ZAPRASZAM NA DRUGIEGO BLOGA
http://zycie-lubi-zaskakiwac.blogspot.com/
Teściowa wcale nie jest taka zła, czyli Zuza akceptowana w 100% przez rodziców Miśka.
Z mama Michała okupywałyśmy kuchnie i robiłyśmy obiad wesoło rozmawiając.
-Ciesze się, że będę miała taką cudowną synową.
-Dziękuję.
-To ja dziękuję, no a teraz pochwal się jaki pierścionek sprezentował ci mój syn. - wyciągnęłam rękę w jej stronę. - Śliczny, no Michał się postarał.
-Tak, też tak uważam.
-A zmieniając temat to co u twojego brata ? Dawno go nie widziałam, po za telewizją.
-A dobrze, w Rzeszowie mieszka i nie narzeka.
-A jak tam sprawy sercowe ? Ja wiem, nie powinnam się wtrącać, ale on zawsze był dla mnie jak kolejny syn.
-Bardzo dobrze. W końcu zostawił Aśkę w cholerę i spotyka sie z moją przyjaciółką.
-Taka blondynka ? Czekaj, Anastazja.
-Tak.
-To wspaniale, że jemu też się układa.
-Też się cieszę. Michał się śmiał już ostatnio, że między nimi coś jest. Ja tak od początku ich znajomości uważam.
-No widzisz.
Szybko uporałyśmy się z obiadem. Nakryłam do stołu i zawołałam Michała i jego taty. Michał usiadł obok mnie, a pani Ania postawił przed nami zapiekankę serową, która była moim pomysłem.
-Mmmm pachnie wyśmienicie - zachwycał się ojciec Michała - co to ?
- Zapiekanka serowa z mięsem mielonym.
-Pycha.
-Ciesze się, że panu smakuje.
-Zuza, a jak twoje przygotowania do matury ?
-Dobrze, dużo nauki, jednak daję radę pogodzić to z drużyną.
-Jesteś zdolna i ambitna jak brat.
-Nie aż tak bardzo.
-A co planujesz po maturze ? - zapytała mama Michała.
-Studia. Wybrałam medycynę, jednak siatkówki nie zostawię.
-No proszę, a gdzie chcesz studiować ?
-Tam gdzie Michał będzie grał.
-Chcemy zamieszkać razem zaraz po tym jak Zuza napisze maturę. - wyjaśnił Misiek.
-Ja uważam, ze to świetny pomysł. - powiedziała pani Kubiak.
-Ciężko jest być razem z taka odległością. Teraz dajemy radę, ale gdy będziemy mogli zamieszkać razem to to zrobimy.
-A rodzice co na temat twoich planów mówią.?
-Tato powiedział, że dla niego to było jasne. No a mama się oswaja z tą myślą.
-Dla matki to zawsze jest większe przeżycie niż ojca. A co ze ślubem?
-Mamo odpuść - zaśmiał się Michał, łapiac mnie za rękę, aby dodać mi otuchy. - dopiero się oświadczyłem.
-Nie zamierzam na was naciskać, ale no wiecie.
-Kochanie przestań-ostudzil zapal żony pan Jarek. - teraz są inne czasy. Dzieciaki teraz ślub nie jest potrzebny do szczęścia.
-Chce tylko żeby wiedzieli, że liczę na jakieś wnuki.
-To że nie będziemy mieli ślubu nie znaczy, że nie będziesz miała wnuków.
-No no - zaśmiał się senior Kubiak - daj najpierw Zuzi skończyć szkołę, studia lub chociaż zacząć studia.
-To wiadome. Dzieci będziemy mieli jak Zuz będzie gotowa.
-Właśnie,a ty chciała byś mieć dzieci ? - pytanie pani Ania skierowała do mnie.
-Tak. Zawsze chciałam mieć dziecko.- odpowiedziałam wesoło uśmiechając się do Michała.
-Wszystko pięknie ładnie, ale dopiero się zaręczyliśmy.
-A ty synu co, dzieci się boisz?
-Oczywiście, że nie. Po prostu Zuza ma maturę i moim zdaniem na niej powinna się skupić.
-Tak. To logiczne.
-No,a zmieniając temat jakie plany na święta ?
-W tym roku rodzina do nas się zjeżdża.
-Nie myśleliście z Michałem, żeby razem spędzać święta ?
-Wie pani, że nawet o tym nie myślałam.
-No widzisz skarbie moja mama o wszystkim pomyśli.
-Jezu, ale ta moja żona mąci - zaśmiał się pan Jarek - a co puścisz tak chętnie Michała na święta do Warszawy ? - zapytał żonę.
-No nie wiem.
-Właśnie. Jak coś ustalą to na pewno cię powiadomią. Nie martw się.
-Nie no spokojnie. Jeszcze nic nie jest obmyślone. Niech się pani nie martwi pani dowie się pierwsza - uśmiechnęłam się.
-No.
Z rodzicami Miśka posiedzieliśmy do popołudnia w salonie. Nagle pan Kubiak wstał i powiedział do żony.
-No, pakuj manatki i wracamy o domu.
-Już jedziecie ?- zapytał Michał.
-No, a co ? Nie będziemy wam przecież przeszkadzać. - zaśmiał się - Jesteście młodzi. Korzystajcie z młodości.
-Nie przeszkadzacie nam. - powiedziałam.
-Oj przestań Zuza. Musicie się sobą nacieszyć. W końcu ty też niedługo wracasz do domu.
Zebrali się w 15 minut, pożegnali i pojechali do domu. Zmęczona rzuciłam się na kanapę. Michał wszedł do pokoju oparł się o framugę i mnie obserwował. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać tv.
-A ty co ? Przyjechałaś telewizję sobie pooglądać?
-A co, nie można ? - zapytałam patrząc na niego.
-Przecież nic nie mówię. Jednak myślałem, że inaczej spędzimy dzisiejszy dzień ?
-Misiek, przecież jest godzina 19 - mruknęłam patrząc na zegarek. On usiadł na kanapie podnosząc moje nogi do góry i kładąc je sobie na swoich udach.
-Właśnie kochanie. Mamy dziś sobotę, godzina 19, idziemy gdzieś na imprezę ?
-Kocie - powiedziałam siadając mu na kolanach i głaszcząc po policzkach - ale ja nie mam się w co ubrać.
-Tylko o to chodzi ?
-Tak. Nie mam się w co ubrać. Po za tym można zawsze w jakiś przyjemniejszy sposób spędzić ten czas - powiedziałam całując go delikatnie.
-Masz coś konkretnego na myśli ?- zapytał z zadziornym uśmiechem.
-Domyśl się - mruknęłam. Pocałowałam go i wstałam. Uśmiechnęłam się słodko - idę się wykąpać.
Powiedziałam puszczając mu oczko i zachęcająco ruszając biodrami poszłam do łazienki. Napuściłam sobie wody do wanny, zrobiłam pianę. Związałam wysoko włosy, zapaliłam kilka zapachowych świeczek na półce, które kiedyś kupiła i się rozebrałam. Weszłam do wanny, odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy. Poczułam jak bardzo byłam zmęczona. Nie posiedziałam długo. Usłyszałam jak drzwi do łazienki się otwierają. Specjalnie nie otwierałam oczu.
-Mogę się przyłączyć ? - zapytał siadając na brzegu wanny.
-No ja nie wiem - mruknęłam otwierając oczy. W jednej ręce miał butelkę wina, a w drugiej dwa kieliszki.
-Mam bardzo dobre wino czerwone.
-No niech ci będzie - zaśmiałam się. Nim się obejrzałam już siedział za mną, a w rękach mieliśmy kieliszki z czerwoną cieczą.
-Kocham cię - usłyszałam przy uchu.
-Kocham cię Kubiak - mruknęłam opierając się wygodnie o jego klatę. Upiłam łyk wina i poczułam jak Michał zabiera mi kieliszek,jednocześnie całując mnie po szyi. Postawił szkoło koło wanny, nie przestając mnie całować po szyi i schodząc niżej. Rękami masował mój brzuch. Podniósł mnie i obrócił tak, że siedziałam przodem do niego na jego udach. Objęłam rękami jego szyję, a Misiek złapał mnie za pośladki. Cieszyłam się w tej chwili, że Misiek ma większą wannę niż standardowo. Było mi cholernie dobrze. Nie zwracaliśmy uwagi na to, że połowa wody znalazła się na podłodze. Liczyliśmy się tylko my. Łazienka wypełniła się naszymi jękami i przyspieszonym oddechem. Spełniona opadłam na niego, a głowę oparłam na jego ramieniu. Nadal ciężko oddychaliśmy. Michał pocałował mnie w skroń i szepnął.
-Jesteś cudowna.
-Miałam się zrelaksować, a tylko się zmęczyłam - mruknęłam próbując opanowując śmiech i patrząc mu w oczy.
-No przepraszam. Jednak mam nadzieję, że mogę ci to wynagrodzić.
-Na pewno jest jakiś sposób. - mruknęłam. Pocałowałam go jeszcze szybko i wyszłam z wanny. Złapałam za ręcznik i zaczęłam się wycierać. Michał też wyszedł z wanny przewiązał sobie ręcznik w pasie i podszedł do mnie. Pocałował mnie w pasie i wziął na ręce. Pisnęłam tylko.
-Co ty robisz? - zapytałam obejmując go za szyję.
-Zamierzam wynagrodzić ci jakoś to zmęczenie. - zaśmiał się i położył mnie na łóżku w sypialni.
Wykończeni padliśmy na łóżko. Najśmieszniejsze było to, że nie chciało mi się spać. Michałowi chyba też. Popatrzyłam na zegarek stojący przy łóżku i się zaśmiałam.
-Idziemy spać ? - zapytałam kładąc się na brzuchu i go obserwując. W pokoju był półmrok. Jedyne oświetlenie to księżyc i latarnie spod bloku. Jednak mimo to widziałam uśmiech na jego twarzy.
-Która jest godzina ?
-Czwarta dochodzi.
-Teoretycznie powinniśmy być zmęczeni i zasnąć.
-Jakoś nie jestem zmęczona, a ty ?
-No ja właśnie też nie - mruknął jeżdżąc ręką po moich nagich plecach.
-To co robimy ?
-Możemy porozmawiać. - zaproponował.
-Nie widzę problemu. O czym rozmawiamy ?
-Co planujesz po liceum ?
-Przeprowadzę się do ciebie to po pierwsze. Zacznę studia medyczne w Jastrzębiu. - odparłam pewnie.
-Podoba mi się ta część z przeprowadzką.
-Cieszy mnie to.
-Jeśli rozmawiamy już o przyszłości to co ze ślubem. ? Nie myśl, że mam zamiar na ciebie naciskać, czy od razu go planować. Jednak wiesz nasze matki będą pewnie naciskać.
-Ja wiem. Nie chce na razie wychodzić za mąż. Nie potrzebuje tego całego stresu związanego z ślubem. Wystarczy mi matura.
-Wiem kotku - pocałował nie delikatnie.
-Czyli co ? Odpowiadamy, że myślimy o tym.
-Zgadza się. - pocałował mnie w nos, a ja po chwili zaczęłam ziewać. Misiek się tylko zaśmiał. - Dobra. Ktoś tu jest zmęczony. - Objął mnie tylko szczelniej, pocałował w czoło i szepnął - Dobranoc.
-Dobranoc - szepnęłam tylko.
Wtuliłam się bardziej w Miśka i tak po prostu zasnęłam. Miałam strasznie mocny sen. Nie obudziłam się sama. Obudził mnie zapach aromatycznej kawy. Niechętnie podniosłam powieki. Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Byłam sama w łóżku, na fotelu leżały moje wczorajsze rzeczy. Z kuchni dochodziły jakieś odgłosy. Postanowiłam to sprawdzić. Założyłam na siebie koszulę Michała. Wyglądałam pewnie komicznie. Podwinęłam rękawy do łokci i wyszłam z sypialni. W kuchni zastałam bardzo ciekawy widok. Mianowicie, Misiek w samych bokserkach robił śniadanie. Uśmiechnęłam się tylko. Po ciuchu podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców.
-Ej, co ty tu robisz ?- zapytał pełnym oburzenia głosem.
-Stoję, a co ?
-Nie no nic, tylko śniadanie miało być do łóżka. - mruknął.
-Przykro mi kochanie, ale kawa mnie obudziła - pocałowałam go w bark i usiadłam przy stole pijąc kawę.
-No dobra. Jakoś to przeżyje.
-Mamy jakieś plany na dzisiejszy dzień?
-Brak. No chyba, ze ty coś uknułaś.
-Nie. Dzisiaj muszę wrócić do domu.
-No niestety. Kiedy sie teraz zobaczymy? - zapytał spadając przy stole.
-Nie wiem. Teraz chce sie z Ann przeprowadzić do mieszkania Zbyszka, żeby w spokoju sie uczyć.
-Dasz kochanie radę.
-Właśnie. Misiu pamiętasz, żeby 14 lutego mieć wolne bo mam studniówkę?
-Tak. Trener juz wie. Spokojnie. - pocałował mnie w czoło.
-Mam nadzieję, że nie będę zmuszona iść sama.
-Coś ty po za tym Zibi tez idzie.
-No tak. Mimo wszystko trudno mi uwierzyć ze są razem.
-Nie tylko tobie.
-Ale mam taki pomysł, nie przejmujmy się na razie nimi. Zajmijmy się sobą co? -zapytał stając za mną i mnie obejmując.
-Jestem za. Co w takim razie robimy.?-zapytałam odwracając się w jego stronę.
-Ubieramy się i idziemy na spacer.
Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Resztę dnia spędziliśmy szwendając się po Żorach. O godzinie 16 niechętnie wsiadłam w auto i ruszyłam w stronę Warszawy.
Do domu dotarłam po 21.
-Wróciłam! - krzyknęłam, ale odpowiedziała mi głucha cisza. - No ładnie- mruknęłam i rozejrzałam sie po domu. Był pusty. Wyciągnęła telefon i zadzwoniłam do rodziców. Okazało się że są u cioci i wrócą jutro. Było juz dość późno, a jutro do szkoły. Postanowiłam zadzwonić do Michała, żeby się nie martwił. Potem zadzwoniłam do Ann, żeby zapytać czy idzie jutro do szkoły.
-Hej bratowa- zawołałam na początek rozmowy.
--Ale zabawne- mruknęła.
-No już, nie gniewaj się. Jedziemy razem do szkoły?
--Pewnie. Czemu nie. A ty już w domu?
-No, jakieś 15 minut temu wróciłam.
--No ja też niedawno wróciłam. -powiedziała.
-Dobra kochanie, widzimy się jutro i pogadamy.
Zadowolona poszłam się wykąpać. Przebrana poszłam do swojego pokoju. Rano wstałam przed budzikiem i poszłam się ogarnąć. Gotowa i spakowana zeszłam do kuchni. Gdy konsumowałam śniadanie, zadzwonił mój telefon.
-Hej Miśku - zawołałam radośnie.
--No cześć, a ty co taka szczęśliwa ?
-Bo mogę cię usłyszeć. - oznajmiłam mu. - Jak u ciebie ? Wyspałeś się ?
--Niekoniecznie. - mruknął - Właśnie budzę się kawą.
-No to nie fajnie. Na treningu Bernardii was rozbudzi.
--Trening mam o 12, a ty Słońce, na którą do szkoły ?
-Na 8. Niedługo będę się zbierać. No wiesz jeszcze po Ann muszę zajechać. I dzisiaj będę rozmawiać z Ann o przeprowadzce.
--No tak, klasa maturalna to nie byle co, a jak już jesteśmy przy tym temacie, to jak idzie ci pisanie pracy maturalnej ?
-Dobrze. Jeszcze tylko dwie książki z pięciu muszę przeczytać.
--Kiedy ty znajdujesz czas na czytanie tych książek ?
-W tak zwanym między czasie - zaśmiałam się i spojrzałam na zegarek. - Kocie muszę się zbierać.
--Jasne, to co do usłyszenia wieczorem.
-No pewnie. Zadzwoń jak będziesz wolny.
--Na pewno zadzwonię. Na razie.
-Miesiek !
--Tak ?
-Kocham cię - uśmiechnęłam się pakując torebkę.
--Ja ciebie też. Na razie.
-No buźki, pa.
Rozłączyłam się. Skończyłam pakować torebkę do szkoły. Gdy byłam gotowa napisałam do przyjaciółki, że zaraz po nią będę. Zamknęłam dom i wsiadłam do auta. Podjechałam pod dom Blondynki, a ona już na mnie czekała.
Hej, cześc i czołem.... Wiem, zawaliła, zmaściłam, nie wiem co jeszcze. Na swoje usprawiedliwienie mogę wam powiedziec, że mam teraz strasznie dużo nauki i problemów. Nie wiem co dalej z opowiadaniem. Jest parę opcji.
1. Całkowicie zakończę opowiadanie w paru postach.
2. Skończę częśc I i napiszę II na drugim blogu powiązaną z tymi bohaterami, jak by ich życie później.
3. Ciągniemy to opowiadanie do ..... aczkolwiek wyjdzie z tego Moda na Sukces.
Osobiście wybrała bym opcję 1 lub 2, nie 3. Co zrobię nie wiem. Na razie zostawiam z wami pościka. Wrzucę wam zdjęcie wykonane przeze mnie.
Zostawiam z wami Skrę podczas meczu w Lubinie <3