poniedziałek, 21 kwietnia 2014

LXIII

   Wesoły wieczór w towarzystwie znajomych.

        Była godzina 19, a my siedzieliśmy razem z Wojtaszkami przy stole i się super bawiliśmy. Chłopaki co chwile sypali żartami jak z rękawa, a ja z Kingą już nie wyrabiałyśmy ze śmiechu.
-A tak na poważnie - powiedział Damian - co planujecie ? Chcecie nam może o czymś powiedzieć ? - zapytał obserwując nas uważnie.
-Zależy o co pytasz ? - zapytałam biorąc łyk wina.
-No nie wiem, ustaliliście jakąś date ślubu, będą małe Kubiaki czy coś ? - zapytał a ja się zakrztusiłam.
-Zwariowałeś ? - zaptałam patrząc na niego.
-No nie, ale wiesz no tak nas zaprosiliście i w ogóle.
-Chcieliśmy się spotkać. Dawno Kingi nie widziała i ciebie zresztą też. Po za tym, żeby planować ślub, to najpierw Michał musiał by mi się oświadczyć - zaśmiałam się patrząc na Miśka.
-Oj Damian, ty jak coś powiesz - jęknęła Kinga.
-Kina twój mąż ma po prostu bujną wyobraźnię - zaśmiałam się.
-Właśnie, Zuza ma maturę. Na razie nie myślimy o ślubie - sprostował Kubi obejmując mnie ramieniem, a ja się uśmiechnęłam - o dzieciach już nie wspomnę. A jak już jesteśmy przy tym temacie, to może wy byście się postarali co ? W końcu jesteście dość długo małżeństwem.
-Zabawny jesteś Misiek - mruknęła Kinga - po za tym, ja mam pracę, Damian gra. Nie mamy czasu.
-Wiesz Kinia, latka lecą - powiedział Michał, a ja go szturchnęłam.
-Wiesz co Kubiak jesteś bezszczelny. Tyle ci powiem - zaśmiała się blonynka.
-Kochanie, a może Michał ma rację co ? - zapytał żartobliwie Damian.
-Obiecuję ci, że przez miesiąc śpisz na kanapie. - zaśmiała się pijąc wino.
-Dobra, miło się gada, ale wino się skończyło. - zauważył Michał.
-To ja przyniosę, a przy okazji posprzątam po kolacji.
        Wstałam od stołu i zaczęłam zbierać talerze.
-Ja ci pomogę - zaproponowała Kinga wstając.
-Dzięki.
        Zebrałyśmy wszystkie talerze i poszłyśmy do kuchni, a nasi mężczyźni przenieśli się na kanapę. Zaczęłam chować naczynia do zmywarki, a blondynka w między czasie zaniosła chłopaką wino i wróciła. Usiadła na taborecie i zaczęła rozmowę.
-Jak wam się układa ?
-Jest dobrze. Nie narzekam. Ta odległość jest trochę uciążliwa, ale go kocham i dam radę. Muszę poczekać.
-Dacie radę. Tyle daliście, tyle się baliście powiedzieć sobie co czujecie. Popatrz, mamy grudzień, tylko 3 tygodnie i będziecie razem bo będzie wolne, styczeń szybko minie, w lutym masz dwatygodnie feri to też pewnie tu przyjedziesz nawet jak byś się miała uczyć, marzec, kwiecień i w maju matury i możesz się wprowadzać do Miśka - zaśmiała się.
-Tak, ja się wprowadzę a on pojedzie do Spały - mruknęłam siadając na przeciwko.
-Takie życie ze sportowcem. Wiedziałaś na co się piszesz.
-Ja wiem.
-Dziewczyny idziecie ? - krzyknął Kubiak z pokju.
-Już - odkrzyknęła Kinga - a teraz nie przejmuj się tym co będzie i idziemy do nich.
            Z lepszym humorem dołączyłyśmy do chłopaków. Okazało się , że oglądamy jakiś film. Do końca spotkania było wesoło. Albo śmialiśmy się z filmu, albo z glupich komentarzy chłopaków. O godzinie 22 żegnaliśmy się z przyjaciółmi.
-No to na razie.  - przytulił mnie Damian.
-No pa.
-Pewnie się jutro nie zobaczymy, więc do następnego i powodzenia w szkole Zuza. - przytuliła mnie Kinga
-Dzięki.
-Dobra to my uciekamy - pożegnaliśmy się.
        Michał zamknął drzwi, a ja oparłam się o ścianę i głośno westchnęłam. Misiek popatrzył na mnie z uśmiechem.
-Zmęczona ? - zapytał podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie.
-Trochę. Która godzina ? - zapytałam patrząc na jego rękę. Popatrzył na zegarek i pwiedział.
-22.15.
-To co idziemy spać ? - zapytałam obejmując rękami jego szyję.
-Spać powiadzasz ? - mruknął z zadziornym uśmiechem przyciągając mnie do siebie.
-Spać - mruknęłam w jego usta i go pocałowałam.
         Misiek oparł mnie o ścianę i całował coraz zachłannie, namiętniej. Zamruczałam zadolona i przyciągnęłam go bliżej siebie za szyję. Ręce Michała zjechały na dół i złapał mnie za pośladki na co pisnęłam, a on się zaśmiał. Zjechał rękami jeszcze niżej i podniósł mnie do góry. Misiek zaniósł mnie do salonu i usiadł na kanapie ze mną na kolanach. Ściągnął moją bluzkę, a potem pozbył się swojej. Zaczłą całować mnie po szyi, a w tym momencie zadzwonił telefon Miśka.
-Nosz kurwa - zaknlną.
-Nie przeklinaj - zaśmiałam się, a on wyciągnął telefon i go odebrał mówiąc
-Kurek. - warknął pod nosem i odebrał - No, co jest ? No - odpowiadał, a gdy chciałam wstać z jego kolan to mnie do siebie przyciągnął i pocałował, a Bartek coś nawijał - Kurek, zadzwoń kiedy indziej - mruknął do telefonu, gdy ja pozbywałam się jego spodni - Zajęty jestem - warknął i wyłączył telefon rzucając na fotel.
          Zasnęliśmy nad ranem. Spało mi się bardzo dobrze. Wtuliłam się w Michała mocno i spałam jak zabita. Rano, w sumie nie takie rano bo o 13 zadzwonił dzwonek do drzwi. Mruknęłam tylko i bardziej wtuliłam się w Michała. Dzwonek nie ustępował.
-Misiu ktoś przyszedł cię odwiedzić - mruknęłam nie otwierając oczu, tylko położyłam się obok.
-Niech spierdala - powiedział i schował głowę pod poduszkę.
-Misiu, a jak to coś ważnego.
-Ja pierdole - jęknął. Niechętnie, ale się podniósł. Kątem oka widziałam jak ubiera bokserki i wychodzi z sypialni pocierając twarz rękami.
        Zakopałam się w kołdrę i poszłam dalej spać. Nie wiem ile spałam, ale obudził mnie Misiek szukający czegoś w sypialni.
-Czego szukasz ? - mruknęłam opierając się na łokciach i patrząc na niego.
-Stabilizatora. Wstawaj śpiochu.
-Która godzina. prawie druga.
-Nie chce - powiedziałam i się położyłam zakrywając cała kołdrą.
-Ja wiem słońce, że ci się nie chce. Jednak musisz dziś wracać do domu.
-Ja wiem, kto przyszedł ?
-Kuba. Pomagam mu w fizyce.
-Siedzi w pokoju ?
-Tak - powiedział i mnie pocałował.
-To ja wstaje - powiedziałam zadowolona i wstałam z łóżka bez żadnej krępacji. Czułam na sobie palący wzrok Miśka, jednak mimo to założyłam na siebie jego koszulkę i dresy. -Idziesz ?- zapytałam stając w drzwiach i patrząc w jego stronę.
-Tak.
           Do godziny 16 posiedziałam jeszcze z chłopakami, a potem Michał odwiózł mnie na przystanek.


Niedziela + Rzeszów + Śnieg = Odpały


    Gdy się obudziłem wiedziałem, że wczorajszy dzień mi się nie przyśnił. Ponieważ Ann spała w samej bieliźnie wtulona we mnie a na jej dekolcie lśniło serduszko. Byłem szczęśliwy. Powoli nie budząc blondynki wstałem i poszedłem przygotować śniadanie. Ledwo co doszedłem do kuchni, a już poczułem łapki na moim torsie. Ann przyszła za mną i wtuliła się w moje plecy.
-Obudziłem cię słońce??
-Nie, sama wstałam. Co dobrego na śniadanko??
-A na co masz ochotę??-
-Mhmmm na musli!!
-Musli, jakieś jeszcze wymagania??- spytałem przekręcając ją przodem do siebie i całując.
-Yhmmm...
-Jakie??
-Ciebie chcę!!
-To już masz!! Siadaj a ja zobaczę czy mam to musli.
     Ann usiadła przy stole, a ja podałem jej musli z mlekiem a sobie kanapki. Zjedliśmy szybko i prawie jak normalni ludzie. Andzia od razu uciekła do salonu, tam usłyszałem jak otwiera się taras. Poszedłem sprawdzić co się tam dzieje i tego pożałowałem. Kulka zrobiona z zimnego, białego puchu rozbiła się obok mnie na ścianie a Ann stała przy otwartych drzwiach.
-Będziesz chora!!
-Trudno ale śnieg jest!!- zachowywała się jak mała dziewczynka a mimo to i tak była piękna.
-Nie no co ty??
-Szkoda, że dzisiaj muszę wracać.- tu zamknęła drzwi i spochmurniała. Podniosłem kawałek śnieżki i podszedłem do niej.
-A ciekawe czym wrócisz??
-Autobusem.
-Już na pewno bo cię puszczę!!
-A nie??
-Nie!!
    Złapałem blondynkę w talii i mocno przyciągnąłem do siebie. Kawałek białego puchu przyłożyłem jej do brzuszka, ta zaczęła krzyczeć i się szamotać. Zemsta była słodka, mimo iż nawet tym nie dostałem.
-Zbyszek!!
-Słucham ciebie??
-Zabierz proszę!!
-Jak przeprosisz że we mnie rzuciłaś!!
-Ja tak bardzo bardzo przepraszam!!
    Zaczęła mnie całować, a ja jak to ja musiałem to wykorzystać. Mimowolnie moje ręce powędrowały po plecach na jej jędrny tyłeczek i się zacisnęły, ta aż zapiszczała. Następnie powędrowały jeszcze niżej i uniosły ją do góry. Ruszyłem w kierunku sypialni nie zaprzestając pocałunku. Tam delikatnie położyłem ją na łóżku. Szybko pozbyłem się spodni i jej stanika. I tu przypomniało mi się, że nadal nie mamy gumek, zaprzestałem pieszczoty odruchowo i chyba to jej się nie spodobało.
-Co jest kochanie??- pytała siadając obok mnie.
-Nic tylko kretyn ze mnie!
-Dlaczego niby??
-Bo tylko ja zapominam kupić gumek!!- ta w artystyczny sposób wywróciła oczyma i przytrzymała moją twarz.
-Zamorduję ciebie kiedyś!!
-Wiem ja siebie też!!
-Ja za to, że mnie napaliłeś na siebie a teraz.... Uhmmmm!!
-Przepraszam!!
-To jest jak danie dziecku zabawki a teraz odebranie!!- zaczęła tak szybko mówić.- Ostatnio refleks miałeś dobry i raczej przez te kilkanaście godzin się nie popsuł!!
-Ann..
-Nie Ann tylko..
    Tu ona zaczęła mnie całować, teraz odwrotu nie było. Seks był udany jak nigdy, chociaż z nią zawsze był udany. A na liście zakupów w pierwszym podpunkcie lądują prezerwatywy. Po udanym seksie blondzia zaciągnęła mnie jeszcze pod prysznic, seks tam też był niezły. Ann rozczesywała włosy a ja kończyłem się golić.
-Dobra skoro nie chcesz mnie puścić autobusem to cym ja mam wrócić do domu??
-Zawiozę cię.
-Misiek...
-Nie misiek, tylko tak... Jesteś bez auta więc ja robię za twojego szofera.
     Po obiedzie ruszyliśmy w drogę do Warszawy. Była bardzo wesoła z blondynką. Siedziała oparta o drzwi i śpiewała piosenki lecące z radia. Wyglądała cudownie. Droga nam minęła całkiem szybko, oboje z tego nie byliśmy zbytnio zadowoleni. Na osiedle podjechałem od drugiej strony, by nie przejeżdżać pod domem rodziców. W samochodzie żegnaliśmy się dobre pół godziny. Niechętnie Andzia poszła do domu, a ja ruszyłem z powrotem do Rzeszowa. Ledwo co przekroczyłem znak Wawy dostałem sms "Jedź ostrożnie, będę tęsknić i zapraszam na wtorkowy mecz!!". Stwierdziłem, że odpisze jej dopiero jak dojadę do domu. Co zrobiłem koło godziny 21. "Jestem już w domku, ja też tęsknię i na meczu będę pod warunkiem jak pojedziesz ze mną na mecz RESOVIA RZESZÓW - JASTRZĘBSKI WĘGIEL w Jastrzębiu!;*". Na odpowiedź nie czekałem długo "Jestem za, a teraz dobranoc lecę się pluskać i spaciać. Słodkich ;****", "Nawzajem ;***". Sam też długo nie siedziałem, bo jutro czekał mnie ciężki trening.



Wiem. Nawalamy. Nie będę przepraszać bo to nic nie da. jednak na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że ostatnio chciałam udostępnić posta przez telefon i się nie dodał. Postaramy się dodawać coś częściej. komentujcie, piszcie w komentarzach co byście chcieli w blogu to może wpadną nam pomysły do głowy i będziemy szybciej pisać. na razie zostawiam z wami to. Pozdrawiam :)

10 komentarzy:

  1. proszę pisz ! :) świetny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie zapraszam na rozdział 17 na http://rozegraj-na-krotka.blogspot.com/
    Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie kolejny ? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że będzie. Blog jest w trakcie dalszego pisania :) Spokojnie.

      Usuń
  4. Serdecznie zapraszam na rozdział 18 na http://rozegraj-na-krotka.blogspot.com/
    Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń