poniedziałek, 21 kwietnia 2014

LXIII

   Wesoły wieczór w towarzystwie znajomych.

        Była godzina 19, a my siedzieliśmy razem z Wojtaszkami przy stole i się super bawiliśmy. Chłopaki co chwile sypali żartami jak z rękawa, a ja z Kingą już nie wyrabiałyśmy ze śmiechu.
-A tak na poważnie - powiedział Damian - co planujecie ? Chcecie nam może o czymś powiedzieć ? - zapytał obserwując nas uważnie.
-Zależy o co pytasz ? - zapytałam biorąc łyk wina.
-No nie wiem, ustaliliście jakąś date ślubu, będą małe Kubiaki czy coś ? - zapytał a ja się zakrztusiłam.
-Zwariowałeś ? - zaptałam patrząc na niego.
-No nie, ale wiesz no tak nas zaprosiliście i w ogóle.
-Chcieliśmy się spotkać. Dawno Kingi nie widziała i ciebie zresztą też. Po za tym, żeby planować ślub, to najpierw Michał musiał by mi się oświadczyć - zaśmiałam się patrząc na Miśka.
-Oj Damian, ty jak coś powiesz - jęknęła Kinga.
-Kina twój mąż ma po prostu bujną wyobraźnię - zaśmiałam się.
-Właśnie, Zuza ma maturę. Na razie nie myślimy o ślubie - sprostował Kubi obejmując mnie ramieniem, a ja się uśmiechnęłam - o dzieciach już nie wspomnę. A jak już jesteśmy przy tym temacie, to może wy byście się postarali co ? W końcu jesteście dość długo małżeństwem.
-Zabawny jesteś Misiek - mruknęła Kinga - po za tym, ja mam pracę, Damian gra. Nie mamy czasu.
-Wiesz Kinia, latka lecą - powiedział Michał, a ja go szturchnęłam.
-Wiesz co Kubiak jesteś bezszczelny. Tyle ci powiem - zaśmiała się blonynka.
-Kochanie, a może Michał ma rację co ? - zapytał żartobliwie Damian.
-Obiecuję ci, że przez miesiąc śpisz na kanapie. - zaśmiała się pijąc wino.
-Dobra, miło się gada, ale wino się skończyło. - zauważył Michał.
-To ja przyniosę, a przy okazji posprzątam po kolacji.
        Wstałam od stołu i zaczęłam zbierać talerze.
-Ja ci pomogę - zaproponowała Kinga wstając.
-Dzięki.
        Zebrałyśmy wszystkie talerze i poszłyśmy do kuchni, a nasi mężczyźni przenieśli się na kanapę. Zaczęłam chować naczynia do zmywarki, a blondynka w między czasie zaniosła chłopaką wino i wróciła. Usiadła na taborecie i zaczęła rozmowę.
-Jak wam się układa ?
-Jest dobrze. Nie narzekam. Ta odległość jest trochę uciążliwa, ale go kocham i dam radę. Muszę poczekać.
-Dacie radę. Tyle daliście, tyle się baliście powiedzieć sobie co czujecie. Popatrz, mamy grudzień, tylko 3 tygodnie i będziecie razem bo będzie wolne, styczeń szybko minie, w lutym masz dwatygodnie feri to też pewnie tu przyjedziesz nawet jak byś się miała uczyć, marzec, kwiecień i w maju matury i możesz się wprowadzać do Miśka - zaśmiała się.
-Tak, ja się wprowadzę a on pojedzie do Spały - mruknęłam siadając na przeciwko.
-Takie życie ze sportowcem. Wiedziałaś na co się piszesz.
-Ja wiem.
-Dziewczyny idziecie ? - krzyknął Kubiak z pokju.
-Już - odkrzyknęła Kinga - a teraz nie przejmuj się tym co będzie i idziemy do nich.
            Z lepszym humorem dołączyłyśmy do chłopaków. Okazało się , że oglądamy jakiś film. Do końca spotkania było wesoło. Albo śmialiśmy się z filmu, albo z glupich komentarzy chłopaków. O godzinie 22 żegnaliśmy się z przyjaciółmi.
-No to na razie.  - przytulił mnie Damian.
-No pa.
-Pewnie się jutro nie zobaczymy, więc do następnego i powodzenia w szkole Zuza. - przytuliła mnie Kinga
-Dzięki.
-Dobra to my uciekamy - pożegnaliśmy się.
        Michał zamknął drzwi, a ja oparłam się o ścianę i głośno westchnęłam. Misiek popatrzył na mnie z uśmiechem.
-Zmęczona ? - zapytał podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie.
-Trochę. Która godzina ? - zapytałam patrząc na jego rękę. Popatrzył na zegarek i pwiedział.
-22.15.
-To co idziemy spać ? - zapytałam obejmując rękami jego szyję.
-Spać powiadzasz ? - mruknął z zadziornym uśmiechem przyciągając mnie do siebie.
-Spać - mruknęłam w jego usta i go pocałowałam.
         Misiek oparł mnie o ścianę i całował coraz zachłannie, namiętniej. Zamruczałam zadolona i przyciągnęłam go bliżej siebie za szyję. Ręce Michała zjechały na dół i złapał mnie za pośladki na co pisnęłam, a on się zaśmiał. Zjechał rękami jeszcze niżej i podniósł mnie do góry. Misiek zaniósł mnie do salonu i usiadł na kanapie ze mną na kolanach. Ściągnął moją bluzkę, a potem pozbył się swojej. Zaczłą całować mnie po szyi, a w tym momencie zadzwonił telefon Miśka.
-Nosz kurwa - zaknlną.
-Nie przeklinaj - zaśmiałam się, a on wyciągnął telefon i go odebrał mówiąc
-Kurek. - warknął pod nosem i odebrał - No, co jest ? No - odpowiadał, a gdy chciałam wstać z jego kolan to mnie do siebie przyciągnął i pocałował, a Bartek coś nawijał - Kurek, zadzwoń kiedy indziej - mruknął do telefonu, gdy ja pozbywałam się jego spodni - Zajęty jestem - warknął i wyłączył telefon rzucając na fotel.
          Zasnęliśmy nad ranem. Spało mi się bardzo dobrze. Wtuliłam się w Michała mocno i spałam jak zabita. Rano, w sumie nie takie rano bo o 13 zadzwonił dzwonek do drzwi. Mruknęłam tylko i bardziej wtuliłam się w Michała. Dzwonek nie ustępował.
-Misiu ktoś przyszedł cię odwiedzić - mruknęłam nie otwierając oczu, tylko położyłam się obok.
-Niech spierdala - powiedział i schował głowę pod poduszkę.
-Misiu, a jak to coś ważnego.
-Ja pierdole - jęknął. Niechętnie, ale się podniósł. Kątem oka widziałam jak ubiera bokserki i wychodzi z sypialni pocierając twarz rękami.
        Zakopałam się w kołdrę i poszłam dalej spać. Nie wiem ile spałam, ale obudził mnie Misiek szukający czegoś w sypialni.
-Czego szukasz ? - mruknęłam opierając się na łokciach i patrząc na niego.
-Stabilizatora. Wstawaj śpiochu.
-Która godzina. prawie druga.
-Nie chce - powiedziałam i się położyłam zakrywając cała kołdrą.
-Ja wiem słońce, że ci się nie chce. Jednak musisz dziś wracać do domu.
-Ja wiem, kto przyszedł ?
-Kuba. Pomagam mu w fizyce.
-Siedzi w pokoju ?
-Tak - powiedział i mnie pocałował.
-To ja wstaje - powiedziałam zadowolona i wstałam z łóżka bez żadnej krępacji. Czułam na sobie palący wzrok Miśka, jednak mimo to założyłam na siebie jego koszulkę i dresy. -Idziesz ?- zapytałam stając w drzwiach i patrząc w jego stronę.
-Tak.
           Do godziny 16 posiedziałam jeszcze z chłopakami, a potem Michał odwiózł mnie na przystanek.


Niedziela + Rzeszów + Śnieg = Odpały


    Gdy się obudziłem wiedziałem, że wczorajszy dzień mi się nie przyśnił. Ponieważ Ann spała w samej bieliźnie wtulona we mnie a na jej dekolcie lśniło serduszko. Byłem szczęśliwy. Powoli nie budząc blondynki wstałem i poszedłem przygotować śniadanie. Ledwo co doszedłem do kuchni, a już poczułem łapki na moim torsie. Ann przyszła za mną i wtuliła się w moje plecy.
-Obudziłem cię słońce??
-Nie, sama wstałam. Co dobrego na śniadanko??
-A na co masz ochotę??-
-Mhmmm na musli!!
-Musli, jakieś jeszcze wymagania??- spytałem przekręcając ją przodem do siebie i całując.
-Yhmmm...
-Jakie??
-Ciebie chcę!!
-To już masz!! Siadaj a ja zobaczę czy mam to musli.
     Ann usiadła przy stole, a ja podałem jej musli z mlekiem a sobie kanapki. Zjedliśmy szybko i prawie jak normalni ludzie. Andzia od razu uciekła do salonu, tam usłyszałem jak otwiera się taras. Poszedłem sprawdzić co się tam dzieje i tego pożałowałem. Kulka zrobiona z zimnego, białego puchu rozbiła się obok mnie na ścianie a Ann stała przy otwartych drzwiach.
-Będziesz chora!!
-Trudno ale śnieg jest!!- zachowywała się jak mała dziewczynka a mimo to i tak była piękna.
-Nie no co ty??
-Szkoda, że dzisiaj muszę wracać.- tu zamknęła drzwi i spochmurniała. Podniosłem kawałek śnieżki i podszedłem do niej.
-A ciekawe czym wrócisz??
-Autobusem.
-Już na pewno bo cię puszczę!!
-A nie??
-Nie!!
    Złapałem blondynkę w talii i mocno przyciągnąłem do siebie. Kawałek białego puchu przyłożyłem jej do brzuszka, ta zaczęła krzyczeć i się szamotać. Zemsta była słodka, mimo iż nawet tym nie dostałem.
-Zbyszek!!
-Słucham ciebie??
-Zabierz proszę!!
-Jak przeprosisz że we mnie rzuciłaś!!
-Ja tak bardzo bardzo przepraszam!!
    Zaczęła mnie całować, a ja jak to ja musiałem to wykorzystać. Mimowolnie moje ręce powędrowały po plecach na jej jędrny tyłeczek i się zacisnęły, ta aż zapiszczała. Następnie powędrowały jeszcze niżej i uniosły ją do góry. Ruszyłem w kierunku sypialni nie zaprzestając pocałunku. Tam delikatnie położyłem ją na łóżku. Szybko pozbyłem się spodni i jej stanika. I tu przypomniało mi się, że nadal nie mamy gumek, zaprzestałem pieszczoty odruchowo i chyba to jej się nie spodobało.
-Co jest kochanie??- pytała siadając obok mnie.
-Nic tylko kretyn ze mnie!
-Dlaczego niby??
-Bo tylko ja zapominam kupić gumek!!- ta w artystyczny sposób wywróciła oczyma i przytrzymała moją twarz.
-Zamorduję ciebie kiedyś!!
-Wiem ja siebie też!!
-Ja za to, że mnie napaliłeś na siebie a teraz.... Uhmmmm!!
-Przepraszam!!
-To jest jak danie dziecku zabawki a teraz odebranie!!- zaczęła tak szybko mówić.- Ostatnio refleks miałeś dobry i raczej przez te kilkanaście godzin się nie popsuł!!
-Ann..
-Nie Ann tylko..
    Tu ona zaczęła mnie całować, teraz odwrotu nie było. Seks był udany jak nigdy, chociaż z nią zawsze był udany. A na liście zakupów w pierwszym podpunkcie lądują prezerwatywy. Po udanym seksie blondzia zaciągnęła mnie jeszcze pod prysznic, seks tam też był niezły. Ann rozczesywała włosy a ja kończyłem się golić.
-Dobra skoro nie chcesz mnie puścić autobusem to cym ja mam wrócić do domu??
-Zawiozę cię.
-Misiek...
-Nie misiek, tylko tak... Jesteś bez auta więc ja robię za twojego szofera.
     Po obiedzie ruszyliśmy w drogę do Warszawy. Była bardzo wesoła z blondynką. Siedziała oparta o drzwi i śpiewała piosenki lecące z radia. Wyglądała cudownie. Droga nam minęła całkiem szybko, oboje z tego nie byliśmy zbytnio zadowoleni. Na osiedle podjechałem od drugiej strony, by nie przejeżdżać pod domem rodziców. W samochodzie żegnaliśmy się dobre pół godziny. Niechętnie Andzia poszła do domu, a ja ruszyłem z powrotem do Rzeszowa. Ledwo co przekroczyłem znak Wawy dostałem sms "Jedź ostrożnie, będę tęsknić i zapraszam na wtorkowy mecz!!". Stwierdziłem, że odpisze jej dopiero jak dojadę do domu. Co zrobiłem koło godziny 21. "Jestem już w domku, ja też tęsknię i na meczu będę pod warunkiem jak pojedziesz ze mną na mecz RESOVIA RZESZÓW - JASTRZĘBSKI WĘGIEL w Jastrzębiu!;*". Na odpowiedź nie czekałem długo "Jestem za, a teraz dobranoc lecę się pluskać i spaciać. Słodkich ;****", "Nawzajem ;***". Sam też długo nie siedziałem, bo jutro czekał mnie ciężki trening.



Wiem. Nawalamy. Nie będę przepraszać bo to nic nie da. jednak na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że ostatnio chciałam udostępnić posta przez telefon i się nie dodał. Postaramy się dodawać coś częściej. komentujcie, piszcie w komentarzach co byście chcieli w blogu to może wpadną nam pomysły do głowy i będziemy szybciej pisać. na razie zostawiam z wami to. Pozdrawiam :)

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Ogłoszenie :)

Wiem, przepraszam. Nawalam. Mimo wszystko mam nadzieję, że nas nie opuszczacie. Na moim nowym blogu pojawili się bohaterowie i pierwszy komunikat. Serdecznie zapraszam i zachęcam do zajrzenia :) 
Ps. Proszę, wszyscy, którzy kiedyś, gdzieś mi pisali, że chcą być informowani sprawdźcie czy jesteście w zakładce informowani. Jeśli nie - wpiszcie się, jak tak - nic nie musicie robić :)

środa, 2 kwietnia 2014

LXII 62

    Następnego dnia obudziło mnie dmuchanie  w szyje. Zaczęłam odganiać ręką natręta jednak to nic nie dało. Wtuliłam twarz w poduszkę i  usłyszałam śmiech.
-Wstawaj śpiochu - powiedział Misiek.
-Daj mi spać - mruknęłam nawet na niego nie patrząc.
-Skarbiee przyjechałaś się do mnie wyspać ?
-Coś w tym stylu.
-Zuza masz piętnaście  minut. Jeśli nie wstaniesz to siłą wyciągnę cię z łóżka.
-No już - mruknęłam i położyłam się na plecach otwierając oczy. Michał pochylił się nade mną i mnie pocałował. Zadowolona zamruczałam i go do siebie przyciągnęłam. Gdy się od siebie odsunęliśmy powiedziałam - nie można było tak od razu.?
-Można, a teraz wstawaj. Czekam na ciebie w kuchni ze śniadaniem.
-Tylko się ubiorę.
      Michał pocałował mnie w czoło i wyszedł z sypialni. Przeciągnęłam się z uśmiechem. Namierzyłam koszulę Michała która leżała na krześle. Wstałam, założyłam ją na siebie i poszłam do kuchni. Tam mój ukochany robił śniadanie w samych spodenkach.
-Cześć przystojniaku - powiedziałam przytulając się do jego pleców. Pocałowałam go w nagie ramię.
-Nie wiem, czy pamiętasz, ale my się już dzisiaj witaliśmy - zaśmiał się przewracając omleta na patelni.
-To chyba mnie z kimś pomyliłeś przystojniaczku.
-Ciebie nie da się z nikim pomylić - zaśmiał się odwracając w moją stronę. Objął mnie w pasie i pocałował w nos. 
-Co tam robisz dobrego ? - zapytałam zaglądając na kuchenkę.
-Omleta, siadaj. Zaraz podam.
-To ja zrobię kawy.
-Super pomysł.
        Zrobiłam dwie kawy i usiadłam przy stole obserwując Michała. Był idealny. Tak lekko się poruszał robiąc śniadanie. Był bez koszulki, więc mogłam obserwować jego idealne ciało. Idealnie wybudowana klata. No ideał. Nie dość, że dobrze wyglądał to jeszcze był kochany, czuły, no wymarzony facet po prostu. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie Kubiak.
-Włala omlet ala'Kubiak podano. - powiedział stawiając przede mną talerz.
-Dziękuję.
       Od razu zabrałam się za jedzenie. Byłam strasznie głodna.
-I jak smakuje ?
-Co ? A tak, dobre.
-Zuza co jest ? - zapytał przyglądając mi się uważnie.
-Nic takiego skarbie.
-Błagam, nie oszukuj mnie. Jeśli coś jest nie tak to powiedź po prostu.
-Wszystko jest okey, po prostu zamyśliłam się.
-Ale jak by coś było nie tak - zaczął.
-To ci powiem, ale teraz jest w jak najlepszym porządku.
-To się cieszę.
           Dokończyliśmy śniadanie w spokoju. Gdy sprzątałam zapytałam:
-Co będziemy dziś robić?
-Ja planów nie mam.
-Może pójdziemy na spacer.
-Jestem na tak.
            Posprzątałam i poszłam  do łazienki. Gdy brałam gorący prysznic, nagle poczułam chłód. Odwróciłam się w stronę drzwiczek od kabiny i zobaczyłam uśmiechniętego Michała.
-A co ty tu  - zaczęłam, ale nie skończyłam, bo Kubiak zamknął mi usta pocałunkiem.
           Po długim prysznicu, w końcu wyszłam z kabiny. Owinęłam się ręcznikiem, a zaraz po mnie wyszedł Michał zawiązując sobie ręcznik na wysokości bioder. Stanęłam przed lustrem myjąc zęby, a Michał oparł się o pralkę i mnie obserwował. Gdy skończyłam myć zęby popatrzyłam w lustro, a on nadal mnie obserwował.
-Możesz przestać ? - zapytałam i nie wzruszona zaczęłam się malować.
-Nie rozumiem o co ci chodzi - podszedł obok mnie i zaczął się golić.
-Ty już dobrze wiesz o co mi chodzi.
-Kochanie jesteś ostatnio jakaś przewrażliwiona - zaśmiał się i pocałował mnie w nos brudząc przy okazji pianką do golenia.
-Kubiak - jęknęłam wycierając twarz. - To ja cię nie będę już rozpraszać.
         Z uśmiechem na ustach opuściłam łazienkę. Poszłam do sypialni, wyciągnęłam z walizki ciuchy i się ubrałam. Rozczesałam włosy i poszłam do łazienki. Gdy tylko weszłam Misiek uśmiechnął się na mój widok. Wyciągnęłam suszarkę z szafki, puściłam mu buziaka w powietrzu i opuściłam łazienkę. Wysuszyłam włosy i je poczochrałam. Przejrzałam się w dużym lustrze na drzwiach szafy i stwierdziłam, że wyglądam dobrze. Zadowolona usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Po jakiś 15 minutach obok mnie usiadł Misiek.
-To jak idziemy na ten spacer ?
-To idziemy. - wstałam i złapałam go za rękę.
            Po 10 minutach spacerowaliśmy po parku trzymając się za ręce. Puściłam go, zgarnęłam trochę śniegu w ławki, ulepiłam kulkę i rzuciłam nią w Michała. Nie był mi dłużny i też we mnie rzucił. Zaczęliśmy się ganiać jak dzieci i rzucać śnieżkami. I pewnym momencie pchnęłam Michała w zaspę, on złapał mnie za rękę i pociągnął na siebie. Po chwili jednak to ja leżałam na zimnym śniegu, a on na mnie.
-Związałem się z wariatką - zaśmiał się i próbował mnie natrzeć. Jednak ja się wierciłam, kręciłam i piszczałam.
-Jeśli mnie natrzesz to ci obiecuję, że będziesz spać na kanapie - krzyknęłam przez śmiech.
-Już tak nie strasz - odwrócił moją twarz w swoją stronę i mnie pocałował.
            To było nienormalne. Dwójka dorosłych ludzi leży na śniegu i się nacierają na wzajem. Gdy zabrakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie.
-Dobra wstajemy wariatko, bo jeszcze mi się rozchorujesz. - wstał, podał mi rękę i mnie podniósł. Jednak ja objęłam rękami jego szyję i go zaczęłam całować. Przerwała nam jakaś bezczelna osoba.
-Cześć Michał - powiedziała przesłodzonym głosem .... Paulina. Niechętnie się od siebie odsunęliśmy
-Co ty tu robisz ? - zapytał niemiło.
-Ja też mieszkam w Żorach jak byś nie pamiętał. Cześć Zuza, co u ciebie ?- zapytała patrząc na nas. Ja mocno objęłam Michała i popatrzyłam na nią z mordem w oczach.
-Jak widzisz doskonale. Mimo twojego zajebistego planu, nadal jestem z Michałem. Przykro mi. - warknęłam, a Misiek na mnie popatrzył.
-Oj Zuza, ale nie musisz być taka nie miła. Przecież nadal możemy się przyjaźnić - powiedziała, a ja zaczęłam się śmiać.
-Śmieszna jesteś. - warknęłam, a Michał czym prędzej mnie pociągnął w innym kierunku.
-Zuza nie warto się nią przejmować - powiedział, gdy odeszliśmy już od niej.
-Ale wkurwia mnie, sama myśl że w każdej chwili możesz się z nią spotkać, a ona może coś odpierdolić.
-Kochanie, już raz to przerabialiśmy tak ?
-No tak.
-Zuza, to ciebie kocham, pogódź się z tym, że się ode mnie już nie uwolnisz. - powiedział głaszcząc mnie po policzku, a ja się zatrzęsłam. -Zimno  ci ?
-Troszkę.
-Chodź wracamy do domu. Nie mogę przecież pozwolić, żebyś się rozchorowała moja maturzystko.
        W wyśmienitych humorach wróciliśmy do mieszkania. Od razu rozebraliśmy się z mokrych ubrań. Michał wskoczył w jakiś stary dres, a ja założyłam jego koszulkę, swoje spodnie dresowe i Michała bluzę. Usiadłam przed telewizorem, po chwili Michał usiadł obok mnie stawiając na ławie przed nami kubki z gorącą herbatą. Złapał koc i nas nim przykrył. Podał mi kubek, wziął swój i mnie objął.
-To co oglądamy ?
-Zobacz co jest w telewizji.
       Zaczęliśmy skakać po kanałach, nagle natknęłam się na walki KSW.
-O zostaw - powiedział entuzjastycznie Michał.
-Ooo na pewno nie będę oglądała jak leją się po gębach.
-Niech ci będzie, ale ja żadnych wyciskacz łez też nie będę oglądać.
-Ale nikt ci nie każe - zaśmiałam się i pokazałam mu język.
-Kiedyś ci go odgryzę.
-No czekam.
         Nasze przekomarzanie się skończyliśmy, gdy znalazłam komedię "Jak urodzić i nie zwariować". Film się skończył o godzinie 17. Na dworze było już szarawo. Popatrzyłam na Michała. Leżał na kanapie z głową na moich kolanach i spał. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wyglądał słodko.Nie chciałam go obudzić, więc przełączyłam na jakiś serial i oglądałam telewizję bawiąc się jego krótkimi włosami. Wyprostowałam nogi kładąc je na ławie. Gdy oglądanie jakiegoś bezsensownego serialu mi się znudziło, patrzyłam na Michała. Uśmiechał się przez sen. W pewnym momencie przekręcił się na bok i wtulił twarz w mój brzuch. Uśmiechnęłam się i wzięłam swój telefon, żeby sprawdzić fejsbuka. Zaczęłam przeglądać tablicę. A to Igła dodał jakiś filmik, Kłosu jakieś zdjęcie, a to mój brat coś polubił. Miałam kilka zaproszeń do znajomych, przejrzałam i nikogo nie znałam. Pokręciłam głową i postanowiłam zmienić zdjęcie profilowe. Przeglądając zdjęcia na których mnie oznaczono i te które ja dodałam chwilami się uśmiałam. Zmieniłam zdjęcie, poprzeglądałam zdjęcia znajomych i wyszłam z fejsa. Michał nadal spał. Była godzina 18, a ja zaczynałam robić się głodna. Wstałam delikatnie, żeby go nie obudzić. Udało się. Zrobiłam sobie kanapki, a gdy zaczęłam je jeść zaczął dzwonić mój telefon. Była to Gośka.
-No co jest gwiazda ?
--Zuźka, jesteś u Michała ?
-Tak, a czemu pytasz?
--Nie no mam ochotę się nawalić, ale nie mam z kim.
-A Werka, Magda lub Ann ?
--Wera z Filipem gdzieś pojechali, do Magdy jeszcze nie dzwoniła, a Ann nie ma w Wawie.
-To gdzie jest ?
--Wiesz, że nawet nie powiedziała. Pytałam się ale mnie zbyła.
-No cóż. Chętnie bym z tobą poszła, ale no jestem u Miśka i wracam dopiero jutro.
--No to ja wam nie przeszkadzam.
-Nie przeszkadzasz. Słońce, a co z naszym menago ?
--Kuba nim zostaje do końca sezonu.
 -No to przykro.
--No, a teraz sory, ale dzwonie do Magdy.
-No buziaki.
--Buziaki, pozdrów Kubiaka.
-Spoko.
          Położyłam telefon na stole i zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest Ann. Postanowiłam do niej zadzwonić. Usłyszałam jedynie pocztę głosową "Dodzwoniłeś się do Ann, jak masz coś ważnego to zostaw wiadomość. Oddzwonię, ale jeśli nie będzie mi się chciało to nie oddzwonię. Twój wybór". Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Byłam ciekawa, gdzie ją wywiało. Jednak i tak mi pewnie nie będzie chciała powiedzieć. No cóż, postanowiłam poczekać aż sama będzie chciała się wygadać. Nie wiem ile tak siedziałam, ale poczułam jak Misiek obejmuje mnie w pasie i przytula się do moich pleców.
-Przepraszam, że zasnąłem.
-Nic się nie stało,a wyspałeś się chociaż ?
-Trochę nie wygodną mam tą kanapę, ale miałem wygodną poduszkę.
-To się cieszę. Zjesz coś ? - zapytałam patrząc na niego.
-Nie, nie jestem głodny.
-A co będziemy robić wieczorem ?
-A na co masz ochotę ? - złapał mnie i wylądowałam u niego na kolanach. Ja objęłam go za szyję.
-Ja się dostosuje. Ja jestem u ciebie, więc ty powinieneś coś wymyślić.
-Co powiesz na imprezę ?
-Nie mam się w co ubrać - jęknęłam.
-Spacer ?
-Dziś już byliśmy.
-Jezu kobieto, ale marudzisz.
-Za to bardzo - mruknęłam i go pocałowałam - bardzo - znów go pocałowałam - bardzo kochasz - uśmiechnęłam się zabójczo.
-Ależ oczywiście.
-To jakie mamy plany ?
-Ja wiem, że ty czekasz aż zaproponuje żebyśmy pojechali na zakupy, ale tego się nie doczekasz. Nie dziś.
-Buu- mrknęłam.
-Kochanie, nie mam siły łazić po sklepach. Po za tym to ma być miłe dla nas obojga, a nie tylko dla ciebie.
-Mówisz, że miłe dla nas obojga ? - zapytałam patrząc mu w oczy.
-Mhmm, a co masz jakiś pomysł ? - zapytał przyciągając mnie bliżej siebie.
-Myślę, że tak. Zadzwoń do Damiana i zaproś go z Kingą na kolację. Ja zaraz coś zrobię. Posiedzimy, pogadamy i będzie miło. - powiedziałam zadowolona ze swojego pomysłu i wstałam z jego kolan.
         Tak więc w półtora godziny zrobiłam kolację i zjawiła się Kinga z Damianem.





W odległym Rzeszowie, gdy wstaje zimowy poranek.

      Obudziłam się szybciej niż Zbyszek, wstałam po cichu i założyłam pierwszą lepszą koszulkę leżącą na krześle. Ruszyłam w stronę kuchni by przygotować śniadanie, takie zadość uczynienie za ten wypadek. Całkiem dobrze mi szło przygotowywanie naleśników, gdy zaczęły przeszkadzać mi ręce owijające się na mojej tali
-Jak mnie nie puścisz to śniadania nie będzie!!
-Trudno, ale będę miał ciebie.- tu złożył pocałunek na moim policzku.- Pomóc ci coś??
-Tak możesz kawki zrobić.
-Okk...
      Gdy Zbyszek zajął się robieniem kawy, ja skończyłam smarować naleśniki z nutellą i kłaść banany. Jak patrzałam się na nie, to już ślinka mi ciekła. ZB9 zdążył też nakryć do stołu. Śniadanko minęło całkiem miło, gdy chowałam do zmywarki luby obserwował mnie bardzo uważnie.
-Przepraszam panie Bartman, co mnie pan tak obserwuje??- spytałam zamykając zmywarkę nogą.
-Tak szukam jakiś objawów stresu po wypadku.
-Niestety nie znajdziesz, wszystkie odeszły razem z Aśką!!
-I dobrze.- podszedł i zaczął mnie całować.- A może pani Madej nie ma ochoty na kąpiel??
-A bardzo chętnie, ale ty ją szykujesz.- złożyłam soczysty pocałunek na jego ustach i ruszyłam w kierunku łazienki.
      Kąpiel była bardzo miła i relaksująca. Taka jakiej mi brakowało.
-To co teraz robimy??- spytałam siatkarza siedząc w salonie.
-Może spacer??
-Nie mam kurtki geniuszu!!
-To co zakupy i spacer??
-Ty chcesz mnie wziąć na zakupy??
-Tak, a jest w tym coś złego??
-Yyyy no chyba nie, ale nawet Zuzka nielubi ze mną chodzić na zakupy.
-Może ja polubię??
-Wątpię w to ale niech ci będzie.
     Oczywiście do galerii handlowej musiałam iść w kurtce Zbyszka, niebyła bym sobą gdybym nie zrobiła o to kłótni. Już w drugim sklepie znaleźliśmy płaszczyk odpowiadający moim wymaganiom, a tym bardziej Bartmana. On był gorszy niż jego siostra, a mimo to nadal go kochałam i to jeszcze bardziej. Po krótkich poszukiwaniach Zibiego, który nagle zaginął w akcji wyszliśmy z galerii, od razu skierowaliśmy się do parku. Gdy spacerowaliśmy alejkami, gdzie byliśmy sami zaczął padać śnieg. Ja jak mała dziewczynka zaczęłam kręcić się w kółko łapiąc płatki śniegu na język.
-Andzia??
-Tak??- stanęłam na środku chodnika i patrzyłam na uśmiechniętego, od ucha do ucha Zbyszka. Powolnym krokiem podszedł do mnie i przytulił.
-Pamiętam jak mówiłaś mi kilka miesięcy temu, że jak prosiłem Ciebie byś była moją dziewczyną odpowiedziałaś mi...
-Że w tedy gdy będę mieć pewność, że będę mieć cię tylko dla siebie.
-No właśnie.
-I co z tym??- spytałam niepewnie. On stanął na przeciwko mnie i patrzył w oczy, jedną ręką trzymając.
-Bo ja chciał bym cię prosić jeszcze raz o to byś była moją, jedną i jedyną.- tu druga ręka dowędrowała do kieszeni i wyciągnął z niej pudełeczko w kształcie serduszka.- Wczoraj gdy Aśka nagle wpadła uświadomiłem sobie, że kocham tylko Ciebie.
-Ale Zbyszek, nie trzeba było.- tu złożył owe pudełko w moje ręce.
-To serduszko skradłaś mi już dawno, proszę zgódź się!!-patrzył na mnie z niepewnością.
-Tak, będę twoja!!
   Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć gdyż zaczął mnie namiętnie i zachłannie całować. Było jak w bajce księżniczka całująca swojego księcia w scenerii padającego śniegu. Teraz poczułam, że jestem szczęśliwa, że to on może dać mi to szczęście. Gdy oderwaliśmy się od siebie, gdy brakowało już nam tchu spojrzałam na ściskane pudełko przeze mnie.
-Nie musiałeś!!
-Nie, ale chciałem. Otwórz bo nie wiem czy dobrze trafiłem w twój gust!
-Dlatego mi zginąłeś??
-Tak, no otwieraj!!
     Niepewnie uchyliłam pudełeczko i moim oczom ukazał się prześliczny naszyjnik. Zbyszek jak najbardziej trafił w mój gust. Ze szczęścia aż pociekły mi łezki.
-Ann co jest??
-Zbyszek on, on jest prześliczny!!
-Naprawdę ci się podoba??- spytał ocierając mi łzę.
-Tak jest cudowny dziękuję!!- tu rzuciła się mu na szyję.
-Nie to ja dziękuję. Kocham cię!!
-Ja ciebie też!!
    Powoli udaliśmy się pod galerię gdzie zostawiliśmy samochód. Czułam się wspaniale wyjątkowa, jak księżniczka. Zachowywaliśmy się jak dzieci, szliśmy za rączkę wygłupiając się. Gdy dotarliśmy do samochodu miałam nawet gdzieś fanów Zibiego proszącego o autograf, nie zwracałam po raz pierwszy na nich uwagi. Do domu dojechaliśmy szybko. Gdy weszliśmy do mieszkania zobaczyłam dopiero teraz, że w parku spędziliśmy jakieś dobre 2 godziny.
-Jemy coś??
-A co proponujesz??
-Hmmm może pizze??
-Nie grubasku, ja muszę trzymać linię we wtorek gramy ważny mecz!!
-Tak dzień przed mikołajkami??
-Noo, jak go wygramy to będzie wspaniały prezent.
-Dobra to ja coś przygotuję!!
     Pocałował mnie i skierował się do kuchni. Kurwa mikołajki to za cztery dni, a ja nie mam prezentu dla Zbyszka, Zuzi i Miśka. Co robić, co robić. Z zamyśleń wyrwał mnie telefon, dzwoniła Zuza. Kurwa Zuza co jej powiemy!! Ona mnie utłucze!!
-Yyyy Zbyszek???
-Tak kochanie??- weszłam do kuchni Bartman właśnie robił zapiekankę.
-Co powiemy Zuzce i Miśkowi??
-A co ich to obchodzi??
-Zuza to teoretycznie twoja siostra, a Michał to przyjaciel!
-Masz rację teoretycznie, a teoria mija się z praktyką!! A co ich to obchodzi.
-Może masz rację!!
-Gdzie łańcuszek??
-Już go zakładam.
    Na szyi prezentował się jeszcze lepiej niż w pudełku. Patrząc na niego wiedziałam, że muszę mu zrobić najlepszy prezent na mikołaja. Obiadokolacja była pyszna, mój mężczyzna potrafi gotować niema co. Wieczór spędziliśmy oglądając komedie romantyczne, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Poczułam tylko jak się unoszę i ląduję na miękkim łóżku i coś mnie przytula.



Wiem, wiem, jeszcze raz wiem. Nawalamy. Jednak ani ja nie wyrabiam, a druga właścicielka bloga. Mam nadzieję, że nas nie opuściliście. Jeśli nie to zapraszam do komentowania. Hejtujcie śmiało. Za jaką jesteście drużyną w Play - offach ? Ja osobiście jestem za KS Cuprum Mundo Lubin, +Liga wita od przyszłego sezonu. Mam bynajmniej taką nadzieję :) Pozdrawiam i kolorowych:)