sobota, 7 czerwca 2014

LXV

          Szybko dotarłam do przyjaciółki. Przywitałam się z jej mamą i poszłam do pokoju przyjaciółki.
-Cześć blondyna - powiedziałam wesoło wchodząc do jej pokoju.
-O hej. Jak tam ? Gotowa do nauki ?
-Juhu - udałam, że się cieszę.
-Dawaj ten angielski i pokaż czego nie rozumiesz.
         W niecałą godzinę rozumiałam wszytko. Usiadłyśmy sobie wygodnie i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Jakie plany na święta ? - zapytała Ann.
-Jak co roku z rodziną. W tym roku u nas wszyscy się zjeżdżają. Jestem prze szczęśliwa, że będzie ciotka.
-Coś o tym wiem. Ale zostaję w Warszawie.
-A no to okej. A co na ten weekend planujesz? - zapytałam.
-Planów chyba brak, a co ?
-Masz ochotę pójść na mecz ?
-A gdzie i jaki ?
-W Jastrzębiu, Jastrzębie -Rzeszów ?
-Jasne, chętnie. Ale jak pojedziemy  i co z biletami ?
-Coś się wymyśli, a bilety Misiek mi przyśle.
-To jadę. - powiedziała zadowolona.
-No to super.
          O przed dziesiątą wróciłam do domu. Posiedziałam jeszcze chwilę z rodzicami i poszłam się położyć. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i jeszcze spakowałam rzeczy na jutro do szkoły. Zasnęła szybko. Następnego dnia wstałam pół godziny przed budzikiem. Zdziwiło mnie to. Ale obudził mnie ból głowy i brzucha. Zaczęłam się zastanawiać czym to może być spowodowane. Nic nie przychodziło mi na myśl. Niechętnie zeszłam na dół i zaczęłam szukać tabletek przeciw bólowych. Nie mogłam ich znaleźć. Zaczęłam się coraz bardziej denerwować. Do kuchni weszła mama.
-A ty co się tak tłuczesz od rana. ?
-Źle się czuję. Gdzie my do cholery mamy jakieś środki przeciw bólowe. ?-Usiądź.          Mama ze spokojem podała mi tabletki i wodę. -Co ci jest ? -Głowa mnie boli i brzuch. 
-Może okres masz ?
-Nie, okres dostane za tydzień. 
         Mama podeszła do mnie i dotknęła mojego czoła. 
-Dziecko ty masz gorączkę. 
-Trudno. Mam jeszcze pół godziny. 
-Na pewno dziś nie pójdziesz do szkoły. Nie ma mowy. 
-Ale mamo - jęknęłam. 
-Nie ma, ale mamo. 
-Ja już nie mam 5 lat. Mam 18 lat. 
-Nie interesuje mnie to do. Do łóżka marsza, ja ci zaraz przyniosę jakieś leki. 
-Mamo dam sobie radę. 
-Powiedziałam coś. Idziesz do łóżko. Posiedzisz w domu dwa dni i w czwartek, piątek pójdziesz do szkoły. 
-Ugh - wkurzyłam się. 
-Nie marudź. Chyba, że wolisz nie pojechać na mecz w piątek. 
-Ale jak ? Skąd wiesz ?
-Kochanie, wiem kiedy mój syn gra mecze i wiem też kiedy Michał ma mecze. Jak by nie patrzeć to Polsat Sport u nas w domu leci non stop. 
-Niech ci będzie. 
        Wzięłam od mamy leki i poszłam do pokoju. Przebrałam się w jakiś stary dres i wskoczyłam do łóżka. Napisałam Ann sms'a, że dziś mnie w szkole nie będzie. Popatrzyłam na zegarek. Była 6:30, czyli Misiek już nie spał. Chyba. Miałam taką cichą nadzieję. Znalazłam w kontaktach jego numer i napisałam sms. 
"Cześć kochanie, co u ciebie? " Znalazłam pilota i włączyłam tv. Nie będę przecież się nudziła. Dostałam odpowiedź. 
"Cześć skarbie, u mnie dobrze. Właśnie szykuję się na trening. A ty gotowa do szkoły ?". 
"Nigdzie nie idę. - napisałam - Grypa mnie dorwała. Mam gorączkę i mama każe zostać mi w domu. :("  
"I bardzo dobrze robi. W piątek widzimy się na meczu :* Zdrowiej szybciutko "
"Och dziękuję za wsparcie. Te buziaczki to wiesz, ja sobie wszystkie policzę i się nie wypłacisz. :P A co do szkoły, to po cholerę wczoraj prawię godzinę Ann tłumaczyła mi anglika ?:("
"Nie dramatyzuj, tylko się kuruj. :) Nie ma problemu, licz wszystkie. Tylko żadnego nie pomiń :D:*"
"O której masz trening ?"
"7:30, spokojnie zdążę. Co porabiasz ciekawego ?"
"A co mogę skoro muszę leżeć w łóżku ?"
"No wiesz, w łóżku można robić dużo ciekawych rzeczy  :D"
"Ale masz brzydkie myśli. Nie ładnie :) Obecnie leżę i oglądam jakieś bzdury w tv. A ty skarbie co robisz ?"
"Szykuję się do wyjścia. Dobra skarbie na razie nie będę mógł pisać bo jadę na trening. Nie jestem na tyle szalony, żeby prowadzić i pisać sms."
"To nie przeszkadzam. Uważaj na siebie :* Miłego treningu :)"
         Nie miałam co robić. Andzia w szkole, Misiek na treningu,a Zibi.... Właśnie jest jeszcze mój brat. Przecież oni pierwszy trening mają o 12. Złapałam za telefon i napisała do brata.
"Cześć głąbku :D"
"Siemka młodaaa, a ty co ? Biznes masz ? Czy po prostu przypomniałaś sobie, że masz brata ?"
"Nudzę się. Megaa się nudzę. "
"Aż takie macie nudne lekcje ?"
"Jestem chora, znaczy tylko głowa mnie boli i brzuch i mam lekką gorączkę, ale i tak mama kazała mi zostać w domu :("
"Biedactwo, ale wiesz jaka jest nasza mama. :)"
"Dramatyzuje, tak wiem."
"No właśnie. Jaki ci się Młoda układa z Miśkiem. ?"
"Bardzo dobrze, a ty znalazłeś w końcu jakąś normalną dziewczynę ?"
"Być może... A teraz mała kończę muszę coś załatwić "
"No to na razie, pa "
            I znowu nie mam co robić. Złapałam laptopa i zaczęłam szukać jakiś głupot. Weszłam na ciacha. Znalazłam dużo wpisów o chłopakach z reprezentacji. Było dużo bzdur. Po dwóch godzinach miałam dość tych bzdur. Zamknęłam laptopa i poczułam jak bardzo jestem głodna. Założyłam kapcie i wyszłam z pokoju zapinając bluzę. Weszłam do kuchni, a tam mama coś gotowała.
-Co robisz dobrego ? - zapytałam zaglądając jej przez ramie.
-A co ty tu robisz? - zapytała patrząc na mnie.
-Głodna jestem, po za tym nie umieram - mruknęłam.
-Zuza z tobą gorzej niż z małym dzieckiem.
-Ja wiem.
        Zrobiłam sobie szybko coś do jedzenia i wróciłam do pokoju nie chcąc narażać się mamie. Przez cały dzień nie robiłam nic konkretnego. To weszłam na fejsa, to obejrzałam jakiś film. Trochę popisałam z Ann, Miśkiem i Zibim. Wieczorem czułam się już znacznie lepiej. Zakomunikowała mamie, że dnia następnego idę do szkoły i nawet siłą mnie nie zatrzyma.



Nauka, szkoła, MATURA!!!


        Nawet nie wiedziałam kiedy Zuzka do mnie przyszła, drzwi otworzyła jej chyba mama. Ale mniejsza o to. Akuratnie siedziałam i sama powtarzałam do Angielskiego.
-Cześć blondyna - powiedziała wesoło wchodząc do mojego pokoju.
-O hej. Jak tam ? Gotowa do nauki ?- spytałam wynurzając się znad książki.
-Juhu - zawołała z sarkazmem.
-Dawaj ten angielski i pokaż czego nie rozumiesz.
         W niecałą godzinę ten rudy głąb zrozumiał wszystko. Ja natomiast doszłam do wniosku, że nie nadaję się na nauczyciela. Po wszystkim usiadłyśmy wygodnie i zaczęłyśmy plotkować.
-Jakie plany na święta ? - zapytałam Zuzika.
-Jak co roku z rodziną. W tym roku u nas wszyscy się zjeżdżają. Jestem prze szczęśliwa, że będzie ciotka.
-Coś o tym wiem. Ale zostaję w Warszawie. -powiedziałam z małą nutką przekonania, ponieważ nie miałam tu prócz rodziców żadnej rodziny.
-A no to okej. A co na ten weekend planujesz? - zapytała.
-Planów chyba brak, a co ? - spytałam.
-Masz ochotę pójść na mecz ?
-A gdzie i jaki ?- tu miałam nadzieję, że myśli o tym meczu co ja.
-W Jastrzębiu, Jastrzębie -Rzeszów ?
-Jasne, chętnie. Ale jak pojedziemy  i co z biletami ?
-Coś się wymyśli, a bilety Misiek mi przyśle.
-To jadę. - powiedziała zadowolona.
-No to super.
          Zuzka długo u mnie nie zabalowała. Po wyjściu przyjaciółki poszłam się wykompciać i zaczęłam szperać po necie. W tedy zadzwonił do mnie Zbyszek.
-Co jest śliczności moje?
-Twoje śliczności, a raczej potworności nie może spać przez twoją siostrę!!
-Jak to co ci zrobiła, mam jej nagadać??
-Nie, nic tylko angielski musiałam jej tłumaczyć. -poskarżyłam się ukochanemu.
--Zuzce angielski??
-Ta bo nie rozumiała kilku rzeczy, a ja teraz się zastanawiam jak wy z nią wytrzymujecie!!
--Sam nawet nie wiem...
-Dobra misiek ja będę kończyć, ja w przeciwieństwie do Ciebie idę jutro do szkoły.
--Dobra, ja za to idę na trening, mamy mega wycisk przed meczę w Jastrzębiu.
-Się nie dziwię, dobranoc jak będziesz miał jutro czas i będziesz chciał to pisz!!
--Kocham cię słońce i słodkich snów!!
-Ja też Paaaa.
         Po rozmowie ze Zbyszkiem jakoś szybciej udało mi się zasnąć. Z tego bardzo się cieszyłam. Niestety kolejny dzień był porażką, Zbyszek nie pisał i Zuzki nie było w szkole. A na dodatek było kilka niezapowiedzianych kartkówek. Trening też był masakryczny, jednym słowem dzień do dupy. Na szczęście dzień meczu był łaskawy, lekcje szybko minęły i na halę. Mecz z dziewczynami z Padwy zapowiadała się masakrycznie ciężko. Zuzce na szczęście dopisywał humor gdy weszłyśmy do szatni.
 -Hej dziewczyny. Jak humor?  - zapytała pełna życia
-Dobrze. Zuza zdrowa i gotowa żeby skopać tyłki tym Włoszką ?
-Oczywiście Gosiu, że tak. - odpowiedziała przebierając się.
-No to zajebiście. Lecimy laski na trenig. 
     Humorki nam dopisywały przy samodzielnej rozgrzewce. Zuzka gadała o czymś z Gośką, gdy zobaczyłam tego kolesia. Był to nie kto inny tylko selekcjoner z Włoch. Widywałam go już na meczach we Wrocku, co mnie troszkę cieszyło. Dlatego chciałam zagrać jak najlepszy mecz w całej przygodzie z siatkówką.
-Dobra dziewczyny, ją wiem że mamy mocnego przeciwnika ale wiem że wymarcie. Zrozumiano? - powiedział Adamczyk przed pierwszym setem
-Tak-krzyknęłysmy razem
-Idźcie ćwiczyć ataki
        Jak powiedział tak zrobiłyśmy. Humor mi dziś jakoś nie dopisywał i chciałam by mecz już się zakończył. W pierwszej szóstce wystąpiłyśmy w składzie: Gośka,  Weronika, Magda, Alka, Zuzka, Anka i Ja na libero. Gwizdek sędziego i Gośka zagrywa. Walczyłam o każdą piłkę, Włoszki akurat upodobały sobie mnie jako cel zagrywek, ale przyjęcie miałam bardzo dobre co mnie bardzo cieszyło. Pierwszego i drugiego seta wygrałyśmy łatwo, w trzecim był lekki kłopot z atakami co doprowadziło do znacznej przewagi rywalek. Na przerwie dla nas Zuzka siedziała wkurwiona a ja miałam ochotę najebać arbitrowi z naszej strony.
-Zuz uspokój się-  powiedział trener do Zuzki, która po przez łacinę podwórkową dawała ujście emocją.
-Jak mam być spokojną skoro był aut, a ta szmata pokazała po bloku. Nawet nie musnełam tej piłki. 
-Ruda jak dostaniesz kartkę i zejdziesz z boiska to obiecuje że ci wpierdole po meczu-  powiedziała nasza pani kapitan i wróciliśmy do gry.
      Trzeci set okazała się przegrany, za to rozjebałyśmy je w czwartym 26-24. Dokładnie dzięki ostatniemu Asie serwisowym Rudej. Z dziewczynami zaczęłyśmy skakać i krzyczeć z radości 
      Zadowolona Ruda podeszła do nas i zaczęła się cieszyć razem z nami. Zuzka z całej euforii nawet chyba nie usłyszała swojego nazwiska gdy została MVP meczu.
-Co on mówił?- spytała.
-Kobieto dostałaś MVP. - krzyknęłam.
-Ja?  - zapytała patrząc na nas.
-Tak, no idź - wypchnęłam ją po nagrodę.
     Gdy wróciła do nas od razu podszedł do niej trener z panem Carlo Chieco e Mauro Ranzato. Z tego co usłyszałam Zuzka dostała propozycję transferu do Włoch i głupia z niej zrezygnowała. Jedyne słowa jakie mi przychodziły do głowy to "IDIOTKA". Z rozmyślań wyrwał mnie widok Zbyszka, nic nie myśląc podbiegłam do niego rzucając mu się na szyję. Dopiero po chwili dotarło do mnie że najpierw działam potem myślę.  Szybko wyswobodziłam się z jego objęć.
-Przepraszam, poniosło mnie.
-Niech cię ponosi częściej- tu pocałował mnie w policzek. -Gratulację!
-Nie mi gratuluj tylko Zuzce!!
-A to dlaczego??
-Idiotka dostała propozycję transferu do Włoch i z niego zrezygnowała!!
-Żartujesz??
-Chciała bym!! A teraz przepraszam ale muszę uciekać do szatni !!
     Pocałowałam Zbyszka przelotnie w policzek i uciekłam. W szatni szybko się przebrałam i poszłam na piechotkę do domku. Potrzebowałam tego spacerku. W domku od razu położyłam się spać, na nic już nie miałam sił.




Wiem. Zawalam :( Przepraszam za siebie i moją pomocnicę. obiecujemy poprawę. Zostawiam z wami posta i wakacyjnego Zbyszka.


2 komentarze:

  1. świetne, fajne, najlepsze uwielbiam tego bloga i myślę, że posty teraz będą częściej nie mogę się doczekać ! :3 pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbyszek rozwala wszystko.
    rozdzaił świetny :)
    zapraszam do siebie
    http://cestunepriere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń