz mam dużo nauki. W końcu to klasa maturalna.
-No tak, Zuza teraz musi się dużo uczyć - zaśmiał się dziadek.
          Na dole posiedzieliśmy jeszcze jakąś godzinę. Ustaliliśmy, że dziadkowie, będą spali w pokoju Zbyszka. Gdy tylko stanęłam obok łóżka, od razu się na nie położyłam. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i śmiech.
-Zmęczona ? - zapytała Michał siadając obok mnie.
-Trochę - mruknęłam podnosząc głowę
-To szkoda - powiedział smutnym głosem kładąc się obok na boku. Pogłaskał mnie po policzku, a ja się przysunęłam do niego i ręką go objęłam.
-Oj chodź tu mój przytulasku -powiedział przyciągając mnie do siebie i obejmując. Pocałował mnie w czoło, a ja zamknęłam oczy. - Może pójdź się najpierw umyć ?
-To dobry pomysł.
      Podniosłam się i złapałam za piżamę. Uśmiechnęłam się do Miśka i wyszłam do łazienki. Po szybkim prysznicu, zmyłam resztki makijażu i wróciłam do swojego pokoju, gdzie Michał sprawdzał coś na necie.
-Od razu lepiej - powiedziałam wesoło rzucając się na łóżko obok Michała.
-Na prawdę ?
-Tak, letni prysznic mnie obudził.
-I co w związku z tym ? - zapytał odkładając laptopa.
-No nic.
        Położyłam się na brzuchu i na niego patrzyłam, a on na mnie.
-Kocham cię.
-Wiem, też cię kocham.
-Musisz juto jechać ?
-Muszę, dobrze o tym wiesz.
-Szkoda.
        Powiedziałam i go pocałowała. Michał oddał pocałunek. Przygniótł mnie swoim ciałem do materaca. Włożyłam ręce pod jego koszulkę i się jej pozbyłam. Michał ściągnął ze mnie górę od piżamy. Noc była długa. Zasnęliśmy nad ranem.
         O godzinie 6 zadzwonił budzik. Wyłączyłam go zwalając na ziemię przy okazji.Otworzyłam oczy i od razu je zamknęłam. Nie chciało mi się wstawać.
-Zuźka wstawaj,  żeby się nie spóźnić do szkoły. - mruknął Michał z zamkniętymi oczami puszczając mnie i kładąc się na boku twarzą w moją stronę.
-A nie mogę się do ciebie przytulić oo tak - powiedziałam obejmując go - i dalej pójść spać ?
-Nie - mruknął odsuwając mnie od siebie.
-A ja myślałam, że jeszcze będę mogła cię pożegnać - powiedziałam słodkim głosem.
-Nie, wstajesz - poniósł się, wziął swoją koszulę z ziemi i ją na mnie rzucił.
-Będziesz jeszcze kiedyś coś chciał  - warknęłam zakładając ją i siadając na łóżku plecami do niego.
-Też cię kocham - mruknął wtulając się w poduszkę. Ja złapałam swoją i nią w niego rzuciłam.
       Wściekła zebrałam pierwsze lepsze ubrania i wyszłam do łazienki. Szybki prysznic i byłam obudzona. Zawinęłam turban na mokrych włosach i się ubrałam. Podłączyłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy. Gdy to robiłam drzwi od łazienki się otworzyły i pojawił się Michał w bokserkach z ciuchami w ręce. Zobaczyłam w lustrze jak przekręca zamek i się uśmiecha.
-A ty tu co szukasz ? - zapytałam, a on objął mnie w pasie.
-Mojego kochania.
-Teraz kochania, a przed chwilą co było ?
-Jesteś taka seksowna jak się złościsz. - mruknął mi do ucha.
-A weź mnie Kubiak nie wnerwiaj. - powiedziałam chowając suszarkę. Zebrałam wszystkie kosmetyki i skierowałam się do wyjścia z łazienki, gdy poczułam uścisk na swoim nadgarstku.
-A ty gdzie ?
-Wychodzę. Nie będę ci przeszkadzać. Idę się pomalować. - pocałowałam go szybko i opuściłam pomieszczenie.
        Zaszłam do swojego pokoju, gdzie szybko spakowałam torebkę. Wzięłam kosmetyki, lusterko i zeszłam do kuchni, gdzie już babcia robiła śniadanie.
-Cześć babciu - przywitałam się i postawiłam wszystkie rzeczy na blacie.
-Cześć Zuzia, a gdzie Michał ? Śpi jeszcze ?
-Nie, w łazience.
-No to dobrze, zjecie naleśniki na śniadanie ?
-A chętnie, ale jak bym mogła to kawę poproszę, a sam się szybko pomaluje.
-Ale oczywiście.
        Gdy babcia robiła mi kawę i naleśniki, ja się malowałam. Gdy robiłam kreski elaynerem, do kuchni wszedł Misiek witając się.
-Dzień dobry - uśmiechnięty pocałował mnie w policzek i w tym momencie miałam ochotę go zabić. Zrobiłam sobie krzywo kreskę i musiałam zmyć całe oko.
-Kubiak cholero wstrętna. - krzyknelam.
-Co się stało ? - zapytał obejmując mnie.
-Nie dotykaj mnie i lepiej nic już nie mów. Przez ciebie muszę jeszcze raz oko malować - warknęłam.
-Kochanie nie denerwuj się tak - powiedziała spokojnie babcia stawiając przed nami naleśniki - smacznego.
-Od rana mnie już denerwuje cholera jedna. - babcia i Michał zaczęli się śmiać.
-A nie rozmawiam z wami - mruknęłam, napiłam się kawy i opuściłam kuchnię ze swoimi kosmetykami.
-Cześć córeczko - powiedział tato, który z mamą szedł do kuchni.
-Ughh - warknęłam.
-A jej co ?
-Jak to Zuza dramatyzuje - podsumował mnie Michał.
-Wszystko słyszę i pieprz się Kubiak - krzyknęłam ze schodów.
-Zuza jak ty się wyrażasz ? - krzyknął tato starając zachować powagę, ale usłyszałam jak się śmieje. Postanowiłam to zignorować. Popatrzyłam na zegarek. Miałem jeszcze 40 minut do ósmej. Skończyłam makijaż i rozpuściłam włosy. Wzięłam wszystkie swoje rzeczy, dokumenty, portfel i klucze od auta Miśka i zeszłam na dół. Szybko zjadłam i rzuciłam w siatkarza kluczykami.
-Odwieziesz mnie do szkoły - zakomunikowałam.
-Najpierw tak brzydko do mnie mówisz, a teraz mam cię odwieź ?
-Proszę Misiu - powiedziałam i go pocałowałam.
-Niech ci będzie.
        Pożegnaliśmy się i poszliśmy do czarnego Infiniti, które stało przed bramą.  Wsiedliśmy, a Michał spojrzał na zegarek.
-Zuza masz 30 minut do szkoły, a dojedziemy w 10. - popatrzył na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
-Chciałam jeszcze chwilę z tobą spędzić bo jak ja będę w szkole to ty wrócisz do domu.
-Zuza, ale w aucie. ?
-A w domu mieli byśmy spokój ?
-No nie..
-No właśnie.
       Nic nie powiedział, tylko odpalił silnik. Pod moją szkołą byliśmy za dwadzieścia.
-To co, o której wracasz ?
-Pojadę do ciebie, spakuje rzeczy i wrócę.
-Szkoda - mruknęłam.
-Oj, możesz do mnie na mecz w ten weekend przyjechać.
-Jeśli by mi się tylko udało.
-No widzisz.
         Pochyliłam się i go pocałowałam. Oddał pocałunek. Odsunęłam się lekko i popatrzyłam mu w oczy. Pogłaskał dłonią mój policzek.
-Kocham cię - powiedział, a ja zatonęłam w jego oczach.
-Ja ciebie też Miśku. - wysiedliśmy z auta i ja oparłam się o maskę, a Michał mnie objął.
-To co przyjedziesz do mnie ? - zapytał opierając mnie o auto - Będziemy u mnie sami - mruknął mi do ucha i je przygryzł delikatnie.
-Zobaczę co da się zrobić.
-To się cieszę. - pocałował mnie, a po chwili usłyszeliśmy krzyk.
-Miśki, musicie tak publicznie ? - przestaliśmy się całować i popatrzyliśmy w stronę skąd dochodził krzyk. Szła zadowolona Ann. Obok przejechał samochód. To było auto Zbyszka. To na pewno było auto mojego brata.
-Zbyszek cię przywiózł ? - zapytał,a ona krzyknęła.
-Czekam w szkole, nie spóźnij się.
-Czemu widziałam Zbyszka, jeśli on wczoraj wrócił do Rzeszowa ? - zapytałam patrząc na Michała.
-Pewnie ci się kochanie zdaje - powiedział patrząc mi w oczy.
-Ty coś wiesz - mruknęłam.
-Wcale nie - zaprzeczył.
-Oczywiście, że tak. Przecież się przyjaźnicie. Mówi ci wszystko.
-Kotku my to nie kobiety żeby paplać o takich rzeczach.
-Fakt wy wymieniacie poglądy łóżkowe  - mruknęłam.
-Mogę cię zapewnić, że o pikantniejszych szczegółach naszego związku nie mówię Zbyszkowi. Czuł bym się nie zręcznie, gdybym mówił mu co robię z jego siostrą. - powiedział ściszonym głosem mi do ucha, łapiąc mnie za tyłek.
-Michał - pisnęłam, a on się zaśmiał.
-No już. Uciekaj do szkoły. Za pięć minut dzwonek, już. - pocałował mnie i popchnął w stronę szkoły. Zawróciłam się szybko i go namiętnie pocałowałam.
       Zadowolona skierowałam się do szkoły. Jak tylko weszłam czułam na sobie te zazdrosne spojrzenia dziewczyn. Poszłam pod salę i tak znalazłam szybko Ann i do niej podeszłam. 
-To dowiem się co robił tutaj Zibi skoro teoretycznie wieczorem wrócił do Rzeszowa ?
-Nie dasz mi żyć ?
-Nie. Dowiem się co cię łączy z moim bratem ?
-Nic, ale wiercisz dziurę w brzuchu.
-Bo chcę wiedzieć czy mam się cieszyć czy jeszcze nie ?
-Nie. Nic między nami nie ma.
-To czemu cię odwiózł i nie powiedział prawdy ?
-Szłam do szkoły, Zbyszek gdzieś jechał. Zobaczył mnie i zaproponował że mnie podwiezie. Co w tym złego.
-Niby nic, ale wiesz - gdy chciałam coś powiedzieć zadzwonił dzwonek. Ann się wyraźnie ucieszyła, a ja byłam niezadowolona.

Obowiązek szkolny, a raczej przymus...


     Wstałam wcześniej niż Zbyszek, co mnie cieszyło bo miałam dużo czasu by przygotować się do szkoły. Chociaż strasznie nie chciało mi się do niej iść. Ale Zuzik mnie utłucze jak nie trafię, a tym bardziej jej brat. Zrobiłam dla nas śniadanie i czekałam aż wstanie Zbyszek. Nie musiałam robić tego długo, bo po pewnym czasie poczułam usta siatkarza na karku.
-A ty co mi uciekłaś?? - spytał jeszcze zaspanym głosem.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie za pół godziny mam być w szkole.
-Oj tam, oj tam. Ja muszę jechać na trening a mając taką ciebie obok aż mi się nie chce.- tu zaczął mnie namiętnie całować.
-Jedz śniadanie, a ja skończę się szykować.
-Zawiozę cię do szkoły.
-Co?? - nie byłam pewna tego co słyszę.
-No zawiozę cię, to jest i tak w stronę Rzeszowa.
-Ale coś mówiłam.- przypomniałam mu smutno.
-Ale ja kochanie odwiozę przyjaciółkę do szkoły, Zuza nawet się nie skapnie.
-Nie niech ci będzie grubasie.
      Zbyszek zebrał się szybciej niż ja. Dziś jechał wyjątkowo powoli, byłam mu za to troszkę wdzięczna bo mogłam pobyć z nim dłużej. Gdy podjechaliśmy pod szkołę zobaczyliśmy czarne Infiniti Kubiaka i opierającą się o nie parę. Wyglądali słodko, jaki kilogram bez.
-A nie mówiłem, że nawet nie zauważy.
-Niech ci będzie.
-Miłego dnia.- tu złożył soczysty pocałunek na moich ustach, od którego zakręciło mi się aż w głowie.
-Teraz to na pewno będzie miły.- tu uśmiechnęłam się do Zibiego i wysiadłam z auta. Podeszłam do tylnich drzwiczek by wyciągnąć torbę, którą przytrzymywał za pasek siatkarz.
-Kocham cię moja blondyneczko!!
-Ja ciebie też siatkarzyku- posłałam mu szeroki uśmiech i uciekłam w stronę Kubiaków.
      Gdy podeszłam bliżej zaczęłam piszczeć, chyba to słyszał jeszcze ZB9 bo dopiero po chwili usłyszałam jak rusza. Oboje odruchowo popatrzeli się na mnie i chyba zobaczyli za mną białą odjeżdżającą audii.
-Miśki, musicie tak publicznie ? - przestali się całować. Gdy podeszłam bliżej zaczęło się to czego się obawiałam.
-Zbyszek cię przywiózł ? - zapytała Zuzka, a ja tylko ruszyłam w stronę szkoły krzycząc.
-Czekam w szkole, nie spóźnij się.
      Gdy weszłam do szkoły, miałam wrażenie że ludzie się na mnie dziwnie patrzą. Ale mój dobry humor mi na zastanawianie się nie pozwalał. Szybko znalazłam się pod salą gdzie miałyśmy pierwszą lekcję. Po chwili zjawiła się też Zetka i od razu zaczęło się przesłuchanie.
-To dowiem się co robił tutaj Zibi skoro teoretycznie wieczorem wrócił do Rzeszowa ?
-Nie dasz mi żyć ? - tu popatrzałam na nią z litością.
-Nie. Dowiem się co cię łączy z moim bratem ?- była taka stanowcza, jak nic się już domyśla i mnie nienawidzi.
-Nic, ale wiercisz dziurę w brzuchu. - byłam przerażona, ale grałam pozorami.
-Bo chcę wiedzieć czy mam się cieszyć czy jeszcze nie ?- i tu mnie zatkało. Ona się chce cieszyć, że ja i Zibi razem??
-Nie. Nic między nami nie ma. - i kolejne kłamstwo w stronę przyjaciółki.
-To czemu cię odwiózł i nie powiedział prawdy ?- nieustępliwa tak jak Zbyszek, już wiem po kim ona to ma.
-Szłam do szkoły, Zbyszek gdzieś jechał. Zobaczył mnie i zaproponował że mnie podwiezie. Co w tym złego.- bajeczka wymyślona na poczekanie, ale chyba to łykła.
-Niby nic, ale wiesz - gdy chciała coś powiedzieć zadzwonił dzwonek. Ucieszyłam się na ten dźwięk jak nigdy wcześniej, a po Zetce było widać że jest niezadowolona.
      Lekcje minęły na szczęście szybko, Zuzka nie dawała mi żyć. Myślami byłam już w drodze do Rzeszowa, a w rzeczywistości przede mną jeszcze trening. Nie przyznam chciałam się z niego urwać, ale by mnie chyba zajebali jak i dziewczyny, taki i Zbyszek.

Hej, hej. Zostawiam z wami posta i lecę do nauki. ;)

5 komentarzy:

  1. świetny :) Chciałabym zobaczyć minę Zuzy gdy dowie się prawdy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa jak zareaguje Zuza kiedy dowie się prawdy :)
    Świetny rozdział no i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swieeeeeeetny! Ją chcę więcej :* pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 8 :*
      http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/

      Usuń
  4. Serdecznie zapraszam na 46 rozdział na http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
    oraz na rozdział siódmy na http://rozegraj-na-krotka.blogspot.com/
    Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń